Potęga przejść.odt

(27 KB) Pobierz

Potęga przejść             

Sama to przerabiałam… Zaczynałam kłusować, kłus robił się coraz szybszy i szybszy. I nagle zmieniał się w przerażająco szybki galop – w końcu chwytałam wodzę i zginałam konia do zatrzymania. Z walącym sercem puszczałam linę i koń ruszał znowu jak wystrzelony z procy.

 

Takie zachowanie utrzymywało się całe tygodnie, zanim koń przestał samowolnie przechodzić w galop, ale kłus pozostał naprawdę szybki i czułam, że w pewnym sensie nadal nie mam nad koniem kontroli. I naprawdę nie miałam. Koń nie był ani na mnie skupiony ani spokojny. Nie wiedziałam, co jeszcze mogłabym zrobić – zwłaszcza, że już wiedziałam, że przytrzymywanie wodzami tylko pogorszy jego zachowanie.

 

Chciałabym podzielić się savvy (wiedzą), jak przy pomocy „przejść” nauczyć konia większej samokontroli. Przejście to w zasadzie każda zmiana chodu lub tempa, ale tutaj będziemy mówić o przejściach w dół, czyli zmienianiu chodu na niższy. Przejścia pomogą ci uzyskać i utrzymać kontrolę nad koniem, ponieważ w pozytywny sposób skupiają uwagę konia.. Chociaż może się wydawać, że będzie to miało zastosowanie tylko w przypadku koni „uzależnionych” od ruchu naprzód, działa to na wszystkie konie – również te, które łatwo się rozpraszają i te, które nie mają w ogóle motywacji do ruchu naprzód!

 

Zwrócić na siebie uwagę i ją utrzymać:

 

Oto główne powody, dlaczego konie mają skłonność do łatwego tracenia skupienia podczas jazdy:

 

         Wolałyby być już z powrotem w stajni lub są nadmiernie podekscytowane.

         Ponieważ jeździec zbyt mało się z nimi komunikuje, rozpraszają się lub nudzą.

         Jeździec nie ma planu, więc koń przejmuje kontrolę!

 

Przede wszystkim najłatwiej i najbezpieczniej jest zdobyć końską uwagę z ziemi. Jeżeli koń nie jest na tobie skupiony podczas zabaw z ziemi w danym miejscu (tam, gdzie planujesz jeździć), to raczej niewiele się poprawi, kiedy na niego wsiądziesz. W naszym nowym programie poziomu pierwszego bardzo podkreślamy, jak ważne jest, by twój koń był naprawdę skupiony, spokojny i w odpowiednim „nastroju”, zanim na niego wsiądziesz. To nadal jest, i zawsze będzie, najważniejszy warunek wstępny. To twoja procedura przed jazdą i musisz do niej podchodzić równie skrupulatnie, jak pilot do procedury przedstartowej w samolocie. Pilot nie wystartuje, jeżeli samolot nie zostanie sprawdzony na ziemi w 100%.

 

Pomówmy teraz o komunikacji. Zawsze kiedy jeździsz na placu czy w terenie, twój koń powinien pozostawać z tobą w kontakcie psychicznym. Im bardziej „zielony” koń, im bardziej rozpraszające otoczenie, tym bardziej skupiony i czujny powinieneś być ty. Nie możesz się wtedy tak „zrelaksować”, jak w przypadku spokojniejszego lub bardziej zaawansowanego konia, ponieważ nie działa jeszcze „autopilot”. Jazda konna jest sportem interaktywnym. Wymaga od jeźdźca uwagi i zaangażowania fizycznego. Na tym etapie zdanie się na konia może być zbyt śmiałym wyzwaniem.

 

Na przykład mój młody koń Allure ma bardzo żywy umysł. Jest ciekawski i łatwo się ekscytuje w sposób „lewopółkulowy”, czyli taki, w którym nie ma strachu. Jego podekscytowanie oraz energia mogą wybuchnąć w jednym momencie, a za chwilę spowodować końskie akrobacje! Jak możesz sobie wyobrazić, jazda na nim to poważne wyzwanie, zwłaszcza przy tak atletycznym koniu jak Allure. Wszystko zaczyna się spokojnie, co potrafi uśpić moją czujność złudnym poczuciem bezpieczeństwa ale jeżeli nie zajmę czymś jego umysłu, tak jak robię to na ziemi, to się robi niebezpiecznie.

 

Dawniej po prostu zsiadłabym w takiej sytuacji, ale teraz mogę wykorzystać przejścia, by pomóc Allurowi pozostać w umysłowym kontakcie ze mną (bo problemy się zaczynają, kiedy Allure nudzi się lub rozprasza). W takich momentach stępuję sobie, proszę o kłus i znowu wracam do stępa... czasem po kilku krokach, czasem po dłuższym odcinku, w zależności od tego, jak go czuję pod sobą. Jeżeli koń przyspiesza, lub wyczuwam w nim początki napięcia czy ekscytacji, robię przejście do stępa lub do stój. Kiedy czuję, że jest spokojny i w kontakcie ze mną (ale nie wcześniej!), proszę znowu o kłus. I oczywiście jestem gotowa wykonać kolejne przejście, gdy tylko będzie to potrzebne, najlepiej jeszcze zanim stracę jego uwagę.

 

Ćwiczeniem, przy którym często popadaliśmy z Allure w kłopoty, było „follow the rail”, czyli jazda wzdłuż ścian, w kłusie. Czułam, jak robi się większy i jego chód staje się coraz bardziej wyniosły. Ale zamiast pomyśleć „Oho”, myślałam raczej „Ojej… cóż za spektakularny kłus”... a wtedy koń zwykł eksplodować pod niebo! Czułam się głupio, gdy zdałam sobie sprawę, że wcale nie muszę mu pozwalać się w to pakować i że mogę zadziałać wcześniej, by uniknąć kłopotów. Nigdy wcześniej nie miałam tak wymagającego konia, a Allure zmusił mnie bym weszła na następny poziom w mojej nauce.

 

A teraz przejdźmy do trzeciego punktu, tego, który mówi o posiadaniu planu.

 

Mój plan dotyczył fizycznej strony ćwiczenia i zakładał, że będę jeździła wzdłuż ogrodzenia kłusem, ale niestety nie obejmował kwestii, jak utrzymać umysł konia w zaangażowaniu. Kiedy zdałam sobie sprawę, że przejścia mogą być świetnym sposobem na utrzymanie jego uwagi, pozwoliłam, by stały się one częścią mojego planu: ćwiczyć jazdę wzdłuż ścian i robić tyle przejść, ile będzie trzeba! To „ile będzie potrzeba” miało opierać się na moim wyczuleniu na najmniejszą zmianę prędkości, chodu lub rozproszenie. Jeszcze lepiej, gdybym robiła przejścia, zanim będą potrzebne! Efekty takiego postępowania były fantastyczne. Mogę teraz jeździć po całej posiadłości i wiem, jak utrzymać jego uwagę.

 

Zrób to teraz

 

Jednym z największych naszych błędów, jest zbyt długie czekanie, zanim zrobimy coś z daną sytuacją. Nie musisz akceptować więcej niż jednego kroku, nad którym nie masz kontroli, jednej takiej sekundy czy momentu, ponieważ już w następnej sekundzie możesz stwierdzić, że siedzisz na ponoszącym lub wierzgającym koniu. Naucz się być bardzo świadomy tego, co twój koń robi, abyś mógł zadziałać raczej wcześniej niż później. To lepsze rozwiązanie, nawet jeżeli okaże się, że był to fałszywy alarm. Pozostawania w fizycznym rozluźnieniu i czujności umysłowej jednocześnie można się nauczyć!

 

W przypadku koni, które są „uzależnione” od szybkości lub mają skłonność do płoszenia się i spinania, im więcej robisz przejść, tym bardziej je uspokajasz. Istnieje ścisły związek między prędkością, utratą równowagi i emocjami. Kiedy koń robi się nerwowy, może się stać niebezpieczny. Rozwiązaniem jest nie dać mu się doprowadzić do takiego stanu. Może się okazać, że z początku będziesz musiał robić przejścia co 5 lub 10 kroków, ale jak długo jest to zgodne z twoim planem, będzie ci dobrze szło ustalanie kontroli – rozumiane jako przeciwieństwo usiłowania kontrolowania konia. A to duża różnica.

 

A teraz przyjrzyjmy się koniowi, któremu brakuje motywacji, który wolałby sobie stępować, zatrzymać się lub zabrać za jedzenie trawy! Możesz użyć przejść, by taki koń zaczął patrzeć na ciebie jak na bohatera... Poproś go o stęp i zatrzymaj, zanim straci rozpęd, a zacznie to rozumieć jako nagrodę za ruch naprzód. Jeżeli jedyne, czego koń chce, to jedzenie trawy, to zamiast walczyć z nim i próbować podciągnąć mu głowę do góry, po prostu przejdź przez cztery fazy do ruszania (tak jak uczymy tego na poziomie pierwszym) za każdym razem, kiedy schyli się do pasienia. A kiedy ruszy naprzód, podążaj za nim płynnie przez kilka kroków, skieruj go w stronę oddalonej o kilka kroków, apetycznie wyglądającej kępki trawy, zatrzymaj i zachęć go do pasienia się przez 30 sekund. Będziesz zdumiony, jak nagle stanie się bardziej chętny do współpracy, kiedy zrozumie, że zabierasz go do lepszego miejsca na pasienie. Błędem, który popełnia większość sfrustrowanych jeźdźców, jest walczenie z końmi i próby uniemożliwienia koniom skubania trawy. A przecież pasienia można użyć jako motywacji. Już niedługo będziesz zabierał konia o milę lub dwie dalej, by znaleźć najbardziej odpowiednie miejsce na popas! A jeżeli w pobliżu nie ma trawy, pamiętaj, że dla konia tego typu już samo zatrzymanie się i odpoczynek mogą stanowić świetną motywację.

 

Jak się wykonuje przejścia

 

Ponieważ chodzi nam o nauczenie konia samokontroli, najlepszym rozwiązaniem są luźne wodze, trzymane w sposób „swobodny”. Oznacza to trzymanie wodzy w jednej ręce tak, by druga pozostała swobodna i mogła sięgnąć w dół wodzy by zgiąć szyję konia i odangażować zad w określonym stopniu. Odangażowanie jest przeciwieństwem zaangażowania i dlatego powoduje, że koń zwalnia. Z odangażowaniem mamy doczynienia, kiedy przesuwasz zad konia w bok tak, że musi on krzyżować tylne nogi, jedną przed drugą. To właśnie tego nauczyłeś konia z ziemi, bawiąc się w siedem gier na poziomie pierwszym i o to właśnie prosisz używając wodzy pośredniej z siodła. Częściowe odangażowanie skutkuje spowolnieniem rozpędu, a całkowite prowadzi do pełnego zatrzymania.

 

Zaczynasz przejście rozluźniając się i obniżając swój poziom energii oraz unosząc wodze jedną ręką. Jeżeli koń się nie zatrzyma, zaczynasz odangażowanie: przesuń wolną ręką w dół wodzy, zamknij palce i zacznij zginać konia, aż przejdzie do chodu, o który ci chodziło – nawet jeżeli oznacza to całkowite zatrzymanie. Wkrótce twój koń będzie reagował na lekkie wygięcie lub uniesienie wodzy, a w końcu na samą zmianę w poziomie twojej energii. Jak długo pozostajesz konsekwentny w sposobie w jaki prosisz konia o zwolnienie, będzie się uczył odpowiadać na najdelikatniejsze sygnały.

 

Równie ważnym jest wiedzieć, kiedy puścić wodzę, ponieważ moment w którym to robisz może spowodować, że koń będzie z czasem coraz spokojniejszy, lub że pogorszysz jego zachowanie. Nie odpuszczaj, kiedy tylko koń zmieni chód, poczekaj, aż poczujesz miękkość na linie. Nie odpuszczaj, jeżeli koń się zapiera i ciągnie. Kiedy zrobi się miękki, będziesz wiedział, że jego emocje również opadły i odzyskałeś jego uwagę. Dzięki temu odpuszczenie nagradza emocjonalny stan konia, a nie tylko fizyczne zachowanie. Powinieneś być w stanie kontynuować jazdę na luźnych wodzach, ale jeżeli koń zaczyna znowu spieszyć, nawet w stępie, zegnij go, aż znowu stanie się miękki, nawet jeżeli będzie to wymagało dojścia do pełnego zatrzymania. Upewnij się, że może stępować spokojnie, zanim znowu poprosisz o kłus. Kiedy twój koń będzie kłusował spokojnie i wykazywał się samokontrolą, będziecie gotowi by zastosować tę samą forumułę do galopów. Ale niekoniecznie musicie dojść do tego etapu w jeden dzień.

 

Dlaczego przejścia działają?

 

Jeżeli wykonujesz przejścia z savvy, zyskasz uwagę konia, kontrolę i równowagę. Przejścia działają, ponieważ:

 

1. Przerywają akcję lub schemat, według którego koń działa.

2. Spowalniają konia tak, że może się on na nowo pozbierać (mówimy również o emocjach).

3. Zapobiegają pogorszeniu się sytuacji.

 

Można je wykonywać w każdym momencie, w każdym chodzie i niemal w każdym miejscu.

 

Konie nie lubią braku harmonii ani braku przywództwa. A szczególnie nie znoszą być zdenerwowane, ponieważ to bardzo niepokojący dla nich stan. My, jako przywódcy koni, musimy pomóc im, by pozwoliły nam nauczyć je samokontroli – ponieważ przytrzymywanie ich lub przymuszanie do ruchu naprzód po prostu nie działają. Jednym z najpotężniejszych narzędzi, które możemy przy tym wykorzystać, są przejścia.

 

I ostatnia sprawa – rób przejścia zarówno wtedy, kiedy ich potrzebujesz, jak i zanim będziesz ich potrzebować. Zamiast ciągle zginać konia i zatrzymywać „z piskiem opon”, ponieważ z szybkiego stępa przeszedł do cwału, napraw szybki stęp, wykonując przejście ze stępa do stój. W ten sposób nie tyle zajmujesz się jego chodami, co stanem umysłowym i emocjonalnym.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin