Wanda Chotomska
Pingwinek
Był raz Pingwinek, który chciał latać, kłopot z nim mieli mama i tata. Bo wbrew ogólnie przyjętej modzie próby latania ponawiał co dzień. Od dziecka straszne wyprawiał hece, krzyczał: - Już frunę! - krzyczał: - Już lecę! - Będę lotnikiem! Będę pilotem! - i bęc! - na ziemię padał z łoskotem. Startował z miejsca, startował z biegu i bęc! - lądował twardo na śniegu. Śmiały się z niego Morsy i Foki, Mewy ze śmiechu zrywały boki. I wtórowały im Morskie Krowy: - Ty sobie wybij latanie z głowy! A Pingwin, wchodząc na górki czubek, mruknął: - Podejmę ostatnią próbę! Wszedł na wierzchołek, skoczył z wierzchołka, sturlał się z górki w dwustu koziołkach. I gdy się wreszcie skończyła górka, do oceanu z górki dał nurka. Jak złowił rybę w tym oceanie, to z głowy sobie wybił latanie. I odtąd snuje marzenia takie: - Kiedy dorosnę, będę rybakiem!
renata.misia