Papka nieczystości dla małolatów.doc

(103 KB) Pobierz
Papka nieczystości dla małolatów

Papka nieczystości dla małolatów

Czy zdajemy sobie sprawę z tego, co nasi milusińscy i nasze milusińskie czytają z wypiekami na twarzy jadąc tramwajem, przyklejeni do jego okien? Na naszych oczach duch nieczystości toczy zażartą walkę o przystęp do serc młodych ludzi. O jej rozmiarach nawet nie wiemy, może nie chcemy wiedzieć, ponieważ stanęlibyśmy oko w oko z naszym osobistym wezwaniem do świętości.

1.     Wyzwolony idol.

"Są moimi ideałami, chociaż ich przeszłość nie była nieskazitelna... Nie znoszę wszystkiego, co ulizane, ugłaskane, ugrzecznione, miłe i słodkie a taki przecież jest prawdziwy ideał. Mój ideał nie jest idealny. To jest właśnie to, o co mi chodzi. Kocham ekscentryków, dziwaków, ludzi interesujących wewnętrznie - a taki przecież jest prawdziwy ideał. ,a nie odbitych od szablonu i tuzinkowych" pisze czytelniczka Bravo. Takiej definicji ideału chyba najlepszy sofista mógłby pozazdrościć. Z pozoru wszystko się zgadza. Co jednak jest wewnątrz młodego człowieka, który tak myśli? Co sprawia, że pragnie on tego, co nierzeczywiste, fałszywe? Jak bardzo został on usmażony w piecu mediów? Dla ułatwienia w naszych rozważaniach ograniczymy się do czasopism młodzieżowych Bravo i Popcorn. Rzeczywistość codzienna ta ze szkołą, domem, rodzeństwem jawi się młodemu człowiekowi jako szara, zwykła i nieciekawa. Oderwaniem od niej staje się współcześnie medium środek przekazu: TV, gra komputerowa, kolorowe czasopismo. Sensacyjność środków przekazu połączona z treściami dotyczącymi muzyki i współczesnych wrzasków, przyprawiona elementami pseudoedukacji seksualnej, tworzą system manipulacji człowiekiem. System ten (obok innych) określany jest przez literaturę fachową jako obliczony na wzniecanie chaosu w szczególnie ważnych dziedzinach: idei, pojęć i wartości. System S-M-S opiera się na odpowiednio dozowanej eskalacji sensacji, muzyki i seksu. Manipulacja w tych dziedzinach odwołuje się do aktualnych potrzeb społeczeństwa, tak jednak je kierunkując, że wzbudzone i wyzwolone zostają sztucznie nowe potrzeby. Wpływy te, szczelnie kamuflowane, adresowane są szczególnie do młodego pokolenia, które jest głęboko bezkrytyczne dla działań mediów. Świetnym przykładem zastosowania tegoż systemu są właśnie wymienione czasopisma: w "Bravo" 96,6% objętości czasopisma poświęconych jest tym zagadnieniom (8 stron na sensację, 18 muzykę, 3 seks w 30 stronicowym numerze); Popcorn poświęca 90% swojej objętości (odpowiednio 18, 27 i 6 na ok. 56 stron). Wszystko to prowadzi z powodzeniem do poruszenia całego człowieka. Zgodność oddziaływania systemu S-M-S z aktualnymi potrzebami odbiorców gwarantuje zabiegom manipulacyjnym wysoki stopień skuteczności. W takiej atmosferze szczególnie udane są pociągnięcia związane z preparowaniem nowego systemu wartości. Zatem chodzi o wytworzenie utylitarnego, konsumpcyjnego stylu życia bez odniesienia do nadprzyrodzonego systemu wartości. Stąd jako ciekawi jawią się ludzie, których opisuje czytelniczka. Myli ona jednak swojego idola z ideałem. Dzisiejsi idole (gr. to eidwlon = bożek) głoszą quasi światopoglądy w dziedzinie obyczajów. Gwiazdorzy i idole to namiastki prawdziwych wzorców osobowych. Naśladowanie ich jest namiastką rozwoju, ponieważ skupia całą uwagę na sobie. Idol głosi idee, ale im nie służy. Jacy są więc ci idole młodzieży? Oto krótkie zestawienie cech przedstawianego idola: mając kilkanaście lat młody artysta zaczyna pracę na scenie; nierzadko rezygnuje z wykształcenia ogólnego; zmienia często partnerów życiowych i seksualnych; ma za sobą kurację odwykową alkoholową lub narkotykową; prowadzi żywiołowe życie towarzyskie, świadomie nie zakładając rodziny lub odkładając na później decyzję jej zał ożenia; niekiedy bywa niezrównoważony emocjonalnie. Całość takiego życiorysu traci swój dramatyczny wydźwięk, bo opisana jest w konwencji sensacyjnej lub humorystycznej. Prowadzi to do wrażenia, iż opisywane problemy są nierzeczywiste albo też nie są tak groźne, jak w rzeczywistości. Ale przejdźmy do konkretów... W jednym z pośmiertnych artykułów dowiadujemy się o "braku wewnętrznej orientacji" (inaczej mówiąc: o rozchwianej emocjonalności) Kurta Cobaina, której wyrazem ma być destrukcja artystyczna gitary podczas koncertu (to artystyczne działanie ukazuje jedno ze zdjęć) oraz dziwne przebrania. Swoją niepewność muzyk grupy Nirvana próbuje pokryć niekonwencjonalnym zachowaniem. Podobno nienawidzi występów przed tłumami ludzi. Podpis pod jednym ze zdjęć głosi: Nieśmiały i wrażliwy Kurt nigdy nie chciał być idolem. W wywiadzie dodaje: mam tak wiele problemów z samym sobą, jak więc mógłbym być dla kogoś wzorem?. Bravo dodaje: Stał się nim jednak i jest nadal, po swej tragicznej śmierci. Jak opisuje periodyk, był nieśmiały i wrażliwy, troskliwy ojciec (!!!) dwuletniej córeczki Frances. Jednak w wieku 27 lat popełnia samobójstwo zastrzeliwszy się we własnym domu. Oto wzór wrażliwości i ojcowskiej troskliwości. Również o braku równowagi emocjonalnej, tym razem Johnnyego Deppa, trzydziestodwuletniego aktora, dowiadujemy się z wywiadu. Przyczyną tego stanu rzeczy jest według niego rozwód rodziców. Na postawione pytanie o zdemolowanie pokoju hotelowego w Nowym Jorku, tłumaczy: mam swoje emocje, frustracje... Czasami po prostu puszczają mi nerwy, kiedy czuję, że jestem niesprawiedliwie traktowany. O swoim rodzinnym miasteczku mówi: groziło mi tam, że zgniję. Bravo przedstawia również bez komentarza taki oto tekst idola: Kiedy miałem 12 lat zacząłem palić, w wieku 13 lat straciłem cnotę, a kiedy byłem czternastolatkiem, wypróbowałem już wszystkie narkotyki. Inny wzór osobowy, seksowny, nieśmiały i tajemniczy dżentelmen z poczuciem humoru Keanu Reeves, na pytanie, czy próbował narkotyków, odpowiada: Tak. I stąd wiem, że narkotyki mogą zabić. Robiłem doświadczenia z halucynogenami, które dostarczyły mi niezwykłych uczuć i pozwoliły zajrzeć w głąb mojego życia. W żaden inny sposób nie da się tego zrobić. Ale teraz upajam się innymi rzeczami. Np. jazdą na motocyklu albo przyrodą. Świetne ostrzeżenie przed narkomanią. Doprawdy, trudno o lepsze. Szczególnie specyficzna jest wizja rodziny podawana przez idoli młodzieży. Wspomniany wyżej Johnny Depp był żonaty już z dwoma kobietami, z jedną zaręczony, a teraz jest zakochany w Kate Moss: Kiedy po raz pierwszy ją widziałem, wiedziałem, że będziemy razem i że do siebie pasujemy... Odniosłem sukces i jestem bardzo zakochany w Kate, może nawet pewnego dnia pobierzemy się. Wierność jako coś wartościowego należy więc do przeszłości. Np. życie z jedną żoną przez dwa i pół roku jest dla Saula Hudsona (29 lat, ps. Slash) z zespołu Guns N'Roses niełatwe. Wyznaje: Trudno pozostać wiernym i nie skakać w bok, pomimo równoczesnego twierdzenia: Jestem z nią naprawdę szczęśliwy. Moja żona jest super. Kariera zawodowa przedstawianego idola i jej wymogi stoją w hierarchii wartości wyżej niż ognisko domowe. Na razie nie myślimy o dziecku. Zbyt często i zbyt długo jestem poza domem. Szczerze mówiąc: dzieciaki wnerwiają mnie mówi wspomniany już Saul Hudson. Podobnie myśli Fabio Fritelli (28 lat) z zespołu MODO, który rezygnuje z małżeństwa z dziewczyną, bo wykonywana praca całkowicie pochłania oboje. "Jest z" Catią od 2 lat, ale na małżeństwo jeszcze za wcześne. Jako wyjątek zatem jawi się w pierwszym momencie Pamela Anderson (lat 28), aktorka filmu Słoneczny patrol. Stwierdza, że marzy o dziecku z Tommym Lee. To głęboka, prawdziwa miłość, jakiej nigdy przedtem nie przeżyłam - głosi. W dniu poprzedzającym pobranie się zrobili sobie test na AIDS. (Cóż za zaufanie!) Tommy ma bowiem byłą żonę Heather Locklear. Życie seksualne wobec tak pojętej więzi małżeńskiej nie może ograniczać się do współżycia z jedną osobą. Ray (23 lata) z zespołu 2 Unlimited, stwierdza w wywiadzie, że ma wiele dziewczyn w różnych miastach, a na pytanie o to, czy zawsze uprawia bezpieczny seks, odpowiada: Oczywiście. To w końcu sprawa honoru!. Kiedy indziej zaś ten sam, interesujący wewnętrznie, nietuzinkowy idol opowiada: ja nigdy nie mam dosyć. Seks jest dla mnie jak jedzenie: potrzebuję go codziennie i przynajmniej jeden raz... Dopóki seks jest bezpieczny, bawię się w to. Charakterystycznie traktuje szkołę i czasy szkolne Bill Joe Armstrong (23 lata), gitarzysta Punk Power, mówiąc: zasrane czasy! To było piekło! Usiłuję zapomnieć o tym smutnym rozdziale. Nienawidzę szkół, dyscypliny, nauczycieli... Usiłowałem być niezauważalny, aż skończyłem 14 lat. Wtedy to po prostu olałem. Świetna recepta! Coś na temat religijności i wiary? Proszę bardzo. Na pytanie: Czy wierzycie w Boga?, członkowie zespołu Fun Factory odpowiadają całą gamą możliwych rozwiązań. Marie Anett (24 lata) mówi: ja wierzę w samą siebie; Rod (26 lat): ja wierzę w Boga. Od małego zawsze się modliłem. Poza tym w Stanach przez osiem lat śpiewałem w chórze kościelnym; Toni (24 lata) odpowiada: jestem bardzo religijny, chociaż nikt mnie nie wychowywał w tym duchu. Gdybym miał czas, to chodziłbym nawet w niedzielę na msze. Natomiast wychowana w Irlandii w bardzo katolickiej rodzinie Dolores ORiordan, wokalistka zespołu Cranberries, po porzuceniu praktyk religijnych w wieku 18 lat twierdzi: wiedziałam, że Jezus jest przy mnie, że nade mną czuwa. Kiedy ogarniał mnie lęk, modliłam się. Dzisiaj też tak robię. Kiedy podrosłam, medytowałam i w ten sposób komunikowałam się z Bogiem. W każdym razie wciąż wierzę w siły nadprzyrodzone. Bardzo ciekawe. Zdaje się, że wierzący w Jezusa wciąż wierzą w Boga osobowego. Zaiste, nietuzinkowi ludzie. Są wolni, decydują o sobie. Są więc takimi, jakim chce stać się potencjalny czytelnik czasopisma. Idol jest więc w pewnym zakresie wzorem zachowań. Przemyślne wzorce. Mylilibyśmy się, gdybyśmy uznali, iż nie mają one dużej siły oddziaływania. Badania naukowe wykazały bowiem, że młodzi i dzieci znacznie częściej przejawiają zachowania zaobserwowane u modela, jeśli jest on: pod jakimś względem do nich podobny, posiada władzę czy sprawuje kontrolę nad jakimiś wartościowymi w oczach dziecka rzeczami lub dobrami, jest nagradzany za swoje zachowania, jest ciepły i opiekuńn

 

2.     Nazwij to "miłość" i rób co chcesz.

Kochaj i czyń co chcesz. Chyba dawno minął czas, kiedy wypowiedzenie tych słów czyniło człowieka wolnym "dla" kogoś drugiego i Kogoś Jedynego. Dziś są to słowa, którymi pozwala się kochać (?) swoje zachcianki, także cielesne, odrzucać wszystko, co trudne i naprawdę piękne. Przyjrzymy się zatem jak pojmowana jest miłość w analizowanych czasopismach i co liczy się w życiu młodego czytelnika (lub też co ma się liczyć w jego życiu). Warto ustalić jaką treść podkłada się pod pojęcie miłości. Sformułowanie "kochać się" ma u młodych czytelników to samo znaczenie, co w ustach tych, którzy udzielają porad na łamach interesujących nas czasopism. Tyle tylko, że ci ostatni okraszają swe wypowiedzi pseudonaukowymi elementami psychologii "bez wymagań". Dr Anna Oleszkowicz pisze: "Seksu i miłości oddzielać nie wolno. Jest to wymóg kategoryczny psychicznej natury człowieka (człowiek nie jest zwierzęciem) i należy on, obok wymogu prawdomówności, do najważniejszych atrybutów człowieczeństwa. Kochanie się bez miłości obniża poczucie własnej wartości i na dłuższą metę może prowadzić do zaburzenia równowagi psychicznej, psychonerwicy i depresji". Osiemnastoletnia Danka bez wstydu pisze więc w Bravo, że od roku "ma przyjaciela, z którym często się kochają". Renia (14 lat) pisze o swoim problemie: cztery miesiące temu z chłopcem (17 lat) "kochaliśmy się bez zabezpieczenia. Niedługo potem nie dostałam miesiączki. Pojechałam do miasta wykonać test ciążowy. Ku mojemu przerażeniu wynik był pozytywny". Przedziwna to miłość, której owocem może być przerażenie. Nie zapominajmy słów dr Oleszkowicz, że kochanie się bez miłości jest szkodliwe. Otóż Renia postąpiła - zdaje się - zgodnie z tymi słowami: według niej kochała... Bałagan w pojęciach miłości i miłości fizycznej jest pogłębiany przez wracające co jakiś czas uwagi o negatywnym stosunku Kościoła do miłości. Jedna z czytelniczek pisze: "Dla mnie miłość fizyczna to coś bardzo pięknego i wartościowego. Dlaczego katolicyzm nie zezwala dwojgu kochającym się ludziom na całkowite oddanie się sobie?" Miłość fizyczna oddzielona jest więc od odpowiedzialności za siebie i drugą osobę. Powstaje w ten sposób poczucie zagrożenia płynącego z relacji seksualnej. Nic bardziej błędnego niż antropologia i psychologia propagowana w czasopismach. Człowiek w dziedzinie płciowości z natury wymaga poczucia bezpieczeństwa i stałości. Stałość zaś i wynikające z niej bezpieczeństwo jako atrybuty wierności są skrzętnie pomijane w rozważaniach na temat seksu. "Bezpieczeństwo" w tej dziedzinie (w oderwaniu od wierności) oznacza ochronę przed podstawowym zagrożeniem, jakim jest ciąża. Niekiedy pod pojęcie miłości podstawiane jest także uczucie zakochania się. Szesnastoletnim dziewczynkom, które jedyne w klasie nie mają za sobą inicjacji seksualnej i są z tego powodu wyśmiewane, Bravo radzi: "znacznie bardziej normalne jest czekanie na prawdziwą miłość, niż bezmyślne uleganie modzie tylko po to, by zaimponować koleżankom". W "teście" przeprowadzanym przez Popcorn miłość utożsamiana jest z wylewnością uczuć; pytania odnoszą się ciągle do wzruszeń, zakochań, pieszczotliwych przezwisk. Wstęp do testu głosi: "Miłość to wszechogarniające uczucie, lecz nie każdy potrafi poddać mu się bez reszty. A Ty? Czy w sprawach sercowych zachowujesz zawsze zimną krew czy też należysz do ludzi tkliwych i namiętnych, którzy łatwo zatracają się w miłości?". Miłość bywa utożsamiana także ze współżyciem płciowym. Dla młodego człowieka, w którego ciele następuje burza hormonów i uczuć, takie utożsamienie służy łatwemu usprawiedliwieniu wczesnego rozpoczęcia życia seksualnego. Kiedy zatem można rozpocząć współżycie? Na tak postawione pytanie pismo odpowiada: "Trudno wskazać konkretny termin, każda dziewczyna dorasta bowiem w innym, właściwym dla siebie, tempie i czasie". Warunkami koniecznymi do tego - jak wynika to z innej odpowiedzi - są: gotowość na konsekwencje ("Jest ich wiele. Najważniejszą jest ciąża") oraz wzajemne poznanie się, gdyż stosunek płciowy jest ponoć wyrazem bliskości, zaufania i miłości. Odpowiedź taka została udzielona piętnastoletniej dziewczynce, która ma trzynastoletniego chłopca i zadała pytanie: czy nie jest za wcześnie, aby rozpocząć współżycie? Czy podobna odpowiedź dana tak młodym ludziom, skutecznie ich powstrzyma? Przecież ona i on z pewnością pragnęliby wyrazić swoją bliskość, zaufanie i miłość. Ani słowa o odpowiedzialności za siebie, za drugiego człowieka i mogącego przyjść na świat trzeciego. Ów "trzeci" jawi się jako konsekwencja "błędu w sztuce", potencjalne zagrożenie. Siedemnastoletnia dziewczyna stwierdza, że kochała się już wcześniej ze swoim chłopakiem, ale z powodu strachu stosunek nie był przyjemny, podjęła więc decyzję nie uprawiania seksu. Jest ona chwalona przez czasopismo, bo wykazała "dużą odpowiedzialność i dojrzałość podchodząc poważnie do konsekwencji podejmowania współżycia w młodym wieku". Jako minusy zbyt wczesnego rozpoczęcia współżycia podaje się rozchwianie emocjonalne i konflikty w późniejszym małżeństwie, które mogą zakończyć się rozwodem. Mówi się także o tym, że zbyt wczesne zbieranie doświadczeń seksualnych może być przypłacone lękiem o własną przyszłość. Tak naprawdę jest to lęk przed ciążą. Gdy jednak czternastoletnia dziewczynka zachodzi w ciążę, winę za zaistniałą sytuację zrzuca się na skrajną nieodpowiedzialność siedemnastoletniego chłopaka i zachęca do rozmowy z rodzicami, aby nie popadła w depresję i nie popełniła samobójstwa. Podaje się wtedy także adresy instytucji należących do ruchów ProFamilia, świadczących pomoc młodym matkom. Z jednej strony nie podaje się więc podstawowych, prawdziwych warunków rozpoczęcia współżycia, z drugiej zaś, gdy gdzieś nawet pojawi się informacja o "wpadce", zawsze winny jest ktoś inny. Szkoda tylko, że redaktorzy czasopisma nie zauważają winy u siebie, lecz u innych... Niejasno i nieprecyzyjnie sformułowane odpowiedzi na pytanie kiedy można zacząć współżycie są także wspomagane w sposób zakamuflowany: np. poprzez pośrednie mówienie o stosunku osobom niepełnoletnim. Oto siedemnastoletni chłopak zapytawszy o właściwości i nieszczelności prezerwatywy otrzymuje w odpowiedzi dokładny instruktaż dobrego założenia prezerwatywy, dobrego jej używania i jakości (zalecane używanie prezerwatyw testowanych i z dobrych firm). "Tak więc przy zakupie patrz na datę ważności". Pisma zajmują się także lekarskimi i psychologicznymi poradami z dziedziny seksualności człowieka. Należy - dla zachowania prawdy - stwierdzić, iż porady te są z punktu widzenia psychologii rozwojowej po prostu niekompetentne. Widzą i chcą widzieć człowieka w okrojonym świetle, nie dostrzegając sfery ducha i psychiki rozwijającej się przez odpowiedzialność i pokonywanie trudności. Niejako "przy okazji" podawane są normy postępowania w dziedzinie seksu. Pisma młodzieżowe zajmują się zatem wszystkim: od braku orgazmu, przez promocję pettingu do akceptacji onanizmu. Brak orgazmu np. u osiemnastoletniej letniej dziewczyny może być wynikiem "zbyt rygorystycznego wychowania albo wręcz negatywnego nastawienia do spraw seksu". Wszelkie zatem działania ograniczające zachowania w tej dziedzinie (czyli de facto normy) są krzywdzące dla naturalnego i spontanicznego wyrażania siebie. Normą staje się brak norm. W "leksykonie Ars amandi", kiedy jest opisywany przedwczesny wytrysk u chłopców, jako poradę na tę anomalię podawane są: petting, zmiana pozycji w czasie stosunku lub też zmiana częstotliwości ruchów frykcyjnych. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż pismo jest czytane przez chłopców w wieku 15 - 18 lat, to porady powyższe zachęcają do sprawdzenia, czy nie cierpi się na podobną anomalię. Osiemnastoletniemu letniemu mężczyźnie, który podczas próby współżycia zawodzi się na całej linii z powodu braku wzwodu (ma tzw. "kompleks onanisty"), zaleca się właśnie petting i "danie sobie czasu", aby obniżyć napięcie psychoseksualne. Nabawienie się takiego kompleksu nie przeszkadza jednak autorom Bravo w propagowaniu masturbacji. Piętnastoletniemu chłopcu, który usiłuje bezskutecznie walczyć z nałogiem onanizmu radzi: "Musisz zdawać sobie sprawę, że w twoim wieku masz bardzo wysoką wydolność seksualną. Jeśli odczuwasz silną potrzebę masturbacji, nie powinieneś narzucać sobie niepotrzebnej dyscypliny. Stałe napięcie, spowodowane niezaspokojeniem popędu seksualnego może bowiem doprowadzić do nadmiernej nerwowości, a nawet nerwicy". W tym samym wieku chłopak zastanawiając się nad kształtem swojego penisa pyta, czy może się on zmienić pod wpływem jego rocznej masturbacji. "Jeśli chodzi o masturbację, jeszcze do niedawna propagowano pogląd, że jest ona naganna i szkodliwa". Według rubryki "Psycho - porady" ten rodzaj zachowań seksualnych zaobserwowany u młodzieży "nie jest przejawem choroby czy odchylenia seksualnego". W sensie zdrowotnym masturbacja nie jest szkodliwa, może jednak być przyczyną problemów natury moralnej, obaw o własną "moralność" lub lęku przed reakcją rodziców i otoczenia (...) Można oczywiście starać się świadomie ograniczać, czy wprost unikać uprawiania masturbacji np. ze względów estetycznych czy moralnych". Jeśli zaś innego piętnastolatka bolą jądra, a on jeszcze nie współżyje ani się nie onanizuje, to pismo radzi: niech idzie do lekarza (mogą to być żylaki jąder) albo zacznie zaspokajać popęd seksualny, tak jak inni - przez onanizm (ból bowiem może być wynikiem... niezaspokojonego popędu seksualnego).

Słowem rób, co chcesz, nazwij to "miłością", a jeśli to cię zawiedzie i sam się zniszczysz, to już wina albo czyjaś, albo twoja. Nie miej oczywiście pretensji do tego, kto tych bzdur ci nagadał.

 

3.     Wierność? Miłość? Uczciwość małżeńska?

Powołanie człowieka do świętości realizuje się na różnych drogach. Można je realizować między innymi w małżeństwie. Większość młodych zapewne wejdzie w niedalekiej przyszłości w związek małżeński. Należy więc zwrócić uwagę na to jak i kiedy - według wydawców czasopism - trzeba zawierać małżeństwo, jaki jest jego model i czy w ogóle trzeba je zawrzeć. "Obietnica bycia ze sobą na dobre i na złe byłaby bezsensowna, gdyby człowiek z góry zakładał możliwość rozwodu, jeśli się coś nie powiedzie. Jeśli ktoś nie jest pewny swoich uczuć, nie powinien decydować się na ślub". Pod taką deklaracją mógłby się podpisać niejeden wierzący. Jednak dalej posiadająca już dziecko Dolores ORiordan prowadzi swój wywód następująco: "Lepiej pobyć ze sobą na próbę. Przez wiele lat mieszkałam z kimś, choć wiedziałam, że nie jest to materiał na męża". Pierwszą zatem propozycją dla młodego czytelnika jest "małżeństwo na próbę". Drugie rozwiązanie jest prostsze: nie potrzebna jest jakakolwiek instytucja i legalizacja małżeństwa. Dlaczego? "Nie jestem zwolennikiem małżeństwa. Widzę te huczne śluby, te piękne suknie, a zaraz potem rozwody i tragedie rodzinne - nie pcham się do tej instytucji. Do niczego nie jest to człowiekowi potrzebne. Można bez tego żyć" - mówi Jarek Jakimowicz - Kriegl, aktor filmu "Młode wilki". Dr Alban dodaje, że nie zamierza zalegalizować swojego związku, choćby dlatego, że będąc "tytanem pracy" nie ma nawet dwóch minut, by wybrać się do kościoła. W takiej perspektywie małżeństwo jawi się jako zupełnie niepotrzebne zobowiązanie, nakładające jedynie ciężar odpowiedzialności lub też jako "dodatek nadzwyczajny" do istniejącego już związku. Życie w dobrze rozumianej miłości zawiera w sobie trwanie w prawdzie. Co do prawdomówności, to "zasada mówienia prawdy, ze wszech miar pożądana, powinna być stosowana w każdej niemalże sytuacji. Należy jej przestrzegać w trosce o higienę psychiczną i pozytywny obraz siebie samego" - jak radzi świetny psycholog czasopisma (oczywiście prawdomówny). Słabość tak postawionej motywacji dla młodego człowieka jest ewidentna. Jednym z głównych problemów młodych są ich relacje w rodzinie, a szczególnie z rodzicami. Właśnie dlatego duża część listów zawartych w rubrykach "Wypowiedz się" (Bravo) i "Psycho - porady" (Popcorn) mówi o trudnościach w tych relacjach. Charakterystyczne jest to, że czasopisma te raczej nie atakują autorytetu rodziców wprost. Przykładem nie atakowania wprost jest ewidentnie spreparowany list do redakcji następującej treści: "Mam 16 lat i bardzo, bardzo ogromny kłopot. Proszę o pomoc! Mój problem to to, że mam wspaniałego chłopaka, z którym jestem w ciąży. Problem w tym, że chodzę jeszcze do szkoły podstawowej, a naprawdę chciałabym bardzo tego dziecka. (...) Rodzice jeszcze o tym nie wiedzą, ale myślę, że zaakceptowaliby to, ponieważ mam wspaniałych rodziców. Naprawdę liczę na waszą pomoc. Zrozpaczona Aneta". Wspaniali rodzice Anety wyjechali chyba na Majorkę, skoro nie są pierwszymi, do których się zwróciła. Autorytet można jednak naruszyć przez ciągłe ukazywanie rodziców jako tych, którzy są źródłem nieustannych ograniczeń i zakazów wprowadzanych w życie młodego człowieka. Zagadnienie obszaru wolności udostępnionej dziecku wysuwa się na pierwszy plan i jest ono najczęściej poruszanym problemem. W naruszaniu tego obszaru celują matki: jedna nie pozwala chodzić do kosmetyczki z trądzikiem, inna nakazuje nieustannie przykładanie się do nauki albo zmusza do gry na fortepianie i szkoły muzycznej, jeszcze inna ogranicza kontakt z koleżankami. Często też zarzut ten stawiany jest wobec obojga rodziców: Siedemnastoletniej dziewczynie zabraniają wyjazdu we dwoje w góry z trenerem tańca, nie dopuszczają do głosu albo do sprowadzenia kota do domu. Niekiedy też zabraniają spotykać się z sympatią. Rodzice przedstawiani są zatem najczęściej jako "despotyczni i nie na czasie". Typowo przedstawiany obraz rodziców ograniczających dziecko można zauważyć w takim oto liście trzynastoletniej dziewczynki: "Nie pozwalają mi mieć zdania na żaden temat. Ciągle śmieją się ze mnie i krzyczą na mnie. Gdy rozmawiają przy stole nawet o rzeczach mało ważnych, nim otworzę usta, każą mi je zamknąć. Twierdzą, że nic nie wiem. (...) wyrzucają bez pytania moje rzeczy, wyłączają telewizor, nie martwiąc się, że akurat oglądam program. Ciągle żyję w świecie pełnym kaprysów i praw dorosłych". Na brak zaufania i rozmów również zdarza się narzekać młodym. Rodzice nie dają miłości i zrozumienia, naśmiewają się z idoli, nie są godni zaufania córki obawiającej się ciąży, jedna z matek zaniedbała obowiązek rozmowy z córką o nadchodzącej miesiączce, inna lekceważy zwierzenia dziecka albo odrzuca swoje dziecko będące w ciąży. Ogólnie problem można przedstawić tak, że rodzice albo niczym się nie interesują albo interesują się zbyt wieloma rzeczami. Kiedy czasopisma zajmują się obrazem samego ojca, charakteryzuje się on zupełnie czym innym. Opisywany jest również w rubrykach "Wypowiedz się" i "Psycho - porady". Ojciec najczęściej jest alkoholikiem i notorycznie pije. Dochodzą do tego akty przemocy seksualnej wobec córek, niewierności małżeńskie i wyzywanie w rodzinie. Niekiedy jest przyczyną rozwodu w rodzinie. Jednak o rozwodach czasopisma mówią bardzo rzadko. W badanym przeze mnie materiale temat ten poruszony został trzykrotnie. Raz piętnastoletnia dziewczyna, 5 lat po rozwodzie rodziców chce mieszkać z ojcem. Opisana została także sytuacja, kiedy przez pijącego ojca rozpada się rodzina. Gdy rozpada się ona z nieznanych dziecku przyczyn, Bravo, któremu obce jest pojęcie wierności i jedności rozkłada ręce: "czasem rozwód jest najlepszym rozwiązaniem zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci". Pozytywnie o rodzicach Popcorn pisze tylko raz - w przypadku szantażowania i bicia dziecka przez kolegów szkolnych, polecając młodym szukania ratunku właśnie u rodziców.

Obraz rodziny jest więc obrazem nacechowanym mnóstwem negatywnych cech. Jeżeli nawet obraz rodziny jest w pewnej części prawdziwy, to po pierwsze bywa nieproporcjonalnie przesadzony, a co za tym idzie niepełny. Po drugie zaś powstaje pytanie o cel kreowania i utrwalania tego typu obrazu.

 

4.     Manipulacja pojęciami dobra i zła.

Manipulacją nazywamy "celowe i skryte działanie, przez które narzuca się jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości". Przyjrzyjmy się zatem, jakimi metodami i całymi systemami manipulacji w różnych dziedzinach posługują się autorzy analizowanych czasopism. Już dotychczasowe rozważania prowadzą do wniosku, że proponowana wizja człowieka jest niepełna. Stanowią o niej: zawężanie zainteresowań czytelnika do osiągania szybkiej i łatwej przyjemności, prawdomówność wyłącznie dla higieny psychicznej, świat pozbawiony wartości nadprzyrodzonych. Ten sposób manipulacji określa się jako technikę fragmentacji. Zaciekawiający czytelnika sposób opisywania zdarzeń należy do manipulacji zwanej ingracjacją. Technika ta często połączona jest z fragmentacją, co widać zwłaszcza w rubryce "Mój pierwszy raz". Występujące tam modele mają zwykle cechy podobne do cech czytelników: wiek, środowisko miejskie, problemy emocjonalne, nieśmiałość, zakochanie przeszkadzające w nauce, znajomości zawarte na dyskotece, w szkole lub na kursie tańca. Sposób opisywania sytuacji i przeżyć służy pobudzeniu wyobraźni i ciekawości. Już same tytuły sugerują tajemniczość i piękno przeżyć, np.: "Byliśmy dla siebie stworzeni", "Pieszczotom nie było końca", "Zasnęliśmy wtuleni w siebie", "Między niebem a ziemią", "Ja również tego pragnęłam", "Moje życie stało się inne", "Cudowny zapach lasu", "To nie cud, to tylko miłość", "Wdychałem zapach jej włosów", "Byliśmy tylko my". Choć autorzy tych tekstów mają od 17 do 23 lat, to niekiedy opisują przeżycia sprzed kilku lat. Daje to w sumie obraz człowieka rozpoczynającego współżycie około granicy pełnoletności. Należy jednak brać pod uwagę wiek adresatów przekazu, aby zauważyć oczywistą manipulację redakcji prowadzących rubryki typu "Mój pierwszy raz". Sposób opisywania samego "pierwszego razu" służy rozbudzeniu ciekawości. Oto przykłady: "chcę spuścić zasłonę na to, co stało się potem", "to była po prostu wirtuozeria w duecie", "staje się to, o czym marzyłam przez tyle długich miesięcy", "mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie zapomnę jego pocałunków", "to było jak wiosenna burza, ba, nawet huragan", "cudowne uczucie, którego nie sposób opisać słowami". Całość zdarzenia dzieje się w romantycznej scenerii: plaża dzika i wyludniona, "ciepły miękki jego głos", grająca piosenka budząca wspomnienia, jezioro nocą po kąpieli; "Rozpiera mnie szczęście, że to właśnie Darek jest moim pierwszym mężczyzną. Tracimy poczucie czasu, przytuleni karmimy się truskawkami, popijamy szampana, a w powietrzu unosi się cudowny zapach lasu", "za oknem gwizdał wiatr, a my kołysaliśmy się jak fala w takt tej osobliwej melodii", "nie istniało dla nas nic", ciepły piasek i zachód słońca nad morzem, łono przyrody, całkowicie oddalone od cywilizacji. Niemal w każdej opisywanej sytuacji w tejże rubryce, zanim dojdzie do "pierwszego razu" obowiązuje pytanie: czy pragniesz tego tak bardzo jak ja? Zawsze na tak postawione pytanie pada odpowiedź twierdząca. Jeśli nie ma zadanego pytania wprost, to obowiązuje wyznanie w stylu: "wiedziałam, że on pragnie tego tak bardzo jak ja". Sugeruje to - zgodnie z praktyką manipulacji poprzez technikę perswazji ukrytej - że jedynym kryterium rozpoczęcia współżycia płciowego jest pragnienie. Perswazja ukryta odnosi się do świata wartości i polega na tym, że nową hierarchię wartości przedstawia się publicznie jako porządek wręcz oczywisty i aprobowany przez wszystkich dokoła. Zakończenia miłosnych historii w rubryce "Mój pierwszy raz" są niemal jednakowe. W badanych numerach nie odnalazłem żadnego listu mówiącego o konsekwencjach wczesnego współżycia. Wyjątkiem jest jeden list, pozostawiony bez komentarza, w którym dziewiętnastoletnia dziewczyna opisuje wydarzenia sprzed dwóch lat, kiedy została przez swojego chłopaka zgwałcona podczas jednej z prywatek. Przyznaje, że marzyła o stosunku, ale... nie w taki sposób. Problemem jest zatem nie tyle fakt rozpoczęcia współżycia, ale poniżający sposób jego dokonania. Wszystkie pozostałe listy mają zakończenia bardzo piękne. "Jesteśmy ze sobą już 3 lata. Myślę, że nasze uczucie dojrzało razem z nami. Takiej miłości życzę wszystkim" - pisze dwudziestolatka, która rozpoczęła współżycie mając 17 lat. Osiemnastoletnia dziewczyna po wakacyjnej znajomości ukoronowanej "pierwszym razem", pisze: "Do dziś kochamy się i każde z nas ma w woreczku piasek z tego miejsca". Siedemnastolatka zakochała się do szaleństwa podczas wakacyjnej, wiejskiej dyskoteki. Przy następnym, parę miesięcy późniejszym spotkaniu - współżyje. Zakończenie tak krótkiej znajomości: "Nasz związek trwa już prawie rok i jest nam ze sobą cudownie. Od tego czasu zupełnie zmienił się mój stosunek do życia. Bo to właśnie miłość nadaje mu sens". "Kłamstwo utwierdzenia miłości" osiągnęło czystą postać w stwierdzeniu: "Nie przypuszczałem, że fizyczna bliskość kochanej osoby może dostarczyć takich doznań i wzruszeń. Nadal jesteśmy razem, a nasze wspólne, seksualne doświadczenia umocniły tylko wzajemną miłość. Wkrótce zamierzamy się pobrać". Technika perswazji ukrytej łączona bywa z techniką sugestii, to znaczy z utrwalaniem w świadomości często powtarzanych treści. Dotyczy to szczególnie kwestii nieplanowanej ciąży - zagadnienia, które łączone jest nieustannie z poczuciem strachu. "Zrozpaczona Anetka", która po "uprawianiu tylko miłości francuskiej" od czterech miesięcy nie ma okresu, a ma inne objawy ciążowe, "bardzo się boi". Osiemnastolatka opisuje przeżycia po swoim "pierwszym razie" z szesnastolatkiem: "Gdy już było po wszystkim, ogarnął nas strach. Przecież zapomnieliśmy o zabezpieczeniu. My, tacy odpowiedzialni Przez trzy tygodnie żyliśmy w strachu, ale na szczęście nic się nie stało". Ciąża, czyli poczęcie nowego życia jest czymś, czego należy wystrzegać się za wszelką cenę. W świadomości młodego czytelnika oczywistym staje się zatem rozerwanie naturalnej więzi między seksualnością a prokreacją. Specjalnej obróbce manipulacyjnej zostało poddane pojęcie odpowiedzialności. Siedemnastoletniej dziewczynie, która stwierdziła, iż uprawianie seksu jest ryzykowne i jest jeszcze zbyt młoda, Bravo odpowiada: "Wykazałaś dużą odpowiedzialność i dojrzałość, podchodząc poważnie do konsekwencji podejmowania współżycia w młodym wieku". W tym wypadku odpowiedzialność w sferze seksu równa się wstrzemięźliwości. Motywacją takiej wstrzemięźliwości nie jest czystość, lecz lęk przed ryzykiem zajścia w ciążę. Szczyt nieodpowiedzialności stanowi więc poczęcie nowego człowieka. Stosuje się tu tak zwany manewr podmiany stereotypu: w miejsce już ustalonej wartości wyrażanej przez stereotyp wprowadza się szereg pojęć zastępczych, które tę wartość mają za zadanie rozmydlić, a następnie ją usunąć lub zmienić jej znaczenie. Potwierdza to inna odpowiedź udzielona również siedemnastoletniej dziewczynie, która współżyła z dwudziestoletnim chłopakiem stosując metodę stosunku przerywanego: "Jeśli uznałaś, że jesteś już na tyle dojrzała, że możesz podjąć współżycie, to niech twoja odpowiedzialność przejawi się także w przyjęciu konkretnej metody antykoncepcji".

Zastosowanie wyżej wymienionych technik i systemów manipulacyjnych ( z wymienionym już systemem S-M-S) prowadzi do: uzyskania sympatii czytelników i przynajmniej częściowego utożsamienia się z opisywanymi wzorcami przeżyć i zachowań; zawężenia obrazu człowieka jako istoty odpowiedzialnej i wolnej od swoich emocji; przekonania, że jedynym kryterium obowiązującym przy rozpoczynaniu współżycia jest pragnienie oraz przeświadczenie, że pierwsze razy są cudownymi przeżyciami, za które się nie płaci, a które nawet są w stanie scementować związek; rozerwania naturalnej więzi między seksualnością a prokreacją; wytworzenia stylu życia bez odniesienia do nadprzyrodzonego systemu wartości; liberalizacji seksualnej i permisywizmu moralnego.

 

5.     Sumienie wdrukowane, czyli jak wychować duże dzieci.

Zagadnienie szczerości i prawdomówności rozwinięto w odpowiedzi na list jednej z czytelniczek, która nauczyła się kłamać niemal zawsze i wszędzie. Jest to przyczyną jej życia w ciągłym napięciu. Człowiek "nie może bezkarnie łamać praw rządzących jego psychiką. Nieczyste sumienie zakłóca jego spokój i staje się powodem wielkiej udręki... Staraj się więc nie robić nigdy tego, czego musiałabyś się wstydzić. Postępuj zgodnie ze swoim sumieniem. Zanim skłamiesz, zastanów się, czy ci się to opłaci. Prawdę mówiąc, nie opłaci się nigdy... Nie postępuj nigdy tak, żebyś musiała mieć o sobie złe zdanie". Prawdomówność zakłada jednak istnienie obiektywnej prawdy, która może być ujęta w normy moralne. Brak tychże widać w analizowanych czasopismach niemal na każdym kroku. W jednym z numerów do psychologa - dr Anny Oleszkowicz, skierowany został taki oto list chłopca: "Patryk ma 15 lat..., a ja mam 14 lat. Chodzimy ze sobą już od 2 lat. Wiele razy mieliśmy kontakty seksualne, bo mieszkamy obok siebie, robimy to w różnych miejscach. Nie robimy tego z zastosowaniem prezerwatywy, bo nas na to nie stać. Czy mamy AIDS? Bo po ostatnim stosunku Patryk powiedział, że ma jakieś nieopisane pryszcze, a ja mam pryszczatego członka. Czy to jest choroba?". Pani psycholog skierowuje chłopca do dermatologa lub poradni "W". Właściwie można stwierdzić, że brak podania w tym wypadku norm moralnych jest spowodowany celowym "zawężeniem" kompetencji psychologa. Jednak pozostaje pytanie: właściwie po co drukować taki list? Dlaczego nie ma jednoznacznej postawy osoby, z której zdaniem prawdopodobnie liczą się młodzi ludzie, co do stosunków homoseksualnych chłopców w wieku 13 i 12 lat, jeśli odjąć dwa lata "chodzenia ze sobą"?

Wolność rozumiana jako brak norm, twórcy pism stawiają na piedestale. Taką wolność bardzo dobrze ilustruje tekst piosenki Liroy'a "Śleboda" (wydrukowane przez Bravo niecenzuralne wyrażenia zastąpiono myślnikami):

"Wolność w Polsce przecież jest, a ja na to mówię: gówno prawda, ty (-) (-) wolność to my mamy jaką nam narysują wciąż zakazy, nakazy, przykazania moralne sterowana wolność to jest właśnie anormalne Nie wolno mówić o seksie głośno i dosadnie o idecha, o kościele i o wielu jeszcze Taka jest rzeczywistość, każdy dobrze to wie Więc lepiej przestań (-), przestań (-) mnie".

Promowana jest więc wolność pojęta jako brak norm. Wymóg prawdomówności pojawia się ze względu na higienę psychiczną, jednak wobec przyjęcia za prawdę tej wartości, życie w prawdzie staje się wymogiem zbyt daleko idącym. Proponowaną filozofią życia staje się filozofia relatywizmu i hedonizmu. "Lepiej żałować czegoś, co się przeżyło niż czegoś, czego się nigdy nie zrobiło" - powie Keanu Reeves, zapytany o swoją filozofię życia. W odpowiedzi na pewien list (w związku z nieudanym życiem seksualnym czytelniczki) mówi się o zakazach i tabu, których źródłem jest społeczeństwo, rodzina lub religia: "Czasami pełnią rolę zbawienną, lecz zdarza się, że są irracjonalne i głupie". Zawarte jest tam swoistego rodzaju credo relatywizmu: "Masz prawo do dokonywania przewartościowań, do patrzenia na rzeczywistość z własnej perspektywy. Aby sobie pomóc, zbuduj od nowa taki świat wartości, którego realizacja przyniesie Ci zadowolenie i który będziesz mogła pogodzić z wymogami sumienia". Słowem: jeśli masz wyrzuty sumienia, to wymień sumienie. Celem życia staje się szybka i łatwa przyjemność. To, co przyjemne, to również jest dobre, a wszystko, co normuje sferę zmysłów - jeśli wprowadza zakazy, należy odrzucić. Zasadą działania staje się unikanie prawdy, miłości i przyjaźni. Efektem tego może być faktyczne zawężenie zainteresowań czytelników do tych aspektów życia.

 

6.     Do przemyślenia.

Szczególnie interesujące wydają się cechy sumienia uformowanego pod wpływem kultury, tworzonej przez dyskutowane czasopisma. Warto się nad tymi cechami zatrzymać. Wiek czytelników czasopism wskazuje na to, iż sumienia przeważającej ich części znajdują się na poziomie konwencjonalnym (zgodnie z klasyfikacją stadiów rozwoju moralnego według Lawrence'a Kohlberga). Poziom konwencjonalny ma dwa stadia: pierwotne i wtórne. W stadium pierwotnym najważniejszym motywem działania jest osiągnięcie akceptacji przez społeczność. Stadium wtórne charakteryzuje się już szacunkiem dla autorytetów, choć także zwiększa się znaczenie postulatu zachowania norm społecznych, to znaczy uznawanych w danej społeczności. Po tymże stadium rozpoczyna się już poziom postkonwencjonalny, czyli autonomia sumienia. Poziom konwencjonalny jest więc ostatnim przed osiągnięciem autonomii sumienia. Jeśli zatem w rozwoju sumienia na tymże poziomie nastąpi fiksacja, będziemy mieli do czynienia z sumieniem heteronomicznym, niedojrzałym, infantylnym. Dla rozwoju sumienia konieczne wydaje się poznanie zasad moralnych, moralnych konfliktów i ich rozwiązywania. Analiza treści czasopism pozwala stwierdzić brak tych elementów. Nadto wyraźnie można dostrzec, że wszelkie zasady moralne są lekceważone, co więcej przekonuje się młodego człowieka o ich szkodliwości. Konflikty moralne są tam wysoce niepożądane, a ich rozwiązanie postępuje zawsze po linii łatwiejszego wyboru. Jest więc rzeczą prawdopodobną, iż człowiek, który przyjmie zasady promowane w analizowanych czasopismach za własne, nie osiągnie poziomu postkonwencjonalnego nastąpi fiksacja sumienia na poziomie konwencjonalnym. Powstanie wówczas sumienie heteronomiczne, czyli uzależnione od podmiotów zewnętrznych. Sumienie heteronomiczne kieruje się "sumieniem" wychowawców lub grupy, do której człowiek należy. Jest ono rzeczą normalną na jednym z etapów rozwoju sumienia, jednak nie u człowieka dorosłego. Człowiek o takim sumieniu nie jest w stanie samodzielnie podejmować decyzji moralnych. Ponadto cierpi na brak lub silną redukcję wrażliwości moralnej, właściwych ocen moralnych (gdyż są niezobiektywizowane) i brak poczucia odpowiedzialności. Zastosowanie w szerokim zakresie metod manipulacyjnych wpływa poniekąd na kształtowanie sumienia zniewolonego lub zakłamanego. Sumienie zakłamane jest owocem silnego działania mechanizmów obronnych - służących utrzymaniu dobrego mniemania o sobie. Szczególnie dotyczy to mechanizmu racjonalizacji, który wtórnie uzasadnia fałszywe sądy moralne, oraz mechanizmu projekcji i resentymentu, które pomagają znaleźć winnych złego stanu rzeczy i zrezygnować z wysiłku kształtowania sumienia. Ponieważ sumienie zakłamane opiera się na mechanizmach służących zapewnieniu spokoju sumienia, trudne jest do odkłamania.

Proponowany zatem w czasopismach świat wartości jest charakterystyczny dla relatywizmu moralnego, gdyż polega na odrzuceniu absolutnego charakteru norm moralnych, pominięciu ważnych dla rozwoju sumienia czynników i użyciu metod manipulacyjnych powoduje zatrzymanie rozwoju sumienia na poziomie konwencjonalnym. Cechami takiego sumienia są: niedojrzałość, zakłamanie, zniewolenie i sterowalność osądami podmiotów zewnętrznych. Następuje tedy blokada procesu prowadzącego do osiągnięcie pełnej autonomii sumienia. Obserwujemy więc człowieka niezdolnego do samodzielności w sferze moralnej, uzależnionego od kogoś, kto wcale nie musi chcieć jego dobra. Taka sytuacja nie wróży nic dobrego.


Powyższy materiał to fragmenty pracy magisterskiej księdza Jacka Grabowskiego, za której udostępnienie winien jestem Mu głęboki ukłon, co niniejszym czynię.

© Gracjan Lipiński

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin