Spór o socjalistyczny humanizm.pdf

(138 KB) Pobierz
Spór o socjalistyczny humanizm
Spór o socjalistyczny humanizm
Problem władzy został w Polsce rozstrzygnięty w 1944 r. w tym sensie, że
decydujący wpływ na kształtowanie się sytuacji uzyskał obóz polityczny
zdominowany przez komunistów. Nie oznaczało to wszakże, że automatycznie
przesądzone zostały wszystkie zagadnienia związane z formami i metodami
sprawowania władzy oraz z jej bazą polityczną. Obie partie prezentujące się jako
robotnicze, PPR i PPS, nastawione były na realizację przeobrażeń, które w swym
rezultacie miały przynieść stworzenie w Polsce socjalistycznych struktur społeczno-
ekonomicznych. Nie było to równoznaczne ze zgodnością co do oblicza socjalizmu
jako określonego systemu ustrojowego, a tym bardziej co do charakteru dróg
wiodących do jego zbudowania. Różnice w tym względzie występowały zresztą nie
tylko między dwoma partiami, ale i wewnątrz nich, jakkolwiek daleko wyraźniejsze
były na styku komuniści-socjaliści i wewnątrz PPS, niż w łonie PPR. Uwidoczniły się
one m.in. w trakcie jednej z najciekawszych dyskusji tego okresu - w sporze wokół
problemów socjalistycznego humanizmu.
W polskiej myśli socjalistycznej problematyka humanizmu miała swoją
tradycję. Szczególne nią zainteresowanie przypadło na lata trzydzieste, kiedy to pod
wpływem neokantyzmu silnie podkreślano aspekty moralne ideologii socjalistycznej i
jej ogólnoludzkie wartości. W proletariacie widziano twórcę nowego,
socjalistycznego humanizmu, odzwierciedlającego optymizm klasy wstępującej na
arenę dziejów, jej ideały wolności i sprawiedliwości społecznej. Przewijały się w tej
problematyce zagadnienia wszechstronnego rozwoju człowieka, realizacji warunków,
w których znalazłby on możliwość urzeczywistnienia nie tylko społecznych, ale i
indywidualnych aspiracji. Wiele uwagi poświęcano kształtowaniu zasad etycznych,
widząc w tym warunek budowy jakościowo nowego społeczeństwa przyszłości.
Socjalizm bowiem pojmowany był jako "królestwo wolności" opartej na likwidacji
wszelkiego możliwego ucisku i wyzysku, wszelkiego panowania człowieka nad
człowiekiem, tak w sferze materialnej, jak i duchowej, jako ustrój nie tylko dobrobytu
mas, ale i nieograniczonego rozwoju każdej jednostki. Z tych względów na czoło
programu socjalistycznego wysuwała się nieustannie demokracja we wszystkich
sferach życia społecznego. Zakładała ona stałe i konsekwentne rozszerzanie i
pogłębianie swobód obywatelskich i stwarzanie gwarancji demokratycznych form
stanowienia o sobie mas i jednostek. Wiązał się z tym niemal apologetyczny
stosunek do demokratycznych form przebudowy ustrojowej i szczególne wyczulenie
na niebezpieczeństwo ukształtowania się w nowym ustroju rządów oligarchicznych,
wyjętych spod kontroli mas. W latach trzydziestych formuła socjalistycznego
humanizmu "była pomyślana jako przeciwstawienie się barbarzyństwu i
antyhumanizmowi systemów faszystowskich", ale też "była stosowana jako punkt
wyjścia krtytyki stosunków panujących w ZSRR".
Na akcentowanie moralnych wartości socjalizmu znaczny wpływ miała szeroka
recepcja filozoficznych założeń austromarksizmu, czerpiącego inspirację z
1
neokantyzmu. Wpływ ten - nie tylko w warstwie filozoficznej, ale przede wszystkim
politycznej - szczególnie mocno zaznaczył się w rozważaniach ideowych i
politycznych lewicy socjalistycznej w latach trzydziestych, a głównie tzw. młodych
socjalistów, spośród których rekrutowała się znaczna część twórców myśli
politycznej powojennej PPS, m.in. Julian Hochfeld, Oskar Lange, Jan Topiński.
W okresie okupacji problemy humanizmu socjalistycznego żywo dyskutowane
były w środowisku młodzieży socjalistycznej. Szczególnie wiele uwagi poświęcała jej
grupa zawiązana wokół czasopisma "Płomienie", w której na jedno z czołowych
miejsc wysuwał się Jan Strzelecki. Środowisko to skupiało uwagę na przemianach w
sferze moralnej, na problematyce kształtowania nowych stosunków międzyludzkich i
nowego typu człowieka, odpowiadającego przewidywanym przemianom społeczno-
ekonomicznym.
Kwestia humanizmu w szerokim wymiarze powróciła w publicystyce
powojennej, jako naturalna reakcja na zjawiska wojny i okupacji, a także w związku z
problemami budowy nowego ustroju społeczno-ekonomicznego i politycznego. Po
okresie niesłychanego barbarzyństwa hitleryzmu, podeptania poczucia wartości i
godności człowieka, silna była potrzeba idei przywracającej ludziom poczucie
podmiotowości, zwłaszcza, że dokonujące się zmiany, wbrew licznym nadziejom, nie
przynosiły pociągających rozwiązań. Problemy te w wymiarze politycznym i
moralnym podejmowane były przez różne środowiska i z różnych pozycji: od
katolickiego personalizmu po marksizm. Szczególną aktywność na tym polu
wykazali socjaliści: głównie Jan Strzelecki i Julian Hochfeld, a w nieco mniejszym
zakresie Jan Topiński. Ich wypowiedzi wywołały dyskusję, przerwaną dopiero w
warunkach przemian dokonujących się w 1948 r. Na obczyźnie problematyką tą
zajmował się szczególnie Feliks Gross, którego poglądy nie były jednakże
powszechnie znane w Polsce i formułowane były poza omawianą dyskusją. Sporo
intersujących, choć bardzo kontrowersyjnych uwag, korespondujących z
przedmiotem tych polemik sformułował także Zygmunt Żuławski.
Elementy tej problematyki pojawiły się już w związku z rozważaniami
ustrojowymi w trakcie dyskusji poprzedzającej XXVI Kongres PPS w 1945 r..
Podniesione zostały wówczas zagadnienia swobód obywatelskich i demokracji jako
integralnych elementów wizji socjalistycznej, ale o zakresie realizacji uzależnionym
od konkretnej sytuacji politycznej. Projekt uchwały programowej przedłożony
Kongresowi odrzucał "właściwe niektórym ośrodkom ruchu socjalistycznego zasady
źle pojętej demokracji, daleko posuniętej tolerancji w stosunku do przeciwników
politycznych" i wskazywał, że "masy pracujące Polski niejednokrotnie zmuszone
będą korzystać ze środków przymusu". Wprowadzenie tych ostatnich i rozbudowę
aparatu władzy państwowej jako instrumentu walki z przeciwnikami politycznymi
traktowano jednakże jako chwilową konieczność, akcentując rolę parlamentu i
systemu samorządowego oraz szerokich swobód obywatelskich. Na czoło
wysuwano "pełne poszanowanie swobody człowieka" jako "podstawę ustroju
odpowiadającego istotnym potrzebom zbiorowości".
2
Wkrótce po Kongresie, w pierwszym numerze teoretycznego organu PPS,
Julian Hochfeld jednoznacznie wskazał, że istotą socjalizmu jest traktowanie
człowieka i jego spraw jako wartości najwyższej oraz mierzenie wszelkich poczynań
społecznych miarą jego wolności i dobrobytu. A w kilka miesięcy później, wykładając
swoje credo moralne, pisał: "Jesteśmy humanistami. Wierzymy w człowieka.
Człowieka uważamy za cel i przedmiot wszystkich wysiłków, za miernik osiągnięć
społecznych, za twórcę historii. Człowiek się dla nas i u nas liczy". W tym zakresie
zdawało się nie być różnic między Hochfeldem a np. Feliksem Grossem czy
Zarembą. To właśnie Gross dowodził, iż socjalistyczny humanizm polegał na
uznaniu jednostki za cel ostateczny i na przyjęciu za kryterium postępu rzeczywistej
poprawy bytu człowieka, nie zaś samej zmiany systemu czy teoretycznej
doskonałości form gospodarczych badź politycznych. Różnice - i to nasilające się -
występowały, gdy przychodziło odnieść owe ogólne deklaracje do realiów Polski lat
czterdziestych.
Hochfeld, w zgodzie z deklarowanym ideałem, stwierdzał, że "metody
niejednokrotnie paczą cel [...] zostawiając zawsze swoje specyficzne piętno, które
niełatwo jest zmazać nawet po osiągnięciu zasadniczego celu. Jeśli demokracją
nazywamy urzeczywistnienie interesów olbrzymiej większości narodu, w praktyce
narodu całego, jeśli realizacja tych interesów każe konsekwentnie i
bezkompromisowo kroczyć po bardzo trudnej drodze, z której nie wolno zboczyć pod
groźbą samobójstwa politycznego - to jednak rozumiemy doskonale, że swobody
demokratyczne stanowią organiczną część tak pojętej demokracji, że decydują one
w bardzo znacznym stopniu o atmosferze kulturalnego rozwoju społeczności, że
więc zmierzać do demokracji poprzez świadome wyrzekanie się jej ważnej części,
by ją dopiero potem z trudem zaszczepiać - to operacja bolesna i zawsze
ryzykowna". Równocześnie jednak zwracał uwagę, że w warunkach walki o nowy
ustrój - choć nie wszystkie posunięcia aparatu przemocy mogą być uznane za
uzasadnione - "źle wybiera ten, kto doradza likwidację narzędzia walki z groźnym
wrogiem". To właśnie było czynnikiem różnicującym, to bowiem przeciw
dopuszczeniu argumentu siły w walce politycznej od początku protestowali socjaliści
pozostający poza ramami PPS, a nawet w jej łonie, jak Żuławski. Stali oni na
stanowisku pełnej realizacji wolności demokratycznych i zagwarantowania
swobodnej działalności politycznej. Domagali się likwidacji instytucji nadających
Polsce charakter państwa policyjnego. Hochfeld i jemu podobni, mimo wielu
zastrzeżeń ideowych, godzili się jednak ostatecznie - prawda, że pod dużym
naciskiem i w obliczu groźby samobójstwa politycznego - na forsowane przez
komunistów rozwiązania zmierzające w zgoła odmiennym kierunku.
Inicjatorem pogłębionej dyskusji o humanizmie był Jan Strzelecki, działacz
PPS i przewodniczący Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. Punktem
wyjścia, tylko o pozornie abstrakcyjnym charakterze, była dla niego ocena zdolności
marksizmu do wyczerpującego wyjaśnienia ówczesnej sytuacji społecznej.
Deklarując swą generalną aprobatę dla marksizmu jako nauki, uważał jednak, że
3
jego domeną był wyłącznie "świat wielkich przekształceń ustrojów społeczno-
gospodarczych i wpływu tych przekształceń na ideologię wielkich ruchów
społecznych". Sądził natomiast, że w dotychczasowym kształcie marksizm nie był
zdolny do zadowalającego wyjaśnienia świata "małej historii", którą jest "przebieg
dojrzewania i działań człowieka oddanego przerastającym jego indywidualne życie
wartościom", świata kształtowania się osobowości jednostek. Później, już w
polemice z Adamem Schaffem, Strzelecki stwierdził otwarcie, że metoda
marksistowska "w naukach humanistycznych jest metodą nie wyłączną, a
pomocniczą". Przekonanie zaś, iż "metoda materializmu historycznego jest
wystarczająca dla ujęcia zjawisk humanistycznej rzeczywistości" uznał za
"zdecydowanie nienaukowe".
Zdaniem Strzeleckiego, potrzebą dnia było poznanie i zrozumienie
humanistycznej, ludzkiej strony zachodzących przemian, ukazanie socjalizmu jako
sprawy ludzkiej nie tylko w wymiarze społecznym, ale i indywidualnym. Uważał, ze w
marksizmie ludzkość występuje "jako abstrakcyjna, wyidealizowana istota; nie jest
zbiorem konkretnych ludzi, lecz wyobrażeniem wyabstrahowanych cnót". Tu właśnie
dostrzegał jego podstawową słabość. "Trzeba zdać sobie sprawę - pisał - że obraz
człowieka w marksizmie jest obrazem uproszczonym ze względów
metodologicznych [...] Ale istnieją jeszcze ludzie, dla których wzmianka o tym i chęć
wyjścia z uproszczeń wydaje się lekkomyślnym poprawianiem doskonałego tworu
lub zgubnym psychologizowaniem". Wskazywał, że ówcześni marksiści odrzucając
mieszczańską, liberalną mitologię jednostki izolowanej od społeczeństwa,
zastępowali ją mitem człowieka uspołecznionego, utożsamionego ze społecznym
wzorcem osobowym i dostrzegali w jednostce tylko lepsze lub gorsze odbicie tego
wzoru. Jako konsekwencję takiego stanowiska odnotował tendencję do
utożsamiania przekształcenia konkretnego człowieka "z przemalowaniem
społecznego wzoru drogą administracyjną". Strzelecki nie negował wprost znaczenia
rozstrzygnięć ekonomiczno-społecznych i metodologicznej wartości marksizmu dla
badania tej sfery. Uważał jednak, że eksponując rolę czynnika ekonomicznego nie
można wytłumaczyć całokształtu ludzkich postaw i zachowań. Domagał się
postawienia w centrum rozważań człowieka, uwzględnienia jego rozwoju i jego
indywidualności, a to prowadzić musiało - jego zdaniem - do rozpatrzenia sfery
psychicznych przeżyć jednostki, która - jak dowodził - pozostawała poza zasięgiem
analizy marksistowskiej. Sam Strzelecki w tej właśnie sferze skłonny był poszukiwać
motywów socjalistycznej opcji wielu ludzi, co prowadziło go do uznania priorytetu
przesłanek moralnych, a nie społeczno-gospodarczych budowy socjalizmu, ustroju,
który miał przynieść wyzwolenie ludzi "spod władzy bezosobowych społeczno-
gospodarczych kategorii". "Spojrzenie na ruch [socjalistyczny - S.C.] od strony
motywów i przeżyć uczestniczących w nim ludzi - pisał - nazwaliśmy
humanistycznym. Z tego punktu widzenia trzeba by napisać niemal na nowo całą
historię socjalizmu i historię ruchu robotniczego. Jej przedmiotem byłoby studium
przemian zachodzących w ludziach, w ich świadomości i obyczajach - a nie studium
gospodarczych przekształceń. Przyczyniłaby się może do osłabienia pokutujących
4
jeszcze przekonań, że człowiek jest czymś w rodzaju tabula rasa, na której Ťproces
dziejowyť wyrysowuje bez szkody pożądany przez jego proroków kształt. Spojrzenie
od strony humanistycznej ukazuje socjalizm jako sprawę ludzką. W dwojakim
znaczeniu. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwają się w tym ujęciu ludzie, ich
dążności, postawa wobec różnych wartości życia, rozwój ich wyobrażeń i myśli.
Procesy gospodarcze spadają do roli jednego, najważniejszego być może, z
czynników, poprzez które kultura nadaje człowiekowi jego ostateczny, historyczny
kształt. Po wtóre, zrozumienie różnorodności dróg, różnorodności motywów łączą-
cych poszczególnych ludzi z ruchem socjalistycznym wytwarza świadomość, że
uleganie naciskowi społeczno-gospodarczych kategorii nie jest ostatnim słowem
człowieka". Te pozornie historiozoficzne wywody miały w ówczesnych warunkach
jasny sens polityczny, bowiem bezpośrednio odnosiły się do praktyki realizowanej
przez określone siły polityczne, których stanowisko zostało tu podważone w
warstwie teoretycznej.
Nic zatem dziwnego, że czołowym adwersarzem Strzeleckiego stał się jeden z
ideologów PPR Adam Schaff. Dał on zgoła odmienną wykładnię cełów budowy
socjalizmu. Celem zasadniczym miało być zniesienie prywatnej własności środków
produkcji, zaś rozwiązanie wszystkich innych zagadnień społecznych,
ekonomicznych i politycznych byłoby już tylko prostą konsekwencją osiągnięcia
tegoż celu. Schaff deklarował wprawdzie, iż zgadzał się z wysunięciem sprawy
moralnej przebudowy człowieka na czoło zagadnień społecznych, ale deklaracja ta
była wyraźnie podporządkowana poprzedniej wypowiedzi. Oskarżał też
Strzeleckiego o odrywanie zagadnień moralnych od "warunków materialnych
klasowego podłoża", o odrzucenie tezy o określaniu świadomości społecznej przez
byt społeczny, a wreszcie o negację walki klas.
Jednakże nie Schaff, lecz Witold Wudel, jeden z czołowych reprezentantów
tzw. lewicy PPS z kręgu Stefana Matuszewskiego, zaprezentował skrajne poglądy w
polemice ze Strzeleckim. Wudel uważał za z gruntu fałszywe w ogóle akcentowanie
kwestii humanizmu socjalistycznego. Problem humanizmu na gruncie marksizmu
sprowadzał do zagadnienia etyki, natomiast sprzeciwiał się traktowaniu go jako
kwestii światopoglądowej. W tym sensie humanizm był - jego zadniem - nie do
pogodzenia z marksizmem z uwagi na idealistyczne założenia. Wudel stał na
stanowisku, iż istotą socjalizmu "jest realna strategia i taktyka walki klas o
ustanowienie władzy i państwa pracujących, uspołecznienie środków produkcji,
zbudowanie nowego, wyższego historycznie społeczeństwa celem zniesienia klas i
walki klas w ogóle, zbudowania społeczeństwa bezklasowego, likwidacji państwa i
podniesienia planowej, uspołecznionej produkcji do wyżyn dobrobytu wszystkich
ludzi". Stwierdzał stanowczo, że dopiero "zbudowanie podstaw ekonomicznych i
ustrojowych nowego społeczeństwa da w rezultacie procesu historycznego nowy,
wyższy typ człowieka, ale nie odwrotnie". Z tego ujęcia wyprowadzał wniosek, iż
pierwszoplanowym problemem marksizmu było zagadnienie postępu techniki
wytwórczej i ekonomiki. Poza polem jego zainteresowania pozostawiał zależność
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin