Norton Andre - Carolus Rex 1 - Cień Albionu.pdf

(1332 KB) Pobierz
Norton Andre - Carolus Rex 1 - Cieñ Albionu
Andre Norton
Rosemary Edghill
Cień Albionu
Przekład: Robert Pryliński
Tytuł oryginału: The Shadow of Albion
 
Do mnie, ohydne cienie
Szatańsie chichoty, do mnie!
Macbeth
 
Przedmowa autorki
Panowanie, do którego nigdy nie doszło
RóŜne teorie „co by było, gdyby…” pojawiają się w nauce historii, bo często
zachodzą w niej wyraźne i gwałtowne zmiany kursu, które zaleŜą od pojedynczego
wydarzenia lub czynów konkretnej osoby. W takim właśnie momencie tworzą sią dwa
światy alternatywne, które mogłyby się rozwijać zupełnie inaczej, w zaleŜności od
tego, czy dany fakt wydarzył się, czy teŜ nie.
W tej historii takim praźródłem podziału jest osoba diuka Monmouth, Ŝyjącego za
panowania Karola II. Większość poddanych tego króla sprzeciwiała się zaciekle idei
ponownego objęcia władzy przez katolickiego władcę. Niestety Karol II nie zdołał
spłodzić z portugalską Ŝoną Ŝywego potomka, chociaŜ miał kilkoro dzieci z
nieprawego łoŜa z licznymi kochankami. Wiele z nich obdarzył zresztą tytułami
ksiąŜęcymi, znacznymi nadaniami i honorami.
Brat Karola i jego legalny następca — Jakub — był gorliwym katolikiem,
zdeterminowanym, by przywrócić w państwie poprzednią wiarę. Był teŜ okrutnym i
aroganckim władcą, w odróŜnieniu od Karola, który miał wiele uroku, jak wszyscy
Stuartowie.
Niemal od chwili urodzenia diuka Monmouth, najstarszego ze znanych
nieślubnych potomków Karola, pojawiały się pogłoski, iŜ tak naprawdę jest on
legalnym synem. Karol na wygnaniu Poślubił jakoby matkę księcia — pannę Waters.
Monmouth był zresztą równie sympatycznym człowiekiem jak jego ojciec i do tego
zdecydowanym protestantem.
W prawdziwym świecie, po śmierci Karola, Monmouth stanął na czele powstania,
które wybuchło przeciwko jego wujowi Jakubowi II, a po przegranej został stracony.
W świecie alternatywnym Karol II podczas przedłuŜającej się agonii zrozumiał
wreszcie, Ŝe wstąpienie na tron Jakuba będzie oznaczało kłopoty dla wszystkich.
Oświadczył swoim najbardziej zaufanym i najpotęŜniejszym lordom, Ŝe plotki głosiły
prawdę i Ŝe faktycznie (a w czasach tych nie istniało jeszcze Prawo o MałŜeństwie
Królewskim) poślubił pannę Waters, a tym samym diuk Monmouth jest jego
prawowitym następcą. Po śmierci Karola II diuk zostaje koronowany jako Karol III.
Nowy król ma potem spore kłopoty z grupą opornych i potęŜnych lordów
katolickich, a takŜe ze swoim wujem Jakubem, który uwaŜa, Ŝe tron prawnie naleŜy
się jemu…
Zamiana władców będzie miała oczywiście wpływ na wydarzenia późniejszych lat,
a nawet wieków — ale najbliŜszy okres wygląda dokładnie tak jak w rzeczywistym
świecie. Silnie wigowska, protestancka Anglia walczy przeciwko Francji. Na scenę
dziejową wkracza dowódca ksiąŜę Marlborough, którego serdecznym przyjacielem
jest diuk Clarence — drugi nieślubny syn zmarłego króla i przyrodni brat panującego
Karola III.
Stuarci nie zaprzestają zresztą płodzenia wielu bękartów i przyznawania im
znaczących tytułów, więc najwyŜsze stopnie angielskiej drabiny feudalnej ulegają
znacznemu rozmnoŜeniu. Po okresie panowania jeszcze trzech kolejnych Stuartów
(Karola IV, Jakuba II i Karola V) wkraczamy w rok 1800 i oto znajdujemy się w
świecie podobnym, jednak bardzo róŜnym od naszego. W angielskim rządzie nadal
dominują wigowie i król opiera się na tym właśnie stronnictwie. Skoro na tronie nie
zasiada nieudolna i niepopularna dynastia hanowerska, relacje polityczne z koloniami
amerykańskimi są zupełnie poprawne — w 1805 roku Ameryka jest po prostu
najdalszą zachodnią kolonią angielską, a jej mieszkańcy są obywatelami Anglii z
 
pełną reprezentacją w Parlamencie. Kolonia jest zarządzana (podobnie jak Irlandia)
przez Lorda Protektora, a w 1805 roku Lordem Protektorem Ameryki jest Thomas
Jefferson.
Podobnie jak tytuły irlandzkie, tytuły amerykańskie są wprawdzie uwaŜane za
godności drugiej kategorii, a jednak stojący wysoko w hierarchii społecznej ludzie
przyjmują zarówno tytuły angielskie, jak i amerykańskie. Ameryka jest teŜ często
miejscem osiedlania się pozbawionych ziemi młodszych synów szlacheckich.
Oczywiście z upływem czasu związki pomiędzy krajem ojczystym a wielką kolonią
słabną i teoretycy polityki przewidują, Ŝe pewnego dnia Ameryka będzie rządzić się
sama, niemal bez nadzoru metropolii…
Kolejną wielką zmianą w stosunku do historii, jaką znamy, jest oczywiście fakt, Ŝe
w naszym świecie alternatywnym nie dochodzi do zakupu Luizjany w 1805 roku, a
ekspansja trzynastu kolonii w kierunku zachodnim zatrzymuje się na pustkowiach
Kentucky (w naszym świecie alternatywnym nazywanych Transylwanią).
Rewolucja Francuska, która wybucha w 1789 roku w obu światach, jest szokiem
zarówno dla Anglii, jak i jej kolonii w Nowym Świecie. Jednak chociaŜ dąŜy do tego
wielu polityków, Anglia — równieŜ w obu światach — nie interweniuje.
W roku 1795 Napoleon Bonaparte zaczyna wspinaczkę na szczyt, a Francja nabiera
imperialnych apetytów. Tym razem Anglia wyrusza na wojnę. Mimo powaŜnych
społecznych i religijnych niepokojów wewnętrznych Brytania cementuje koalicję
Trzech Mocarstw z Prusami i Rosją, która daje Napoleonowi zatrudnienie na
kontynencie. Tlące się w kraju niepokoje mogą jednak w kaŜdej chwili zmienić się w
otwartą wojnę domową, zwłaszcza gdyby zmarł stary król…
Podobnie jak w świecie rzeczywistym, wiele państw rozwaŜa zawarcie z
Napoleonem umów dwustronnych. Języczkiem u wagi staje się Dania, która, będąc
członkiem Ligi Bałtyckiej, waha się pomiędzy neutralnością a zajęciem miejsca po
stronie Francji. Taki sojusz duńsko–francuski spowodowałby wycofanie się Rosji z
antynapoleońskiej koalicji.
W świecie rzeczywistym Anglia dwukrotnie, w latach 1801 i 1806, posyłała do
Danii swoją flotę, by spacyfikować zwolenników profrancuskich koncepcji
politycznych. W naszym świecie alternatywnym owdowiały właśnie król Anglii
Henryk IX zamierza dokonać tego samego poprzez ślub swojego jedynego syna —
Jakuba Karola Henryka Dawida Roberta Stuarta, księcia Walii i diuka Gloucester — z
księŜniczką Stefanią Julianną, wnuczką starego i podstępnego króla Christiana VII, w
którego imieniu władzę regencyjną sprawuje obecnie najstarszy syn, ksiąŜę Frederick.
To małŜeństwo, łączące jedne z nielicznych europejskich protestanckich domów
panujących, powinno trwale powiązać Danię z interesami koalicji.
I tu zaczyna się nasza historia…
 
1. Magią przywiedziona…
Wiltshire, kwiecień 1805
Ten dom od zawsze nazywał się Mooncoign, chociaŜ był własnością wielu rodzin,
zanim wreszcie król Karol III podarował go pierwszej markizie Roxbury. Stało się to
ponad wiek temu. Teraz jednak Roxbury’owie władali Mooncoign dłuŜej niŜ sięgała
pamięć współczesnych, mogło się więc zdawać, Ŝe było tak od początku świata.
Ale nawet nikt z dawnych pokoleń nie wiedział, skąd wzięła się nazwa domu * — a
jeŜeli nawet był ktoś taki, w tamtym klimacie niepewności politycznej i religijnej
pewnie wolał zostawić tę wiedzę dla siebie. O ile bowiem wesoły monarcha Karol II
zwykł mawiać, Ŝe angielskie czarownice zdrowiej jest zostawić w spokoju, o tyle
poglądy jego syna — byłego diuka Monmouth — były w tym względzie znacznie
bardziej protestanckie.
Teraz jednak zarówno panowanie wesołego ojca, jak ambitnego syna dawno
naleŜało juŜ do przeszłości. Był jeden z pierwszych dni kwietnia — poranek bez
Ŝadnego specjalnego znaczenia w kalendarzach alchemików i filozofów, nie róŜniący
się od wielu innych poranków na wzgórzach Wiltshire w oczach wszystkich
mieszkańców wielkiego domu… oprócz jednego.
Pokój był umeblowany bogato i konserwatywnie. CięŜkie orzechowe komody
mogły pamiętać czasy, kiedy to Karol Stuart ukrywał się w tym domu przed
prześladowcami w czasach wojny domowej, jakieś sto pięćdziesiąt lat temu. Dębowa
boazeria pokryta woskiem i terpentyną błyszczała złociście nawet w słabym blasku
porannego słońca, a ściany nad nią pokrywała sztukateria przypominająca białą
delikatną koronkę, odcinająca się wyraźnie na ciemniejszym kremowym tle.
W pokoju było gorąco jak w piecu. Ogrzewały go nie tylko płonące jasnym ogniem
węgle w kominku, ale takŜe, zgodnie z zaleceniami lekarza, dwa wysokie brązowe
kociołki. Teraz medyk przyglądał się z wyraźną dezaprobatą luksusowemu otoczeniu,
chociaŜ to nie sama komnata wzbudzała w nim ten nastrój. Niechętnie odwrócił się do
oczekującej słuŜącej i powiedział to, co niestety powiedzieć musiał.
— Powinnaś była wezwać mnie wcześniej. Stan pani jest bardzo powaŜny,
właściwie… — zamilkł próbując dobrać najodpowiedniejsze słowa, by przekazać
najgorsze.
— Proszę mówić głośniej, doktorze Falconer, słabo pana słyszę. — Głos był
zachrypnięty, a wypowiedź zakończył suchy kaszel i cięŜkie dyszenie, ale ton brzmiał
rozkazująco i silnie.
Doktor Falconer odwrócił się od zaniepokojonej słuŜącej i powrócił do łoŜa
dostojnej pacjentki. Wypielęgnowaną ręką odsunął zasłonę przy łóŜku i spojrzał na
kobietę spoczywającą w pościeli. Ona popatrzyła mu prosto w oczy bystrym i
zadziwiająco przytomnym wzrokiem.
Sara markiza Roxbury nigdy nie była pięknością. Oczy — najładniejszą część
twarzy — miała szare, włosy proste, rzadkie i w dodatku mysiego koloru, a nie złote
czy kruczoczarne, jakie opisywano w romansach. Była wysoka i chuda, i pełna
arogancji, jak przystało na nieodrodną córę rodu Conynghamów. Blada cera w
połączeniu z dumnymi rysami i niezwykłą witalnością nadawała jej niegdyś swoistą
aurę dostojeństwa, ale teraz naleŜało to do przeszłości. Markiza Roxbury była juŜ
tylko umierającą kobietą.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin