Dla swoich pobudk�, dla wrog�w przestrog� - portret Zygmunta Wojciechowskiego (cz.1) Magdalena Grochowska 07-01-2005, ostatnia aktualizacja 07-01-2005 18:32 Trzyma� z w�adz�, ale to nie by� oportunizm. Jako pragmatyk szuka� si�y, kt�ra by mu pomog�a rozwin�� jego w�asne idee. Mia� te� wodzowskie predyspozycje i szuka� mo�liwo�ci przewodzenia. Opowie�� o Zygmuncie Wojciechowskim - historyku i prawniku, za�o�ycielu pozna�skiego Instytutu Zachodniego - i o endeckiej wizji Polski i �wiata Ten tytu� wry� si� w pami�� powojennego pokolenia: "Polska - Niemcy. Dziesi�� wiek�w zmagania". Ksi��ka jest obrazem odwiecznej agresji niemieckiej wobec polskiego s�siada. Autor, historyk prawa prof. Zygmunt Wojciechowski, pisa� w 1945 r. w dwumiesi�czniku "Przegl�d Zachodni": "Poczucie suwerenno�ci polskiej wyros�o z walki z Niemcami, z przekonania, �e �adne formy wsp�ycia z nimi mo�liwe nie s�. Poczucie to sta�o si� tak integraln� cz�ci� duszy polskiej, �e zabi� je znaczy tyle, co pr�bowa� zabi� Polsk� i polsko��". Pod koniec wojny skupi� grono niemcoznawc�w i za�o�y� w Poznaniu Instytut Zachodni. Ksi��ka wysz�a w wydawnictwie Instytutu w 1945 r. Jesieni� 2004 r. warszawski tygodnik neoendecki stwierdzi�, �e jest to praca fundamentalna, "najlepsza wyk�adnia nurtu zachodniego w szeroko rozumianym polskim obozie narodowym". Gerard Labuda , badacz dziej�w S�owia�szczyzny Zachodniej, napisa� na zam�wienie Wojciechowskiego recenzj� jego ksi��ki dla "Przegl�du Zachodniego", organu naukowego Instytutu. Trzeba obmy�li� "takie formy wsp�ycia obu narod�w - pisa� - by one nie tylko leczy�y je z wiekowej nienawi�ci, ale r�wnie� stworzy�y podstawy do powstania szlachetniejszych uczu� wobec siebie". By� rok 1946. - Uwa�a�em, �e nie jest prawd�, i� historia polsko-niemiecka to jedynie dziesi�� wiek�w zmagania - m�wi prof. Labuda. Wojciechowski zasugerowa� skr�ty i uzupe�nienia. Ale poprawion� recenzj� odrzuci�. Ukaza�a si� w zbiorze artyku��w Labudy dopiero w latach 90. Podczas jubileuszu 60-lecia Instytutu Zachodniego w Poznaniu wiosn� 2004 r. �wczesna dyrektor, prof. Anna Wolff-Pow�ska, m�wi�a o powojennych etapach stosunk�w polsko-niemieckich. Faza przepa�ci. Faza st�pienia ideologicznej konfrontacji. Po roku 1989 - faza idealizmu. A dzi� - "s�siedztwo bliskiego dystansu". "Kiedy sko�czy�a si� wojna fizyczna, potem ideologiczna, rozpocz�a si� wojna odmiennych pami�ci - powiedzia�a - pami�ci, kt�ra (...) s�u�y najcz�ciej jako bro� wymierzona w kierunku przeciwnika". Patrona nie zmienimy List Markusa Krzoski, niemieckiego politologa m�odego pokolenia, z pa�dziernika 2004: "Instytut Zachodni by� najwa�niejszym centrum antyniemieckiej propagandy Polski Ludowej. Stwierdzam niestety ca�kowity brak dyskusji o tej przesz�o�ci w dzisiejszym Instytucie, kt�ry nadal nosi imi� Zygmunta Wojciechowskiego". Rok temu ukaza�a si� ksi��ka Krzoski o Wojciechowskim. Tw�rca Instytutu Zachodniego jest pierwszym polskim historykiem i prawnikiem, kt�remu w Niemczech po�wi�cono monografi�. Prof. Jerzy Holzer opisa� w latach 90. w "Roczniku Polsko-Niemieckim", jak w�adza komunistyczna podsyca�a i wykorzystywa�a po wojnie nienawi�� i strach przed Niemcami. "...Wojciechowski, zaanga�owany politycznie od lat w ugrupowaniach nacjonalistycznych, wsp�pracowa� teraz z komunistycznym re�ymem...". G��wna plac�wka polskiego niemcoznawstwa ma wprawdzie wiele zas�ug, stwierdzi� historyk w innym tek�cie, ale w czasach PRL bra�a czynny udzia� w krzewieniu "urazu, nacjonalizmu, manipulacji". - Pojawia�y si� naciski, �eby zmieni� patrona - m�wi prof. Anna Wolff-Pow�ska, kierowa�a Instytutem od upadku PRL.- Ale dlaczego mamy wypiera� si� w�asnych korzeni? Wojciechowski i jego Instytut to historia stosunk�w polsko-niemieckich i fragment historii Polski. "Nieprzypadkowo zadedykowa�em ksi��k� pami�ci Marcelego Handelsmana - pisze w li�cie do mnie Markus Krzoska - historyka b�d�cego oczywi�cie ofiar� Niemc�w, ale ju� przedtem - ofiar� polskiej prawicy". Pod koniec wojny Handelsman, pracownik Biura Informacji i Propagandy KG Armii Krajowej, uwa�anego przez polskich skrajnych nacjonalist�w za siedlisko "�ydokomuny", zosta� zadenuncjowany i wydany gestapo jako �yd. Zgin�� w obozie koncentracyjnym. Mieciu, dostajesz pier� Przed dietetycznym obiadem w domu Wojciechowski kaza� kierowcy wie�� si� na golonk�. Zjada� trzy. Wa�y� 120 kilogram�w. Krawiec mawia�: - Pan profesor ma nieprawdopodobne siedzenie! Ukry� kotlet pod warstw� ry�u i cieszy� si�, �e przechytrzy� �on�. Ze szpitali ucieka�. Maria Wojciechowska znajdowa�a m�a w pobliskim barze nad kaw�. Nie wolno mu by�o pi� kawy, przed laty przeszed� wylew. W czasie wojny polsko-ukrai�skiej w 1918 r. bomba wyrzuci�a go w g�r� (mia� wtedy 18 lat). Potem chud� i ty�, ju� nigdy nie odzyska� zdrowia. W ostatnich latach jego �ycia c�rki banda�owa�y mu opuchni�te nogi. M�wi� cicho, z trudem �apa� powietrze. - Autokrata, budzi� ogromny respekt - opowiada prof. Henryk Olszewski, w po�owie lat 50. pocz�tkuj�cy asystent na Wydziale Prawa Uniwersytetu Pozna�skiego, kt�rego pierwszym powojennym dziekanem by� Wojciechowski. - Nie pozowa� na wielkiego cz�owieka, ju� nie m�g� m�wi�, fatalnie wyk�ada�, to nie dostoje�stwo robi�o wra�enie... By� autorytetem w dziedzinie my�li politycznej, bada� mediewistycznych, stosunk�w polsko-francuskich i polsko-niemieckich, mia� swoj� wizj� historii Polski. Jego uczniowie mogli si� spiera� mi�dzy sob�, ale wobec niego byli jak trusie. Nie by�o w Poznaniu, w ostatnich latach przed wojn�, wa�niejszej osobisto�ci w �wiecie humanistyki ni� on. I nie by�o w pierwszym dziesi�cioleciu po wojnie - w zupe�nie innych warunkach - kogo�, kto by tyle znaczy�. W czerwcu 1939 zosta� dziekanem Wydzia�u Prawno-Ekonomicznego. Po wojnie: dyrektor Instytutu Zachodniego. Sekretarz generalny Pozna�skiego Towarzystwa Przyjaci� Nauk (�ona pe�ni�a funkcj� zast�pcy). Wsp�organizator Polskiej Akademii Nauk i jeden z pierwszych uczonych, powo�anych w 1952 r. w jej sk�ad. W 1950 r. cz�onek Komisji Konstytucyjnej, przygotowuj�cej projekt ustawy zasadniczej PRL. Radny Wojew�dzkiej Rady Narodowej w Poznaniu od 1954 r. - Ale jemu zale�a�o tylko na Instytucie - m�wi prof. Olszewski. By� zwyczaj organizowania przyj�cia z okazji nowego numeru "Przegl�du Zachodniego". W siedzibie przy Che�mo�skiego 1, na drugim pi�trze strzelistej kamieniczki, dyrektor kroi� kaczk�. - Mieciu, ostatni numer by� niedobry - zwraca� si� do redaktora naczelnego, Mieczys�awa Suchockiego - dostajesz kuper. Albo: - Mieciu, ostatni numer by� wspania�y, dostajesz pier�. Dwa monologi zamiast rozmowy Ojciec Markusa Krzoski urodzi� si� na G�rnym �l�sku, w rodzinie o raczej niemieckiej tradycji. M�wi� po niemiecku i po polsku. W czasie wojny walczy� jako �o�nierz Wehrmachtu, osiad� na Zachodzie. J�zyk polski ulecia� mu z pami�ci. Syn nauczy� si� go na studiach. Rodzice Anny Wolff-Pow�skiej mieli przed wojn� kawiarni� w W�growcu. Niemcy ich wysiedlili, wszystko przepad�o. Matka pierwszego m�a Anny Wolff-Pow�skiej zbiera�a w czasie wojny w�giel z nasypu kolejowego. Mia�a pi�cioro malutkich dzieci, by�a wdow�. Niemiecki �o�nierz zastrzeli� j� przy torach. M�� Anny Wolff-Pow�skiej wyni�s� z wojny ci�k� chorob� nerek. Nie m�wi� o wojnie. Umar� w �rednim wieku. Eberhard Schulz, drugi m�� Anny Wolff-Pow�skiej, w 1944 r. wcielony do Wehrmachtu jako 17-latek, s�u�y� w Ardenach. (Jego siostra, uczennica, pisa�a w wypracowaniach, �e teraz Hitler zapewni wszystkim prac� i kraj rozkwitnie). Po wojnie studiowa� j�zyki s�owia�skie, zajmowa� si� literatur� polsk� i rosyjsk�. W latach 70. by� w RFN wsp�tw�rc� nowej polityki wschodniej. W 1996 r., w wieku 70 lat, spakowa� dobytek i przeprowadzi� si� do �ony do Poznania. Gerard Labuda by� uczniem gimnazjum w Wejherowie. W 1934 r. przez miasteczko ci�gn�y kolumny samochod�w. Dniem i noc� Niemcy jechali na pogrzeb Hindenburga w Grunwaldzie. Ch�opiec s�ysza� gro�by: - Wir kommen hier bald! My tu wnet przyjdziemy! Wiosn� 1938 r. jako student historii w Poznaniu pomaga� J�zefowi Kisielewskiemu w pracach nad jego g�o�n� ksi��k� "Ziemia gromadzi prochy" - reporta�em z podr�y po Niemczech, w kt�rej autor odkrywa �lady S�owian na dzisiejszych polskich ziemiach zachodnich. Kisielewski zamie�ci� we wst�pie podzi�kowanie dla m�odego historyka. Gestapo wpisa�o Labud� na list� �ciganych. By� dyrektorem Instytutu Zachodniego w latach 1959-61. O stosunkach polskich niemcoznawc�w z niemieckimi specjalistami od polityki wschodniej m�wi, �e by�y to dwa monologi. - Do dialogu doprowadzi�a dopiero profesor Wolff-Pow�ska. Prymat polsko�ci, niebezpieczna fikcja W drugiej po�owie lat 30. Wojciechowski pisze: "Libert� sprzymierzona z egalit� sta�y si� antytez� uznawanej dot�d hierarchii. (...) Partie polityczne, kt�re widzimy czy to w faszyzmie, czy hitleryzmie, s� (...) z jednej strony �ywym wyrazem ��czno�ci rz�dz�cych z narodem, z drugiej za� rusztowaniem, na kt�rym wznosi si� nowy gmach ustroju politycznego". Wolff-Pow�ska, 1999: "W pierwszej po�owie XX wieku Europa znalaz�a pociech� w nacjonalistycznym idealizmie. Ka�da opozycja przeciw liberalizmowi ko�czy�a si� dyktatur�". Wojciechowski, 1935: "Realizacja nowych ustroj�w w powojennej Europie ukaza�a nam tw�rcz� rol� jednostki. Do�� wspomnie� Pi�sudskiego w Polsce, czy Mussoliniego we W�oszech, czy Hitlera w Niemczech. Historia nawr�ci�a tym samym do dawnego �o�yska, opuszczaj�c to, kt�re kazano jej ��obi� w okresie parlamentarno-maso�skim. (...) Nowoczesny nacjonalizm stoi kierownictwem nieprzeci�tnych jednostek, zwalcza niwelacj� demokratyczn�, uznaj�c jednak w�ze� moralnej zale�no�ci rz�dz�cych od rz�dzonych". Wolff-Pow�ska, 2000: "Demokracja stanowi rodzaj umowy mi�dzy wybieraj�cymi i wybranymi. (...) Ta wzajemno�� trwa tak d�ugo, jak d�ugo wszyscy respektuj� regu�y gry i to nie tylko ze wzgl�d�...
madzia.1majka2