spliff_nr27.pdf

(17019 KB) Pobierz
397971475 UNPDF
#27 Sierpień / Wrzesień 2010
 
WERSJA ONLINE:
GAZETAKONOPNA.PL
Gazeta Konopna
DLA OSób
PEłNOLETNIch
GAZETA
bEZPłATNA
#27 Sierpień / Wrzesień 2010
dobry i niewinny produkt może stać się
niebezpieczny, jeśli zostanie niefachowo
użyty. Chcielibyśmy spróbować wyjaśnić kilka
powszechnych błędów.
nastronie8
Po jej ponownej legalizacji wciąż rosnąca liczba
ludności na świecie mogłaby tanio i bez zbędnej
produkcji CO 2 zostać zaopatrzona w ubrania,
pożywienie i paliwo” – utrzymywał Herer
nastronie11
Miejscowi dilerzy, potomkowie afrykańskich
imigrantów, widząc osobę z pokaźną torbą – turystę
– co chwilę proponują zakup Cannabis.
na stronie 17
S.5
PRAWO
S.7
ZIELARNIA
S.11
hEMPLObbY
S.13
KULTURA STREFA
S.17
Od prOhibicji dO MacdOnaldyzacji
Marsz
Wyzwolenia Konopi
Jeszcze w tym roku nowe prawa dotyczące konopi leczniczych może przyjąć ponad tuzin stanów w tym
konserwatywne Kansas, Alabama, Tennessee, Nebraska, a także Arizona i Południowa Dakota (referenda).
Niekaralność, poza grzywną, posiadania małych ilości (np. do 28,5 g, uncji) może nastać w dalszych niemal
dziesięciu stanach, np. Connecticut, Tennessee, Wirginii, w mieście Detroit. Reformy w konserwatywnych
i południowych stanach przypisuje się rosnącej popularności libertarianizmu i idei poszerzenia autonomii
stanów (por. np. Ron Paul, przedstawiony u nas w #23) oraz rosnącemu zrozumieniu, że groźne gangi zza połu-
dniowej granicy żerują głównie na prohibicji marijuany.
Tegoroczny Marsz Wyzwolenia Konopi odbywał się w szczególnym
momencie. Władza wreszcie zaprezentowała przynajmniej projekt
liberalizacji narkoprawa, dawno obiecywany; ta sama władza coraz
intensywniej pracuje nad delegalizacją wszelkich smart dragów,
zw. dopalaczy , metodą „na Kononowicza”: nie będzie niczego;
wreszcie, nie dalej, jak tydzień wcześniej zbrojne ramię władzy
zadało śmierć przez zastrzelenie niewinnemu człowiekowi, w
środku dnia, w środku miasta. 29.05.10 po MWK policja spałowała w
centrum grupę pokojowych i nieuzbrojonych ludzi, z których część
brutalnie zatrzymała i gnębiła środkami prawnymi i bezprawnymi.
bo Kalifornia jest dla gospodarki
USA najważniejsza, a po ew.
zniesieniu prohibicji zyska trochę
nowych środków). Prawicowy
think-tank RAND Corp. pokusił
się o trudną próbę pełniejszego
oszacowania wpływu legalizacji na
ekonomię. RAND spodziewa się
spadku cen o 80%, co może, lecz
nie musi, zwiększyć konsumpcję;
oszczędności na aparacie przemocy
są ich zdaniem bliższe 300 mln
$, niż optymistycznych 1,9 mld;
wpływy z podatków, licencji i akcyz
miały zdaniem inicjatora reformy
oscylować wokół 1,4 mld; zwrócili
jednak uwagę, że ich wysokość
często dopiero będzie lokalnie
ustalana. Przy dziurze budżetowej
19 mld $ pokrywa to aż około
dziesięciu do kilkunastu procent.
Pierwszy raz Marsz Wyzwolenia Konopi odbył się i w
Krakowie , 12.VI. Grupa zbierała się początkowo na Facebooku,
potem połączyła siły z organizatorami Marszu warszawskiego.
Organizacja nie trwała długo, oprawa i reklama były znacznie
skromniejsze. Pogoda dopisała, przyszło i przyjechało (w dużej
części z Polski) kilkuset ludzi, prawdopodobnie ok. 300-400. Jak
na tę liczbę, byli naprawdę głośni. Główne hasło jak zawsze:
sadzićpalićzalegalizować . Policji niewiele, chyba bez większych
incydentów. Dużo czasu manifestanci poświęcili zakrzykiwaniu
ok. dziesięcioosobowej grupki narodowców, przeciwników
(którym nic się nie stało). W Internecie znajduje się niewielka
liczba amatorskiego materiału foto i wideo. Mniejsza demonstracja
okazała się bardziej żwawa i krzykliwa, niż wielki tłum w stolicy.
Tak trzymać, będzie pewnie coraz lepiej!
Tymczasem w hrabstwie Oakland,
z dawna słynącym z radykalizmu
prokonopnego, trwa niecodzienny
spór. Rada miejska rozważa, czy
przyznać cztery licencje na wielkie
farmy konopne, bez limitu (jeden wniosek dotyczy powierzchni
aż dwóch boisk). Miasto spodziewa się, że po legalizacji
handlu Cannabis jako używką, nie tylko lekarstwem, będzie na
uprzywilejowanej pozycji względem konkurencyjnych regionów.
Protestują głównie... mniejsi growerzy. Mówią, że nastąpi Wal-
Martyzacja czy McDonaldyzacja rynku, że choć zioło będzie
tańsze, to z monokultury, będzie mniej odmian do wyboru,
większe zanieczyszczenie środowiska, niższa, przemysłowa jakość.
Krociowe opłaty, rzędu np. 211 tys. $ rocznie za licencję, podatki
i ubezpieczenie za 2 mln $ wyrugują drobnych sprzedawców.
Niektórzy wręcz boją się samej legalizacji o wiele bardziej niż
policji własnej czy federalnej. Proponenci mówią o nowych
miejscach pracy, o BHP (rosnąca liczba pożarów przez dzikie
uprawy, teraz mają być też kontrole, straże i kamery), o tym, że
przemysł będzie rosnąć, więc niech rośnie u nich... Kandydatka
na burmistrza jest jedną z największych zwolenniczek reformy,
chce wręcz wyrzucić uprawy z domów i piwnic, choćby tylko
dla bezpieczeństwa. Jeden z konkurentów obiecuje zaś poprawkę
uwzględniającą także interesy small businessu. Tymczasem
największy z wnioskodawców stwierdza, że małe przedsięwzięcia
mogą przecież się zrzeszać i również uzyskać licencję.
Berkeley i Long Beach planują podobne rozwiązania (w tym
pierwszym trzeba byłoby uboższym konsumentom pewną
ilość ziela rozdawać , a także przestrzegać specjalnych norm
ekologicznych). Dziś właściwie formalnie wciąż legalna jest tylko
uprawa dla siebie, dystrybucja pozostaje w cieniu; nawet pytanie
się, gdzie ktoś kupuje jest w złym tonie. Rynek wart jest już obecnie
ok. 28 mln $ rocznie, przynosi 1,5 mln podatków.
Cóż, nam Polakom niełatwo komentować podobne rozterki!
Cieszymy się jednak, że dwudziestowieczne wizje satyryków
stają się rzeczywistością (podobnie jak w przypadku Holandii,
gdzie w miejscach publicznych Cannabis jest już bardziej
akceptowalne społecznie niż papierosy).
R E K L A M A
Poparcie dla legalizacji medycznej sięga aż 81% w skali kraju
(Gallup, X.09.). Tyle też mniej więcej jest w Pensylwanii, gdzie
proponenci jak dotąd napotykali zbyt silny opór własnych partii
w stanowym parlamencie. Na Wschodzie po New Jersey zmiany
oczekują zgromadzenia stanu Nowy Jork (sondaż CSRI: 64% pro),
Maryland, Minnesota i New Hampshire.
W listopadzie, oprócz oczywiście Proposition 19, referendum
legalizacyjnego w Kalifornii, odbędzie się głosowanie w sąsiednim
Oregonie: dotyczy ono stworzenia punktów uprawy i dystrybucji
marijuany po kosztach (dla pacjentów). Wyraźnie nie powiodła
się tam zbiórka podpisów pod projektem legalizacyjnym; w
stanie Waszyngton (tym, gdzie Seatle, na pn-zach.) zabrakło z
kolei dosłownie odrobiny podpisów (co ciekawe, na tamtejszym
Konwencie Stanowym Partii Demokratycznej zwolenników
legalizacji było aż 62%). Komentatorzy spodziewają się kolejnych
prób w 2012, tym razem również w Kolorado (w sondażu
Rasmussena 49% pro, 13% bez zdania).
Wynik w Kalifornii jest zagadką. Sondaż LA Times podaje 49%:41%,
Public Policy Institute 48%:49%, Field Research ok. 43%:57%. W 1972
dwie trzecie było przeciw. Jak zauważa Economist, nawet jeżeli się
nie uda, to kwestia krótkiego czasu: poparcie ok. 50% widać we
wszystkich grupach wiekowych do 65 r.ż.; co ciekawe, najbardziej
zależy białym. Jeśli się uda, jak pisze gazeta, federalni teoretycznie
mogą ścigać legalnych wg stanu handlarzy, administracja może
pozwać stan, Kongres mógłby też wycofać federalne pieniądze
(jak już to zrobił w ‘84 wobec stanów, które nie chciały podnieść
wieku dostępu do alkoholu do 21 l.; tu jednak może być trudniej,
żródła:TheEconomist,APNews,SFChronicle,
R E K L A M A
PitsburghPost-Gazeteiin.
 
 
 
 
 
2
R E D A K C J A
news
– powtórka z cenzurki
J eszcze w latach 90-tych ocenzurowano w ONZ raport
Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), stwierdzają-
cy wyraźnie, choć ostrożnie banalną prawdę: Cannabis
szkodzi mniej niż tytoń i alkohol. Ingerencja wywoła-
ła skandal i potężną kompromitację prohibicjonistów.
Nadal jednak stary porządek trzymał się i trzyma dość
mocno we władzach, w korporacjach medialnych (choć
oczywiście postęp jest wyraźny, poza Polską... gdzie w
obliczu ciągłego regresu nawet o stagnacji zwykle próż-
no było marzyć). Przez ostatnie 3 lata brytyjskie rządy
również bardziej bały się powiedzieć prawdę głośno, niż
skompromitować; 9.VII. ugięli się przed żądaniami ze
strony m.in. Drug Equality Alliance, opartymi na „Free-
dom of Information” i ujawnili ReviewoftheUK’sDrugs
Classificationsystem–aPublicConsultation z 2006 r. Głosi
on dokładnie to samo, a także, że mniej szkód od dwóch
legalnych używek wywołuje również ecstasy i inne zaka-
zane środki. Jeszcze w ubiegłym roku za publiczną wy-
powiedź, że Cannabis, LSD i ecstasy są mniej niezdrowe
i szkodliwe społecznie, niż alkohol i tytoń, minister w
Home Office wyrzucił przewodniczącego Rady ds. Nad-
używania Narkotyków, prof. Davida Nutta (wiedzą to
wszyscy, ale życzymy tyle uczciwości wobec podatników
i obywateli urzędnikom w KBPN). Na marginesie, powo-
łano potem człowieka o wielce podobnych poglądach,
jednak bardziej „dyplomatycznego”. Dziś u władzy są
inne siły, m.in. dość wolnościowi Liberalni Demokraci,
postulujący dekryminalizację, jest zatem szansa choć
częściowo naprawić żenujące krętactwo laburzystów.
(za Indymedia UK)
Nagonka na
festiwalu reggae.
P olicja na Reggae Day Festival
w Częstochowie użyła specjalnie
przeszkolonego psa przeciwko oso-
bom palącym i mającym przy sobie
konopie. Ich ofiarą padło 15 osób.
Ofiara-zwierzę, prawdopodobnie
uzależnione dla potrzeb służby, na-
zywa się Sonia i jak wiele innych
psów eksploatowanych w tych
celach należy do odmiany labra-
dorskiej.
Celem niniejszej publikacji nie jest nakłanianie do zażywania
narkotyków. Nadużywanie marijuany może powodować poważne
szkody zdrowotne i społeczne. Doświadczenie pokazuje jednak, że
bez względu na status prawny zawsze znajdą się ludzie gotowi z nią
eksperymentować. Redakcja Gazety Konopnej – SPLIFF dokłada
wszelkich starań, by obok publikowania informacji dotyczących
wykorzystania konopi, rozpowszechniać podstawowe fakty
umożliwiające redukcję szkód zdrowotnych, społecznych i prawnych,
które mogą powstać w wyniku jej stosowania. Jesteśmy członkiem
ENCOD – Europejskiej Koalicji dla Racjonalnych i Efektywnych
Polityk Narkotykowych oraz Deutscher Hanf Verband (Niemiecki
Związek Konopny).
Spliff – Gazeta Konopna to periodyk wydawany w Berlinie dla Polaków
żyjących na terenie Unii Europejskiej.
Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam.
Zawarte w publikowanych tekstach poglądy autorów niekoniecznie
muszą odpowiadać poglądom redakcji.
Gazeta dla osób powyżej 18 lat.
Bernard Rappaz
– kolejny dramatyczny strajk głodowy w
szwajcarskim więzieniu
R appaz to były winiarz i pionier upraw konopi w re-
gionie Walezów od wczesnych lat 70-tych. Jest znany z
działań proekologicznych, produkcji energii odnawialnej
i szerokiego wykorzystywania rośliny w agrokulturze. W
‘01 r. został uwięziony i oskarżony o handel marijuaną, a
następnie zwolniony w wyniku 72-dniowej głodówki; z
czasem odzyskał nawet skonfiskowany plon. Także w ‘06
r. głodował 74 dni, by zostać przesuniętym do szpitala.
Podobno podpisał dokument, że nie chce być ratowany,
gdyby popadł w śpiączkę. W l.’08-’09 postawiono mu (i
podtrzymano) zarzuty handlu narkotykami i przemytu
na dużą skalę. Wyrok to wysoka grzywna oraz pięć lat
i osiem miesięcy pozbawienia wolności. Nie czuje się
winny, jak powiedział prasie, jest gotowy na śmierć i nie
ugnie się przed prawem, które uważa za bezsensowne i
niesprawiedliwe. Nie stawił się do więzienia, organizu-
jąc konferencję prasową; aresztowano go w marcu i po 50
dniach nieprzyjmowania pożywienia wypuszczono, by
po dwunastu dniach zamknąć na nowo. Bernard domaga
się wznowienia postępowania i tuż po zatrzymaniu 22.V.
rozpoczął następny strajk głodowy, odmawiając tak-
że napojów. W lipcu władze przeniosły go do szpitala,
gdzie lekarze karmili go pod przymusem. Rappaz słusz-
nie uważa to za łamanie praw człowieka, zapowiadając,
że nie skończy strajku, póki
nie będzie nowego proce-
su lub zwolnienia. Jak do-
tąd nie uzyskał tego i jest
na skraju śmierci.
Jeśli chcesz pomóc Ber-
nardowi, napisz mail do
Esther Waeber, minister
ds. społecznych, bezpie-
czeństwa i imigracji w
kantonie:
esther.waeber@bluewin.ch
Stopka redakcyjna
Wydawca:
Eurolistek LTD.
Dunkerstr. 70
10437 Berlin
mail: biuro@spliff.com.pl
mail: redakcja@spliff.com.pl
tel: 0049 30 44716668
Redakcja:
Wojciech Skura (wojtek@spliff.com.pl)
Texas: Szef policji
przemyca marijuanę
M eksykańscy policjanci są skorumpowani, amery-
kańscy są ok. Obraz „War on drugs”, jakiego dostarczają
nam media, zdaje się być równie selektywny, jeśli chodzi
o korupcję. Najświeższym przykładem jest szef policji
z Sullivan City, Hernan Guerra Jr., który niedawno zo-
stał przyłapany przez FBI i DEA na przemycie w sumie
dwóch ton marijuany. Pomiędzy prohibicją a korupcją
istnieje daleko idąca współzależność (akurat Ameryka-
nie wiedzą o tym najwięcej).
Lutek Gontarski (lutek.spliff@gmail.com),
Współpraca:
BBR, Sławomir Gołaszewski (audiomara@o2.pl), Michał Pauli,
Człowiek Mucha, Marcin Urbanek, Taras Ratušnyj, HJ, Steffen
Geyer, Kryształ, Maciek Słomczyński, Robert Barczyńskiiinni
Grafika:
Tomasz S. Kruk (grafik@spliff.com.pl)
Foto: redakcja, Toudy, internet, PM
Dystrybucja:
biuro@spliff.com.pl
Druk:
Union Druckerei Weihmar GmbH
Holandia dla Holendrów ?
T rybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksem-
burgu ustami rzecznika generalnego wyraził opinię, że ho-
lenderska gmina Maastricht ma prawo zamknąć coffeeshopy
dla turystów (cudzoziemców). W sprawie C-137/09 wnio-
skował tamtejszy burmistrz. Jest to dokument niewiążący
(komunikat prasowy nr 76/10), ale coś mówi. Zaskoczenia
raczej nie było, choć wyrażane nieraz zarzuty naruszania
wolności gospodarczej i dyskryminacji ze względu na oby-
watelstwo wyglądały poważnie. Unia prawdopodobnie nie
ma jednak zamiaru tego bronić, podobnie jak nie należy się
spodziewać z jej strony kary dla Polski za niezgodną z pra-
wem politykę wobec smart drugs (tzw. dopalacze).
Reklama:
emmi@spliff.com.pl
Redakcja Gazety Konopnej Spliff poszukuje nowych autorów
oraz tekstów, szczególnie z zakresu medycznych i przemysłowych
zastosowań Cannabis i profesjonalnej uprawy. Zgłoszenia
prosimy przysyłać na adres redakcja@spliff.com.pl
[Tymczasem niedaleko,
w Zürichu rada miasta planuje pilotażowy projekt z li-
cencjami na coffeeshopy. Prawdopodobnie jednak nic z
tego nie wyjdzie, podobnie jak parę lat temu w Bernie,
gdzie przeszkodził rząd centralny.]
R E K L A M A
Wlk. Brytania
 
news
3
Kijów
L okalne władze zabroniły Marszu dosłownie dzień
przed terminem. Na miejscu pokazowo umieszczo-
no dziesięć więźniarek. Również 15.V. obchodzony był
„Dzień Europejski”, dlatego w Kijowie roiło się od tury-
stów, dziennikarzy i oficjalnych przedstawicieli krajów
członkowskich UE. Jeszcze przed rozpoczęciem policja
groziła organizatorom zatrzymaniem, gdyby próbowali
manifestować. Nasi towarzysze ani się nie poddali, ani nie
dali sprowokować. Dwunastu z nich rozpostarło czarną
płachtę z napisem „Czy dziś jest Dzień Europejski?” przed
Ministerstwem Spraw Zagranicznych, gdzie celebrowa-
no akurat unijne uroczystości. Taras Ratušnyj (skądinąd
rednacz magazynu „Konopliana Prawda”) symbolicznie
przypiął się łańcuchem do ogrodzenia. Jak powiedział:
„nie mamy innej możliwości, żeby zachować w tym kraju
naszą wolność słowa i chronić ludzi, którzy wspierają na-
sze żądania”.
Berlin, GMM/Hanftag
H asło „Dość ukrywania się” wzięła sobie najbardziej do serca policja. Choć np. we Frankfurcie przybyły zaledwie dwa
motocykle(!), w Berlinie otoczono cały plac, przeszukując każdego, kto wyglądał na zmierzającego na manifestację pod
Bramę Brandenburską. Stworzono niemal kordon (widoczny z daleka, na postrach), a chętni musieli się właściwie przebijać
– oficjalnie oczywiście dla „ochrony organizatorów przed potencjalnie oczekiwanymi wykroczeniami”. Na miejscu przema-
wiali aktywiści konopni, organizatorzy, przedstawiciele Deutscher Hanf Verband, Muzeum Konopi, młodych liberałów i
Partii Piratów. Demonstrantów dotarło zaledwie około dwustu, liczba funkcjonariuszy była znacznie większa. Po przejściu
przez centrum odbyło się całonocne, już niezakłócone afterparty w „Yaam”. Jak pisze Hanf Journal, powołując się na swoich
korespondentów, doskonale kontrastujący obraz zaistniał w kanadyjskim Toronto, gdzie policja była grzeczna, sponsorzy
hojni, a poparcie dla legalizacji (w skali społeczeństwa na poziomie solidnych kilkudziesięciu procent) oraz solidarność ze
sprzedanym do USA M. Emerym przyszło pokazać 20 tys. osób, w każdym wieku i ze wszystkich grup społecznych.
Specjalny sprawozdawca ONZ
skrytykował Polskę za politykę aborcyjną,
narkotykową i ściganie konsumentów narkotyków!
Poznaliśmy raport specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. powszechnego prawa do korzystania z najwyższych dostęp-
nych standardów zdrowia fizycznego i psychicznego, dotyczący sytuacji w Polsce; szczególnie w kontekście zdrowotnych
praw seksualnych i reprodukcyjnych oraz polityki redukcji szkód. Podczas pełnionej ponad rok temu misji miał okazję
dostrzec postęp dokonany w ciągu ostatnich dwóch dekad, ale i przepaść pomiędzy praktyką, a tymi standardami w za-
kresie m.in. polityki aborcyjnej oraz narkotykowej. Dostęp do legalnych aborcji jest utrudniony, a te dokonywane z powo-
dów ekonomicznych lub społecznych są od ‘93 r. nielegalne, co jest zjawiskiem tyleż niebezpiecznym, co częstym. W obu
zakresach brakuje rzetelnej edukacji, zbyt słabe jest przeciwdziałanie zakażeniom HIV. Specjalny sprawozdawca ONZ
zaleca, aby Polska rozważyła następujące punkty dotyczące polityki redukcji szkód i działalności z nią związanej: więcej
programów wymiany igieł i strzykawek, terapii substytucyjnej leczenia uzależnienia od opioidów oraz innych strategii
redukcji szkód, uruchomienie bez dalszych opóźnień substytucji w Trójmieście, zapewnienie udziału osób żyjących z HIV
i grup ryzyka zakażenia HIV w projektach i kampaniach dot. HIV/AIDS, zapewnienie świadomego i aktywnego udziału
osób używających narkotyków i innych marginalizowanych grup w kształtowaniu programów i polityki na szczeblu
krajowym, regionalnym i lokalnym, zniesienie karalności posiadania niewielkich ilości narkotyków (sytuacja panująca w
Polsce od dekady wzbudza „niepokój”). Te delikatne słowa w ustach dyplomaty oznaczają bolesną krytykę.
Jak widać, ONZ to nie tylko skrajnie prohibicjonistyczne UNODC i CND, instytucje zajmujące się prawami człowieka
i zdrowiem są znacznie bardziej progresywne. U nas resort zdrowia jest jeszcze bardziej antypostępowy niż resort spra-
wiedliwości. Represje dla konsumentów narkotyków są wciąż najsurowsze w Europie po Białorusi, a nowelizacja skiero-
wana przeciw smart dragom, z „gumowymi” przepisami, najostrzejsza na całej planecie, z czego posłowie są ...dumni.
Akcja nie umknęła uwadze mediów; po krótkim czasie
dołączyło ok. 200 sympatyków. Postulaty demonstracji to
generalna amnestia dla wszystkich konsumentów kono-
pi przebywających w więzieniach, ujawnienie samowoli
służb i ich udziału w handlu narkotykowym oraz rozpo-
częcie debaty parlamentarnej na temat narkotyków i Woj-
nyznarkotykami . Sam Marsz, jak głosi oficjalne stanowisko
organizatorów, został przełożony, by uniknąć prowokacji
policyjnych i wszcząć postępowanie w sprawie zakazu.
Obecność dziennikarzy powstrzymała funkcjonariuszy od
przemocy, jednak przygotowali piłę spalinową i narzędzia,
by zaaresztować przykutego aktywistę w dogodnej chwi-
li. Po ponad półtorej godzinie demonstranci bezpiecznie
opuścili miejsce zgromadzenia, podczas gdy Taras szybko
rozpiął kłódkę i został ewakuowany podstawionym mo-
tocyklem. 500 metrów dalej uczestnicy schronili się na fe-
stiwalu muzyki reggae. Mimo represji Marsz wyraźnie się
pokazał i napsuł krwi autorytarnej władzy, nie było też
żadnych strat. Wielkie gratulacje!!
R E K L A M A
Dniepropietrowsk
– uliczny teatr vs
neonaziści+władza 1:0
O ile w stolicy Ukrainy państwo stara się o pozory
(np. ograniczając konstytucyjne prawo do pokojowe-
go zgromadzenia wyrokiem sądu), na prowincji robią
co chcą. Przykładowo, jak tu, próbują nie przyjmować
zgłoszenia, by ogłosić manifestację nielegalną przez
brak rejestracji... ale to jeszcze nic: półoficjalną prak-
tyką jest zapraszanie współpracujących osób i grup
na „kontrdemonstrację”, która zajmuje niewygod-
nej demonstracji miejsce na godzinę przed czasem.
Potem wkracza policja, nie pozwalając na żadne akcje pod
pozorem ryzyka starcia obu tłumów. Przeciwko GMM
zawsze używa się neonazistów, rok temu w wyniku pro-
wokacji kilku aktywistów aresztowano. Teraz na Placu
Europejskim działał już teatr uliczny, ludzie przebrani za
baśniowe zwierzęta rozmawiali z przechodniami o kwia-
tach, które wręczali (są za darmo), wiośnie (kończącej
się) i wolności (która zawsze jest zagrożona, może zostać
zdławiona w każdej chwili). „Przedstawienie właśnie
trwa; policja, naziole, aktywiści konopni i przechodnie
są aktorami żywego spektaklu i każdy na placu może
wpłynąć na zakończenie”. Performerom udało się stwo-
rzyć poczucie wspólnoty i moderować agresywniejsze
zachowania. Wywiązała się burzliwa dyskusja, zgodnie z
zamierzeniami; pomimo okrzyków i gróźb nie wybuchły
walki. Ok. 150 aktywistów przemaszerowało w towa-
rzystwie neonazistów. Jedynym smutnym wypadkiem
było pobicie przez tych ostatnich jednego fotografa i kra-
dzież aparatu. Jak na tak niebezpieczne przedsięwzięcie,
świadczy to o znakomitej organizacji i morale ekipy.
 
 
4
Marsz
news
Wyzwolenia
Konopi
M arsz zapowiadał się skromniej niż zwykle, z mniejszą
ilością atrakcji; afterparty w M25 organizowała odrębna ekipa
powiązanych ludzi. Celem pochodu był za to Sejm, powrócono
do zarzuconej tradycji. Co prawda w soboty polityków tam nie
ma, ale robi tak wiele manifestacji. Organizatorzy rozdawali
przypadkowym przechodniom i samym zainteresowanym
duże ilości swojej gazety konopnej i próbowali zbierać podpisy
pod własnym projektem ustawy.
zapakować
p o j m a n e g o
do „suki”.
Ludzie ruszyli
za nimi domagając
się uwolnienia. Przy
Placu Trzech Krzyży
małe siły przeszkodziły w
kontynuacji pochodu. Ktoś
rzucił hasło, żeby iść którędy
indziej na komendę na ul. Wilczą.
Tym razem pogoda była piękna. Ludność przybyła równie
licznie co rok temu. Sporo osób z głębi kraju, Lublina,
Podkarpacia itd. Tegoroczne szacunki policyjne wydają się
dość realistyczne: 5 tys. Przedstawiciele wspomnianej instytucji
pojawili się znacznie mniejszymi, niż zwykle siłami, nie tworzyli
szpalerów. Być może jednym z powodów takiej decyzji była
nieobecność grupki narodowców, których musieliby dla ich
bezpieczeństwa odizolować. Nieco tajniaków też rzecz jasna
przyszło, przeważnie łatwych do rozpoznania: prawie wszyscy
goście wydarzenia to młodzież do dwudziestego roku życia.
Zapach palonego ziela był wyczuwalny, nie obyło się bez rewizji
i zatrzymań (oficjalne dane: 15 os., wobec niemal pięćdziesięciu
w 2009 r.). Kadzidła kolekcjonerskie, owszem, również palono
chętnie.
Do pierwszej grupy pod komisariat
doszła druga, ponoć ok. 100-150 osób.
Początkowo policjanci mieli zamknięte
drzwi i do czasu przybycia posiłków byli
zablokowani. Uczestnicy Marszu ograniczyli
się do presji psychicznej, słownej, nie miał
miejsca fizyczny atak. Na miejsce z czasem
zaczęły zjeżdżać się furgony z mundurowymi,
podczas późniejszej pacyfikacji było ich mniej
więcej 100-150, specjalnie wyposażonych
do tłumienia zamieszek, kaski, tarcze, etc.
Najpierw jednak odblokowano wejście. Ludzie
wołali o uwolnienie zatrzymanych. Pojawiające
się czasem obraźliwe hasła antypolicyjne nie robiły
żadnego wrażenia; furię funkcjonariuszy wywoływali ci,
którzy najgłośniej wykrzykiwali radykalniejsze treści. Ze
służbowych megafonów padały wezwania do rozejścia się
i rozwiązania nielegalnej rzekomo manifestacji (później
niektórzy uczestnicy, bo trudno tu mówić o organizatorach,
powołają się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego
dopuszczające spontaniczne zgromadzenia w reakcji na
wydarzenia aktualne). Tłum, niespodziewając się chyba
na poważnie represji, wołał do policjantów „jesteśmy
bezbronni”.
Z czterech ciężarówek dobiegała muzyka jungle, hip-hop i
ragga. Należały one do ekipy głównej, często w strojach armii
konopnej, oraz do polskich sponsorów, oferujących smarty czy
fajki. Przemówień i skandowania było mało, trochę brakowało
ciekawych przebrań, bębnów. Trochę ciekawych transparentów,
np. „obóz narodowo-rolniczy domaga się wolnych konopi”
(nawiązanie do zeszłorocznych kontrmanifestantów), „Donek
wracaj do swoich”. Do tego tradycyjne „zamień dilera na
rolnika”, „Bóg stworzył konopie, człowiek alkohol”, „wolność dla
konopi”, trochę wykrzykiwanego „sadzić, palić, zalegalizować”
i stadionowego „kto nie skacze, ten z policji”. Przyszło też UPR
z flagą. Ponad godzinę od zbiórki tłum wyruszył, blokując
na pewien czas główne ulice, rozlewając się i rozciągając na
dużą odległość. Grali Wujek Samo Zło, Hemp Gru, metrowcy
i koledzy oraz inni, np. Junior Stress. Na Pl. Trzech Krzyży,
tak jak wcześniej, marsz napotkał ceremonię ślubną, śpiewając
bardzo głośne sto lat. Trafiliśmy wraz z rozciągniętym czołem
pochodu pod Sejm, gdzie pierwsi już zaczynali bez przeszkód
okupować trawnik na piknik. Reszta nadciągnęła po ok. pół
godzinie, chyba okrężną drogą. Tam lawety pozostały wraz
z tłumem, wśród muzyki, czas był zarezerwowany i służby
(zgromadzone dość nielicznie) nie przeganiały. Całość miała
wyraźnie bardziej zabawowy i młodzieżowy charakter, niż
kiedykolwiek.
Po około 1,5-2 h protestu, po próbie „zawinięcia”
chłopaka, który krzyknął, że oni tak samo palą trawę i są
uzależnieni oraz po tym, jak ludzie złapali go za ramiona
chcąc obronić i schować, funkcjonariuszom puściły nerwy
i zaczęli pałować. Jak widać na filmach, bili jak popadnie,
niezgodnie z przepisami (nawet gdyby było to dopuszczalne i
zgodne z prawem, używać pałek można tylko w ograniczony
sposób, np. nie do bicia w głowę), również drobne dziewczęta.
Nie powstrzymywało ich też filmowanie zajścia. Jednym z
chłopaków policjant rozbił witrynę cukierni, zadając mu rany
od szkła. Większość osób rozbiegła się. Na posterunku zostało
19 ludzi. Ostatecznie dwie otrzymały zarzut znieważenia
policjanta na służbie, reszta mandaty 100 PLN za „nielegalne
zgromadzenie”. Nie obeszło się bez wymuszonego kasowania
zdjęć i filmików z aparatów i telefonów, wyzwisk i brutalnego
traktowania. Wypuszczali w nocy, po dobrych kilku godzinach.
Ogółem zatrzymano 35 osób (reszta jeszcze na Marszu i przed
nim, za „posiadanie”).
Zaczęli pałować. Jak widać na filmach, bili jak popadnie,
również drobne dziewczęta. Wielkie media przeważnie
opisywały pałowanie jako „przepychankę” bądź „szarpaninę”
z policją.
Wydarzenia, które nadały marszowi rozgłos miały miejsce po
nim, rozpoczynając się właśnie na pikniku pod Sejmem. Pewna
osoba na platformie zapaliła publicznie skręta prowokacyjnie
pytając o chętnych do aresztowania. Podobno joint zawierał
zresztą zioła legalne. Funkcjonariusze postanowili spróbować
zatrzymania, ludzie trzymali i zasłaniali zagrożonego, któremu
w końcu w szarpaninie nic się nie stało. Wg niepotwierdzonych
informacji ktoś używał w walce kamieni. Nasz informator wyczuł
również woń gazu z osobistego miotacza, nie jest jasne, od której
strony. Następnie policjanci zatrzymali inną osobę i w liczbie
około ośmiu-dziesięciu zaczęli się przeciskać przez tłum, by
Rzecznik policji Maciej Karczyński powiedział prasie, że
manifestanci (w liczbie ok. 300) próbowali odbić zatrzymanych
i zaatakowali sami przy próbie legitymowania. To dość typowe,
na szczęście nikt nie dostał równie typowego fałszywego zarzutu
napaści na policjanta. Wielkie media przeważnie opisywały
pałowanie jako „przepychankę” bądź „szarpaninę” z policją.
Były też drobniutkie wyjątki. Relacji pojawiło się więcej niż
zwykle, w tym sporo w drukowanych gazetach oraz telewizjach.
W prawicowej prasie opisy były zatytułowane np. „Protest z
marychą” czy „Narkotyki na Marszu Wyzwolenia Konopi”
(Życie Warszawy, Rzeczpospolita Warszawa, Dziennik Gazeta
Prawna),
same teksty
przeważnie suche:
odbyło się, 5 tys.
osób (Dziennik
Polski podał 2
tys.), cel taki i taki,
x zatrzymań, w
tym y nieletnich.
W Super Expressie
w y r a ź n i e
n e g a t y w n y
tekst „Prawo do
zniszczenia”,
p r z y z n a j ą c y
jednak, że
narkobiznes rośnie,
a policja atakuje głównie konsumentów. Moje Miasto Warszawa
zamieściło neutralne informacje zarówno przed imprezą, jak i po
niej. TVN Warszawa zrobił dość obiektywną relację, aczkolwiek
skupioną na utrudnieniach w ruchu miejskim i również nazywając
„szarpaniną” policyjną pacyfikację spokojnego, bezbronnego
zgromadzenia. Agorowa gazeta.pl była dość obiektywna,
padło słowo „przepychanki”, ale i „policja ma swoją wersję”
(w domyśle alternatywną); jako jedyny korporacyjny środek
przekazu zamieściła też wersję pokrzywdzonych. Podano, że
w MWK udział wzięło „wg różnych źródeł od dwóch do 10 tys.
osób. Cytowano niezależny serwis informacyjny Indymedia
– i to właśnie kolektywowi polskiego Indyka i twórcom
zamieszczonych materiałów najmocniej dziękujemy za relacje,
filmy (Obin) i zdjęcia. Na drugi dzień w TVN Warszawa w
programie „Miejski reporter” wystąpiło dwóch zwolenników
zniesienia represji wobec konsumentów. Jednym z nich był
współorganizator MWK, którego raz po raz wyświetlano pod
innym imieniem i nazwiskiem. (Drugi to ordynator oddziału
psychiatrii sądowej w Tworkach, widać było, że się z nami
zgadza, ale boi się powiedzieć coś choć trochę „nieostrożnego”,
udawał, że nie wie, że alkohol jest gorszy, ale i tak twardo
opowiadał się za depenalizacją; dyskretnie przychylny był
też prowadzący dziennikarz). W SMSowej sondzie padło
65% głosów za legalizacją. Program dobry, choć niemal nie
odróżniano legalizacji od legalizacji/niekarania „posiadania na
własny użytek”, wielka szkoda.
R E K L A M A
Wg niepotwierdzonych informacji Marsz zorganizowano
po raz pierwszy także w Szczecinie. Było tam kilkadziesiąt
osób z paroma transparentami, flagą Holandii, muzyką,
pokrzykujących do megafonu. Przeszedł z Bramy Portowej
przez centrum, bez żadnych zakłóceń.
[DZIęKUJEMY ZA INFORMACJE I MATERIAłY: DUŻEMU DARKOWI, OBIN.
TV ORAZ INDYMEDIOM POLSKA I INNYM]
Zgłoś jeśli naruszono regulamin