Wierszyki dla dzieci.doc

(78 KB) Pobierz

 

 

 

 

Gdybym miał dziesięć rąk
Joanna Kulmowa

Gdybym miał dziesięć rąk
to jedną drapałbym się w głowę.
Drugą jadłbym lody czekoladowe.
Trzecią grałbym w guziki.
Czwartą szarpałbym dziewczyńskie warkoczyki.
Piątą sprałbym tych dwóch od sąsiadki.
Szóstą skubałbym kwiatki.
Siódmą od niechcenia kierowałbym ulicznym ruchem.
Ósmą łapałbym muchę.
Dziewiątą waliłbym w ogromny bęben.
A dziesiątą?
Dziesiątej używać nie będę.
Bo co?
Bo rzecz wiadoma.
Straszniem się napracował tamtymi dziewięcioma.

 

 

Dwa kotki

Były - to dwa kotki: Jeden ładny, lecz z szafek wyjadał łakotki
Drugi brzytki, bury, ale płoszył szczury.
Powiedzcież mi dzieci, którego wolicie?
Burego! Burego! - O dobrze robicie!
Bo ten godzien przychylności
Kto dopełnia powinności
A bardzo nieładnie
Kiedy kotek kradnie.

O prawach dziecka
Marcin Brykczyński

Niech się wreszcie każdy dowie
I rozpowie w świecie całym
Że dziecko to także człowiek
Tyle że jest mały.
Dlatego ludzie uczeni
Którym za to należą się brawa
Chcąc wielu dzieci los odmienić
Stworzyli dla was mądre prawa.
Więc je na co dzień i od święta
próbujcie dobrze zapamiętać:
Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego
A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.
Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi
I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.
Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać
I każdego mogę zawsze na ratunek wzywać.
Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami
Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.
Nikt nie może moich listów czytać bez pytania
Mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.
Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa
A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.
Tak się w wiersze poukładały Prawa dla dzieci na całym świecie
Byście w potrzebie z nich korzystały najlepiej jak umiecie.


Różowy konik
Bogdan Brzeziński

Wezmę kredkę różową narysuję konika.
Patrzcie !
Z grzywą rozwianą Koń różowy pomyka.
Wezmę kredkę niebieską dorysuję chłopczyka.
Chłopczyk siedzi na siodle.
Razem z koniem pomyka.
Żaba wyszła zielona,
Jakie duże ma oczy !
Koń różowy ją spostrzegł,
zgrabnie żabkę przeskoczył !
Ale oto brązowy
Siedzi kotek na płocie...
Przeskoczymy ten płotek,
nie skrzywdzimy cię, kocie !
Tam jest strumyk, tu krzaczki
Słowem przeszkód bez liku
ma nasz chłopczyk niebieski na różowym koniku !
Narysuję więc prędko czarną kredką ten domek,
żeby mógł w nim odpocząć Koń różowy i Romek.


Smok
Julian Tuwim

Na Wawelu, proszę pana
Mieszkał smok, co zawsze z rana
Zjadał prosię lub barana.
Przy obiedzie smok połykał cztery kury lub indyka
nadto krowę albo byka.
Nagle raz, przy Wielkim Piątku
Krzyknął Coś tu nie w porządku !
Poczuł wielki ból w żołądku
Potem spuchła mu wątroba, dwa migdały, płuca oba
Jak choroba, to choroba !
Smok pomyślał, proszę, proszę.
Nie mam zdrowia za dwa grosze
Czas już zostać mi jaroszem
i smok biedny od tej pory
By oczyścić krew i pory, jadał marchew,
jadał pory, groch, selery i kapustę
Wszystko z wody i nietłuste,
żeby kiszki były puste.
Tak za roczkiem mijał roczek
Smok nasz stał się jak wymoczek
Wprost nie smok, lecz zwykły smoczek.
Odtąd każda mądra niania
Dziecku daje go do ssania.


Pytania
Emilia Waśniowska

Dlaczego but, chociaż ma nosek, na katar nie choruje ?
Dlaczego oko w tłustym rosole na boki nie zezuje ?
Dlaczego rączka od parasola z pięciu się palców nie składa ?
Dlaczego widelec zębami nie gryzie, skoro to innym się zdarza ?
Dlaczego igły maleńkie uszko nigdy nie marznie na mrozie ?
Dlaczego kielich na długiej nóżce w pończoszce chodzić nie może ?
Teraz na końcu mego wierszyka zadam ostatnie pytanie
Dlaczego łatwiej pytanie stawiać niż odpowiadać na nie ?


Kto z kim przestaje
Jan Brzechwa

Kto z kim przestaje, takim się staje.
Na pewno znacie te obyczaje?
Bocian po deszczu człapał piechotą,
bo lubi nogi zanurzać w błoto.
Świnia podobne miewa słabostki
i chętnie w błoto włazi po kostki.
Ona do niego szła przy sobocie
żeby jej pomóc nurzać się w błocie.
Kwiczała, dzięki dzięki stokrotne
bardzo mi służą kąpiele błotne!
Tak spotykali się wciąż na zmianę
bocian ze świnią, świnia z bocianem.
Lecz minął okres pierwszych uniesień
powiało chłodem, nastała jesień
I bocian starym swoim zwyczajem
właśnie zamierzał rozstać się z krajem.
Wtem wpadła świnia zirytowana.
To w błocie byłam dobra dla pana?
W błocie, w kałuży i nawet w bagnie
a teraz pan mnie porzucić pragnie?
Niech pan pomyśli co pan wyczynia?
Odrzecze bocian, wiem, jestem świnia!
Kto z kim przestaje, takim się staje.
Rzekł. I odleciał w dalekie kraje.

Wół
Joanna Kulmowa

Nie pamięta wół, jak cielęciem był.
Nie może sobie przypomnieć,
martwi się, martwi się ogromnie.
Czy zawsze miałem rogi?
I nogi? I głowę? I wielkie oczy wołowe?
Czy byłem wołkiem, czy wołem?
Czy ukończyłem szkołę? Czy miałem dobrą cenzurę?
Czy dostawałem w skórę? Czy dawno mi uszy wyrosły?
A może zawsze, zawsze, zawsze byłem dorosły?
Pamiętam tak niewiele.
Ach! Jakież ze mnie ciele!

Smutna Baba Jaga
Joanna Papuzińska

Dom na krzywej łapce, skrzypi krzywa furtka.
Przed domkiem na ławce Baba Jaga smutna.
Nikt nie lubi Baby Jagi ani krztyny,
nikt do Baby nie przychodzi w odwiedziny
Nikt dzień dobry jej nie powie, gdy ją spotka,
nikt się nigdy nie zatrzyma u jej płotka.
Baba Jaga martwi się i smuci,
ja już nie chcę z wszystkimi się kłócić!
Czy są może takie czary albo zioła,
żebym miła się zrobiła i wesoła?
A zza chmury wyszło słońce jesienne.
Myśli Baba, teraz się zdrzemnę... I zasypia.
I sen ma taki, że do furtki stukają pierwszaki.
Babo Jago, wpuść nas do domu!
My ci chcemy w ogródku pomóc!
Wyrzucimy śmiecie i chwasty,
nasadzimy tu chryzantem strzępiastych.
Baba Jaga się śmieje i śpiewa
i konewką grządki podlewa.
I niedługo ogródek jest czysty,
a przy furtce nowy haczyk błyszczy.
Już gotowe!
I wszyscy po pracy polecieli na łopatach na spacer.

Robek Bobek
Kornel Czukowski

Robek Bobek niecnota
Schrupał myszę i kota
i jałówkę i byka i grubego rzeźnika.
Schrupał kuźnię z kowalem
las z polaną i drwalem, i młynarza z młynarką.
Robek Bobek, ten tyci, taki miał apetycik,
potem bolał go brzuszek biedny nasz obżartuszek!

Po co się uczyć ?
Jerzy Jesionowski

Pytają nieraz uczniowie młodzi
Po co właściwie do szkoły chodzić?
Lekcje, zadania na co to komu?
Lepiej w palanta pograć przy domu.
Lew, choć ni dzionka w szkole nie spędził
jest królem zwierząt.
Jakoś tam będzie. Zupełnie słusznie.
Po co się trudzić ma ten, którego nauka nudzi?
Niech nadaremnie nie traci czasu
tylko od razu biegnie do lasu.
Bez trosk żyć będzie syty ukłonów
lwa tylko musi przepędzić z tronu.

TRUDNA ZAGADKA
Danuta Wawiłow

Tatuś powiem ci zagadkę !
na ulicy stoi klatka,
a w tej klatce sobie siedzi
bardzo dużo złych niedźwiedzi
i pilnuje klatki pies !
Zgadnij, tatuś, co to jest ?
Nie wiesz ? Trudna ta zagadka ?
Ja ci powiem: to jest klatka !!!
Taka klatka, w której siedzi
bardzo dużo złych niedźwiedzi
i pilnuje klatki pies !
A ty nie wiesz co to jest !

KWIAT 26
Danuta Wawiłow

Nie mam chęci dokazywać, skakać ani jeść...
Tatuś, kupisz mi samochód Kwiat dwadzieścia sześć ?
Tylko jeden mały Kwiacik, Kwiat dwadzieścia sześć...
Kierownicę w rękę chwycę, sygnał dam - i cześć !
I pojadę, i zatrąbię na calutki świat
patrzcie, patrzcie na mój nowy,
na mój piękny kolorowy, mój bombowy Kwiat !

 

 

 

 

Ślimak

 

Raz, w słoneczny dzień czerwcowy

Ślimakowi wpadł do głowy

Pomysł, by poprawić sobie

Złe warunki mieszkaniowe.

Myśli sobie tak ze smutkiem:

„Myszka norkę ma z ogródkiem,

Bocian ma wygody wszelkie,

Ja zaś tylko tę muszelkę.”

Do bobra po radę poszedł ze sroką.

Bóbr zamyślił się głęboko i rzekł:

„Rozumiem, lecz chyba się zgodzisz,

Że ty niezbyt szybko chodzisz.

Gdybyś odwiedzić przyjaciół miał chętkę,

Mógłbyś wdać się w pogawędkę

Z kwoczką, krówką, czy Azorem

To nie wrócisz przed wieczorem.”

Ta wspaniała rada bobra

Bardzo w życiu mi pomogła.

Kurnik, norka, gniazdo, zamek

To nie dla mnie jest mieszkanie.

A zwiedziwszy świat ten wielki,

Znam już wartość mej muszelki,

Bo choć nie jest w niej jak w niebie,

Gdzie bym nie był, śpię u siebie.

 

Małż

W oceanu głębinie, na samym dnie,

Lecz gdzie dokładnie, nie pytaj mnie,

W królestwie Neptuna, pod pięknym koralem

Małż niepozorny miał swe mieszkanie.

Koniki morskie, kolorowe ryby

Z jego brzydoty się śmiały.

Trzęsły się czułków barwne czupryny,

Gdy chichotały ukwiały.

„ To źle, że się z niego śmiejecie,

Choć go wcale nie znacie.”

Rzekł stary rak pustelnik,

Małża jedyny przyjaciel.

I wtedy małż podniósł skorupę,

A wszyscy zamarli w zachwycie,

Gdy morska głębię wypełniło lśnienie,

Najcudowniejszej perły na świecie.

Odtąd szanują małża-artystę

Za cudne klejnoty, które robi,

A najpiękniejsza perła na świecie

Szyję syreny zdobi.

Stąd taki morał dla wszystkich,

By nie brać z rybek wzoru.

Nie każde piękno widać na wierzchu,

Więc nie sądź nikogo z pozoru.

 

Noc w pokoju z zabawkami

Każdego wieczora, kiedy światła zgasną,

Wróżka Snów pilnuje, abyś mocno zasnął

I czarodziejską mocą, nieznaną wśród ludzi

Cały świat zabawek do życia rozbudzi.

I już na podłodze wokoło rowerka

Pluszowe maskotki bawią się w berka.

Komputer dziś w szachy sam ze sobą gra,

Elektryczna kolejka po torach gdzieś gna.

Lalki wystroiły się jak wielkie damy,

Nic dziwnego, przecież już bal zaczynamy.

Konik bujany odrzucił  bieguny,

Przez otwarte okno galopuje w chmury.

Tylko samochodzik w garażu pozostał.

Od dzisiejszej zabawy bólu kółek dostał.

Samochodzik jeździł wciąż przez cały dzień

I dlatego teraz śpi głębokim snem.

Lecz gdy niebo rozświetli pierwszy promień słońca

Dla zabawek to znak ich zabawy końca.

Wracają na miejsce i przed Tobą udają,

Że to wszystko nieprawda, że się nic nie działo.

 

KOTEK

Usiedliśmy przy oknie z jednej strony, a z drugiej usiadł kotek. Był malutki, bury i miał niebieskie oczy.
- Ojej... - zdziwił się Filip i wybiegliśmy z domu.
- Czyj ty jesteś, koteczku? - spytałem, a on zapłakał.
- Mówi, że niczyj i że nie ma gdzie mieszkać - przetłumaczył Filip.
- Dla takiego biedaczka na pewno znajdzie się u nas miejsce - zapewniłem go i przytuliłem do siebie. Nic nie ważył i drżał jak listek. Zanieśliśmy go do kuchni. Od razu wspiął się po firance pod sam sufit i znowu zaczął płakać.
- Mówi, że nie może zejść - przetłumaczył Filip. Ustawiłem na jednym taborecie drugi, a na nim kilka książek. Wlazłem na górę i za chwilę wszyscy leżeliśmy na ziemi, owinięci w firankę. Kotek płakał wniebogłosy.
- Mówi, że się potłukł i chce się wydostać - przetłumaczył Filip.
- To ja się potłukłem!
- Dlaczego demolujecie mieszkanie? - zdziwiła się mamusia, stając w progu, ale zaraz zobaczyła kotka, nie pytała już o nic, tylko wzięła go na ręce, a on zapłakał.
- Mówi, że jest głodny - przetłumaczył Filip.
- Straszny mazgaj. Ryczy i ryczy! - Rozcierałem obolałe kości.
- Bo jest maleńki. Wszystkie niemowlaki płaczą - wyjaśniła mamusia, umoczyła palec w mleku* i dała kotkowi possać, a on zaraz zaczął mruczeć. - Widzicie? - spytała z dumą, a ja pomyślałem, że już wiadomo, czyj jest kot.

 

 

http://www.interklasa.pl/portal/index/web?webURL=/portal/dokumenty/bajki/index.html

http://www.misie.com.pl/

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin