opowiadanie 2 (22).doc

(84 KB) Pobierz

22. Zęby, pazury i wizgi

Ola spróbuje odzyskać swoje listy.!

Wróciłam z Rorritoru przepełniona bogobojnym oburzeniem. Jeszcze do czego doszło, żeby któraś zabierała się za coś, co należy do mnie! Która chciała mnie zabić! Ale sprawiedliwy rozrachunek trzeba było odłożyćprofesor najwyraźniej wymyślił mi kaźń.

Wyszłam z jego gabinetu, jeszcze bardziej utwierdzona w tym, że trzeba w końcu przerwać nerwowe napięcie, kumulujące się przez ostatni tydzień.

 Ty, powiedział ostrożnie Otto. Zanim pójdziesz na rozprawę, dowiedz się czy to naprawdę Marta kradła listy Irgi?

 Oczywiście, że Marta! oburzyłam się. Po pierwsze chodzi z zabandażowanymi rękami, а nekromanta gadał, że na listach jest zaklęcie ognia. Po drugie, dawno się oblizuję na widok Irgi, nawet powiedziała mi, że jest jej przeznaczony na podstawie jakiegoś horoskopu. Po trzecie, jej po prostu nie lubię.

Półkrasnolud westchnął.

 najpierw porozmawiaj z listonoszem, a dopiero potem idź załatwiać sprawę z Martą. Przynajmniej będziesz wiedziała dlaczego dajesz jej po mordzieot tak czy za coś konkretnego.

 A co, jest różnica? zdziwiłam się.

 Oczywiście! Najważniejsza! Kiedy urządzasz sobie skandal ot tak, po pierwsze, musisz coś wymyślić. A po drugie możesz nie mieć racji, więc musisz mieć coś na swoją obronę. A jeśli rozprawiasz się za pomocą siły fizycznej, to trzeba także skrzyknąć kogoś do pomocy. I do moralnej podpórki.

 Nie potrzebuję pomocy, machnęłam ręką. Sama się rozprawię z tą bladą niemocą.

 Coś za bardzo się napaliłaś, zauważył przyjaciel. Zobaczysz, jeszcze najdzie kosa na kamień.

 Nie kracz! krzyknęłam i poszłam szukać listonosza.

Chłopak znalazł się od razu. Z wysiłkiem taszczył torbę z korespondencją, gubiąc przy tym listy na drodze. Najwidoczniej dostawa listów go nie uszczęśliwiała.

 Interesują mnie pisma z Rorritora, adresowana do Olgierdy Lachy, od razu wzięłam byka za rogi.

Oczy listonosza się zaszkliły i monotonnie rzekł:

 Niczego nie wiem o takich listach.

Zamyśliłam się. Widać było, że zahipnotyzowali chłopaka. Nie byłam silna w magii mentalnej, więc nie wiedziałam co robić. Dlaczego od razu się nie domyśliłam, że listy mogą być przechwytywane, а ja ciągle czekam i czekam, że dostarczą mi świstki w same ręce? Jak rozumu nie ma to bierz za kalekę!

 Listy! powiedziałam wyraźnie. Gdzie są moje listy?

 Przynoszę wszystkie listy pod wskazany adres, znowu wydusił monotonnie listonosz.

Dobra! Przecież jestem studentką piątego roku! Wkurzyłam się i wypowiedziałam zaklęcie, które według mnie miało zerwać mentalną więź z obiektem. Rezultat był wielce nieoczekiwany.

 Aaaaa! wrzasnął listonosz, łapiąc się za głowę. Jak ja nienawidzę magów!

Z tymi słowami pomknął do wyjścia z miasteczka z taką szybkością, jakby gnało za nim stado głodnych wilków.

 Czego się przyczepiasz do mężczyzn? zapytano mnie. Jeśli chcesz mi miłości to się lecz!

 Cześć, Trochim!  odpowiedziałam znajomemu. Ot chciałam się dowiedzieć, gdzie się podziewają moje listy.

 I co, udało się? ze śmiechem zapytał przyszły mag praktyk.

Ściągnęłam wargi. Jeszcze się gadzina znęca!

 Zawsze ci mówiłem, że nie można tak do mężczyzn bezpośrednio, powiedział Trochim. Trzeba ich uwieść, pieścić, uszczęśliwiaćА ty od razu jak cegłą po głowie i myślisz, że komuś to się podoba?

 Komu trzeba, temu się podoba! odgryzłam się. Lepiej byś doradził co robić.

 Miłość upłynnia mózg, smutnie stwierdził Trochim. Poszedłbym na pocztę i urządził awanturę. А tam by się już rozprawili. Sprawiedliwie i gniewnie.

 Dzięki! ucieszyłam się i popędziłam do miasta.

 Znowu terytorium magów!  zatoczyła oczami naczelniczka poczty, przeczytawszy moją skargę. Nikt nie chce u was pracować! To w żaby zamieniacie, to deszcz nasyłacie, a teraz paracie się hipnozą? I tak już płacę im podwójne stawki za tą robotę!

 Więc chrońcie waszych ochotników! oburzyłam się. dajcie im choć zwykły prościutki artefakcik! Ja też jestem poszkodowaną stroną!

 Na artefakty w budżecie nie ma środków! odcięła się naczelniczka. Załatwiajcie to między sobą!

 Dobrze, poczułam się jak detektyw. Idę pisać skargę do władz miasta.

Naczelniczka się skrzywila.

 Jeśli poczekacie na mnie na korytarzu, to spróbuję załatwić waszą sprawę.

 Bardzo możliwe, że będziecie potrzebować specjalisty od magii mentalnej zaryzykowałam dać im poradę.

 Mamy,  wyniośle odpowiedziała naczelniczka. Czy naprawdę myślicie, że to pierwszy przypadek kiedy są w ten sposób zabierane listonoszowi listy?

Szybko dostałam opis magiczki, która zaczarowała listonosza. Stary ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin