cytaty.doc

(50 KB) Pobierz

- Pomyśl, kocham cię bardziej niż wszystkie inne rzeczy na świecie razem wzięte, czy to ci nie wystarcza?
- Wystarcza. I starczy na wieczność.

 

- A to dopiero. Lew zakochał się w jagnięciu.
- Biedne głupie jagnię.
- Chory na umyśle lew masochista.

 

- Czego takiego pożądałeś co nie było twoje? Przecież masz wszystko?
- Ale kiedyś nie miałem Ciebie, nie miałem prawa być z tobą, ale i tak o to zawalczyłem. I jaki jest tego efekt? Sama zobacz – usiłujesz uwieść wampira!

 

- A niech cię, dziewczyno! Wpędzisz mnie do grobu.
- Jesteś niezniszczalny.
- Może i w to nawet wierzyłem, ale później poznałem ciebie!

 

- Pierwsza miłość odurza, upaja i takie tam

 

 

- Usiłujesz powiedzieć, że jestem twoim ulubionym gatunkiem heroiny?
- Tak, trafiłaś w samo sedno.

 

- Przecież ja mam tylko osiemnaście lat!
- A ja prawie sto dziesięć. Pora się ustatkować.

 

- Jazda po pijanemu to przestępstwo.
- Po pijanemu?
- Sama moja obecność działa na ciebie upajająco.

 

 

# Trafiłam do nieba - w samym środku piekła.

# Doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć.

 

 

- Jak bardzo mnie kochasz?
- Bardzo, jak własną siostrę.
- To dlaczego widzę jak po kryjomu wymykasz się do Vegas, żeby wziąć ślub nie informując mnie?

 

- Nie mówię, że odwołuję to, co powiedziałem, ale niemniej było to niegrzeczne.

 

- Niesamowite. Jak taka mała osóbka może być tak irytująca?

- To wrodzony talent.

 

- Tak łupnęło, że myśleliśmy już, iż kosztujesz Belli na lunch i przyszliśmy zobaczyć, czy i nam coś nie skapnie.

 

- To idiotyczne. Tak się wynudzą, że sami mnie w końcu zabiją.

 

 

 

Emmett uśmiechnął się i wyciągnął dłoń ku bratu.
- Super plan -przybili piątkę.
- Wcale nie - syknęła Rosalie.
- Wcale nie – powtórzyła Bella.
- A mi się podoba - wyznał Jasper.
- Co za idioci - mruknęła Alice.

 

- Byle szczeniak nie ma przy mnie szans.

 

- To, co zastaniesz po powrocie do domu, da ci bardziej w kość niż całe stado niedźwiedzi grizzly.

 

- Czy mogłabyś być tak miła i przestać próbować się rozebrać?
- Sam chcesz to zrobić?

 

Byłam taka zajęta udając zajętą... *

 

Cóż, nie ma to jak rozdrażniony grizzly...

 

Gość się wyspał?

 

Patrzy na ciebie tak... tak... jakbyś była czymś do zjedzenia... *

 

Sorry, ale nie znalazłem żadnych pijawek w książce telefonicznej. *

 

Takie małe, a tak wnerwia. *

 

Moja furgonetka mogłaby być babcią twojego Volvo.

 

Grzeczny wilkołak to najlepszy przyjaciel pod słońcem. *

 

Ale z ciebie upierdliwy masochista...

 

Zakaz eksponowania szyi.

 

Ta dziewczyna jest niesamowita. Aż się jej boję.

 

To chyba atak histerii. Może powinieneś dać jej w twarz. *

 

Z technicznego punktu widzenia nigdy się z tobą nie prześpię. *

 

Dwa świry pomiędzy tymi, co już od dawna byli szaleńcami. *

 

 

"Co za facet! Intrygujący, błyskotliwy, przystojny, tajemniczy... A do tego najprawdopodobniej potrafi ponosić auta jedną ręką."

 

 

 

 

 

"Mimo to sięgnął jednoczenie do tylnej kieszeni dżinsów i wyciągnął z niej zawiązany rzemieniem, luźno pleciony woreczek z wielobarwnego materiału. Położył mi go na dłoni.
- Jest śliczny- powiedziałam - dziękuję.
Westchnął.
- Bella, prezent jest w środku..."

 

-Martwisz się o nią? - spytałam
-Eee..
Nie był skłonny udzielić mi odpowiedzi.
-Wyjawisz mi co zrobiła żeby zagłuszyć przed tobą swoje myśli?
Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie.
-Tłumaczyła słowa do "Glory, glory, hallelujah" na arabski. A kiedy skończyła zaczęła od początku, tylko że przeszła na koreański język migowy.
Zaśmiałam się nerwowo.

 

„Chyba przyjął z ulgą to, że się nie stawiam.
- Przyrzeknę ci coś w zamian - oświadczył. - Przyrzekam, Bello, że dziś widzisz mnie po raz ostatni. Nie wrócę już do Forks. Nie będę więcej cię na nic narażał. Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali.
Musiały zacząć mi drżeć kolana, których nadal nie czułam, bo otaczające nas drzewa zadygotały. W uszach zaszumiała mi krew. Głos Edwarda zdawał się dobiegać z coraz większej odległości. Edward uśmiechnął się delikatnie.
- Nie martw się. Jesteś człowiekiem. Wasza pamięć jest jak sito. Czas leczy wszelkie wasze rany.”

 

Bello, nie potrafiłbym żyć z myślą, że pomogłem zejść ci z tego świata. Nawet nie wiesz, jak mnie ta wizja prześladuje. - Spuścił oczy ze wstydem. - Twoje ciało, blade, nieruchome... Już nigdy miałbym nie zobaczyć twoich rumieńców i tego błysku intuicji w twoich oczach, gdy domyślasz się prawdy... Nie, tego bym nie zniósł. - Spojrzał na mnie z twarzą wykrzywioną bólem. - Jesteś teraz dla mnie najważniejsza. Jesteś najważniejszą rzeczą w całym moim życiu.

 

Podniósł moją dłoń i przyłożył sobie do policzka- Cały czas istniała możliwość, że dam się porwać...pragnieniu- Upajał się zapachem mojego nadgarstka- Cały czas byłem... podatny. Póki nie zdałem sobie sprawy, że mam w sobie jednak dość siły, nie wierzyłem ani trochę, że ty...że my... że kiedykolwiek będę mógł...
Po raz pierwszy w mojej obecności brakowało mu słów. Było to takie...ludzkie.

 

Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości. Chętna uczynić z młodości zmierzch swojego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego.

 

 

To bardzo zabawne – moje serce nie bije od niemal dziewięćdziesięciu lat, ale kiedy wyjechałem, nagle przypomniałem sobie o jego istnieniu, a raczej uświadomiłem sobie, że go nie ma. Poczułem się tak jakby je wyrwano. Jakbym zostawił je tu, przy Tobie.

 

 

 

"Chcę, żeby wszystko było jak należy. Proszę, błagam, nie zapominaj, że już się zgodziłaś, więc tego nie popsuj. To dla mnie bardzo ważne.
- Nie, tylko nie to - jęknęłam.
- Bądź grzeczna - rozkazał.
Wzięłam głęboki oddech.
-Izabello Swan?
Spojrzał na mnie spoza zasłony swoich nienaturalnie długich rzęs. Jego złote oczy przepełniała czułość, ale jednocześnie udawało mu się świdrować mnie wzrokiem.
-Przyrzekam kochać cię przez całą wieczność - każdego dnia wieczności z osobna. Czy wyjdziesz za mnie?
....
-Tak.
-Dziękuje.
Wziął mnie za rękę i pocałował każdy z opuszków moich palców, a potem należący od teraz do mnie pierścionek. "

 

 

Kocham Cię. Pragnę Cię. Tu i teraz. *

 

Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie.

 

Już cię nie będę próbował rozciąć na pół.

 

Jeśli twoje życie było wszystkim, co musiałeś oddać tej ukochanej osobie, jak mógłbyś tego nie oddać.

 

"Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego" Wichrowe Wzgórza.

 

 

- To jak mam zareagować, na to co się stało?
- Chcę, żebyś wykrzyczał mi w twarz wszystkie wyzwiska, jakie ci tylko przyjdą do głowy, w każdym języku, który znasz. Chcę, żebyś powiedział mi, że się mnie brzydzisz i chcesz mnie rzucić, a ja padnę ci do stóp i będę się czołgać, i błagać cię, żebyś został.
Westchnął.
- Wybacz, ale nie spełnię twojej prośby.
- To przynajmniej przestań mnie pocieszać. Pozwól mi cierpieć. Zasłużyłam sobie na to.
- Nie ma mowy.
Pokiwałam głową.
- Wiesz co, masz rację. Bądź dalej taki miły. Tak chyba jest jeszcze gorzej.
Czekałam na to, co powie. Jego głos przeszedł w szept:
- W odróżnieniu od Jacoba, ja potrafię być szlachetny, Bello. Nie zamierzam zmuszać cię do tego, żebyś wybierała pomiędzy nami dwoma. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Weź ze mnie, co tylko chcesz, albo i nic, jeśli tylko taka jest twoja wola. Nie czuj się do niczego zobowiązana, kiedy będziesz podejmować decyzję.

 

Tak, walczyłbym dla niej. Przeciwko mojej rodzinie.

 

 

-          W takim razie do zobaczenia. –powiedziałem, starając się wyglądać na
wyluzowanego, znów patrzyłem na nakrętkę.
A tak przy okazji, ubóstwiam Cię…w przerażający i niebezpieczny sposób.
Zawahała się i przez chwilę miałem nadzieję, że jednak ze mną zostanie.

 

" Im bardziej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje..."

"Zobaczyłem w twoich oczach, że przyjmujesz moje straszne wyznanie bez zastrzeżeń. A poinformowałem cię przecież, że cię nie chcę! Czy mogłem powiedzieć coś bardziej nieprawdopodobnego, coś bardziej absurdalnego! Potrzebowała cię każda komórka mojego ciała!"

 

"Myślałem, że wszystko ci szczegółowo wyjaśniłem. Bello, życie w świecie, którego nie byłabyś częścią, nie miałoby dla mnie najmniejszego sensu."

 

Czas przemija nawet wtedy, gdy wydaje się to niemożliwe.
Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból.
Czas przemija nierówno-raz rwie przed siebie, to znowu nie miłosiernie się dłuży- ale mimo to przemija.
Nawet mnie to dotyczy.

 

 

"-Czy inwentarz jest cały?
Skinęłam głową zakłopotana. -Wszystkie poduszki chyba przetrwały.
-Niestety, nie mogę tego powiedzieć o twojej, hm, koszulce nocnej. -Wskazał stopę łóżka, gdzie kilka
skrawków czarnej koronki spływało wzdłuż jedwabnego prześcieradła.
-Szkoda – powiedziałam. -Lubiłam ją.
-Ja też.
-Były jeszcze jakieś szkody? – zapytałam onieśmielona.
-Będę musiał kupić Esme nową ramę do łóżka – przyznał, spoglądając ponad swoje ramiona. Podążyłam za jego wzrokiem i byłam w szoku gdy zobaczyłam, że wielki kawałek drewna najwyraźniej został wyrwany z
lewej strony zagłówka.
-Hmm. -zmarszczyłam brwi. -Dziwne, że tego nie usłyszałam.
-Wydawałaś się być niebywale nie zainteresowana, gdyż Twoja uwaga skupiła się na czymś innym. "

"-Więc uwiodłaś swojego zbyt uległego męża. To nie jest poważne przestępstwo.
Droczył się ze mną."

"Życie jest do dupy, a potem umierasz."

"-Dziękuję. Edward, nie boję się.
-Ale ja tak – szepnął.
-Nie powinieneś. – Wzięłam głęboki oddech i wyszczerzyłam zęby. – A tak poza tym to cię kocham.
Przez jego twarz przemknął lekki uśmiech.
-Dlatego tu jesteśmy. "

"Oczywiście jak ktokolwiek mógłby wiedzieć, czy mężczyzna-wampir może spłodzić dziecko, kiedy jeszcze żadna partnerka nie przeżyła stosunku? Czy jakikolwiek wampir na ziemi miał konieczność opanowania się, by przetestować tę teorię z ludzką kobietą? Albo chęć? Znam tylko jednego. "

"Jakże wszystko się zmieni kiedy już nie będzie musiał się o mnie więcej zamartwiać. I co on wtedy zrobi? Będzie musiał znaleźć sobie jakieś nowe hobby."

"Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę; jego złote oczy były tak niesamowicie głębokie, że wyobrażałam sobie, iż mogę w nich zobaczyć ścieżkę aż do samej jego duszy."

 

 

"- Ale jeśli jeszcze raz dostarczysz ją do domu kontuzjowaną- i wszystko mi jedno, czyja to będzie wina: czy po prostu się potknie, czy spadnie na nią meteoryt- jeśli jeszcze raz przywieziesz ją w gorszym stanie niż ten, w jakim do ciebie pojechała, to przyrzekam, że już następnego dnia będziesz biegał po lesie na trzech łapach. Rozumiesz mnie, kundlu?"

"- A jeśli jeszcze raz ją pocałujesz- ciągnął Edward - to, gdy tylko się o tym dowiem, złamię ci szczękę w jej imieniu."

"- Naprawdę się cieszę, że Edward cię nie zabił - wyznał mi Emmett. - Dzięki tobie zawsze się coś dzieje."

"Zaciekawiło mnie tylko, z jakiego powodu dźgnęłaś go nożem. Ale jak dla zabawy, to nie ma sprawy."

"- Uderzyłam Jacoba.
- Ach, tak. To dobrze- Wydawał się być jeszcze bardziej zadowolony niż Charlie - Szkoda tylko, że zrobiłaś sobie przy tym krzywdę."

 

 

„Chyba przyjął z ulgą to, że się nie stawiam.
- Przyrzeknę ci coś w zamian - oświadczył. - Przyrzekam, Bello, że dziś widzisz mnie po raz ostatni. Nie wrócę już do Forks. Nie będę więcej cię na nic narażał. Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali.
Musiały zacząć mi drżeć kolana, których nadal nie czułam, bo otaczające nas drzewa zadygotały. W uszach zaszumiała mi krew. Głos Edwarda zdawał się dobiegać z coraz większej odległości. Edward uśmiechnął się delikatnie.
- Nie martw się. Jesteś człowiekiem. Wasza pamięć jest jak sito. Czas leczy wszelkie wasze rany.”

"Zawsze trudno było mi uwierzyć w to , ze kocha mnie ktoś taki jak ty."

"Żyłam bez celu, a więc tak, jakby mnie nie było"

" Żegnaj, kocham cię - gdybym mogła mówić, tak brzmiałyby ostatnie słowa"

A potem, tak wyraźnie, jak gdyby groziło mi straszliwe niebezpieczeństwo, usłyszałam glos Edwarda - jego aksamitny szept:
- Bądź szczęśliwa.

 

 


"- Tęsknię za tobą - wyszeptałam.
- Wiem, Bello, i dobrze rozumiem, co czujesz. Mam wrażenie, że zabrałaś ze sobą połowę mnie.
- To przyjedź po nią - podkusiłam go."

"I znów zmierzch. Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc."

"Znienacka pod kołdrą pojawił się Edward. Objąwszy mnie ramieniem, szepną: mi do ucha:
- Nędzna z ciebie aktorka. Radziłbym zapomnieć o karierze filmowej.
- Zwariowałeś? - wymamrotałam. Serce znów bilo mi jak szalone.
Edward zaczął nucić jakąś nieznaną mi melodię. Brzmiała jak kołysanka.
Po jakimś czasie przerwał.
- Chcesz, żebym cię uśpił w ten sposób?"
 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin