Zapomniane serce.doc

(29 KB) Pobierz

Zapomniane Serce

(bajka żydowska)

Na początku świata Lewiatan, wielki potwór morki, panował nad stworzeniami wodnymi i lądowymi. Miał on więcej niż sto oczu i łuski, które lśniły jaśniej niż słońce. Jednym machnięciem swojego olbrzymiego ogona wzburzał on wody morza. Nie było na ziemi żadnej broni, która mogłaby go pokonać, a bały się go nawet anioły.

Ale była jedna istota, która nie bała się tego potężnego Lewiatana – lis. W porównaniu do władcy mórz, lis był maleńki, ale za to szybki i sprytny. Już wielokrotnie umknął zwierzętom, które chciały pozbawić go życia. Stopniowo sława lisa rozprzestrzeniała się po całym lądzie, aż wreszcie dotarła do uszu Lewiatana.

Pewnego dnia zwołał on wszystkich swoich poddanych na wielkie spotkanie w swoim pałacu w głębinach morza. Chciał ich wszystkich policzyć. Zewsząd przychodziły zwierzęta, z gór i lasów, z jezior i rzek, z morza i z lądu – owca, żyrafa, orzeł, wiewiórka, żółw i zając. Jedno po drugim pojawiały się przed władcą zwierząt i nie było ani jednego, który by się przeciwstawiło. Ale kiedy Lewiatan policzył swoich poddanych, zauważył, że jednego zwierzęcia brakowało: lisa.

W duchu Lewiatan zastanawiał się nad odważnym lisem: „Jeśli to zwierzę jest tak mądre, może być dla mnie bardzo przydatne. Jestem silny, ale chciałbym mieć jeszcze więcej władzy. Co by się stało, gdybym zjadł jego serce? Wtedy byłbym nie tylko najsilniejszą żywą istotą, ale również najmądrzejszą. Rozkażę, by przyprowadzono mi tego lisa”.

Lewiatan wysłał dwóch wiernych służących, miecznika i delfina, którzy mieli przyprowadzić lisa do jego pałacu. Obie ryby pływały przez wiele dni i wreszcie zobaczyły na jednej z plaży samotną, tańczącą postać. A ponieważ jeszcze nigdy nie widziały lisa, spytały tę postać, gdzie mogą go znaleźć.

Lis, bez większych ceregieli, powiedział: „To ja jestem”. I opowiedziały mu o zaproszeniu Lewiatana. Słodkimi słowami starały się mu przypodobać. „Nasz król przygotował dla ciebie wielkie przyjęcie. Słyszał on o twojej mądrości i z całego serca pragnie cię poznać. Ma on tak wiele szacunku dla ciebie, że chce uczynić cię swoim najważniejszym doradcą. Wyobraź sobie, że nie będziesz musiał już nigdy chodzić na polowania, aby zaspokajać swój głód”.

Te piękne słowa skusiły lisa, by przyjąć to zaproszenie. „Ale nie potrafię pływać”, powiedział. „Jak się tam dostanę?”

„To żaden problem”,  odparł miecznik i  uśmiechnął się. „Złap się za płetwę na moim grzbiecie i postaw stopy na grzbiecie delfina. Dzięki temu będziesz mógł bezpiecznie z nami podróżować”.

Wtedy lis stanął na grzbiecie obu ryb i udał się w swoją pierwszą morską podróż. Ale zimne fale i szerokie, samotne wody morza wywołały w nim nieufność. „Jestem teraz daleko od domu i powierzyłem wam siebie. Proszę, powiedzcie mi prawdę, dlaczego Lewiatan naprawdę chce mnie widzieć?”

Teraz obie ryby nie musiały już niczego udawać. Powiedziały bez ogródek, że Lewiatan chce wyrwać lisowi serce, aby je zjeść. „Nie jesteś honorowym gościem na naszym przyjęciu, lecz raczej pierwszym daniem, ponieważ nasz król chce być nie tylko najsilniejszą istotą na ziemi, ale również najmądrzejszą.

Lis zaczął się trząść, od koniuszka ogona, aż po czubek nosa. „Czy moje sławne życie ma się tak właśnie zakończyć?” zastanawiał się w duchu.

              Jak  lis mógłby uratować swoje życie? (20 minut)

Lis zamknął oczy i zastanawiał się. Nabrał głęboko do płuc słonego morskiego powietrza i poczuł, jak jego małe serce biło silnie i szybko.

Nagle wiedział, jak mógłby się uratować. Z błyszczącymi oczami i słodkimi słowami powiedział do swoich towarzyszy: „Moi kochani przyjaciele, gdybym wiedział, czego rzeczywiście ode mnie chcecie, wtedy zabrałbym moje serce ze sobą w podróż. Ale tak, niestety, zostawiłem je w domu”.

„Co mówisz?”, zawołały obie ryby chórem. „Nie masz przy sobie swojego serca?”

„Naturalnie, że nie”, odpowiedział lis. „My lisy, nigdy nie podróżujemy z naszymi sercami, jeśli nie ma ku temu żadnego rozsądnego powodu. Zawsze zostawiamy nasze serca w domu, w bezpiecznym miejscu. Tak mi przykro, że włożyliście tyle wysiłku, by przyprowadzić mnie do pałacu Lewiatana. Ale jakże wielkie będzie jego rozczarowanie, gdy zauważy, że nie dostarczyliście mu tego, czego tak bardzo pragnie. To rozczarowanie może go bardzo, ale to bardzo zdenerwować”.

Obie ryby przestraszyły się. Znały gniew Lewiatana, który natychmiast wybuchał, gdy nie została spełniona jego wola. „Jeśli rzeczywiście chcecie spełnić życzenie swojego pana i mistrza, wtedy musicie zawieźć mnie znowu na wybrzeże. Będzie to dla mnie wielki zaszczyt, jeśli będę mógł przekazać mu swoje serce”. Ryby razem ze swoim pasażerem szybko popłynęły z powrotem na ląd. Ledwo lis poczuł ziemię pod nogami, znowu zaczął tańczyć.

„Przestań”, wrzasnęli słudzy Lewiatana. „Nie masz czasu na taniec. Wielki mistrz czeka, pospiesz się i przynieś nam swoje serce”.

„Wy głupcy”, zawołał lis. „Jak ktokolwiek mógłby udać się w podróż bez swojego serca!”

„Oszukałeś nas”, złościli się miecznik i delfin.

„Naturalnie”, odparł lis. „Do tej pory udało mi się wydostać ze wszystkich pułapek, jakie zostały na mnie zastawione, nawet z pułapki śmierci. Czy rzeczywiście myślałyście, że dwie ryby mogłyby mnie przechytrzyć?” I pobiegł tanecznym krokiem do swojej nory, aby wypocząć.

Obaj słudzy Lewiatana powrócili bardzo powoli i opowiedzieli swojemu panu, co się wydarzyło. Kiedy ten wysłuchał ich opowieści, zaczął strasznie złorzeczyć, potem otworzył swoją wielką paszczę i połknął obie ryby na raz.    

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin