Jego imię pochodzi od wyrazu "stykać". Styka się przecież, czyli łączy, stary rok z Nowym Rokiem. Jest przeważnie lodowaty, a z mrozu lubi rzeźbić przepiękne białe kwiaty.
Kiedy w styczniu deszcz leje, robi złe nadzieje.
Styczeń mrozi - lipiec skwarem grozi.
Bój się w styczniu wiosny, bo marzec zazdrosny.
Dawno temu słowo "luty" po staropolsku oznaczało mroźny, srogi, okrutny, zły. To prawda, że potrafi być najzimniejszy i najbardziej dokuczliwy ze wszystkich swoich braci. Jednak gdy się ciepło ubierzecie, zaprasza was na zimowe harce lodowo-śniegowe.
Luty stały, latem upały.
Gdy luty z wiatrami, rychła wiosna przed nami.
Kiedy luty pofolguje, marzec zimę zreperuje.
Jego imię wywodzi się z języka łacińskiego. W starożytnym Rzymie był to miesiąc poświęcony bogowi wojny - Marsowi. Mars minę miał marsową, czyli bardzo groźną. "Martius" w łacinie oznacza "miesiąc Marsa", czyli ten, w którym ta planeta świeci najjaśniej. U nas jest zapowiedzią wiosennych dni.
W marcu jak w garncu.
Śnieg marcowy owocom niezdrowy.
Marzec: czy słoneczny czy płaczliwy – listopada obraz żywy.
Kwieci, czyli zdobi ziemię rozkwitającymi pierwszymi wiosennymi kwiatami, które wywabia przedwcześnie ciepło promieni słonecznych. Dawniej nazywano go łżykwiatem albo nawet zwodzikwiatem, bo te wczesne bukiety, które przynosi, zwodzą rychłym nadejściem cieplejszych dni.
Kwiecień - plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata.
Miesiąc ten Rzymianie poświęcili bogini Mai, matki boga Merkurego. Wkraczał przystrojony kwiatami i ziołami. Zaczynał się czas radości całej przyrody (pełen radości, miły - to po łacinie "majus"). Od niego właśnie pożyczył sobie imię nasz piąty miesiąc ze słowikiem, miesiąc zakochanych.
Grzmot w maju - znak urodzaju.
Gdy w maju plucha, w czerwcu posucha.
Nazwa tego miesiąca wiąże się z maleńkim owadem - czerwcem polskim. Kiedyś właśnie w czerwcu zbierano jego poczwarki, suszono je na słońcu i wyrabiano z nich czerwony barwnik - purpurę - do farbowania płótna. Nazwa może wywodzić się też stąd, że wylegają się wtedy czerwie - larwy pszczele, czyli potomstwo pszczół.
W czerwcu się pokaże, co nam Bóg da w darze.
Czerwiec stały - grudzień doskonały.
Wziął sobie imię od lip. Przecież kwitną one w tym czasie. Ich wspaniały zapach wabi pszczoły, które pracowicie zbierają lipowy nektar.
W lipcu kłos się korzy, że niesie dar boży, ale najpierwsza Małgorzata sierp w zboże założy.
Lipcowe upały - wrzesień doskonały.
Lipiec - ostatek starej mąki wypiec.
W dzień św. Małgorzaty, pierwsze gruszki do chaty.
Kiedyś na polach dzwoniły w tym czasie sierpy żniwne, którymi ścinano zboże. Dziś zastąpiono je ogromnymi maszynami, ale sierpień pozostał sierpniem .
Sierpień - lekarstwo od głodowych cierpień.
Jaki pierwszy, drugi, trzeci, taki cały sierpień leci.
Jeśli w sierpniu gorąco będzie, to zima w śniegu długo zasiędzie.
Gdy w Wniebowzięcie Panny ciepło dopisuje, to ciepły i pogodny koniec lata obiecuje.
Dziewiąty brat zawdzięcza swoje imię fioletowym wrzosom. Kwitną one w lasach, przypominając, że rozpoczyna się złota polska jesień, z babim latem i malowniczymi chmurkami na niebie.
Skoro wrzesień, to już jesień, wtedy jabłek pełna kieszeń.
Gdy we wrześniu plucha - będzie zima sucha.
Gdy we wrześniu krety kopią po nizinach, będzie wietrzna ale lekka zima.
Paździerze to słoma z lnu i konopi, które już teraz rzadko się uprawia. Kiedyś, gdy większość ubrań tkało się z lnu, wielu ludzi zajmowało się przerabianiem tej rośliny na płótno. Podczas tej przeróbki powstawały odpady lnu - paździerze. I właśnie o tej porze roku wszędzie pełno było paździerzy. Jesienny wiatr roznosił je po świecie...
Gdy październik ciepło trzyma, zwykle mroźna bywa zima.
Gdy październik z wodami, grudzień z wiatrami.
Jego imię wywodzi się od liści opadających z drzew. Szeleszczą pod stopami, wirują na wietrze albo fruną niesione silnym podmuchem zawiei. Dlaczego listopad nie nazywa się deszczopad, przecież najczęściej jest deszczowy?
Jaka pogoda listopadowa, takai marcowa.
W listopadzie goło w sadzie.
Gdy w listopadzie liść na szczycie drzew trzyma, to w maju na nowe liście spadnie jeszcze zima.
W listopadzie grzmi, rolnik dobrze śni.
To miesiąc, w którym po raz pierwszy porządnie zamarza ziemia. A w języku naszych przodków, Prasłowian, zamarznięta ziemia to gruda. Na pociechę ofiarowuje nam Święta Bożego Narodzenia.
Grudzień - ziemię grudzi i izdebki studzi.
Jak się grudzień zaczyna, taka będzie cała zima.
Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie.
Stokrotka8585