Drzewiński Andrzej - Trzy życzenia.pdf

(479 KB) Pobierz
Drzewiński Andrzej - Trzy życzenia
Drzewiński Andrzej
Trzy życzenia
Marian spacerował brzegiem morza już dobrą godzinę. Wiatr i wzmagający się apetyt właśnie miały
namówić go do powrotu, gdy dostrzegł na piasku jakiś kształt. Zaciekawiony podszedł bliżej. Duży dzban,
wyglądający na antyk tkwił zagrzebany do połowy w wodorostach i wszystko wskazywało, że przyniosła go
tu wczorajsza burza. Marian uśmiechnął się chytrze.
- Nikt mi nie wmówi, że to skarb - powiedział na głos i ujął dzban oburącz.
253848576.001.png
Lustrując ciężar, trzymał go daleko od siebie tak jakby się bał, że ów co najmniej plunie mu w oko. Pokrywa
była zabezpieczona sznurkiem i zalana woskiem z zatartym już odciskiem pieczęci. Obstukał go trzonkiem
noża i wiele się nie namyślając, chlasnął nim po sznurku. Musiał być nadgniły, gdyż puścił od razu. Z dzbana
trysnął czarny dym, który szerokim słupem począł walić w górę tak szybko, iż po minucie sprawa się
wyjaśniła.
Dżinn był olbrzymi, brudny i z nieprzyjemną gębą.
- No – warknął - Pierwsze życzenie!
Marian z wrażenia aż kucnął.
- Ze co, proszę?
Dżinn zabulgotał.
- Mów życzenie! - zagrzmiał - Spełnię je.
Marian gorączkowo myślał i dla zyskania czasu powiedział: - Sam chciałbym wiedzieć, jakie jest moje
pierwsze życzenie?
Dżinn wyszczerzył żółte zęby.
- Tak, panie - odparł - Zaraz spełnię twoje pierwsze życzenie.
- Co?! - wrzasnął Marian, mając wrażenie, że ktoś robi go w konia - Jakie życzenie?
- Chciałeś wiedzieć, jakie masz pierwsze życzenie - podpowiedział życzliwie Dżinn - Oto odpowiedź:
chcesz być władcą świata.
Marian postukał się w czoło.
- To... - jąkał się z oburzenia - To, to ja sam wiem! - ryczał i począł ciskać na Dżinna szczególnie
paskudne wyzwiska.
Dżinn patrzył się z wysokości swych dziesięciu metrów i jego dłonie poczęły wykonywać pewne
obrzydliwe ruchy, jakby brał w nie coś i ukręcał temu głowę. W końcu nie wytrzymał.
- Milcz chamie! - zawył, wyciągając swoje siedmiometrowe ramiona.
Marian przerażony usiadł na piasku i osłonił głowę.
- Nie, nie rób mi nic złego - zapiszczał.
Dżinn momentalnie się wyprostował i złożył głęboki ukłon.
- Tak panie, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Marian powolutku uniósł się z piasku.
- Chcesz powiedzieć, że spełniłeś już dwa moje życzenia? - wycedził bliski apopleksji.
- Tak, panie - zarechotał Dżinn.
- Acha... - powiedział Marian i począł chodzić w kółko zgrzytając zębami.
Dżinn z satysfakcją kołysał się na boki.
Po pięciu minutach oczy Mariana zabłysły przebiegle.
- Tak, to będzie dla niego najlepsza nauczka - szepnął i odwrócił się do Dżinna.
- Właź do dzbana!
Metrowa szczęka Dżinna zwisła mu na piersi.
- Co?!
- Właź do dzbana! To moje trzecie życzenie.
Pobladły Dżinn wyglądał teraz szczególnie nieszczęśliwie.
- Panie, każde inne życzenie, tylko nie to!
- Won do dzbana! - wrzasnął Marian.
- A... - zawył Dżinn i tak jak poprzednio, wleciał do środka naczynia w postaci dymu.
Marian założył pokrywkę i dobił ją pięścią. Zadowolony z efektu popatrzył się chwilę na dzban, a potem
kopnął go kilka razy. Uśmiechnął się do siebie i zdjął pokrywę. Olbrzymi wiatr cisnął nim o wydmę.
- Cha... głupcze! - triumfował Dżinn, aż morze zaczęło falować - Otworzyłeś pokrywę, a ja cię teraz
zabiję, utopię, podpalę, nabiję na pal, połamię kołem...
Marian otrzepał się z piasku i spokojnie poczekał, aż ten zamilknie dla zaczerpnięcia tchu.
- Nic mi nie możesz zrobić - stwierdził.
- Tak?! - zawył Dżinn, ale jakby trochę niepewnie. - A to niby dlaczego?
- Bo cię uwolniłem, a za to musisz spełnić trzy moje życzenia.
Dżinn miał coraz bardziej niewyraźną minę.
- Przecież to ty mnie tam wsadziłeś! - krzyknął gorączkowo.
- I co z tego? - odparł flegmatycznie Marian i prowokacyjnie podłubał się w uchu - Masz słuchać
każdego, kto cię uwolni. Nie ma żadnych ograniczeń, mój drogi. Takie jest prawo.
- Idź tam za wydmę - wskazał palcem - Ja zastanowię się nad moimi życzeniami.
Gdy Dżinn odchodził na wskazane miejsce, zatrzymał go jeszcze na moment.
- Ale mogę powiedzieć ci jedno - stwierdził szczerząc zęby - Już wiem jakie będzie moje trzecie
życzenie, jakie ono będzie za każdym razem, mój drogi - dodał złośliwie i usiadł na piasku.
Dżinn jeszcze długo wył z żalu za wydmą.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin