dedal_09_92_dziwny_dialog.pdf

(595 KB) Pobierz
!DED_09W.QXD
?
Jeli przyj¹æ, ¿e dialog jest rozmow¹ równopraw-
nych partnerów, to kultura nigdy, lub prawie nigdy nie
by³a terenem polsko-¿ydowskiego dialogu.
Pierwsze kilkaset lat obecnoci ¯ydów w Polsce stwo-
rzy³y warunki dla s¹siedztwa, ale nie da³y okazji do niczego
wiêcej, choæ przecie¿ tu by³o g³ówne skupisko diaspory ¿y-
dowskiej. ¯ydzi polscy nie mieszkali wprawdzie w dzielni-
cach zamkniêtych, czyli gettach, ale w wiêkszoci pozosta-
wali w getcie mentalnym.By³ to wybór obu stron; ¯ydom
pozwala³ chroniæ etos, odgraniczaj¹c ich od ludnoci pol-
skiej, Polakom ¿yæ w niewiedzy, a nawet ignorancji. Oba
narody dzieli³ jêzyk, religia, kultura.
Brak bli¿szych kontaktów nie oznacza³, na szczêcie,
ca³kowitej separacji. Miêdzo oboma spo³ecznociami trwa³
ci¹g³y, choæ nieuwiadomiony, bezrefleksyjny przep³yw
Karol Linder Jankiel i jego wizje podczas koncertu nad koncertami.
92
Dziwny
dialog
302476031.001.png
Plakiety przedstawiaj¹ce wybitnych muzyków i poetów ¿ydowskich.
treci i wzorów kultury. Sprzyja³y mu wiêzi handlowe, kon-
takty zawodowe, wspó³zale¿noci gospodarcze, praca. Za
samo ¿ycie nios³o zaskakuj¹ce konsekwencje tego, zdawa³o-
by siê, obojêtnego s¹siedztwa. Najbardziej efektownym
wiadectwem jego nieprzewidywalnych skutków by³o baro-
kowe drewniane budownictwo synagogalne. Od XVII do
XIX w. we wschodnich i centralnych ziemiach Rzeczypospo-
litej powsta³o kilkadziesiêt drewnianych bó¿nic, uznanych za
cuda architektury. Budowane pod³ug nieba i zwyczaju pol-
skiego mia³y, jak pisz¹ Maria i Kazimierz Piechotkowie, za
wzór kocio³y i wieckie obiekty reprezentacyjne. Zachowa-
na dokumentacja budowli (a zosta³y tylko fotografie) wiad-
czy o mistrzostwie rzemielników, wyobra¿ni budowniczych
i wspólnym, polsko-¿ydowskim genie kultury. Synagogi
drewniane, powsta³e w miasteczkach Kielecczyzny: Bogorii,
Dzia³oszycach, Gniewoszowie, Opocznie, Ostrowcu w.,
Po³añcu, Przedborzu i Rakowie podzieli³y los innych sp³o-
nê³y najpóniej w latach II wojny.
W owych miasteczkach (sztet³ech) ¿y³ najwiêkszy pro-
cent ludnoci ¿ydowskiej, wiêc niewiele w nich by³o okazji
do dialogu kultur. Bodzentyn, Dzia³oszyce, Chmielnik, Opa-
tów zamieszkiwalo do 90% ¯ydów, co sprzyja³o rozwojowi
jednorodnej, spoistej kultury ¿ydowskiej.
Inaczej by³o we wsiach. Tam bliskie s¹siedztwo prowo-
kowa³o do naturalnego kontaktu. Z ¿ydowsk¹ karczm¹ i ¿y-
dowskim pachciarzem ch³op polski obcowa³ na co dzieñ.
Szlachcic mia³ swojego ¿ydowskiego bankiera i doradcê fi-
nansowego, choæ nie zawsze dobrze na tym wychodzi³.
Od schy³ku XIX w., gdy etnografowie i historycy zaczê-
li stawiaæ pytania o zakres wp³ywów i zale¿noci miêdzykul-
turowych, poczêto mno¿yæ ich wiadectwa. Dostrze¿ono je
wiêc w polskim meblarstwie ludowym, którego wzory po-
wstawa³y, jak twierdz¹ znawcy, z inspiracji ¿ydowskich stola-
rzy. ¯ydowskim z³otnikom mia³y zawdziêczaæ kszta³t klejno-
ty ludowe z Ma³opolski. Na wyra¿ne wp³ywy ¿ydowskie
wskazuje, rdzennie, zdawa³oby siê polska, wycinanka ludo-
wa. Bibu³kowe zazdrostki, firaneczki i inne a¿urowe dekora-
cje z papieru, które jeszcze w latach 50. zdobi³y okna wiej-
skich domów na Kielecczy¿nie czy Mazowszu maj¹ ród³o
w obyczaju ¿ydowskim. Wycinanka by³a obrzêdow¹ dekora-
cj¹, przygotowywan¹ na wiêta Szawuot. Wieszano j¹ te¿
w ¿ydowskich domach na cianie wschodniej, zwróconej ku
Jerozolimie. Taka ozdoba nazywa³a siê mizrach.
Niesposób pomin¹æ wzajemne zapo¿yczenia muzyczne.
Sprzyja³a im sk³onnoæ ¿ydowskich grajków do wêdrownego
trybu ¿ycia. Grywali, niekiedy i z polskimi muzykantami, po
karczmach i weselach, co stwarza³o okazje do podbierania
motywów, podpatrywania technik wykonawczych i natural-
nej konkurencji miêdzy klezmerami i prymistami.
¯ydowscy krawcy szyli nie tylko dla ¯ydów i nie zawsze
tak cudacznie, jak siê to zdarzy³o Marii Kuncewiczowej.
Podobieñstw kroju czy przeznaczenia odzie¿y trudno wiêc
by³o unikn¹æ. W odwiêtnym stroju pobo¿nego chasyda
i dzi znajdzie siê polski akcent czapa futrzana zwana
sztrajm³. Natomiast cha³at, codzienna kapota, jest spospoli-
towanym szlacheckim ¿upanem.
¯ydzi ma³opolscy modl¹cy siê na uchodctwie w czasie wojny wiatowej.
93
302476031.002.png
Asymilatorzy Polacy ¿ydowskiego pochodzenia: Gluc-
ksbergowie, Orgelbrandtowie, Mortkowiczowie stworzyli
potêgê polskiego ksiêgarstwa; do nauki polskiej weszli wy-
bitni uczeni: Julian Klaczko, Szymon Askenazy, Marceli Han-
delsman, Juliusz Kleiner, Hugo Steinhaus; w literaturze osi¹-
gnêli szczyty Boles³aw Lemian, Julian Tuwim, Bruno Schulz,
¿e pozostaniemy przy kilku nazwiskach.
Z ruchu asymilatorskiego wyszli te¿ pó¿niejsi twórcy na-
rodowej wieckiej kultury ¿ydowskiej, która powstawa³a,
wraz z ¿yciem politycznym, od XIX w. I choæ odcinali siê oni
w ró¿nych deklaracjach od polskich wp³ywów, po prawdzie
nie³atwo im by³o siê od nich uwolniæ. Potoczna opinia wska-
zywa³a na zbie¿noci miêdzy ideami polskiego romantyzmu
a koncepcj¹ ¿ydowskiego syjonizmu, doszukiwa³a siê wp³y-
wu myli politycznej Józefa Pi³sudskiego na pogl¹dy W³odzi-
mierza ¯abotyñskiego i Dawida Ben-Guriona. Znacznie ³a-
twiej by³o znale¿æ polski trop w literaturze: w twórczoci
Szaloma Asza, Józefa Opatoszu, braci Singerów czy nawet
urodzonego w Izraelu sabry Amosa Oza. Tematy polskie po-
jawiaj¹ siê w ich prozie najczêciej w postaci stereotypów
i uproszczeñ, ale nie inaczej by³o z polskim odbiorem sztuki
¿ydowskiej. Najdobitniej to wyra¿a wzajemna obojêtnoæ na
repertuary teatralne: ¯yd nie rozumia³ Fredry, Polak nie poj-
mowa³ Pereca.
Ale niekiedy powstawa³a w tych napiêciach i niezrozu-
mieniach nowa jakoæ jak malarstwo Maurycego Gotlieba,
ucznia Jana Matejki, który wprowadzi³ do sztuki polskiej mo-
tyw ¿ydowski. I to by³ dialog. Autentyczny.
G³owa ¯yda (Akwaforta Cossla).
Ale najwiêcej uderzaj¹cych zreszt¹ analogii znajdziemy
w ludowych zachowaniach magicznych, s³u¿¹cych obronie
przed z³em.
Na pocz¹tku XXw. takie ludowe rytua³y ¿ydowskie ba-
da³a etnografka Regina Lilientalowa, urodzona zreszt¹
w podsandomierskim Zawichocie.Jej obserwacje daj¹ pew-
noæ, ¿e ca³y katalog znanych nam zachowañ i sposobów,
maj¹cych chroniæ cz³owieka przed z³ym spojrzeniem, uro-
kiem i innymi nieszczêciami, praktykowanych na polskiej
wsi, mia³ zastosowanie i w spo³ecznoci ¿ydowskiej. Tak sa-
mo wi¹za³o siê czerwon¹ nitkê na przegubie dzieciêcej r¹cz-
ki, jednakowo przemierzano niemowlêta,podobnie prze-
kraczano obcy próg, identyczny u¿ytek robi³o siê z wêgiel-
ków, ognia i wody w domach polskich i ¿ydowskich.
Wszystko to: budownictwo, sztuka, obyczaj, przep³ywa-
³y jednak miêdzy ¯ydami i Polakami na zasadzie kulturalnej
osmozy, jako samorzutny proces, który siê odbywa³ si³ami
natury, bez udzia³u wiadomych, zamierzonych dzia³añ
i decyzji.
Te dosz³y do g³osu w drugiej po³owie XIX w. ¯ydzi pol-
scy stanêli wówczas przed koniecznoci¹ wyboru, który
w zachodniej Europie dokona³ siê ju¿ wczeniej. Reformy
gospodarcze i równouprawnienie otwar³y im drogê do asy-
milacji, na któr¹ nie byli przygotowani. Opowiedzia³y siê za
ni¹ tylko inteligencja i bur¿uazja, ale wiêkszoæ ¿ydowska po-
zosta³a przy tradycji, izoluj¹c siê, jak wczeniej, od Polaków.
Asymilatorzy, co oczywiste, przyjêli polskie wieckie wzory
kultury, wiecili wiêc wiat³em odbitym. Nie by³ to zatem
dialog, ale akulturacja do kultury polskiej.
prof. Marta Meducka
Instytut Filologii Polskiej Akademii wiêtokrzyskiej
fot. archiwum autorki
94
302476031.003.png 302476031.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin