Czarny mustang - Karol May - ebook.pdf

(549 KB) Pobierz
667369205 UNPDF
667369205.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
667369205.002.png
667369205.003.png
ROZDZIAŁ I |
W Firwood-Camp
Gwałtowny wicher smagał lejącym jak z cebra deszczem o gną-
ce się pod nim jodły starego lasu, grube na palec strugi wody
spływały po olbrzymich pniach, łącząc się u korzeni z począt-
ku w małe, ale zwiększające się z każdą chwilą strumienie, któ-
re spadały potem w niezliczonych kaskadach ze skały na skałę
w dolinę, gdzie pochłaniała je wezbrana rzeka. Noc już zapadła,
co minutę waliły gromy nad głębią, ale mimo jaskrawości bły-
skawic gęstość deszczu nie pozwalała nic widzieć na odległość
prawie pięciu kroków.
Szalona burza dawała się we znaki lasowi na wyżynach i czu-
bom skalistym, ale jej potęga nie sięgała do głębi doliny, gdzie
olbrzymie jodły stały nieruchome w ciemnościach nocy. Cicho
tu jednak nie było, gdyż rozhukane nurty rzeki tak głośno szu-
miały pomiędzy brzegami, że tylko niezmiernie bystre ucho mo-
gło dosłyszeć, iż w dół rzeki jechało dwu samotnych jeźdźców,
widać ich bowiem nie było.
Przy świetle dziennym zwróciliby obydwaj niezawodnie na
siebie uwagę każdego, kto by ich spotkał, a to nie tyle z powodu
ubrania i uzbrojenia, ile dlatego, że obaj byli zatrważająco dłu-
dzy. Można by dziesiątki lat szukać po wszystkich krajach, za-
nim znalazłoby się dwu ludzi tak samo długich i chudych.
Jeden z nich miał włosy jasne jak len i w stosunku do swej
wielkości śmiesznie małą głowę. Pomiędzy parą dobrodusznych
mysich oczek tkwił malutki, do góry zadarty nosek, który pomi-
jając już to, że byłby przystawał lepiej do twarzy dziecka czte-
roletniego, zupełnie nie zgadzał się z szerokimi ustami od ucha
do ucha. Twarz tego człowieka była bez zarostu, który to brak był
prawdopodobnie wrodzony, gdyż nie widać było, aby się kiedy
przesunęły po niej brzytwa albo nożyce. Ubranie jego składało
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin