Święci Małżonkowie.txt

(28 KB) Pobierz
MateuszDuchowo��

       
      Zbigniew Nosowski
      �wi�ci ma��onkowie -- razem czy osobno?

       
      Czy na pocz�tku trzeciego tysi�clecia Ko�ci� uroczy�cie poka�e �wiatu, �e 
      ma��e�stwo  n a p r a w d �  jest drog� do �wi�to�ci? Czy na o�tarze 
      wyniesiona zostanie para ma��e�ska -- jako para i jako ma��onkowie -- a 
      nie tylko poszczeg�lni cz�onkowie rodziny? Czy b�dziemy mogli czci� 
      �wi�tych �wiadomie krocz�cych drog� wiary poprzez ma��e�stwo, a nie tylko 
      takich, kt�rym ma��e�stwo jedynie  p r z y d a r z y � o  si� na ich 
      drodze do �wi�to�ci? 

      O braku beatyfikowanych czy �wi�tych ma��onk�w wspominali�my ju� kiedy� na 
      �amach "Wi�zi". Temat ten powr�ci� do mnie z du�� moc� podczas obrad 
      Mi�dzynarodowego Kongresu Ruch�w Ko�cielnych w Rzymie. Niezale�nie od 
      siebie, dwaj duchowni wyrazili tam nadziej�, �e wkr�tce Ko�ci� b�dzie 
      oficjalnie uznawa� za �wi�te nie tylko osoby indywidualne, lecz tak�e 
      ma��e�stwa, a nawet ca�e rodziny. �wiatowy kapelan ruchu "Spotkania 
      Ma��e�skie", ks. Charles Patrick Coulter z Irlandii, m�wi�, �e dzisiaj 
      Ko�ci� bardzo potrzebuje ma��onk�w, a ma��onkowie potrzebuj� Ko�cio�a. 
      Dlatego mo�na si� spodziewa�, �e wkr�tce b�dziemy �wiadkami beatyfikacji 
      sakramentalnego ma��e�stwa. Podobn� nadziej� wyrazi� wybitny 
      mi�dzynarodowy ewangelizator, o. Daniel Ange. Jego zdaniem, w trzecim 
      tysi�cleciu papie� b�dzie m�g� kanonizowa� ca�e rodziny, a nie tylko 
      poszczeg�lnych jej cz�onk�w.

      Szukaj�c w historii...
      Chocia� w Ko�ciele katolickim ma��e�stwo jest uznawane za jeden z 
      sakrament�w, czyli szczeg�lnie uprzywilejowanych dr�g otrzymywania �aski 
      Bo�ej, a rodzina nazywana jest "domowym Ko�cio�em", w gronie os�b 
      oficjalnie uznanych dotychczas przez Ko�ci� za �wi�te i b�ogos�awione 
      trudno znale�� ma��onk�w. 
      Je�li ju� kto� wyniesiony na o�tarze �y� w ma��e�stwie, to zazwyczaj 
      "zas�u�y�" na �wi�to�� raczej przez to, �e po �mierci wsp�ma��onka 
      wst�pi� do klasztoru. Do niedawna Msza� rzymski definiowa� �wi�te kobiety 
      zam�ne per non: non virgines, czyli nie-dziewice. W �yciorysach �wi�tych 
      podkre�la si�, �e niekt�rzy z nich nawet w ma��e�stwie �lubowali 
      powstrzymanie si� od wsp�ycia seksualnego, np. b�. Kinga (? 1292), �ona 
      Boles�awa Wstydliwego (tradycja twierdzi, �e musia�a ona stoczy� ostr� 
      walk� z m�em o zachowanie dziewictwa w ma��e�stwie) czy �w. Emeryk 
      (1007-1031), jedyny syn kr�la W�gier, �w. Stefana. �wi�tym jest cz�owiek, 
      kt�ry dla s�u�by Bo�ej pozostawi� �on� i dziesi�cioro dzieci -- �w. 
      Miko�aj z Fl� e, g��wny patron Szwajcarii (1417-1487). Najpierw wst�pi� on 
      do benedyktyn�w, wkr�tce zrezygnowa� jednak z �ycia zakonnego i o�eni� si� 
      z Dorot� Wyss. Mieli 5 syn�w i 5 c�rek. By� radc�, s�dzi� i deputowanym do 
      federacji kanton�w szwajcarskich. W latach 1433-60 by� oficerem w wojsku. 
      Po kolejnej kampanii wojennej, w wieku lat 50 wst�pi� do klasztoru 
      reformowanych benedyktyn�w (jedne �r�d�a podaj�, �e do�� nieoczekiwanie 
      opu�ci� dom, inne -- �e uczyni� to za zgod� ma��onki). Nak�oniono go 
      jednak, by zosta� pustelnikiem bli�ej stron rodzinnych. Tam przez 19 
      ostatnich lat �ycia nie przyjmowa� �adnych pokarm�w, �ywi� si� jedynie 
      Komuni� �wi�t�. W 1481 r. uratowa� na zje�dzie w Stans jedno�� federacji 
      szwajcarskiej, dlatego zacz�to go czci� jako "ojca ojczyzny". Kanonizowany 
      zosta� w roku 1947 przez papie�a Piusa XII jako pustelnik. Mniej wiadomo o 
      dalszych losach jego �ony. 
      Znale�� mo�na �wi�te �ony czy matki, najcz�ciej pr�no jednak szuka� w 
      uzasadnieniu ich oddania Bogu informacji, �e prowadzi�y wraz z m�em 
      �wi�te �ycie ma��e�skie. Czasem zas�u�y�y si� przez to, �e z heroiczn� 
      cierpliwo�ci� znosi�y "wybryki" swoich m��w. Nieudane by�o np. �ycie 
      ma��e�skie �w. Moniki, ale swymi modlitwami i cierpieniem wyprosi�a ona 
      nawr�cenie zar�wno porywczego m�a, jak i syna, �w. Augustyna. W pewnym 
      sensie podobna do niej jest b�. Dorota z M�tow�w (1347-1394), 
      nieszcz�liwie wydana za m�� za starszego o 20 lat gda�skiego p�atnerza, 
      Adalberta. M�� bi� j� za oddawanie si� modlitwom i praktykom pokutnym, tak 
      �e raz by�a nawet bliska �mierci. Dorota urodzi�a dziewi�cioro dzieci, z 
      kt�rych o�mioro wcze�nie zmar�o, na skutek panuj�cych w�wczas epidemii. Po 
      latach zdo�a�a u�agodzi� m�a i pod koniec jego �ycia nawet wsp�lnie 
      pielgrzymowali po sanktuariach Europy. Po �mierci m�a uzyska�a zgod� na 
      ca�kowite odci�cie si� od �wiata poprzez dobrowolne zamurowanie w celi 
      przy ko�ciele katedralnym w Kwidzyniu. Tam prze�y�a 14 miesi�cy. Bli�sza 
      wsp�czesno�ci jest b�. Anna Maria Taigi (1769-1837), mistyczka, matka 
      siedmiorga dzieci i cierpliwa �ona do�� uci��liwego m�a. W tym samym 
      czasie �y�a b�. El�bieta Canori Mora (1774-1825), kt�rej m�� nawr�ci� si� 
      dopiero po jej �mierci i jako zakonnik pokutowa� za ma��e�skie 
      niewierno�ci.
      Znana jest jeszcze �w. Brygida (? 1373), kt�ra zosta�a przymuszona do 
      ma��e�stwa, mia�a o�mioro dzieci, a po �mierci m�a za�o�y�a nowe 
      zgromadzenie zakonne. �w. Jadwiga, kr�lowa (1374-1399), kanonizowana przed 
      rokiem przez Jana Paw�a II, wysz�a natomiast za m�� za Jagie��� ze 
      wzgl�d�w religijno-polityczno-dyplomatycznych, cho� szczerze kocha�a 
      przewidzianego dla niej uprzednio Wilhelma Habsburga (usi�owa�a nawet 
      uciec do niego z Wawelu). Bardziej szcz�liw� ma��onk� i matk� by�a 
      zapewne pochodz�ca z Moraw b�. Zdzis�awa (? 1252), kt�ra urodzi�a czworo 
      dzieci. Wcze�nie jednak musia�a je opu�ci�, gdy� zmar�a w wieku ok. 37 
      lat. Ciekawe, �e cho� przedstawiana jest jako wz�r dla m�odych �on i 
      matek, to ikonografia zwyk�a prezentowa� j� najcz�ciej w habicie 
      dominika�skim (by� mo�e by�a tercjark� tego zakonu?). Spo�r�d 
      wcze�niejszych zam�nych �wi�tych wspomnie� trzeba jeszcze c�rk� cesarza 
      Konstantyna Wielkiego, �w. Konstancj�. Niewiele jednak wiadomo tak o niej, 
      jak i jej �yciu ma��e�skim.
      W�r�d m�czyzn �ony mieli liczni kanonizowani �redniowieczni kr�lowie czy 
      ksi���ta, lecz tym bardziej w ich przypadku nie podkre�la si� ma��e�skich 
      zas�ug na drodze do �wi�to�ci. �onaci byli tak�e niekt�rzy m�czennicy czy 
      to pierwszych wiek�w, czy te� p�niejsi (np. Tomasz More). Tytu�em do 
      kanonizacji by�o tu jednak przede wszystkim m�cze�stwo w obronie wiary. W 
      gronie bardziej wsp�czesnych �wi�tych s� ju� tylko samotni �wieccy 
      m�czy�ni, jak beatyfikowany przez Paw�a VI w 1975r. profesor medycyny 
      J�zef Moscati (1880-1927) czy dobrze znany w Polsce Piotr Jerzy Frassati 
      (1901-1925).

      A jednak...
      Znik�d zatem nadziei? Ca�kiem pr�no szuka� �wi�tego ma��e�stwa? A� tak 
      �le nie jest. By�o np. na prze�omie X i XI wieku ma��e�stwo cesarza 
      niemieckiego Henryka II i Kunegundy. Obydwoje ma��onkowie czczeni s� jako 
      �wi�ci. Nie mog� oni jednak by� przyk�adem dla wszystkich ma��e�stw, gdy� 
      oboje -- za namow� Kunegundy -- z�o�yli �lub czysto�ci dziewiczej. 
      Na�ladowanie ich dzisiaj utrudnia tak�e wzgl�dna �atwo��, z jak� w 
      �redniowieczu og�aszano g�owy koronowane �wi�tymi. To samo dotyczy 
      ma��e�stwa siostry �w. Henryka II, b�. Gizeli i kr�la W�gier, �w. Stefana. 
      Wzorowe by�o pono� ma��e�stwo �w. Jadwigi �l�skiej (? 1243) i Henryka 
      Brodatego, lecz tylko ona wyniesiona zosta�a na o�tarze.
      S� jeszcze przypadki �wi�tych ma��e�stw z czas�w, gdy celibat jeszcze nie 
      obowi�zywa� duchownych. W IV wieku �yli �w. Grzegorz, biskup Nazjanzu i 
      �w. Nonna. Byli oni rodzicami �w. Grzegorza z Nazjanzu (doktora Ko�cio�a, 
      wybitnego teologa, jednego z tzw. ojc�w kapadockich), �w. Cezarego z 
      Nazjanzu (lekarza, pustelnika) i �w. Gorgonii. Ze zrozumia�ych wzgl�d�w 
      trudno jednak przedstawia� dzisiaj w Ko�ciele ma��e�stwo biskupa jako wz�r 
      do na�ladowania dla �wieckich. 
      By� mo�e dalsze poszukiwania przynios�yby jeszcze jakie� owoce. Rzecz 
      jasna, mo�na si�ga� do czczonych w naszym kraju �wi�tych Joachima i Anny, 
      rodzic�w Matki Bo�ej (�adne ma��e�stwo nie zosta�o obdarowane przez Boga 
      takim dzieckiem jak oni). Przede wszystkim pami�ta� trzeba o J�zefie i 
      Maryi. �onaty by� �w. Piotr, by� mo�e r�wnie� inni aposto�owie. Nowy 
      Testament kilkakrotnie wspomina chrze�cija�skich ma��onk�w, bliskich 
      wsp�pracownik�w �w. Paw�a, Akwil� i Pryscyll�. Wszyscy oni s�usznie byli 
      i s� przedstawiani jako wz�r dla wsp�czesnych rodzin. Rzecz jasna, w 
      wielu wymiarach pary te mog� by� na�ladowane przez dzisiejszych wyznawc�w 
      Chrystusa. Na�ladowanie i kult �wi�tej Rodziny zdaje si� zreszt� 
      przybiera� na sile, co dostrzec mo�na cho�by w rosn�cej popularno�ci 
      r�nych ikonograficznych przedstawie� Jezusa wraz z Maryj� i J�zefem oraz 
      sanktuari�w, w kt�rych znajduj� si� takie obrazy. W zjawisku tym trzeba 
      dostrzec wa�ny duszpasterski znak czasu. Jednak nawet �wi�ta Rodzina -- 
      skoro wierzymy w niepokalane pocz�cie i trwa�e dziewictwo Maryi -- w 
      istotnych wymiarach r�ni si� od normalnych rodzin. Trudniej przez to w 
      pe�ni si� z ni� uto�samia�. 
      Faktem pozostaje zatem, �e przez dwadzie�cia wiek�w chrze�cija�scy 
      ma��onkowie nie otrzymali od Ko�cio�a katolickiego wzor�w do na�ladowania 
      w postaci beatyfikowanych czy kanonizowanych par ma��e�skich. Smutne to 
      tym bardziej, �e za pontyfikatu Jana Paw�a II odbywa si� tak wiele 
      uroczysto�ci wyniesienia na o�t...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin