Brożyna-JZ-Kwestia rolna w Polsce.doc

(36 KB) Pobierz

Prof. Janusz Zbigniew BROŻYNA

 

KWESTIA  ROLNA  W  POLSCE

 

 

Sytuacja w rolnictwie polskim wymaga radykalnej reformy wcale nie dlatego, że takie są wymagania integracji z Unią Europejską. Przyczyną jest natomiast to, że przeciętne gospodarstwo rolne w kraju wytwarza zbyt mały dochód, aby zapewnić dostatnią egzystencję rodzinie, oraz dostarczyć środków materialnych potrzebnych na modernizację tego warsztatu pracy i na rozwiązanie problemów własnej wsi (gospodarka wodna, uzdatnianie ścieków i śmieci, ochrona środowiska naturalnego, utrzymanie lokalnych usług i tp). Naciski polityczne postulują dokonanie potrzebnych przemian w ciągu kilku-kilkunastu lat. Jak się to ma do rzeczywistości ?

 

To, czego politycy unikają, to wskazanie jakie konkretnie problemy, w jaki sposób i za czyje pieniądze muszą tu być rozwiązane. Konkretnie, to znaczy specyfikując je językiem technicznym w konfrontacji z dysponowanymi do tego narzędziami, oraz wyceniając koszt każdej operacji w konfrontacji z budżetem finansującego. Dodać tu również trzeba, że ewentualna integracja z Unią stanie się czynnikiem radykalnie utrudniającym tę operację, gdy rolnictwo polskie znajdzie się z dnia na dzień wobec konkurencji również na swoim własnym rynku ze strony wysokowydajnego rolnictwa zachodniego. Równocześnie trzeba też sobie zdawać sprawę z tego, że obiecywana pomoc unijna jest rzędu jednego tysiąca dolarów (USD) na statystyczne gospodarstwo wiejskie (a daleko nie wszystkie będą do niej dopuszczone !), co w porównaniu do kilkudziesięciu lub kilkuset tysięcy USD zainwestowanych w każdym gospodarstwie zachodnim, nie mówiąc o potrzebach wsi w infrastrukturze lokalnej,  jest kroplą w morzu realnych potrzeb, o których załatwieniu żaden polityk nie mówi słowa.

 

Dodatkowo, szczególnie poważny problem również bez koncepcji jego rozwiązania jest natury ludzkiej. Potrzebna reforma wymaga zredukowania liczby gospodarstw rolnych do poziomu poniżej jednego miliona. Oznacza to konieczność wycofania z rolnictwa do innej pracy około trzech milionów pracowników. Powstają wtedy pytania wciąż bez odpowiedzi, a nawet dyskusji publicznej :

 

1*. Kto ma stworzyć ca 3 mln nowych miejsc pracy ? w jakich dziedzinach ? gdzie ?

2*. Kto ma wyłożyć pieniądze potrzebne na w/w inwestycje (ca 300 miliardów USD) ?

3*. Gdzie jest rynek zbytu na towary i usługi wytworzone w kraju dodatkowo przez 3 mln nowoczesnych miejsc pracy (wartość takiej oferty przekracza wielokrotnie obecną siłę nabywczą społeczeństwa polskiego, a dla ich eksportu nie ma też ani rynku zbytu, ani jego organizacji) ?

4*. Gdzie są w miastach mieszkania dla 3 mln migrantów wycofanych ze wsi ?

5*. Gdzie są pieniądze na budowę 3 mln nowych mieszkań ?

6*. Kto określi w jakich nowych zawodach należy przeszkolić 3 mln osób wycofanych z rolnictwa ?

7*. Gdzie są szkoły na przyjęcie 3 mln uczestników szkolenia zawodowego ?

8*. Gdzie są pieniądze na budowę tysięcy takich szkół i ośrodków dokształcania ?

9*. Gdzie są instruktorzy do w/w szkolenia zawodowego (ca 300 tys osób) ?

10*. Skąd wziąć fundusze na płacenie zasiłków dla 3 mln bezrobotnych zanim oni znajdą zatrudnienie w miejscach pracy, które należy dopiero stworzyć, wchłaniając równocześnie kilka milionów obecnych bezrobotnych ?

 

 

Zadna propaganda polityczna czy mediatyczna w świecie słów nie zastąpi załatwienia tych wszystkich spraw w rzeczywistości, decydujących o losie życiowym milionów ludzi w Polsce.

 

Nie pomijalnym problemem tak masowego i skoncentrowanego w czasie przemieszczenia milionów ludzi będą również nie uniknione skutki społeczne i obyczajowe, dla załatwienia których potrzeba będzie tysiące pracowników służb socjalnych ; i znowu pytania : gdzie ? za jakie pieniądze ? i z jakich funduszy opłacać ich działalność ?

 

Na Zachodzie tego rodzaju przekształcenia wsi odbyły się w zupełnie inny sposób i w innych warunkach, a mianowicie :

 

a)    trwały co najmniej przez dwa pokolenia ludzkie,

b)    przypadły na okres wielkiego rozwoju i zapotrzebowania na siłę roboczą nie tylko w przemyśle, budownictwie i gospodarce mieszkaniowej, ale i w pracochłonnej infrastrukturze kraju (drogi, mosty, skrzyżowania bezkolizyjne, koleje, sieć energetyczna i telekomunikacyjna i td), w tym ogromnych potrzeb w zakresie odbudowy zniszczeń wojennych,

c)    polegała na ssaniu ze wsi siły roboczej przez istniejące już, lub tworzone nie zależnie od sprawy reform wiejskich miejsca pracy, a nie na wypychaniu ludzi ze wsi w próżnię gospodarczą.

 

 

Jest rzeczą znamienną, że dotychczas nikt w kraju nie przeanalizował rzeczowo i kompleksowo, ani nie zbilansował wszystkich tego rodzaju zagadnień składających się na rozwiązanie kwestii rolnej w kraju, by na tej podstawie dopiero stworzyć program polityczny dla ich realizacji. Tak więc politycy akceptując tego rodzaju naciski zewnętrzne podejmują w tej sprawie zobowiązania ze śmiałością ludzi, którzy sami nigdy w życiu nie rozwiązywali i nie załatwili żadnego poważniejszego problemu do końca, a więc nie wiedzą, co się kryje za takimi pomysłami i decyzjami, których skutki obarczą miliony ludzi ciężarami grubo ponad ich siły.

 

Ale również i sama integracja do Unii Europejskiej stawia dodatkowo w sprawie rolnej jeszcze jeden problem o ciężarze gatunkowym należącym do racji stanu Państwa i narodu polskiego. Chodzi o wykupywanie ziemi na terenie Państwa polskiego przez cudzoziemców. Rozważania na ten temat trzeba zacząć od przypomnienia pewnej prawdy podstawowej : każdy naród zakłada swoje Państwo i ustanawia swe władze na terytorium, które uprzednio sam zaludnił – Polska nie może się rozciągnąć na terytoria zamieszkałe przez inne narody i na odwrót, zamieszkanie swego terytorium przez znaczną mniejszość narodową oznacza utratę na tym obszarze swej suwerenności państwowej i władzy. Lekceważenie tego czynnika było zasadniczym przyczynkiem do rozbiorów dokonanych bez żadnego obcego najazdu militarnego, a kilka wieków wcześniej do utraty niepodległości i germanizacji Słowian połabskich, wówczas bardziej licznych i wyżej rozwiniętych od Polan.

 

Dziś problem ten zaczynają przeżywać liczne kraje zachodnie w ślad za wielomilionową imigracją, co starają się zamaskować różne pomysły ideologiczne. Pokazał to też spektakularnie problem Niemców sudeckich i blisko dwu milionowej kolonii niemieckiej w Polsce międzywojennej, która wbrew dzisiejszej propagandzie ludzi nie znających zagadnienia, wcale (poza nie znaczącymi wyjątkami) nie wzbogaciła polskiej kultury rolnej, ani żyjąc oddzielnie nie integrowała się z Polakami, ale stworzyła słynną V-tą kolumnę, znaną we wrześniu 1939 m.in. z gniazd karabinów maszynowych zainstalowanych na tyłach armii polskiej na licznych wieżach kościołów ewangelicznych. Nie jest to zarzut pod ich adresem, bo każdy naród musi dbać o swe interesy, bo inaczej ginie, ale pod adresem rodaków lekceważących swe obowiązki tak w przeszłości, jak i dzisiaj.

 

Prawdą jest, że na Zachodzie liczne kraje (ale bynajmniej nie wszystkie) pozwalają na swobodny zakup ziemi przez cudzoziemców, ale to dlatego że np. osiedlenie się Holendra, czy Anglika na terenach leżących odłogiem we Francji bynajmniej nie stanowi zagrożenia dla niepodlegości tego kraju czy oderwania od niego pewnego regionu, jak to ma miejsce w Polsce i jest działalnością zamierzoną w tym właśnie kierunku, stąd naciski zewnętrzne. Dobrze jest więc odświerzyć sobie własne doświadczenia historyczne i te z września 39. Jeżeli natomiast chodzi o aspekt ekonomiczny ziem leżących odłogiem, to Polska powinna – i to z różnych powodów – i tak zalesić ogromną część swych terenów rolnych, co też należy włączyć do programu rozwiązania kwestii rolnej.

 

Oto dlaczego na wykupywanie ziemi w Polsce przez cudzoziemców nie wolno się zgodzić ani dzisiaj, ani po upływie kilkunastu lat, gdy dzisiejsi decydenci będą już na emeryturach unikając odpowiedzialności osobistej za skutki takiego procesu, zaś w meritum sprawy i tak po latach nic się nie zmieni (problem poczucia stabilności dla inwestorów budujących nieruchomości można łatwo rozwiązać w inny sposób). Oto dlaczego, podobnie jak i wszystkie problemy życia kraju, kwestia rolna wymaga poważnej i obiektywnej analizy naukowej, zanim politycy zaczną tworzyć intuicyjnie fakty dokonane kolidujące z interesem narodu i polskiej racji stanu. Bez konkretnej odpowiedzi kompetentnych władz na wszystkie te pytania nie da się też uczciwie głosować w żadnym referendum.

 

 

Prof. Janusz Zbigniew Brożyna

 

© Copyright Janusz Brożyna 2004

 

5

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin