Green Billie - Hrabia z Wisconsin.pdf

(538 KB) Pobierz
212170664 UNPDF
Billie Green
Hrabia z Wisconsin
212170664.002.png
Dla Daysy
która zna prawdziwe znaczenie stówa „pudding” i nie waha się uściskać serdecznie
każdego, kto pojawi się na jej drodze.
212170664.003.png
1
– Ależ musisz mi uwierzyć, mon ange. Czyżbym mógł okłamywać kogoś tak słodkiego,
jak ty? Kate, sącząc powolutku swojego drinka, uśmiechnęła się niepewnie do stojącego obok
mężczyzny. Gdy ten odezwał się ponownie, stłumiła znudzone ziewnięcie i obrzuciła
spojrzeniem kłębiący się w pokoju tłum, zupełnie tak, jak gdyby mogła dojrzeć coś
oddalonego od niej bardziej niż o dwa kroki.
Jak ja mogłam znaleźć się w tym całym bałaganie, pomyślała zdziwiona. Nie miała
ochoty dłużej uczestniczyć w tym okropnym przyjęciu i udawać zainteresowanie mężczyzną,
którego iloraz inteligencji ledwo, ledwo przewyższał IQ zeschłej bagietki. Chciałaby już
wrócić do gościnnego domu Heather. Albo jeszcze lepiej, znaleźć się we własnym domu i
wyciągnąć wygodnie na kanapie, mając na sobie starą powyciąganą sukienkę zamiast tej
okropnej złocistej kreacji, którą wmówiła w nią elokwentna ekspedientka pod pozorem, że
Kate wygląda w niej znakomicie.
– Posłuchaj tylko złotko, co powiedziałem sobie, kiedy weszłaś. Francois, otóż
powiedziałem sobie, że koniecznie musisz poznać...
Kate wyłączyła się wewnętrznie, zmęczona tym natrętnym bełkotem, który sprawiał, że
przyjęcie z męczącego stawało się wręcz nieznośne. Egzaltowana paplanina sama w sobie
była wystarczająco koszmarna, a zaprawiona dodatkowo francuskim akcentem zakrawała na
farsę. Kate nie mogła po prostu wytrzymać tego dłużej, by nie wybuchnąć śmiechem.
Skoro już zdążyła poinformować tego platynowego neo Adonisa ubranego w szyty na
miarę garnitur, że dziękuje bardzo, . ale nie zamierza z nim tańczyć... ani wpaść na chwilę
pod prysznic czy też pojechać do niego, by spróbować jego fantastiqe minisauny, to cóż
jeszcze można było do tego dodać?
Wtem Kate napięła mięśnie, a jej głowa gwałtownie obróciła się w prawo. Znów to samo
zjawisko. Takie dziwne uczucie, coś łaskoczącego na policzku. Od godziny miała takie
wrażenie, jakby co i rusz ktoś się w nią bardzo intensywnie wpatrywał.
Uniosła rękę, by sprawdzić, czy włosy ma wciąż misternie ułożone i stwierdziła, że każdy
lok jej bujnej złotej fryzury znajdował się na właściwym miejscu.
Bycie obserwowanym to dziwne, denerwujące, a zarazem podniecające uczucie. W
pierwszej chwili usiłowała to sobie wyperswadować, składając wszystko na karb nadmiernie
wybujałej wyobraźni. Odbierała to w niezwykły, pozazmysłowy sposób, co nie wyjaśniało
jednak do końca uczucia dziwnego swędzenia rozmaitych części jej ciała, rożnych w
poszczególnych momentach... czasami na twarzy, to znów prześlizgującego się wzdłuż jej
ciała. Nigdy dotąd nic czuła się tak dziwnie.
Todczas gdy wpatrywała się w falujący w pomieszczeniu tłum, powieki bezwiednie
opadły jej na brązowe oczy, a uczucie swędzenia nasilało się. Czując, jak mrowienie
„przesuwa” się wzdłuż niej, nerwowo oblizała wargi. Doznawała wrażenia, jakby
obmacywały ją jakieś niewidzialne ręce.
Wtem wszystko ustało i mogła odetchnąć z ulgą. To uczucie było tak intensywne, że
212170664.004.png
minęła dłuższa chwila, nim Kate wreszcie odzyskała równowagę wewnętrzną.
Do uszu Kate dobiegło nagle coś, co sprawiło, że gwałtownie rozejrzała się wokół. Czy
on wciąż kręci się wokół niej? Obrzuciła swego natrętnego adoratora spojrzeniem zdolnym
wstrząsnąć zapaśnikiem sumo jak listkiem i aż jęknęła, gdy ten odwzajemnił się jej
entuzjastycznym uśmiechem.
Ciekawe, jak wymawiasz po francusku „wypchaj się”?
Uśmiechnęła się z rezygnacją i doszła do wniosku, że ta okropna sytuacja jest ceną za jej
upór. Po prostu nie nauczyła się trzymać na wodzy swej impulsywnej, nieokiełznanej natury.
Gdy tylko jakiś pomysł zakorzenił się w jej wyobraźni, niełatwo dawał się stamtąd
wyrugować.
Od samego początku powinna się zorientować, że ta eskapada będzie ją drogo
kosztowała. Wszystko układało się zbyt gładko, zwłaszcza przemiana zwyczajnej Kate
Sullivan w olśniewającą światową damę.
Pomogła jej w tym nowa fryzura. Sięgające do pasa włosy, które zazwyczaj splatała w
gru by warkocz, były teraz ułożone w wymyślny sposób wokół głowy, tworząc coś w rodzaju
złotej sieci. Wszystko to razem w połączeniu z dyskretnym makijażem, fachowo wykonanym
w salonie kosmetycznym, stworzyło z dziewczyny o spokojnej urodzie i zdrowej cerze obraz
klasycznej piękności.
Całości dopełniały sztuczne rzęsy. Chociaż Kate uważała początkowo, że są zbyt
ostentacyjne, rzeczywiście przydawały jej uwodzicielskiego uroku, a pod wpływem ich
ciężaru jej powieki przymykały się kusząco. Dawało to niesamowicie zmysłowy efekt.
Jedna rzecz nie uszła jednak jej uwadze: była świadoma tego, że jej skąpa złota sukienka
eksponowała bardzo dużo ciała. Kate czuła się nieco onieśmielona z tego powodu.
Może zresztą onieśmielenie nie jest tu najwłaściwszym słowem, pomyślała z goryczą,
podczas gdy stojący obok mężczyzna wlepił w jej biust spojrzenie swoich jasnych oczu.
– Mam ci parę rzeczy do powiedzenia, ma chere – mruknął. – Coś, co może sprawić, że
spojrzysz na mnie nieco przychylniej.
Mówiąc to miękkim, uwodzicielskim głosem, pochylił się w jej stronę. Kate podniosła
wzrok i zobaczyła coś rzeczywiście interesującego. Zahipnotyzował ją widok włosów w jego
nosie i puściła jego słowa mimo uszu.
Ciekawe, czy powinnam mu o tym powiedzieć, zastanowiła się i z lekka potrząsnęła
głową, dochodząc do wniosku, że aby się go pozbyć, musiałaby wymyślić coś bardziej
sprytnego. A uwolnienie się od tego natręta, stało się nagle dla niej czymś nie tylko
pożądanym, ale wręcz niezbędnym dla równowagi psychicznej. Jak dotąd wieczór mijał jej na
gapieniu się w pustkę i usiłowaniu ignorowania błyskotliwych uwag żałosnego sąsiada.
Zastanawiała się przy tym, ile potrzeba czasu, by czcza gadanina doprowadziła wreszcie
ludzki mózg do kompletnej atrofii. Była również ciekawa, kiedy wreszcie ktoś z tego
wytwornego towarzystwa zorientuje się, że jest karykaturzystką, która wkradła się podstępnie
do ich zamkniętego, luksusowego świata, kiedy wreszcie uczestnicy przyjęcia rozpoznają ją
pod jej złotym przebraniem i zrzucą ze swego Olimpu.
No, dość już tego, pomyślała i spojrzała ponownie na towarzyszącego jej mężczyznę.
212170664.005.png
Uformowała usta w coś, co jej zdaniem miało przypominać uwodzicielski uśmiech, i,
położywszy mu dłoń na ramieniu, powiedziała:
– Trochę zakręciło mi się w głowie po tym winie... hm... – jak mu tam właściwie na imię?
– Tak więc, kotku, czy byłoby możliwe, żebyś przyniósł mi kieliszek szampana? I w dodatku
różowego – dodała, czyniąc przez to zadanie jeszcze trudniejszym.
Gdy zniknął z zasięgu jej wzroku, odetchnęła z ulgą i oparła się o ścianę, wyczuwając
gołymi plecami papier ręcznie malowanej chińskiej tapety.
Uniosła głowę, nasłuchując pięknych dźwięków poloneza Chopina dobiegających
poprzez gwar z sąsiedniego pokoju, gdzie znajdowała się orkiestra, i po raz pierwszy
uśmiechnęła się szczerze.
Otoczyli ją ciekawscy, którzy przyglądali się jej do tej pory z daleka i Kate ponownie
pożałowała, że nie włożyła okularów. Psułyby one co prawda jej nowy image, ale bez nich
widziała bardzo niewyraźnie i o powodowało, że czuła się chwilami naprawdę nieswojo.
Wszystko wokół wyglądało tak, jakby znajdowała się w gęstej mgle. Nie przewidziała, że
brak okularów może okazać się taki krępujący.
Ach ta próżność, pomyślała, zastanawiając się, w którym z pokojów tego wielkiego domu
zorganizowano bufet. Była przekonana, że stojący obok ludzie słyszą, jak burczy jej w
brzuchu.
Cóż za niesmaczny brak manier, stwierdziła, ledwo powstrzymując równie nieeleganckie
parsknięcie miechem.
I wówczas, tak samo niespodziewanie jak przedtem, tajemnicze wibracje przesunęły się
wzdłuż jej ciała, koncentrując się tym razem na jej twarzy. Przypominało to nieco mrowienie
w zdrętwiałej kończynie. Niezupełnie, ale prawie. Bo chociaż denerwowało ją to niezwykłe
uczucie, było o wiele przyjemniejsze.
Dziwne, pomyślała z roztargnieniem. Bardzo dziwne.
Nagle jakiś głos z prawej strony dotarł do jej świadomości i sprawił, że potrząsnęła
mocno głową, przypominając sobie, po co tu przyszła.
Głos dobiegał z małej grupki stojących tuż obok niej osób. Byli to przedstawiciele tak
wypatrywanego rzez Kate świata wyższych sfer, prawdziwy grand monde. Uwagę
dziewczyny przyciągnęła kobieta w średnim wieku, obdarzona obfitym biustem, która nie
wystroiła się równie krzykliwie jak większość gości.
Była raczej ubrana tak, jak zdaniem Kate mogłaby ubierać się na przyjęcia sama królowa
Elżbieta. Na jej twarzy malowało się żywe zainteresowanie, gdy unosząc elegancko brwi,
słuchała tego, co mówiła do niej inna kobieta.
Kate obserwowała ją przez kilka minut i zrezygnowała z niej jako z postaci do komiksu.
Po prostu nie była tą osobą, o którą jej chodziło. Jak dotąd zresztą nie zobaczyła ani nic
usłyszała niczego interesującego. Nic przejmowała się tym, że to, co robi, jest niezbyt
etyczne, lecz raczej tym, że pomimo wysiłków jej działalność nie przyniosła dotąd
oczekiwanych efektów.
Zdawać by się mogło, że tu, w miejscu, tak sławnym jak Monte Carlo, Kate bez trudu
powinna znaleźć wystarczająco karykaturalną postać, lecz widocznie natrafiła akurat na
212170664.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin