28.htm

(6 KB) Pobierz

 

 

Anne McCaffrey       Jeźdźcy Smoków

    . 28 .    

Z wszystkich Weyrów i Bowl,

Spiżowe i brunatne, błękitne i zielone,

Wznoszące się ku górze smoki

Hen wysoko, w locie, widziane i nie widziane.


 

   W niespełna trzy godziny po wschodzie słońca F'lar na spiżowym Mnementhu dokonał inspekcji swych oddziałów. Dwieście szesnaście smoków uformowało ponad szczytem Benden Weyr szyk bojowy. Później, w dolinie, zgromadzili się pozostali mieszkańcy Weyr, w tym kilku jeźdźców rannych w pierwszej bitwie. Nie było tylko Lessy i Ramoth. Obie udały się do Fort Weyr, gdzie grupowało się skrzydło królewskie. F'lar nie potrafił zdławić w sobie niepokoju wywołanego świadomością, że Lessa i Ramoth także będą walczyły. Wiedział, że to pozostałość z czasów, kiedy Pern miał tylko jednego smoka-królową. Jeśli Lessa zdołała skoczyć w pomiędzy o czterysta Obrotów w przeszłość i sprowadzić załogę i mieszkańców pięciu Weyrów, to z pewnością potrafi również obronić siebie i Ramoth przed Nićmi.

   Sprawdził czy wszyscy jeźdźcy mają niezbędną ilość smoczego kamienia w workach i czy każdy smok ma właściwy kolor zwłaszcza te z południowego Weyr. Oczywiście smoki były w świetnej formie, ale twarze jeźdźców wskazywały wyraźnie na szok czasowy, którego doznali. Inspekcja przeciągała się długo, a przecież Nici już wkrótce miały przeszyć niebo nad Telgar.

   Dał rozkaz do przejścia w pomiędzy. Pojawili się w pobliżu siedziby w Telgar, trochę na południe od niej i nie byli pierwszymi przybyszami. Po stronie zachodniej, północnej i po wschodniej pojawiały się coraz to nowe skrzydła jeźdźców, aż w końcu cały horyzont pokryty został ogromną formacją w kształcie litery V. F'lar usłyszał odległy dźwięk dzwonu, dobiegający z wieży w Telgar. To mieszkańcy posiadłości witali niespodziewanie przybyłe oddziały jeźdźców na smokach.

   Gdzie ona jest?- spytał F'lar Mnementha. Wkrótce będzie nam potrzebna do przekazywania rozkazów...

   Już leci - przerwał mu Mnementh.

   Dokładnie nad schronieniem w Telgar pojawiło się kolejne skrzydło. Nawet z tej odległości, F'lar dostrzegł różnicę: to złote smoki połyskiwały w jasnych promieniach wstającego słońca.

   Szmer aprobaty przeszedł przez zgromadzone oddziały smoków. F'lar mimo kołaczącego gdzieś w sercu niepokoju, uśmiechnął się z dumą, przyglądając się feerii złocistych błysków.

   W tym momencie wschodnie skrzydła wzbiły się wysoko w górę. To smoki instynktownie poczuły obecność swego odwiecznego wroga.

   Mnementh uniósł łeb, wydając metaliczny grzmot wojennego ryku.

   Nici! F'lar widział je teraz wyraźnie, na tle wiosennego nieba. Krew zaczęła mu żywiej krążyć w żyłach, ale nie ze strachu - z dzikiej radości. Serce biło nierówno. Mnementh zażądał więcej smoczego kamienia i przygotował się do skoku w górę.

   Smoki, które przystąpiły już do walki, wyrzucały w jasnoniebieskie niebo jęzory pomarańczowe-czerwonych płomieni. Chowały się i wyskakiwały z pomiędzy, pluły ogniem, nurkowały.

   Wspaniałe, złote królowe pędziły tuż nad ziemią, niemal szorując po niej brzuchami, w poszukiwaniu Nici, które umknęły jeźdźcom.

   Wtem F'lar rozkazał nabrać wysokości w celu przechwycenia Nici w pół drogi do ziemi. Gdy Mnementh jak strzała pędził do góry, F'lar wyzywająco potrząsnął pięścią w kierunku Czerwonego Oka Gwiazdy.

   - Nadejdzie dzień - krzyczał - kiedy nie będziemy siedzieć spokojnie, czekając aż opadniecie. My spadniemy na was, tam gdzie się rodzicie, na waszą własną ziemię.

   Na Jajo, powiedział do siebie w duchu, jeśli możemy podróżować czterysta Obrotów w przeszłość, ponad morzami, ziemią i to w mgnieniu oka, czymże jest podróż z jednego świata w drugi?

   F'lar uśmiechnął się do swych myśli. Lepiej nie wspominać o tym zuchwałym planie w obecności Lessy.

   Wiązka z przodu - ostrzegł go Mnementh.

   Kiedy spiżowy smok zaatakował, wyrzucając przed siebie płomienie, F'lar zacisnął kolana na jego szyi. Matko nasza, był tak szczęśliwy, że teraz, właśnie on, F'lar, na spiżowym Mnementhu, był jeźdźcem Pernu!

K O N I E C    

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin