Soja - żywi i leczy.doc

(130 KB) Pobierz
Wpływ suplementów diety na urodę

Soja - żywi i leczy

Autor: Tomasz Mrozowski


 




 

Historia użytkowania soi sięga zamierzchłej przeszłości. Pierwsi nauczyli się ją wykorzystywać Chińczycy już ponad 1100 lat p.n.e. W Japonii ziarna soi pojawiły się o wiele później – na początku naszej ery, a do Europy dotarły dopiero w XVI wieku.

W Chinach, Japonii i Korei soja jest nazywana świętą rośliną. Produkty lecznicze z soi można dziś dostać w każdej aptece, ale z rośliny tej wytwarza się także coraz popularniejszą zdrową żywność.

Soja Glycine max L. Merrill jest bliskim krewniakiem bobu, soczewicy, grochu i fasoli. Moda na soję sprawia, że na świecie w ciągu roku pojawia się z niej ok. 500 nowych dań. Możemy kupić już z soi nie tylko kotlety, ale również kiełbaski, pasztet, gulasz czy flaki. Stało się tak dlatego, że soja zawiera bardzo dużo wartościowego białka, nawet do 40 proc., którego skład aminokwasowy (w tym bardzo dużo lizyny, która występuje niezmiernie rzadko w pożywieniu roślinnym) jest najbardziej spośród produktów roślinnych zbliżony do białka mięsa. Suche ziarna soi są bardziej kaloryczne od ziaren grochu czy fasoli: 100 g suchych ziaren soi dostarcza 385 kcal, a grochu i fasoli – 290 kcal. Wysoka kaloryczność soi wynika z dużej zawartości tłuszczu (nawet do 20 proc.). Duża zawartość tłuszczu nie obniża jednak wartości odżywczej soi, ponieważ zawiera ona duże ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Również stosunek kwasów jedno- i wielonienasyconych do kwasów nasyconych jest o wiele korzystniejszy niż w produktach mięsnych. Kaloryczność produktów sojowych zależy w dużym stopniu od receptury ich przygotowania i dodanych składników. Pamiętajmy również, że ich kaloryczność należałoby właściwie porównywać z kalorycznością produktów mięsnych, które często zastępują soję w jadłospisie. W tym porównaniu soja zyskuje, zwłaszcza jeżeli przeciwstawimy ją wieprzowinie czy tłustej wołowinie.

Magazyn witamin i minerałów

Soja dostarcza również witamin i składników mineralnych. Spośród witamin na uwagę zasługuje dość duża zawartość witamin z grupy B (witamina B1 w ilości 0,690 mg/100 g produktu, B2 – 0,189 mg/100 g produktu, a witamina B6 – 0,81 mg/100 g produktu). Niestety, jest uboga w witaminę B12, konieczną do wytwarzania erytrocytów, dlatego wegetarianie odżywiający się soją muszą ją systematycznie uzupełniać. Spożywając 100 g nasion soi, zaspokajamy nasze dzienne zapotrzebowanie na fosfor w 100 proc., żelazo – 94 proc. magnez – 73 proc., wapń – 17 proc., a witaminy z grupy B od 20 do 55 proc.

Soja a nowotwory

Coraz częściej zwraca się uwagę na pozytywną rolę izoflawonów zawartych w soi. Należy do nich m.in. genisteina i daidzeina, którym przypisuje się działanie antykancerogenne. Dotychczas izoflawony soi opisywane były w wielu badaniach epidemiologicznych jako związki wpływające na zmniejszenie ryzyka raka piersi i endometrium poprzez zmniejszanie efektu działania endogennych estrogenów. Niektóre badania natomiast sugerują, iż izoflawony soi, spożywane w dużej ilości przez kobiety w okresie okołomenopauzalnym, poprzez pobudzanie komórek nabłonkowych, mogą zwiększać ryzyko wystąpienia raka piersi. Podobnie, w niektórych badaniach kontrolowanych z użyciem placebo przedstawiono niekorzystny wpływ izoflawonów soi na endometrium u kobiet po menopauzie. Doniesiono, że izoflawony soi powodują hiperplazję endometrium, mogąc w ten sposób zwiększać ryzyko wystąpienia raka. W chwili obecnej American Heart Association (AHA) nie zaleca stosowania suplementacji diety izoflawonami, choć na pewno konieczne są kolejne długoterminowe badania.
 
Izoflawony soi przeciw MPS

Naukowcy z Katedry Biologii Molekularnej Uniwersytetu Gdańskiego opracowali pierwszą na świecie metodę leczenia przyczynowego mukopolisacharydozy typu III, zwanej chorobą Sanfilippo. Będące obecnie na półmetku badanie kliniczne pierwszej fazy z udziałem 20 chorych prawdopodobnie potwierdzi skuteczność tej innowacyjnej metody terapeutycznej.

Mukopolisacharydozy (MPS) są rzadko występującymi (raz na 100 tys. urodzeń) chorobami genetycznymi, polegającymi na braku lub znacznym obniżeniu aktywności enzymów lizosomalnych odpowiedzialnych za rozkład glikozoaminoglikanów (GAG). W rezultacie tylko częściowo zdegradowane glikozoaminoglikany akumulują się w lizosomach i przestrzeniach międzykomórkowych, co prowadzi do uszkodzeń komórek i całych narządów, a ostatecznie do wyniszczenia organizmu i przedwczesnej śmierci.

W Polsce najczęstszy jest typ III mukopolisacharydozy, stanowiący – według danych Stowarzyszenia Chorych na Mukopolisacharydozę i Choroby Pokrewne – około 50 proc. wszystkich przypadków MPS. U tych chorych brakuje enzymu rozkładającego jeden z GAG - siarczan heparanu (HS). Wczesne objawy choroby Sanfilippo (przepukliny, polipy błony śluzowej, problemy ze słuchem) są dosyć dyskretne, dlatego najczęściej rozpoznaje się ją dopiero w drugim stadium, gdy chory ma kilka lat. Najbardziej charakterystycznym objawem drugiej fazy jest nadaktywność ruchowa dziecka i problemy ze snem, połączone z regresem umysłowym. Postępujące uszkodzenia układu nerwowego prowadzą m.in. do utraty umiejętności mowy i rozumienia, kłopotów z połykaniem oraz poruszaniem się. U większości chorych występują epizody silnych biegunek, zmętnienie rogówki i drgawki. Średnia długość życia osób z chorobą Sanfilippo wynosi 14 lat.

Pomimo licznych prób leczenia choroby Sanfilippo za pomocą wprowadzania do organizmu brakującego enzymu, nikomu jeszcze nie udało się opracować skutecznej metody terapeutycznej. Skoro degradacja glikozoaminoglikanu w centralnym układzie nerwowym jest mało efektywna i wydaje się, że nic na to nie można poradzić, trzeba obniżyć efektywność syntezy tego związku. Dzięki temu można uzyskać stan zbliżony do równowagi pomiędzy syntezą a degradacją GAG.

Gdańscy naukowcy odkryli, że substancją hamującą ekspresję genów syntetaz GAG jest genisteina – omówiony wcześnie izoflawon z soi. Dotychczasowe wyniki są bardzo obiecujące – w wielu przypadkach obserwuje się zahamowanie postępu choroby i nawet poprawę niektórych parametrów. Zespół biologów z Gdańska pracuje też nad wykorzystaniem w terapii mukopolisacharydoz pochodnych genisteiny, które charakteryzowałyby się większą efektywnością w przyblokowywaniu kinaz tyrozynowych oraz w pokonywaniu bariery krew-mózg. Może okazać się, że genisteina działa również na geny związane z innymi typami mukopolisacharydoz lub nawet z innymi chorobami lizosomalnymi, a wtedy można by ją wykorzystać znacznie szerzej niż tylko w leczeniu choroby Sanfilippo.

Soja kontra menopauza

Nie wszystkie kobiety mogą lub chcą stosować hormonalną terapię zastępczą (HTZ). Takim osobom coraz częściej jako ekwiwalent tej terapii poleca się przyjmowanie fitoestrogenów – związków otrzymywanych głównie z soi, ale też z innych roślin, np. ostrokrzewu czy czerwonej koniczyny. Są to związki pochodzenia roślinnego, które ze względu na podobieństwo budowy do estrogenów, wiążą się z ich receptorami i zależnie od tkanki, na którą działają, zachowują się jak kobiece estrogeny lub ich antagoniści, choć są od nich słabsze.

Badania prowadzone w Japonii wykazały, że Azjatki, które jedzą dużo soi, łagodniej przechodzą menopauzę. Okazało się, że substancje zawarte w soi, takie jak genisteina, mają działanie podobne do ludzkich estrogenów. Przy czym nie wszystko jeszcze o fitohormonach wiemy. Ponadto udowodniono, że zapobiegają niektórym objawom związanym z przekwitaniem, jak uderzenia gorąca.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin