By ziemia niebem się stała.
Scena I.
(chór anielski, kolęda :”Gdy śliczna Panna”
Dyrygent: Bardzo dobrze, jeszcze raz, ale to już ostatnia próba. Dajcie z siebie wszystko. Za chwilę
przyjdzie tu święty Franciszek, a wiecie, że on jest najlepszym znawcą jeśli chodzi o obchód
świąt Bożego Narodzenia. To on wymyślił pierwsze jasełka. (wchodzi św. Franciszek).
św. Franciszek : Już jestem i chętnie posłucham jak śpiewacie.
Dyrygent : To jeszcze raz proszę. (śpiewają : kołysankę Brahmsa)- w trakcie śpiewu dyrygent robi uwagi)
o tak.....no ślicznie.....soliści delikatnie....
św. Franciszek : Pięknie. Cieszę się ,że chór anielski jest tak pięknie przygotowany.
A ludzie ?.....(nasłuchuje).Czy przygotowali już nie tylko to co na stół i prezenty? Czy
przygotowali swe serca na Boże Narodzenie. Czy kochają Jezusa, czy kochają się
nawzajem. ? Ojej! Co to za hałas ? To chyba z ziemi !....
(odgłosy z Ziemi – krzyki, hałas)
Taniec aniołów.
( taniec aniołów przerywany głosami awantury z Ziemi)
Dwa anioły: starszy i młodszy.
Anioł Biały: tak pięknie śpiewał nasz chór, popatrz jak pięknie tańczą anioły, ale spójrz na Ziemię!
A. Młodszy: Patrzę.
Anioł Biały: Nie tam. Na północną półkulę. Jest tam pięknie, biało, czysto i nareszcie nie widać
sterty śmieci.
Młodszy: To prawda, rzeczywiście piękny widok.
Anioł Biały: To dopiero początek. Nie widziałeś jeszcze jak ludzie obchodzą pamiątkę Narodzenia
Pana Jezusa. (głośna muzyka, wrzask i krzyki)
Młodszy: Coś o tym słyszałem – ustawiają jakieś choinki, zapalają światełka, dzielą się opłatkiem.
(hałas)
Anioł Biały: Świętą Bożego Narodzenia towarzyszy wiele pięknych zwyczajów i są tak piękne, że
nawet my, aniołowie lecimy na Ziemię ,by przyjrzeć im się z bliska. Pomyślałem sobie,
że w tym roku zabiorę tam ciebie. Pooglądamy sobie przygotowaniu ludzi do Świąt. A
jest na co popatrzeć. Szczególnie Wigilia. To dzień w którym Ziemia przypomina trochę
niebo.
( sygnał telefonu) Tak rozumiem! Zaraz wyruszamy.
*
Kolęda : Schola
(Ziemia. Mieszkanie)
Ojciec : Ależ tu bałagan. Czy naprawdę nikt w tym domu nie umie utrzymać porządku?
(rzuca butami, krawatem i marynarką). Po kim te dzieciaki są takimi bałaganiarzami?
Przecież ciągle im powtarzam, że powinny po sobie sprzątać, a tu co ? Rzucone buty,
bluzka,....o krawat,...a to chyba mój. No wszystko jedno ,ale to jest nie do pomyślenia.!
Jacek: Cześć tato ! Nie widziałeś mojej piłki?
Ojciec: Tak, jest chyba w garnku pod oknem, a ty gdzie znowu lecisz? Lekcje odrobiłeś ?
Jacek : Tak, nie, chyba tak...biegnę na trening. Nie wiesz, gdzie są moje korki?
Ojciec: Nie wiem sprawdź w lodówce, albo w akwarium. A przy okazji,trochę byś pozbierał, przecież
w takim bałaganie nic nie można znaleźć!
Jacek : Nie mogę, niech Marek posprząta, albo Sylwia ,przecież to dziewczyna.
Ojciec: Dziewczyna, dziewczyna i dlatego nie ma z niej żadnego pożytku w domu. Wciąż stoi przed
lustrem i stroi głupie miny. Coś potwornego. Chyba pójdę spać .O tak, to dobry pomysł. Jestem
zmęczony.
Kolęda : Schola (opuścić)
SCENA II
( Do pokoju wchodzi mama obładowana zakupami)
Co za paskudne dzieciaki! Gdzie ich znowu poniosło. Nie ma siły do tych łobuzów (siada na krześle)o
Myślą tylko o sobie: piłka, koleżanki, koledzy, komputer, Internet, gadu-gadu, imprezki.., a ja, to co?
Pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie, zakupy...oooooooooooooo!(zauważa śpiącego męża) A to,
co takiego. Nie do wiary,mój mąż się wylegunie. No, nie! Co za rodzina!!Co za dom! To ja sobie ręce
po łokcie urabiam ,a ten sobie śpi! Józek !!Jest biały dzień, a ty śpisz!!!(szarpie go)Ty chyba serca nie masz?! Jutro Wigilia, w domu bałagan Weź się do roboty! a gdzie dzieci?! Rób coś ! Byłeś na poczcie? Karpia kupiłeś?
Ojciec: Nie da pospać! Znowu się drze ! W tym domu nie ma ani chwili spokoju. Następnym razem
schowam się pod łóżko ! nikt mi nie będzie przeszkadzał.
Kolęda – schola (opuścić)
SCENA III
Wchodzi Anioł Niebieski:
Ależ tu bałagan i paskudnie się pokłócili. Niedobrze się robi od tych ciągłych sporów. Chyba poproszę o urlop. Nie daję sobie rady. Jak tu być aniołem stróżem takiej rodziny, w której nikt z nikim nie może się dogadać?! Kiedyś tak nie było, ale teraz z każdym dniem jest coraz gorzej.
Nikt nikogo nie słucha! Każdy myśli tylko o sobie ! Czasami myślę,że oni w ogóle się już nie lubią!
A jutro Wigilia...
Wchodzi Anioł Biały :
Dzień dobry kolego. Czy ja dobrze trafiłem ? Czy to dom państwa Miłych?(rozgląda się)Ojej! Jaki
tu bałagan!
A. Niebieski: Państwa Miłych. A jakże. A jaka to koszmarna rodzinka, nie ma co mówić. A kolega to przelotem, czy na dłużej ?
A. Biały: No, powiedzmy, że na trochę. Dostałem polecenie, by koledze pomóc. Wrzaski tej rodziny nawet aniołom spać nie dają i dlatego przysłano mnie tutaj.
A. Niebieski z trochę obrażoną miną: Sądząc po bagażu to kolega chyba spędzi tu kilka tygodni.
A. Biały : Nie ma się co obrażać. wiem, że kolega jest najlepszym Aniołem Stróżem w Europie,
ale ci ludzie wszystkim dają się we znaki i trzeba ich ratować przed samym sobą.
A bagaż zawsze mam pokaźny, bo luibię czystość i porządek i często zmieniam
ubrania. Mam też świetny przybornik do trzepania skrzydeł – mówię koledze:
rewelacja, ale zajmuje trochę miejsca.
A Niebieski : To niech kolega go dobrze schowa, bo jak załapią ten kuferek, to skrzydłotrzepy
użyją do trzepania portek dzieci.
A. Biały : Racja już go chowam ( wsuwa pod łóżko). Chyba tu nie zaglądają?
A. Niebieski: Nie ,myślę że przez cały tydzień nikt tu nie zajrzy.
A. Biały : Jednym słowem sprzątanko raz w tygodniu. Bardzo ładnie. Urocza rodzinka. A te
wrzaski i w dodatku : brudaski.
A. Niebieski: Paskudna praca. Inni to mają się dobrze. Spokojne rodzinki, bogobojne.Dzieci
lekcje odrabiają, pomagają w domu., nie myślą o głupotkach. A ja co? Od rana
stróżuję, a oni się kłócą i wrzeszczą. Na mnie nie zwracają w ogóle uwagi.
A .Biały : Przecież kolegi nie widzą. Może trzeba głośniej szeptać?
A. Niebieski: Chyba już jestem za stary, nie ma już sił ani cierpliwości.
Czy pan myśli , że wesołe jest bycie aniołem.
Kiedy wokół ludzkie mrowie, swary ,kłótnie wciąż na głowie.
Cóż ma zrobić stróż rodziny, w której wrze wciąż bez przyczyny?
W której ludzie się nie znają i też chyba nie kochają.
Jak pokazać mam rodzicom, że źle robią kiedy krzyczą ?
Jak ma dzieciom wytłumaczyć, że uczucie też coś znaczy ?
Ja zupełnie tu nie rządzę, tylko : ciuchy i pieniądze.
I sam wiem to znakomicie: każdy z nich ma własne życie.
Czasem, gdy mnie smutek ściśnie, to myśl taka w głowie błyśnie;
Zmykać ! Niech tu sami siedzą!
A. Biały: Wtedy to się całkiem zjedzą!
Scena IV
Kolęda : schola(opuścić)
(Do pokoju wchodzą Sylwia i Piotrek,który cały czas coś je. Sylwia staje przed lustrem, czesze się,
przegląda i robi miny, przymierza ciuchy.)
Sylwia: Znowu się obżerasz. Niedługo pękniesz z przejedzenia.
Piotrek: spokojna głowa .Ja nie muszę dbać o linię. To ty chcesz zostać modelką. Jak lubisz się
głodzić to twoja sprawa, ja smakołyków sobie nie odmówię.
Sylwia: Żarłok! mógłbyś chociaż tak głośno nie mlaskać.
Piotrek: Mlaskam, bo mam przyjemność w oglądaniu twojego wygłodniałego wzroku.
(mlaska coraz głośniej)
A. Niebieski: Mówiłem koledze: to potwory!
A. Biały : Wrzaskliwe potwory !
[Piotr (leżąc) : Chciałbym, żeby tu, wokoło, chociaż jest w tym ciut przesady,
ktoś świat zrobił na wesoło z pysznej, słodkiej czekolady.
Z czekolady byłby płotek, pies, dom, drzewko i ogródek.
A pod drzewkiem słodki kotek, lukrowany krasnoludek.
Tak bym sobie wtedy grzecznie nad strumykiem cicho siadł,
umył ręce i po chwili wszystko to bym na raz zjadł.]opuścić
Sylwia : No, pewnie twoje marzenia nie biegną dalej jak od drzwi do cukierni.
Piotr: Twoje też, tyle, że ty się głodzisz.
Sylwia: nie głodzę się tylko się nie opycham, ty też naucz się powstrzymywać łakomstwo.
Zobaczysz: umrzesz na zawał serca.
Piotr: Na pewno! a ty umrzesz z głodu.
Sylwia: Ja nie wylewam zupy do zlewu, a ostatnio zatkałeś go kluskami i tata musiał go
przepychać. No i spóźnił się chyba do pracy. Nie pokazuj mu się dziś na oczy,
dobrze ci radzę.
Piotr :
A, jeśli tak, to nie mam wątpliwości, ja nie znoszę mlecznej zupy
w której pływa tysiąc kluch. Każda klucha ma dwa ucha i ogromny tłusty brzuch.
Ja naprawdę wolę colę.
Sylwia: Nie użalaj się nad sobą. Lepiej zapnij sobie z tyłu guzik i schowaj się gdzieś ,żebyś
nie wpadł na tatę.
Piotr: Sama sobie zapnij, nie mam czasu. no to ja zwiewam. Pozdrowienia dla rodzinki.
Powiedz mamie, że uczę się z Krzyśkiem na klasówkę.
Sylwia.: Ona na pewno w to uwierzy. Dobrze, że sobie poszedł, nareszcie mogę spokojnie zająć
się sobą.
Sylwia wychodzi.
A. Biały: A to co znowu za paskuda?!
A. Niebieski : To misssssssss paskuda!
A. Biały: A w głowie pusto, wiatry wieją.
A. Niebieski : Tego i tak nie widać, bo fryzura zasłania.
A. Biały : Ale słychać. Nie dość, że w głowie pusto, to jeszcze jakieś złe myśli snują się jej
po głowie.
A. Niebieski (wzdycha): Ja już do tego przywykłem.
kolęda – schola
Scena V
Do pokoju wchodzi mama i ciągnąc za rękę opierającego się Jacka.
Mama: Całe szczęście, że chociaż ciebie można czasem zastać w domu. Posprzątaj! Ktoś przecież
musi ogarnąć tą stajnię Augiasza.
Jacek: Daj mi spokój. Przecież zaraz mam trening. Wróciłem tylko po piłkę.
...
gaudusia