Trud czekania na współżycie.doc

(37 KB) Pobierz
Trud czekania

Trud czekania na współżycie

Jestem bardzo rozczarowana naturalnym planowaniem rodziny. Prawdopodobnie jest ono zgodne z wolą Bożą, ale co robić, jeśli relacje małżeńskie cierpią na tym. że nie można podejmować współżycia wtedy, kiedy się tego najbardziej pragnie? Odczuwam bardzo mocne pragnienie współżycia w fazie II, ale znika ono całkowicie w fazie III. Modlę się w tej intencji, ale bardzo chciałabym usłyszeć jakąś radę albo poznać praktyczną, zwyczajną odpowiedź od zwykłych ludzi żyjących zwykłym życiem.

S.M.

List tej treści. zamieścił "Family Foundations" - amerykański biuletyn Ligi Małżeństwo Małżeństwu. W odpowiedzi do redakcji nadeszły liczne listy od czytelników. Całość tej bardzo interesującej korespondencji zamieściły "Fundamenty Rodziny" - polski biuletyn Ligi Małżeństwo Małżeństwu w lipcowym numerze z bieżącego roku.

Oto odpowiedzi czytelników:

Kochani,
Moje doświadczenie z naturalnym planowaniem rodziny jest zupełnie odmienne niż autorki zamieszczonego listu, która nie odczuwa pobudzenia seksualnego w fazie III. NPR przywraca podniecenie i wyczekiwanie na kochanie się, które często zatracamy w małżeńskich zajęciach, planach, zajmowaniu się dziećmi. Dzięki NPR, przez dokładne obserwowanie mojego ciała i dostrajanie się do jego rytmu, myśl o współżyciu pojawia się dużo wcześniej - inaczej niż dawniej. Jeżeli zaś odczuwam pociąg do mojego męża w czasie płodnym i decydujemy się powstrzymać od współżycia, jeszcze bardziej wyglądam fazy III. Staliśmy się w ten sposób gorętszymi kochankami - a zawdzięczamy to właśnie wysiłkowi czekania. Radziłabym, żebyś jeszcze raz zastanowiła się nad tym, czy nie chcecie mieć więcej dzieci. Twoja frustracja ma prawdopodobnie podłoże bardziej rozumowe niż fizyczne. Może Twój organizm reaguje w ten sposób na rozczarowanie brakiem współżycia w czasie płodnym. Czy naprawdę nie mogłabyś zapragnąć dziecka?

T.P.

Droga Redakcjo,
ja także kiedyś odczuwałam bardzo mocne podniecenie w fazie II, a nic w fazie III. Wiedziałam, że musi być jakiś sposób na przezwyciężenie tej sytuacji. W moim przypadku pomogła przede wszystkim modlitwa (poznawszy historię życia św. Rity, modliłam się za jej wstawiennictwem). Razem z mężem zdecydowaliśmy, że będziemy w fazie II rysować projekty naszego domu. Odczuwaliśmy oboje wiele satysfakcji, "spalając" w ten sposób sporo napięcia seksualnego i wciąż jesteśmy sobie bardzo bliscy.

W fazie III naprawdę potrzebuję koncentrować się na współżyciu i staram się odczuwać więcej doznań seksualnych. W moim przypadku pomagają mi utrzymać ten nastrój takie rzeczy jak przyjemna kąpiel, muzyka, nacieranie pleców, ładna bielizna (która normalnie spoczywa w szufladzie). To wszystko skutkuje, chociaż wymaga nieco zachodu, podczas gdy w fazie II pragnienie współżycia pojawia się po prostu samo. Po krótkim czasie odkryjesz, że podniecenie pojawi się, jeśli razem z mężem popracujecie nad tym. W fazie III koncentruj się na mężu, na tym, co na samym początku pociągało Cię w nim, na tym, co w nim najbardziej kochasz. Nie poddawaj się - to my mamy panować nad naszymi ciałami, a nie one nad nami.

Wydaje mi się, że autorka listu sądzi, iż ludzie praktykujący naturalne planowanie rodziny nie są "zwykłymi" ludźmi, żyjącymi "zwykłym" życiem, ale tak nie jest. To właśnie przez próby i błędy nauczyliśmy się, co nam pomaga, i Ty też to potrafisz. Będziemy się za Ciebie modlić.

C.A.

Moi Drodzy,
Kiedy w fazie II czuję potrzebę okazania miłości mojemu mężowi, kieruję tę energię w gotowanie jego ulubionych potraw, umycie samochodu, bycie "ekstra" cierpliwą wobec dzieci albo w innego rodzaju nieseksualną aktywność. Gdy w fazie III mój mąż pragnie się ze mną kochać, jestem szczęśliwa, że otwiera się przede mną możliwość wyrażenia swych uczuć poprzez seks.

Prawdopodobnie różnimy się z S.M. w poglądach na to, kogo można nazwać "zwykłymi ludźmi żyjącymi zwykłym życiem". Dla mnie i dla mojej rodziny zwykłe życie oznacza zwyczajne poświęcenie i to radosne dawanie prowadzi do prawdziwego szczęścia.

E.B.

Kochani,
S.M. ma rację - jeśli małżonkowie chcą uniknąć poczęcia, to nie powinni współżyć, gdy kobieta odczuwa najsilniejsze pragnienie, bo ono przychodzi wtedy, gdy płodność jest największa. To naturalne, biologiczne odczucie emocjonalnej bliskości małżonków i pragnienie połączenia się jest częścią Bożego planu rozmnażania się naszego gatunku.

W okresie niepłodności, w fazie III, fizyczny pociąg do małżonka może być słabszy, ale można za to starać się być bardziej czułymi dla siebie nawzajem. Po 22 latach praktykowania NPR mój mąż i ja skrupulatnie planujemy nasze intymne chwile w fazie III. Mając 50 lat i nie będąc jeszcze w okresie menopauzy, musimy być również bardzo ostrożni w fazie I. Niekiedy mijają ponad dwa tygodnie bez współżycia. Traktujemy ten czas jak zaloty, jak przeżywany wspólnie okres oczekiwania, jako wspólne brzemię miłości noszone dla uniknięcia poczęcia. Wyczekiwanie na możliwość podjęcia wolnego i naturalnego współżycia jest pełne radości.

W aktywności seksualnej bardzo ważną rolę odgrywa rozum. Wiele można zrobić, by uczynić fazę III czasem bardziej romantycznym i zastąpić brak pobudzenia kobiecego libido: przyjęcie we dwoje, świece w sypialni, kwiaty dla niej lub dla niego, smaczny deser, spędzenie wieczoru poza domem, sam na sam po położeniu dzieci do łóżek, spacer itd.

Mój mąż żartuje, że kiedy gryzę go w ramię albo pieszczę jego śliczne srebrne włosy na piersiach to z pewnością wchodzę w okres płodności.

Cieszymy się tą bliskością dzieloną przez wiele lat praktykowania NPR. Najważniejszym słowem jest dla nas "dzielić się", a nie poczucie, że jesteśmy czegoś pozbawieni.

N.R.

Kochani,
Gdy czytałam list S.M., wydawało mi się, że czytam o sobie samej. W ciągu 15 lat naszego małżeństwa wiele razy byłam sfrustrowana, nie mogąc współżyć w fazie II i przeżywając mocne pragnienie współżycia, a równocześnie nie miałam takich uczuć w fazie III, czując coś w rodzaju "obowiązku" współżycia. Jestem pewna, że moje kłopoty były ściśle związane z wizją seksu ukształtowaną w okresie dojrzewania.

Środowisko, w którym wzrastałam, moja rodzina i przyjaciele, nie rozumieli związku pomiędzy miłością i seksem zgodnie z Bożym planem. O seksie się nie mówiło ľ chyba że w sprośnych dowcipach moich starszych braci i sióstr. Pozwalano mi też oglądać popularne seriale, więc byłam narażona na przejmowanie wielu fałszywych poglądów na seks, niezgodnych z Bożą wizją. Sądziłam, że czystość polega tylko na niepodejmowaniu współżycia, ponieważ jest ono złe. Dojrzewając starałam się zrozumieć, dlaczego seks poza małżeństwem jest zły i brudny, jeśli daje tyle przyjemności. Bardzo ciężko przychodziło mi uwierzyć, że nagle w magiczny sposób staje się on dobry i piękny dzięki kawałkowi papieru zwanemu aktem zawarcia małżeństwa.

Doprowadziło to do tego, że mój mąż i ja, kiedy pobieraliśmy się, byliśmy "czyści ľ ale doświadczeni", ponieważ w czasie trwającej sześć lat znajomości podejmowaliśmy wiele praktyk seksualnych, które miały rozładować nasze napięcie seksualne bez stosunku, a niektóre z nich kontynuowaliśmy w małżeństwie i wciąż musimy się zmagać z wieloma rzeczami. Piszę o tym wszystkim, ponieważ jesteśmy ludźmi, a Bóg kocha nas nawet wtedy, gdy błądzimy. Dzięki Jego łasce poradzimy sobie ze wszystkim.

Choć mąż i ja byliśmy zawsze najlepszymi przyjaciółmi i pokrewnymi duszami (codziennie dziękuję Bogu za mojego męża), to jednak dziś widzę, że te praktyki miały niewiele wspólnego z istotą naszej miłości. W ciągu mijających lat coraz lepiej rozumiałam naturę seksualności i znaczenie, jakie ma współżycie dla naszego małżeństwa. Bez wątpienia nasze odkrycie było związane z zaangażowaniem się w Ligę Małżeństwo Małżeństwu jako promotorzy naturalnego planowania rodziny.

Razem z mężem wybraliśmy NPR głównie z dwóch bardzo różnych powodów Mąż obawiał się szkodliwego wpływu antykoncepcji na zdrowie i zniechęcała go jej nienaturalność. Ja natomiast, jako katoliczka chciałam być wierna nauce Kościoła, mimo że jej nie rozumiałam. Dojrzewaliśmy zatem do tego, by w nasze praktykowania NPR włączyć Chrystusa i uwierzyć, że Jego droga najlepiej prowadzi do rozwoju naszych małżeńskich relacji.

Poradziłabym S.M., aby spojrzała na seks z nieco innej strony. Czerpię wiele radości z pieszczot mojego męża i z przytulania się do niego. W fazie III staramy się kłaść spać trochę wcześniej (co nie jest takie łatwe przy czwórce dzieci w wieku od 2 do 10 lat). Czasami wspaniałym wstępem jest po prostu leżenie obok siebie lub masaż pleców. Koncentruję się wtedy na tym, co kocham w moim mężu, i dziękuję Bogu za to, jak on okazuje mi swoją miłość.

Jeżeli odczuwacie pokusę sięgnięcia po środki antykoncepcyjne, brońcie się, jak tylko możecie. Za każdym razem, kiedy we współżyciu umieszczamy barierę między sobą, przenosi się ona także na inne nasze wzajemne relacje.

Nikt nie obiecywał, że podążanie drogą naszego Pana będzie proste. Nie powinniśmy szukać tego, co łatwe. Bóg już wam pobłogosławił, ponieważ zechcieliście spróbować naturalnego planowania rodziny. Będzie was wspierał swoją łaską, byście mogli pozostać Jego wiernymi sługami - zaufajcie Mu!

Mam nadzieję, że moje rady są radami "zwykłego człowieka, żyjącego zwykłym życiem". Każdy z nas potrzebuje wciąż słyszeć o tym, jak na co dzień żyć nauką Chrystusa. Zostańcie z Bogiem.

M.J.T.

(Fundamenty Rodziny, nr 3/1996)

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin