zbrojne wstawiennictwo aniołów.docx

(20 KB) Pobierz

Zbrojne wstawiennictwo aniołów

Aniołowie są ukazani w Biblii na wzór formacji wojskowej jako zastępy Pana. W ujęciu biblijnym stanowią wojsko, armię i są z natury wojownikami, żołnierzami. Żołnierze istnieją zaś po to, aby walczyć. Na czym polega walka w przypadku aniołów? Czy należy ją rozumieć jedynie metaforycznie – jako walkę w sferze duchowej? Otóż nie tylko! Aniołowie czasami czynnie włączają się do walki, wspierając walczących ludzi. Historia obfituje w legendy o aniołach biorących udział w bitwach, wynurzających się ze sfery pozaziemskiej, aby udzielić ludziom konkretnej pomocy, konkretnego wsparcia, także militarnego. Odnosi się to do różnych czasów.

Legendy o aniołach wspierających żołnierzy

Legendy mówią o krzyżowcach, którzy wierzyli, że są prowadzeni do bitwy przez anioła. Archanioł Michał miał nawet inspirować pewne działania wojenne. Natchnął ponoć Joannę D’Arc, aby podjęła się militarnej misji wypędzenia Anglików. W Lublinie (mieście, w którym mieszkam) znajdują się pozostałości kościoła farnego zbudowanego na miejscu, gdzie Archanioł Michał obiecał zwycięstwo Leszkowi Czarnemu nad przeważającymi siłami Jaćwingów. Współcześnie można przytoczyć historię o Aniołach z Mons, która należy do jednej z ciekawszych opowieści o duchach niebiańskich. Legenda zrodziła się 29 września 1914 roku, w dniu św. Michała, kiedy walijski pisarz i dziennikarz Arthur Machen (1863-1947) opublikował na łamach londyńskiego dziennika The Evening News” opowiadanie The Bowden (Łucznicy) poświęcone straszliwej bitwie stoczonej 23 sierpnia 1914 roku w rejonie Mons w zachodniej Belgii, gdzie nieliczne oddziały brytyjskie powstrzymały natarcie kilkudziesięciu dywizji niemieckich, co umożliwiło wojskom francuskim bezpieczny odwrót. Po pewnym czasie zaczęły  z Francji napływać relacje żołnierzy brytyjskich, którzy jakoby widzieli w czasie bitwy pod Mons widmowe postaci – nie łuczników wprawdzie, lecz anioły. Chociaż relacje różniły się nieco między sobą, ich sens sprowadzał się do jednego: dziesiątki żołnierzy było przekonanych, że na niebie ukazali się rzeczywiście aniołowie, którzy stali w milczeniu miedzy wrogimi wojskami, tworząc zaporę odstraszającą nieprzyjaciół.

Podobnych opowieści jest wiele, choć nie wszystkie mają tak spektakularny charakter. Nasuwają one też różne pytania natury moralnej i teologicznej. Czy to możliwe, aby w ludzkie konflikty zaangażowani byli ci, którzy są duchami czystymi? Czy Zastępy Boga mogą być po którejś ze stron w wojnach, które prowadzimy na ziemi? A jeśli tak, ktoś mógłby zapytać, czemu Archanioł Michał podczas wojny stuletniej był akurat po stronie Francuzów, objawiając się św. Joannie. Czy te opowieści nie są czasami jakąś uzurpacją podobną do bluźnierczego Gott mit uns (Bóg z nami) na klamrach żołnierzy niemieckich. A może chwytem propagandowym? Z pewnością nie wszystkie opowieści o aniołach biorących udział w ludzkich konfliktach są prawdziwe. Część z nich powstała pewnie ku pokrzepieniu serc. Są jednak jakimś wyrazem postrzegania historii jako areny zmagań sił dobra i zła, a więc wypływają z wiary w Boga jako Tego, który jest Panem dziejów.

Nie chcę rozstrzygać wiarygodności tych legend. Natomiast niewątpliwie obecność aniołów w historii Izraela miała także wymiar wstawiennictwa zbrojnego, czyli konkretnej pomocy militarnej. W Biblii niejednokrotnie czytamy, że anioł szedł na przedzie wojsk izraelskich (np. Wj 14,19). Spróbujmy przyjrzeć się bliżej kilku takim interwencjom.

Zbrojna pomoc aniołów w Starym Testamencie

Jak pamiętamy z Księgi Wyjścia, faraon wymyślał wciąż nowe przeszkody, aby wstrzymać opuszczenie Egiptu przez Izraelitów. W końcu, aby ostatecznie złamać opór władcy i uwolnić swój lud, Bóg zastosował najskuteczniejszą plagę: podczas jednej nocy ręką Anioła-Niszczyciela pozabijał wszystkich pierworodnych, tak wśród ludzi, jak i zwierząt (por. Wj 12,31-33). Następnie za pośrednictwem swego anioła Bóg prowadził Hebrajczyków przez czterdzieści lat, wśród tysiąca trudności, znad brzegu Nilu aż do Ziemi Obiecanej. By przeszkodzić armii egipskiej w atakowaniu tyłów Izraela, anioł rozciągnął między Hebrajczykami a Egipcjanami gęstą mgłę przypominającą sztuczną zasłonę dymną w dzisiejszej wojnie (Joz 24,7). We dnie anioł rozwijał zaś nad Hebrajczykami ogromną chmurę, aby ich chroniła przed prażącymi promieniami słonecznymi, a w nocy świeciła przed nimi kolumna ognia, by oświecać im drogę. Obecność anioła była jednak uzależniona od wierności Hebrajczyków: Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim. Jeśli będziesz wiernie słuchał jego głosu i wykonywał to wszystko, co ci polecam, będę nieprzyjacielem twoich nieprzyjaciół i będę odnosił się wrogo do odnoszących się tak do ciebie. Mój anioł poprzedzi cię (Wj 23,20-23).

Gdy w grę wchodzi egzystencja narodu wybranego, Bóg wręcz przynagla swoich aniołów, zawsze chętnych do słuchania Jego rozkazów i gotowych do wypełnienia ich (Ps 103, 21), by pospieszyli mu z pomocą. Anioł z mieczem stanął na drodze wieszcza Bileama, który został wynajęty, aby przed bitwą rzucić klątwę na Izrael.

Przykłady Bożej pomocy dla Jego ludu w zwyciężaniu walk zawiera też opowiadanie o tym, jak zdobyto Jerycho (Joz 6, 2-5). Kiedy Izraelici zbliżyli się do bram Jerycha, anioł dodawał odwagi Jozuemu, obiecując zwycięstwo, a później Bóg podpowiedział Jozuemu, że drogą do zniszczenia Ai jest zasadzka (Joz 8, 2-5).

W okresie Sędziów anioł przygotował Gedeona do walki z Madianitami i pomógł mu w odniesieniu zwycięstwa. Rabunkowe napady Madianitów bardzo dawały się Izraelitom we znaki, bowiem nie pozostawiali w Izraelu żadnej żywności – ani jednej owcy, ani jednego wołu czy osła. Gedeon młócił właśnie pszenicę w tłoczni, gdy odwiedził go anioł. Powód młócki był bez mała polityczny – aby ukryć ją przed Madianitami. Początkowo Izraelita wziął niezwykłego gościa za całkiem zwyczajnego wędrowca, który zmęczony podróżą, przysiadł sobie w cieniu przydrożnego drzewa. Anioł pozdrowił Gedeona słowami: Jahwe z tobą, dzielny wojowniku. Czynność, przy której tajemniczy nieznajomy zastał Gedeona, jaskrawo kłóciła z tym pozdrowieniem – młócił przecież pszenicę, aby ją ukryć przed prześladowcami. Powiedział więc do przybysza, że gdyby Pan był rzeczywiście z nimi, to czy wydarzyłoby się to wszystko? Najwidoczniej ten, który wywiódł naród z Egiptu ręką mocną, teraz opuścił swój naród i wydał w ręce Madianitów. Wtedy Gedeon usłyszał słowa, które go zdumiały: Idź z tą siłą, która cię ożywia, i wybaw Izraela z rąk Madianitów. Oto Ja ciebie posyłam! (…) Jeżeli ja będę z tobą, pobijesz Madianitów, jak gdyby to był jeden mąż (Sdz 6,14n). Gedeon otrzymał polecenie, aby udać się do domu ojca i zburzyć stojący w pobliżu ołtarz Baala, kananejskiego bóstwa płodności, małżonka Asztarte symbolizującej Matkę Ziemię. Był to moment, gdy Gedeon musiał pokonać własny strach, a gdy wszyscy Madianici wraz z Amalekitami i synami Wschodu zgromadzili się razem, przeprawili się przez Jordan i stanęli obozem na równinie Jizreel (Sdz 6,33) stało się coś zdumiewającego – Duch Jahwe zawładnął Gedeonem (Sdz 6,34). Duch Boży unosił się nad wodami u początku stworzenia. Duch Boży ogarnął Mojżesza, uzdalniając go do prowadzenia Ludu drogami historii. Duch Pana, duch Jahwe, spoczął już na jednym z pierwszych sędziów, na Otnielu. W wypadku Gedeona wyrażenie jest jeszcze mocniejsze: „ogarnął go”. Podobno język hebrajski używa w tym miejscu słowa mającego znaczenie: „przyoblekł”. Gedeon był synem prostego chłopa, który został powołany do przewodzenia narodowi w trudnych chwilach.

W późniejszych czasach anioł podpowiedział Dawidowi, w jaki sposób zaatakować Filistynów (2 Sm 5, 22-125; 1 Krn.14,14-15) i podpowiedział Izraelowi, jak zaatakować armię syryjską (1Krl 20, 13.14). Wierni Starego Testamentu rozumieli, że zachodziły okoliczności, kiedy walki i wojna były niezbędne, i oni w tych trudnych czasach polegali na Bogu.

Gdy Asyryjczycy chcieli oblegać Jerozolimę, anioł pobił 185 tys. Ludzi (2 Krl 19,35). To Bogu i asystencji anioła zawdzięcza Judyta powodzenie w swym niemal szaleńczym przedsięwzięciu, gdy weszła do samego środka obozu Asyryjczyków i tam pozbawiła życia ich wodza Holofernesa: Jako jest prawdą, że Bóg żyje, tak strzegł mnie anioł jego od mojego wyjścia podczas pobytu i przy moim powrocie, a Pan nie dopuścił, aby służebnica Jego została zhańbiona, lecz bez żadnej skazy grzechu przywrócił mnie wam, weselącą się ze swego zwycięstwa (Jdt 13,20 – por. Vlg.).

Pomoc aniołów jeszcze bardziej wyraziście ukazana została w historii Machabeuszów, dzielnych powstańców walczących przeciwko Syryjczykom, którzy okupowali ich kraj. Machabeusze bronili przy tym czci prawdziwego Boga przeciwko szerzącemu się bałwochwalstwu.

Po klęsce zadanej wojskom syryjskim przez Żydów wódz syryjski Tymoteusz postanowił zemścić się na powstańcach, i w tym celu zebrał wielką liczbę wojska i niemało konnicy z Azji. Przed decydującą bitwą towarzysze broni Judy Machabeusza zwrócili się do swego Boga z prośbą o pomoc. Błagali oni Boga, aby był wrogiem ich wrogów i aby się tym przeciwstawił, którzy im się przeciwstawiają (2 Mch 10,26; por. Wj 23,22). W opowieści pojawiają się jeźdźcy z nieba rażący nieprzyjaciół ślepotą (2 Mch 10,29-30): Gdy rozgorzała zażarta walka, ukazało się przeciwnikom z nieba pięciu wspaniałych mężów na koniach ze złotymi uzdami, którzy stanęli na czele Żydów. Oni to wzięli Machabeusza pomiędzy siebie, osłonili własną bronią i tak strzegli go od ran, na przeciwników zaś rzucali pociski i pioruny, a ci porażeni ślepotą rozbiegli się w największym zamieszaniu. Poległo zaś dwadzieścia tysięcy pięciuset, a z konnicy sześciuset żołnierzy (2 Mch 10, 29-31).

Do głębi wzburzony tą klęską Lizjasz, kanclerz i pierwszy minister króla syryjskiego, zebrał około 80 tysięcy żołnierzy i ruszył przeciwko Żydom, aby wziąć odwet na nich. Wśród Żydów powstała panika: Kiedy zaś żołnierze Machabeusza dowiedzieli się, że on oblega twierdzę, błagali Pana, wśród wzdychania i łez, łącząc się z tłumem, aby na ratunek Izraelowi wysłał dobrego anioła (2 Mch 11,6). Kiedy zaś oni razem podnieśli się pełni zapału, ale byli jeszcze w Jerozolimie, ukazał się przewodzący im jeździec w białych szatach i złotej zbroi, a wywijał włócznią (2 Mch 11, 7n). Cudowne to zjawisko tak ich zapaliło do bohaterstwa, że nie tylko w ludzi, ale w najdziksze zwierzęta i w żelazne mury gotowi byli godzić (2 Mch 11,9). Lizjasz nie był jednak pozbawiony rozumu, a rozważając klęskę, którą poniósł, doszedł do przekonania, że Hebrajczycy niezwyciężeni są dlatego, że potężny Bóg jest ich sprzymierzeńcem. Posłał więc prośbę o pokój za cenę wszelkich sprawiedliwych warunków (2 Mch 11,13-14).

Kilka lat później Syryjczycy rozpętali nową walkę przeciwko Hebrajczykom, tym razem pod wodzą Nikanora. Żydzi znów błagali o pomoc anioła Pańskiego. Bóg i tym razem zesłał im cudowną pomoc i odnieśli zwycięstwo.

Kiedy Syryjczycy oblegali jeszcze Judeę, a Heliodor, kanclerz króla Seleukosa IV, postanowił zagrabić skarb znajdujący się w świątyni, anioł Pański znów pospieszył z pomocą. Całą Jerozolimę opanowało wzburzenie na wieść o tym świętokradzkim zamiarze i wszyscy zwrócili się do Boga z prośbą o pomoc. Jednakże Heliodor nie przejmując się tym poruszeniem miasta, napadł na świątynię i dotarł nawet do samego skarbca. Jeszcze razem ze swoją strażą był on obok skarbca, kiedy Władający duchami i każdą potęgą dokonał wielkiego objawienia, do tego stopnia, że wszyscy, którzy odważyli się tam przyjść, uderzeni mocą Bożą padali bezsilni i strwożeni. Ukazał się im bowiem jakiś koń przybrany najozdobniejszym czaprakiem, niosący na sobie strasznego jeźdźca. [Koń] rzuciwszy się gwałtownie, zawisł nad Heliodorem przednimi kopytami, a jeździec ukazał się w złotej zbroi. Ponadto ukazali się mu dwaj inni młodzieńcy o nadzwyczajnej sile, uderzającej piękności i w przepięknych szatach. Oni to stanęli z obydwóch stron i bez przerwy go biczowali, zadając mu wiele uderzeń (2 Mch 3,24-26).

Syryjski generał Heliodor (kanclerz Seleukosa IV) został więc wychłostany przez aniołów, gdy próbował ograbić skarbiec świątyni jerozolimskiej (2 Mch 3). Tak oto za przyczyną błyskawicznej interwencji trzech aniołów skarb świątyni został uratowany.

Roman Zając

„Któż jak Bóg” nr 6 (102) listopad-grudzień 2009

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin