26_Grudzień 1998.pdf

(964 KB) Pobierz
24
Rok V Nr 6 (26)
Grudzieñ 1998
ISSN 1234 8112
Trzydzieci lat encykliki HUMANAE VITAE - podsumowanie
Bilans trzydziestolecia
Ks. W³adys³aw Gasid³o
Przez ca³y miniony rok
zamieszczalimy artyku³y
zachêcaj¹ce do refleksji
nad znaczeniem encykliki
Humanae vitae.
Koñczymy ten cykl artyku³em
ks. W³adys³awa Gasid³y,
maj¹c nadziejê,
¿e pomoglimy Wam,
Drodzy Czytelnicy,
lepiej zrozumieæ treci
zawarte w tym wa¿nym
i wci¹¿ aktualnym
dokumencie Kocio³a.
w sobie ten nieprzeparty imperatyw, ¿e
jest to jego obowi¹zek, mimo g³osów
sprzeciwu, jakie dochodzi³y do niego
z ró¿nych stron. wiadcz¹ o tym s³o-
wa Ojca wiêtego wypowiedziane ju¿
po og³oszeniu encykliki: Pierwszym
uczuciem, które wype³ni³o nasze ser-
ce, by³o poczucie ogromnej odpowie-
dzialnoci. Poddalimy nasze sumie-
nie ca³kowicie g³osowi prawdy,
staraj¹c siê interpretowaæ normy Bo¿e
w skomplikowanym problemie auten-
tycznej mi³oci ludzkiej, w zasadniczej
strukturze instytucji ma³¿eñstwa, re-
spektuj¹c godnoæ osobist¹ ma³¿on-
ków i ich powo³anie w s³u¿bie ¿ycia,
jak te¿ wiêtoæ chrzecijañskiego
ma³¿eñstwa. Nie mielimy w¹tpliwo-
ci co do naszego obowi¹zku zabrania
g³osu w sformu³owaniu takim, jakie
znalaz³o wyraz w obecnej encyklice.
dz¹c, Ojciec wiêty sukcesu nie od-
niós³. O wiele wa¿niejsze jest to, co
Matka Teresa powiedzia³a w drugiej
czêci wspomnianego zdania - Pawe³
VI pozosta³ wierny. Wierny Chrystu-
sowi i Kocio³owi, a z tej wiernoci
nie mo¿e nigdy wynikn¹æ z³o. Nieraz
stawia siê pytanie: Wiêcej dobra czy
z³a wynik³o z tego dokumentu? Z wier-
noci Bo¿ej Prawdzie nie mo¿e nigdy
wynikn¹æ z³o, nawet wtedy, kiedy
zbuntowani odchodz¹ i kiedy obra¿e-
ni, czy rozczarowani s³abn¹ w swoim
zaanga¿owaniu w Koció³ i oddalaj¹
siê od niego.
Prorok naszych czasów
Encyklika Humanae vitae nazywa-
na jest czêsto dokumentem profetycz-
nym - proroczym. Nie ulega w¹tpliwo-
ci, ¿e prorokiem by³ tak¿e ten, kto j¹
og³osi³. Nie zapominajmy jednak, ¿e
prorok, to nie tylko kto, kto przepo-
wiada przysz³oæ, ale tak¿e cz³owiek,
który mówi w imieniu Boga, g³osi Jego
orêdzie i wskazuje w³aciw¹ drogê.
Tak¹ w³anie rolê pe³nili prorocy Sta-
rego Testamentu; takim prorokiem by³
równie¿ patron Paw³a VI - Jan Chrzci-
ciel, który napomina³, nawo³ywa³ i po-
ucza³. Bardzo czêsto prorocy tak¿e
cierpieli - spotykamy siê z tym w Sta-
rym i Nowym Testamencie, jak rów-
nie¿ w historii Kocio³a. Na pewno
Pawe³ VI prze¿ywa³ wielkie wewnêtrz-
ne zmagania i rozterki, decyduj¹c siê
na opublikowanie encykliki i nosz¹c
Dokoñczenie na s. 4-5
W tym numerze:
ü Refleksje o Humanae Vitae (s. 1)
ü Interpretacja cyklu (s. 2)
ü Jak robimy Fundamenty? (s.3)
ü Rodzinne wiêtowanie (s. 6)
ü Zadowoleni ma³¿onkowie? (s. 4-5)
ü Nie ma jak u taty (s. 8-9)
ü Nawracaj¹ce zapalenie piersi (s. 10-11)
ü Szpitale przyjazne dziecku (s. 11)
ü Poronienia (s.12)
ü Nowoci w Internecie (s. 14)
ü Kurs radiowy w Poznaniu (s. 14)
ü Papie¿ o wiêtowaniu niedzieli (s. 16)
A za miesi¹c m.in:
Testery p³odnoci; Viagra - kwestie moralne;
Nieregularne cykle - znaczenie od¿ywiania;
Karmienie piersi¹ - porady; Z medycyny.
Owoce wiernoci
Matka Teresa z Kalkuty powiedzia-
³a kiedy: Bóg nie ¿¹da, bym odnosi³a
sukcesy, ale pragnie, bym by³a Mu
wierna. W wietle tego wyznania mo¿-
na by zapytaæ, jak z punktu widzenia
minionego trzydziestolecia spogl¹da-
my dzi na encyklikê Humanae vitae.
Ze s³ów Ojca wiêtego wynika, ¿e nie
chodzi³o mu o sukces w kszta³cie ta-
niej popularnoci. Trudno pos¹dzaæ
Paw³a VI o takie nastawienie, zreszt¹
jego decyzja nie spotka³a siê z po-
wszechnym uznaniem i po ludzku s¹-
64165013.007.png
P RAKTYKA
P³odnoæ po porodzie
rzedstawiona poni¿ej karta po
chodzi od karmi¹cej matki szes-
nastomiesiêcznego dziecka.
W cyklu tym (w okolicach dnia 32) na-
st¹pi³a pierwsza po porodzie owulacja.
Wczeniej kobieta ta mia³a ju¿ dwa
cykle bezowulacyjne: 25-cio i 28
dniowy.
Zaobserwowanie powrotu p³odno-
ci po porodzie (podobnie jak niere-
gularnoci pojawiaj¹ce siê w okresie
premenopauzy) stanowi czêsto pewien
problem dla ucz¹cych siê metod natu-
ralnego planowania rodziny (to w³a-
nie od wie¿o upieczonych rodziców
otrzymujemy bardzo du¿o prób o radê
i o materia³y). Dlatego w³anie suge-
rujemy, by ma³¿onkowie ju¿ wczeniej
nauczyli siê prowadzenia i interpreto-
wania obserwacji, by w tych trudnych
okresach mieli jakie podstawy i punkt
odniesienia.
Tê kartê przys³a³a pani, która uczy-
³a siê metody objawowo termicznej
z Domowego kursu NPR (informacje
na s. 14) i nie mia³a okazji osobicie
zetkn¹æ siê z instruktorami NPR.
Zwróæmy uwagê na wzrost tempera-
tury w dniach 21 24 w³acicielka
karty skrupulatnie odnotowa³a je jako
zak³ócone (zatem nie bierzemy ich pod
uwagê); zauwa¿y³a tak¿e wystêpuj¹-
cy w tym czasie wyrany luz bardziej
p³odnego typu (rozci¹gliwy), co
upewni³o j¹, ¿e nie wesz³a jeszcze
w fazê niep³odnoci powoulacyjnej.
Gdyby polega³a tylko na temperatu-
rze, mog³aby mylnie s¹dziæ, ¿e zaczê-
³a siê ju¿ faza III.
Mimo ¿e w³acicielka karty zawsze
najpierw dokonywa³a obserwacji ze-
wnêtrznych, by³y one tak niejasne, ¿e
w niektórych dniach nawet ich nie za-
pisywa³a. Jednak z powodzeniem na-
uczy³a siê polegaæ na wewnêtrznych
obserwacjach luzu oraz szyjki maci-
cy zwróæmy uwagê, ¿e s¹ one pro-
wadzone bardzo skrupulatnie. Wza-
jemne potwierdzanie siê ró¿nych
objawów pozwala na dok³adniejsz¹ in-
terpretacjê cyklu. Poniewa¿ jest to ju¿
trzeci cykl po porodzie (a pierwszy
owulacyjny) obraz luzu jest ju¿ do-
syæ ustabilizowany, za temperatura
przed owulacj¹ utrzymuje siê na doæ
niskim poziomie, co jest charaktery-
styczne dla matek karmi¹cych. Typo-
wa dla cykli przejciowych jest tak¿e
krótka faza lutealna (od pierwszego
dnia wzrostu temperatury po owulacji
do ostatniego dnia przed kolejn¹ mie-
si¹czk¹) trwa³a ona 8 dni. Faza III
zaczyna siê wieczorem 35 dnia cyklu
(wed³ug regu³y R), a ostro¿niejsza
regu³a C pozwala wyznaczyæ ja dzieñ
póniej.
Karta ta obrazuje kilka zagadnieñ:
1. Domowy kurs naturalnego pla-
nowania rodziny mo¿e byæ dla ma³¿on-
ków dobrym ród³em wiedzy, nawet w
trudnej sytuacji powrotu p³odnoci po
porodzie.
2. Ekologiczne karmienie piersi¹
rzeczywicie wyd³u¿a okres naturalnej
niep³odnoci poporodowej. Tak¿e dla-
tego a przede wszystkim maj¹c na
uwadze korzyci dla dziecka - na kur-
sach prowadzonych prze Ligê Ma³¿eñ-
stwo Ma³¿eñstwu powiêcamy wiele
uwagi temu zagadnieniu. Obok upo-
wszechniania NPR, tak¿e promocja
karmienia ekologicznego jest jednym
z naszych podstawowych celów.
Badania przeprowadzone przez
wspó³pracuj¹cego z CCL dra Willia-
ma Taylora wykaza³y, ¿e w grupie 55
matek przestrzegaj¹cych zasad ekolo-
gicznego karmienia piersi¹ (podaj¹-
cych wy³¹cznie pier przynajmniej do
szóstego miesi¹ca ¿ycia dziecka, kar-
mi¹cych na ¿¹danie, nie mniej ni¿ 9
razy dziennie w pierwszych trzech
miesi¹cach, pi¹cych ze swymi dzieæ-
mi w nocy) redni czas od porodu do
wyst¹pienia pierwszej miesi¹czki wy-
nosi³ 15,9 miesi¹ca, natomiast w ca³ej
grupie badanych (144 matki wród
tak¿e takie, które nie karmi³y cile
wed³ug regu³) okres ten wyniós³ 12,8
miesi¹ca.
3. W pewnych sytuacjach obser-
wacje wewnêtrzne (luz i szyjka) mog¹
byæ bardziej pomocne ni¿ sama obser-
wacja zewnêtrzna luzu.
4. Dobrze jest, jeli ma³¿onkowie
wiedz¹, jak interpretowaæ wzajemnie
uzupe³niaj¹ce siê objawy p³odnoci.
Bo¿ena Tabor
ü
ü
10
15
20
25
û ûûûû
31 1
5
10
15
20
2
3
4
1
6 5
3 2 1
m
m
m
L
L
L
L
L
L L L R R R L R R R R R R R R R R R R R R R R R L L L
P P P
S 1 2 3 4
t t t t/mt/mt/m t/m t t/mt/m t/m t t t t/m t t/m t/mt/mt/m m m t t/m t/mt/mt/mt/m t t t t
ll
l
mmmm m m
m m
l
l
l
m m
mm m m m m
m
mm mm m m
ll
l
Faza lutealna: 8 dni
11-go dnia cyklu dziecko skoñczy³o 16 m-cy
2
Fundamenty Rodziny nr 6/1998
P
64165013.008.png 64165013.009.png 64165013.010.png
 
O NAS
Ma³y kroczek
w nowy roczek
rodzy Czytelnicy i Przyja-
ciele. Koniec roku to czas ró¿-
nych remanentów dostosuj-
my siê i my do tej powszechnej mody.
Za nami (ju¿? dopiero?) pi¹ty rok wy-
dawania Fundamentów Rodziny.
Wci¹¿ siê uczymy, ale jak¹ poprawê
chyba widaæ? Zaczynalimy skromnie:
10 12 stron - g³ównie przedruki, bo-
wiem w pocz¹tkowym zamyle nasze
pisemko mia³o udostêpniaæ polskim
czytelnikom (przede wszystkim
uczestnikom prowadzonych przez Ligê
Ma³¿eñstwo Ma³¿eñstwu kursów na-
turalnego planowania rodziny) artyku-
³y z amerykañskiego biuletynu CCL
Family Foundations. Z czasem trochê
siê roztylimy (w porywach do 20
stron), dopracowalimy siê w³asnego
profilu (mam nadziejê) i grona kilku
wiernych wspó³pracowników, wzrós³
te¿ nak³ad.
¿y siê Gociowi Niedzielnemu i Redak-
torce dzia³u W naszym domu Pani
Ewie Babuchowskiej, która jest bar-
dzo otwarta na wspó³pracê, dziêki
czemu od jakiego czasu nasi auto-
rzy pojawiaj¹ siê na Gociowych
(i gocinnych) ³amach patrz numer
noworoczny.
W efekcie powstaje dzie³o tworzo-
ne zupe³nie spo³ecznie tym bardziej
jest nam mi³o, gdy s³yszymy (od cza-
su do czasu) g³osy wyra¿aj¹ce uzna-
nie dla wyników naszej pracy.
planujemy: stopniowo zwiêkszyæ ob-
jêtoæ do 20 stron (w tym roku mo¿e
w co drugim numerze); wystaraæ siê o
to, ¿eby listonosz przynosi³ Pañstwu
Fundamenty Rodziny na prze³omie
miesiêcy, na które s¹ datowane, a nie
(co siê nam zdarzy³o i tym razem)
na pocz¹tku miesi¹ca nastêpnego; no
i nadal powiêkszaæ nak³ad. Na razie ze
wzglêdów finansowych i organizacyj-
nych wci¹¿ pozostaniemy przy obec-
nej szacie graficznej: bez kolorowej
ok³adki i ró¿ne odcienie szaroci.
A co nam siê marzy? ¯ebycie Pañ-
stwo mieli wiêkszy udzia³ w powsta-
waniu kolejnych numerów, pisz¹c do
nas czêciej o swoich rodzinnych do-
wiadczeniach (na ka¿dy list, nawet
najkrótszy, rzucamy siê jak wyg³odnia-
³e bieszczadzkie wilki). ¯eby znalaz³o
siê wiêcej osób, które pomog¹ nam w
kolporta¿u, zamawiaj¹c przynajmniej
10 egzemplarzy kolejnych numerów
(to najtañszy sposób otrzymywania
Fundamentów, bo taka osoba dostaje
dla siebie jeden darmowy egzemplarz.
Aha... i ¿ebymy stali siê wielko-
nak³adowym, kolorowym i b³yszcz¹-
cym ogólnopolskim magazynem, z sie-
ci¹ korespondentów w najdalszych
zak¹tkach Polski (najciekawsze rzeczy
niekoniecznie dziej¹ siê w Warszawie)
i ¿eby mo¿na by³o zorganizowaæ wiel-
ki zjazd naszych czytelników na jakiej
po³oninie, hali czy innej prerii...
Hola, hola! (...ju¿ wiem - to dlate-
go, ¿e piszê te s³owa o wpó³ do dru-
giej w nocy) Zatem raz jeszcze ser-
decznie dziêkuj¹c za Wasz¹ dobroæ
¿egnam siê z Pañstwem i ¿yczê spe³-
nienia siê w nowym roku równie nie-
okie³znanych marzeñ. Teraz ju¿ wie-
cie, Kochani, dlaczego temu tekstowi
towarzyszy ten nieco oszo³omiony
z radoci anio³ek...q
Wierni czytelnicy
Co dobrego wydarzy³o siê w ostat-
nim roku? Przede wszystkim dziêki
gronu ¿yczliwych i wiernych Czytel-
ników uda³o siê zwiêkszyæ nak³ad
obecnie rozchodzi siê oko³o tysi¹ca
egzemplarzy ka¿dego numeru. Wysy-
³amy pismo wszystkim uczestnikom
naszych kursów, którzy póniej czêsto
odnawiaj¹ prenumeratê; otrzymuj¹ je
ci, którzy zamówili komplet materia-
³ów Kursu domowego NPR; jest sporo
osób, które kolportuj¹ Fundamenty w
swoim rodowisku najczêciej w pa-
rafiach. W ten sposób docieramy na-
wet do Norwegii i do Chicago. Wszyst-
kim Wam jestemy niezmiernie
wdziêczni nie chodzi nam, bowiem
o robienie pisma dla niego samego, ale
o jeszcze jeden sposób propagowania
odpowiedzialnego rodzicielstwa i war-
toci rodzinnych a mówi¹c bardziej
wzniole: o budowanie cywilizacji mi-
³oci, która rodzi siê w rodzinach. Ka¿-
dy z Was ma w tym swój udzia³.
Fundamenty od kuchni
Chcia³bym krótko napisaæ, jak po-
wstaje nasz dwumiesiêcznik. Funda-
menty s¹ redagowane przy minimal-
nych nak³adach finansowych: nie
mamy biura, redakcji, etatowych pra-
cowników, nie p³acimy nikomu hono-
rariów. Tworzone s¹ przy komputerze
stoj¹cym na biurku o wymiarach
120x60 cm w prywatnym mieszkaniu
we wsi Kopaliny na po³udniu Polski.
£¹cznoæ z wielkim wiatem utrzymu-
jemy przede wszystkim dziêki Inter-
netowi. Bezinteresown¹ informacj¹
o Lidze i o naszym pimie s³u¿¹ od cza-
su do czasu katolickie pisma szcze-
gólnie wdziêczne wspomnienie nale-
Plany i marzenia
Wierni s³owom Wieszcza, którego
wspominalimy przez ca³y rok, stara-
my siê mierzyæ si³y na zamiary, nie
zamiar pod³ug si³. A ¿e zamiary
mamy skromne, to i (równie skrom-
nych) si³ te¿ na ogó³ wystarcza. Zatem
Maciej Tabor
Fundamenty Rodziny nr 6/1998
3
D
64165013.001.png 64165013.002.png
M A£¯EÑSTWO
Zadowolenie
z planowania
rodziny
dr Henryk Jarosiewicz
wypowiedziach na temat
naturalnego planowania ro-
dziny da siê zauwa¿yæ zna-
mienny dwug³os. Z jednej strony wy-
powiadaj¹ siê na ten temat lekarze
i inni specjalici, a z drugiej strony
sami ma³¿onkowie. Jak w ¿adnej in-
nej dziedzinie mêdrca szkie³ko i oko
nie zast¹pi tutaj czucia i wiary. Aby
pogodziæ jeden i drugi punkt widze-
nia, w analizie psychologicznej zwra-
camy uwagê na aspekt ilociowy i ja-
kociowy stosowania metod NPR.
Iloæ obejmuje to, co zewnêtrznie mie-
rzalne, co da siê policzyæ. Chodzi zwy-
kle o dzietnoæ (liczbê dzieci w rodzi-
nie), o poczêcia w czasie zaplanowanym
lub nie (skutecznoæ metod). Jakoæ jest
elementem równie¿ obiektywnym,
a jej miernikiem jest ludzka wia-
domoæ. Dziêki introspekcji, czyli ob-
serwacji wewnêtrznej, dowiadcza siê
ró¿nych uczuæ zwi¹zanych z prakty-
kowaniem metod.
Poza aspektem ilociowym i jako-
ciowym zachowania ma³¿onków, czy-
li poza dwoma opisami sytuacji: opisem
zewnêtrznym i opisem wewnêtrznym,
mo¿na jeszcze mówiæ o ich postêpo-
waniu moralnym. Chodzi o to, czy
ma³¿onkowie spe³niaj¹ siê stosuj¹c
metody. Postêpowanie takie, nasze
spe³nienie, mo¿na prze³o¿yæ na kate-
gorie iloci i jakoci, ale samo ono
wykracza poza nie. Za w³aciwym
odniesieniem dla jego oceny jest do-
bro, jakie w tym postêpowaniu jest
realizowane. Ma³¿onkowie d¹¿¹ do
dobra, a wraz z tym prze¿ywaj¹ spe³-
nienie
nym impasie w dysku-
sji z oponentami. Oto
narzekaj¹cy na metody
NPR zwracaj¹ uwagê, i¿
ma³¿eñstwa praktykuj¹ce
je maj¹ - statystycznie
rzecz bior¹c - wiêcej dzieci stosuj¹ce
antykoncepcjê. Ma to zdaniem kry-
tyków - wiadczyæ o ma³ej skuteczno-
ci metody. Owszem trudno siê nie
zgadzaæ z faktami, ¿e rodz¹ siê dzieci.
Có¿ jednak oznaczaj¹ te fakty? Mo¿-
na by siê odwo³aæ do takiego porów-
nania: wród osób zdrowo siê od¿y-
wiaj¹cych jest znacznie wiêcej
zdrowych, ni¿ wród od¿ywiaj¹cych
siê le. Czy chcemy przeczyæ takim
faktom? Rzeczywicie, wród par sto-
suj¹cych naturalne planowanie rodzi-
ny rednia dzietnoæ waha siê miêdzy
2,5 a 3,0 dziecka na rodzinê (wed³ug
badañ w³asnych autora). Za rednia
dzietnoæ w populacji wynosi oko³o
1,5 dziecka na rodzinê. Czy to nie jest
zatem tak, ¿e pary nie stosuj¹ce metod
naturalnych s¹ zag³odzone? Czy nie
nale¿y stwierdziæ, ¿e - po prostu - za-
mieraj¹ one, podczas gdy pary ¿yj¹ce
w zgodzie z normami etycznymi roz-
wijaj¹ siê prawid³owo?!
Lecz mo¿e jednak cierpi na tym at-
mosfera w ma³¿eñstwach praktykuj¹cych
naturalne planowanie rodziny? Badania
empiryczne przecz¹ temu. S¹ to bowiem
pary zazwyczaj zadowolone ze swego
po¿ycia, aczkolwiek zdarzaj¹ siê wyj¹tki.
Warto im siê przyjrzeæ. Wród 6 grup
ma³¿eñstw, które by³y poddane ocenie
(chodzi³o o styl wdra¿ania siê i stosowa-
nia metod naturalnej regulacji poczêæ)
Rys. Beata Piskór
gu³y relacji ma³¿eñskiej, któr¹ mo¿na, w
lad za nauczaniem Jana Paw³a II, okre-
liæ jako komplementarnoæ, czyli wza-
jemne dope³nianie siê ma³¿onków. Zja-
wisko to dotyczy zarówno dope³niania siê
w wymiarze bytowym: jestemy sobie po-
trzebni, jak i w wymiarze psychologicz-
nym: trudno nam prze¿ywaæ szczêcie
poza sob¹.
swego powo³ania.
£atwo zauwa¿yæ, ¿e je¿eli nie bie-
rzemy pod uwagê postaw ¿yciowych
ma³¿onków, znajdujemy siê w pozor-
1
,
by³a równie¿ grupa ma³¿onków, którzy
skar¿yli siê na metody naturalne. Dlacze-
go? Powodem by³o naruszenie wa¿nej re-
2
Zadowolenie a przyjemnoæ
Kluczem dla zrozumienia komple-
mentarnoci po¿ycia seksualnego jest do-
strze¿enie specyficznych ró¿nic w osi¹-
ganiu zadowolenia i przyjemnoci
w relacjach miêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹.
Specyfikê relacji seksualnej Karol Woj-
ty³a ujmuje nastêpuj¹co: Kobieta chce
raczej doznawaæ mi³oci, by mog³a mi³o-
waæ. Mê¿czyzna raczej chce mi³owaæ, aby
móg³ doznawaæ mi³oci (Mi³oæ i odpo-
wiedzialnoæ, str.161). Trzeba odró¿niaæ
te dwa aspekty: doznania i akty mi³oci,
gdy¿ dotycz¹ one dwóch odrêbnych w³adz
cz³owieka: intelektu i woli, tj. poznawa-
nia i d¹¿enia. Choæ obie osoby d¹¿¹ do
wspólnego dobra (potomstwo, mi³oæ)
i poznaj¹ siebie wzajemnie w relacji mi-
³oci, to jednak dokonuje siê to w odmien-
ny sposób. Pragn¹c dobra, ma³¿onkowie
osi¹gaj¹ je dwojako: mê¿czyzna kocha-
j¹c, kobieta bêd¹c kochan¹
. A to ozna-
cza, ¿e ró¿ni ich te¿ sposób osi¹gania przy-
jemnoci.
4
Fundamenty Rodziny nr 6/1998
W
3
64165013.003.png 64165013.004.png
M A£¯EÑSTWO
Zadowolenie obojga
zadowolenie ¿ony
Stwierdzenie, ¿e kobieta chce do-
znawaæ, rozumiemy w ten sposób, ¿e
kobieta, d¹¿¹c do swego spe³nienia,
pragnie poznaæ mê¿a. Przyjmuj¹c
mê¿a, kobieta prze¿ywa zadowolenie
z bycia matk¹ lub z bycia osob¹ ko-
chan¹. Dowiadczaj¹c zadowolenia
w sobie, w swoim ciele, dowiadcza,
¿e jest kochana. Dowiadcza równie¿
przyjemnoci zmys³owej. Dowiadcza
jej z pewnym opónieniem, kiedy jej
uwaga zaczyna stopniowo obejmowaæ
doznawane treci i prze¿ywaæ je.
Kobieta pocz¹tkowo mniej têskni do
przyjemnoci - d¹¿y raczej do zado-
wolenia, za przyjemnoæ odnajduje
niejako przy okazji.
Fakt, ¿e wczeniej kobieta nie przy-
k³ada tak du¿ej wagi do przyjemnoci,
rañ, nastêpnie doznaje (poznaje) ów
skutek, co przynosi mu przyjemnoæ.
Namacalnym skutkiem w ma³¿eñstwie
jest potomstwo. Tekst Biblii podaje:
Adam pozna³ sw¹ ¿onê, a ona poczê³a
(Rdz 2, 24).
Obdarzaj¹c sob¹ (swoim cia³em)
¿onê, mê¿czyzna obdarza j¹ przyjem-
noci¹. Dziêki jej wiadectwu jest
wiadom równie¿ jej zadowolenia
jako skutku swej aktywnoci i jako
wytworu swej mi³osnej twórczoci.
Jednoczenie - przyjemnoæ doznawa-
nia w³asnego tylko cia³a, poszerza on
o przyjemnoæ doznawania jej cia³a.
To leczy go z zagra¿aj¹cego egoizmu
szukania przyjemnoci w sobie.
brak zadowolenia, które mo¿e byæ
skutkiem otwarcia siê tylko na dozna-
wanie. Tego za wiele kobiet siê lêka.
Koncentracja na przyjemnoci, oraz
przecenianie jej braku, jest powodem
licznych frustracji kobiet. Te za ko-
biety, które zaufa³y swej naturze i cie-
sz¹ siê zadowoleniem osi¹gaj¹ rów-
nie¿ przyjemnoæ!
Bywa równie¿ i tak, ¿e kobieta kon-
troluje sytuacjê w³anie po to, by nie-
przyjmowaæ nasienia. Odwraca siê
wówczas przeciwko swemu zadowo-
leniu, bo tu znowu jego warunkiem
jest ufne przyjmowanie wszystkich
doznañ. Nawet wtedy, kiedy mê¿czy-
zna uwa¿a, to przecie¿ kobieta
z kolei uwa¿a na mê¿czyznê, czyli
kontroluje go jako potencjalnego daw-
cê ¿ycia. Jest to pu³apka, gdy¿ przez
tak¹ aktywnoæ kobiety odsuwa to,
czego najbardziej pragnie (czyli ¿y-
cie)! Kobieta pragn¹c dziecka lêko-
wo unika poczêcia!
Wiêkszoæ nerwic na tle seksual-
nym opiera siê o powy¿szy mechanizm
zaparcia siê siebie. Lêk prowadzi do
represji (czyli wyparcia) pragnieñ oraz
nie pozwala na dowiadczanie przy-
jemnoci. W sytuacji, kiedy kobieta
przejmuje w zupe³noci rolê mêsk¹,
czyli aktywnie kontroluje sytuacjê, pod
ow¹ aktywnoci¹ jest utajony lêk. Jego
skutki s¹ rozliczne. Przede wszystkim
ogromne niezadowolenie, nastêpnie
negacja roli kobiecej oraz tych zasad,
które na tej roli siê opieraj¹. Wreszcie
represja naturalnych uczuæ i zwi¹za-
nych z tym funkcji organizmu kobiety.
Czasem pojawia siê przestrojenie hor-
monalne ze wszystkimi jego skutkami.
Trzeba tu zauwa¿yæ, ¿e wszelkie
badania metodami obiektywnymi,
czyli oparte na pomiarach zewnêtrz-
nych, sta³y siê powodem ogromnego
wypaczenia w spostrzeganiu zjawisk.
Chodzi tu g³ównie o to, ¿e w pospoli-
tym przekonaniu mê¿czyzna osi¹ga
³atwiej przyjemnoæ seksualn¹. Zapo-
mina siê, ¿e jest to przyjemnoæ towa-
rzysz¹ca egoistycznemu zadowoleniu,
osi¹ganemu nie w komplementarnej
relacji z ¿on¹. De facto nie jest to ta
przyjemnoæ, której on szuka!
4
nie oznacza, i¿ jej nie odczuwa! Tym
bardziej nie wiadczy o tym, ¿e jest jej
nie-przyjemnie. Po prostu jest tak,
i¿ kobieta koncentruje siê zasadniczo
na prze¿ywaniu zadowolenia.
Jak przek³ada siê to na zadowole-
nie obojga ma³¿onków? Jeli kobieta
daje wyraz swojemu zadowoleniu, to
staje siê ono zadowoleniem wspólnym.
S¹ przecie¿ jednym cia³em! Ma³o tego.
M¹¿, przyjmuj¹c wiadectwo o tym za-
dowoleniu, sam dowiadcza nie tylko
zadowolenia, ale i przyjemnoci! Po-
znaje bowiem sw¹ ¿onê jako zadowo-
lon¹. A to jest w³anie dog³êbnie przy-
jemne! Trzeba pamiêtaæ, i¿ sens s³owa
przyjemnoæ sprowadza siê do zja-
wiska przyjmowania! To doprowa-
dza nas ju¿ na lad istoty drugiego prze-
¿ycia, czyli prze¿ycia przyjemnoci.
Zak³ócenia
komplementarnoci relacji
kobieta mê¿czyzna
Czasem bywa tak, ¿e kiedy poszu-
kuje siê zadowolenia robi siê co, co
prowadzi do coraz wiêkszego nieza-
dowolenia. Obserwujemy czasem
u dziecka, ¿e im bardziej potrzebuje
snu, tym bardziej siê aktywizuje, czy-
li... odsuwa mo¿liwoæ snu. Trzeba ta-
kiemu dziecku pomóc, czyli po prostu
po³o¿yæ je do ³ó¿ka. Niedowiadczo-
ny rodzic widz¹c, ¿e dziecko staje siê
ruchliwe, móg³by podj¹æ zabawê
z nim, a jednak dziecko bêdzie dra¿li-
we i niezadowolone z jego wysi³ków.
Analogicznie, ³atwo mo¿na spro-
wokowaæ narastaj¹ce niezadowolenie
u kobiety, kiedy zwróci siê jej uwagê
na poszukiwanie przyjemnoci. Strata
jest podwójna. Najpierw po stronie
przyjemnoci. Aby jej dowiadczyæ,
potrzeba przyjmowaæ, a nie aktywnie
poszukiwaæ. To Adam pozna³ Ewê,
a nie Ewa Adama. Po wtóre: narasta
Przyjemnoæ ma³¿onków
To czego doznajemy, i co poznaje-
my, daje nam przyjemnoæ. Poznaje-
my równie¿ specyficznie z uwagi na
p³eæ. Mê¿czyzna kochaj¹c poznaje,
jak wspomnielimy wy¿ej, owoc swej
mi³oci, czyli zadowolon¹ ¿onê. Ko-
bieta natomiast, bêd¹c kochan¹, pozna-
je tego, który j¹ kocha.
Stwierdzenie, i¿ mê¿czyzna ko-
cha, by doznawaæ, oznacza, ¿e dzia³a
on, nastawiaj¹c siê na pewien skutek
zewnêtrzny. Osi¹gaj¹c kres swych sta-
Dokoñczenie na s. 7
Fundamenty Rodziny nr 6/1998
5
64165013.005.png 64165013.006.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin