Małżeństwo.doc

(81 KB) Pobierz

Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Mt 19,6. To Jezus ustanowił i powołał do istnienia sakramentalną wspólnotę życia małżeńskiego. Małżeństwo chrześcijańskie, któremu Chrystus nadał wielką godność, jest nie tylko związkiem cielesnym, uczuciowym i osobowym, lecz związkiem sakramentalnym, który odzwierciedla łączność i jedność Chrystusa z Kościołem. Wierność i miłość to dar Boga oraz zadanie dla małżonków. Nie wolno tego daru odrzucać. Trzeba dojrzale i odpowiedzialnie przygotować się do sakramentu małżeństwa, żeby przy jego zawarciu nie było świętokradztwa. W Bogu cała nasza siła i On obdarza najważniejszym darem miłości. Żeby przyjąć Boży dar, trzeba mieć mocną wiarę.
     Wiara w Boga nadaje sens życiu. Bóg objawia siebie w otaczającym nas świecie. Nieograniczone odległości mierzone w miliardach lat świetlnych, ogromna przestrzeń, setki tysięcy układów słonecznych, a na ziemi malutki człowieczek, któremu wydaje się, że sam bez Boga da sobie radę. Każda rzecz i każde wydarzenie ma swój cel i sens. Czasem spotykają nas różne sytuacje. Gdy zastanowimy się, odnajdziemy w tych zdarzeniach mowę Pana Boga, który chce nas przed czymś przestrzec lub napomnieć. Na te wszystkie sprawy trzeba otworzyć oczy naszej wiary. Bez wiary człowiek jest ślepym i okaleczonym stworzeniem, mało różniącym się w życiu i postępowaniu od zwierząt. Naszą wiarę w Boga niszczą przede wszystkim grzechy nieczyste. Dlatego trzeba dbać o dobre życie narzeczeńskie, unikać grzechu i żyć w jedności z Bogiem, czyli korzystać z sakramentów świętych i dużo się modlić, żeby zachować swoją godność i swoją wiarę. Jeżeli ciężko grzeszymy, ślepniemy i nie widzimy oczami wiary Boga, ani sensu naszego życia. Patrzymy tylko na tzw. „czubek swojego nosa”. Nie dostrzegamy Boga, bo oczy swojej duszy mamy zaćmione z powodu grzechów, a bez wiary jesteśmy zaślepieni i nieszczęśliwi. Dlatego starajmy się jak najlepiej żyć i modlić się o mocną wiarę w Boga. Sakramentalny związek małżeński ma sens jedynie dla ludzi wierzących w Chrystusa i tęskniących za zbawieniem.
     Jezus Chrystus, Syn Boży oddał za nas życie na krzyżu, bo do końca nas umiłował. Jeżeli szczerze się zastanowimy, to miłość Boża jest dla nas niepojęta. Miłość „aż do końca, aż do oddania życia na krzyżu”. Człowiek, który nie jest złączony z Bogiem, który jest niewolnikiem swoich zmysłów i nie doszedł do pełni człowieczeństwa, nie umie dobrze kochać. Wypowiadając słowo „kocham”, myśli egoistycznie o samym sobie i o swojej przyjemności. Miłość bez odpowiedzialności i szacunku oraz ofiary z siebie i troski o dobro i godność drugiej osoby, nie jest miłością. Jeżeli będziemy żyć bez Boga i bez Jego przykazań, to nie będziemy mieli w sobie miłości. Bóg jest przecież źródłem miłości. Miłość małżeńska zawsze dąży ku Bogu, który jest źródłem i początkiem wszelkiej ludzkiej miłości. Rzeka bez źródła wysycha. Żeby woda była w rzece, musi być złączona ze źródłem. Żarówka bez elektrowni nie świeci. Żeby świeciła, powinna być podłączona do elektrowni, z której płynie prąd elektryczny. Żeby człowiek kochał, musi być złączony z Bogiem - źródłem Miłości. Bez Boga człowiek nigdy nie dojdzie do prawdziwej miłości. Życie bez Boga nie ma sensu.
     Nieszczęściem jest złe przygotowanie się do sakramentu małżeństwa i niepoważne traktowanie Boga. Nieodpowiedzialne jest samolubne podchodzenie do siebie, szukanie własnego egoizmu i przyjemności, a nie dobra drugiej osoby. Trzeba być coraz bardziej człowiekiem dojrzałym, odpowiedzialnym i kochającym. Gdy tacy się nie staniemy, nie będzie nam dobrze. Jeszcze gorzej jest, gdy lekceważymy Boga. Lekceważenie to przede wszystkim świętokradztwo. Czasem zdarza się w przedślubnych spowiedziach. Zatajenie grzechu ciężkiego, np. współżycia przedślubnego lub innego grzechu powoduje, że spowiedź jest świętokradzka, bo chcemy oszukać Pana Boga. Jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ za grzechem świętokradzkiej spowiedzi jest grzech świętokradzkiej Komunii Świętej i niegodnego przyjęcia sakramentu małżeństwa. Świętokradztwo prowadzi człowieka do potępienia. Tu liczy się szczerość i uczciwość. Boga i tak nie oszukasz. Myśląc, że oszukujesz Boga, w rzeczywistości oszukujesz siebie samego. Skutki tego oszustwa mogą mocno odezwać się w twoim życiu, nawet po 20 latach. Wtedy człowiek dochodzi do całkowitego rozstroju nerwowego i rozbicia wewnętrznego, bo zatajony grzech powoduje narastanie zła i niepokoju. Bądź szczery i uczciwy, a będziesz miał spokój sumienia i otrzymasz łaski od Boga.
     Kto uwierzył, ten w Piśmie Świętym szuka odpowiedzi. Biblia ukazuje parę ludzką w odniesieniu do Boga w scenie stworzenia. Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę. Por Rdz 1,27. Stworzyć, to uczynić coś z niczego. Natomiast żeby coś zrobić, trzeba mieć materiał. Kobieta i mężczyzna stworzeni przez Boga są jednakowo ważni. W życiu i powołaniu do świętości jest równość kobiety i mężczyzny. Zasadniczym ich powołaniem jest wzajemne pomaganie sobie, wspólne podejmowanie obowiązków rodzicielskich i wychowawczych oraz wspólne dorastanie do świętości. Zgodnie z zamierzeniem Stwórcy, para ludzka [mężczyzna i kobieta] została stworzona na obraz i podobieństwo Boże. Małżonkowie są wezwani do szczególnej współpracy z Bogiem w stwarzaniu nowego życia. Bóg, który dał płodność człowiekowi, zaprosił go do współpracy w stwarzaniu nowego człowieka. Bóg stwarza, a rodzice przekazują życie swojemu dziecku. Autentyczna miłość małżonków nigdy nie zamyka się na nowe życie.
     Prześledźmy teraz słowa liturgii sakramentu małżeństwa:
     Czy chcecie dobrowolnie i bez przymusu zawrzeć związek małżeński? Żeby sakrament był ważnie zawarty, nie może być żadnego przymusu. Kobieta i mężczyzna zawierają sakrament dobrowolnie, świadomie i odpowiedzialnie. Nie można kierować się egoizmem, korzyściami materialnymi, domem, samochodem lub pieniędzmi. Małżeństwo nie może być wymuszone i małżonkowie nie mogą stawiać warunków ograniczających miłość. Jeżeli są jakieś warunki, to nie ma miłości. A jeżeli nie ma miłości, to nie może być sakramentu małżeństwa.
     Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? Człowiek opuszcza swego ojca i matkę, łącząc się przez miłość ze swoją żoną tak, że są jednym ciałem do końca życia. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Ważna jest jedność [jeden mąż i jedna żona] a także nierozerwalność małżeństwa. Sakrament małżeństwa to dar Boga i nie można tego daru niszczyć. Małżonkowie mają się wzajemnie wspomagać, nie tylko w życiu codziennym, ale też na drodze zbawienia oraz coraz bardziej przybliżać się do Boga, który jest źródłem miłości. Mimo różnych przeciwności, trwając w jedności małżeństwa coraz bardziej zdążamy do świętości. Natomiast rozwód jest oznaką nieodpowiedzialności, niewiary i tchórzostwa. Najłatwiej stchórzyć, zostawić człowieka, który wpadł w jakiś nałóg i mieć święty spokój. Jest to fałszywe podejście do życia.
     Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy? Przekazanie życia jest owocem współżycia seksualnego małżonków, które jest bardzo wzniosłe i odpowiedzialne. Jest to otwarcie się na współpracę z Bogiem w stwarzaniu nowego człowieka. W sposób sztuczny nie można zamykać się na nowe życie. Trzeba chcieć; dlatego pytanie: Czy chcecie - jest to najważniejsze, bo tu nie może być przymusu. Jak należy przyjąć: z miłością - miłość zdolna jest do wielkich poświęceń, nigdy nie oblicza i nie wypomina. Przyjmuję, bo nie mam sam od siebie, ale od Boga. Każdy dar Boży, a szczególnie dziecko, trzeba umieć przyjąć z miłością. Gdy przyjmę, wtedy muszę: Po katolicku wychować potomstwo. - Należy rozmawiać z dzieckiem o Bogu, nauczyć modlitwy i prowadzić na Mszę Świętą, bo ważne jest nie tylko przyjęcie, ale i dobre, szlachetne, religijne wychowanie. Ponadto, ciągle trzeba mieć świadomość, że to: Bóg was obdarzył - bo każde poczęcie jest kolejnym cudem stworzenia małego człowieka. Świadomi rodzice, którzy są rzetelni, nigdy nie powiedzą, że to od nich tylko zależy poczęcie dziecka, ale uznają, że dziecko jest cudem stworzenia i darem Pana Boga. Człowiek jest zaproszony do współpracy w stwarzaniu i przekazuje życie swoim dzieciom.
     Duch Święty uświęca każdy sakrament. Także miłość małżonków umocniona jest Duchem Świętym. Wszystko dzieje się w mocy Ducha Świętego. Trzeba wprowadzić w małżeństwo Boga. Bóg i Małżonkowie są w najbliższej wspólnocie oraz w głębokiej intymności życia małżeńskiego. Przy Bogu mogą dorastać do świętości, wierności i odpowiedzialnej miłości małżeńskiej przez całe życie.
     Biorę ciebie i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Tu należy sobie uświadomić, że: Biorę ciebie - nie twój dom, czy twój samochód, ale ciebie, wspaniałego człowieka. Biorąc ciebie: Ślubuję ci miłość - która nie oblicza, nie stawia na swoim, lecz potrafi ustąpić. Prawdziwa miłość nie szuka egoistycznej przyjemności, ale jest wyrozumiała i życzliwa. Kochający się małżonkowie szybko łagodzą spory. Ponadto ślubuję: Wierność - a to oznacza, że będę wierny każdemu słowu przysięgi małżeńskiej, a szczególnie wierny jednej miłości. Dlatego trzeba zapamiętać słowa przysięgi na całe życie. Ślubuję także: Uczciwość małżeńską - a więc uczciwość we współżyciu małżeńskim, bez żadnej antykoncepcji, ale zawsze w sposób ludzki i naturalny. W tym wszystkim proszę Boga o pomoc: Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - Sam nie dam sobie rady, ale gdy Ty Panie mi pomożesz, to będę wierny.
     Sakrament to dar Boga dla człowieka. Uczmy się więc wierności dla siebie oraz dla Boga. Obrączka jest znakiem miłości i wierności. Jeżeli będziemy kierować się miłością, wiernością i naturalnością w swoim życiu małżeńskim, to otrzymamy Boże błogosławieństwo i szczęście. Jeżeli będziemy wierni Bogu, to On obdarzy nas zdrowiem i wtedy żyjąc naturalnie i godnie, będziemy szczęśliwymi małżonkami. Dobre małżeństwo to trudna, ale wspaniała sprawa.

Oby każde małżeństwo
mogło wyznać sobie miłość w następujący sposób:
Moja żona cierpliwa jest, mój mąż łaskawy jest,
moja żona nie zazdrości,
mój mąż nie dopuszcza się bezwstydu,
moja żona nie unosi się pychą, mój mąż nie szuka poklasku,
moja żona nie szuka swego, mój mąż nie unosi się gniewem,
moja żona nie pamięta złego,
mój mąż nie cieszy się z niesprawiedliwości
lecz współweseli się z prawdą,
moja żona wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
moja żona wszystko przetrzyma.
Miłość w naszej rodzinie nigdy nie ustanie.



Z książki "Powróc do godnego życia".

 

 

 


To, jaka będzie przyszłość człowieka, zależy w głównej mierze od rodziny. Dziecko przychodzi na świat jako „czysta księga”, a od rodziców zależy, co mu przekażą i jak będzie ukształtowane. Dobra rodzina dobrze wychowuje dzieci. Jednak dzisiaj do kształtowania młodego człowieka mieszają się czynniki zewnętrzne [zła prasa, radio, telewizja i źli ludzie], którym zależy na niszczeniu młodzieży. Trzeba sobie uświadomić, że za niemoralnością stoją siły zła zorganizowanego. Tu jakby przez mgłę przebija się mowa złego: „Skoro ja jestem taki nieszczęśliwy i zły, to niech i oni się zdeprawują i będą nieszczęśliwi”.
     Źródłem moralnego życia jest Bóg i Jego nauka. Moralnie zdrowa rodzina, w której dzieci szanują swoich rodziców, a wszyscy razem kierują się Bożymi wskazaniami, jest szczęśliwa. Bóg daje dobro, a dobro daje radość. Natomiast zło sprowadza smutek. Bóg chce, aby każdy człowiek był szczęśliwy i dlatego daje nam czas i przykazania, abyśmy mogli dążyć do zbawienia. Jednak gdy młody człowiek źle wykorzystuje czas i nie liczy się z dobrymi radami Boga, wtedy sam wybiera drogę łez i nieszczęść. Grzeszne jest to, co szkodzi ludziom. Bóg nie chce naszego nieszczęścia. Pamiętajmy, że otrzymaliśmy życie od Boga - za pośrednictwem rodziców - i w życiu ziemskim zmierzamy do Boga, dlatego teraz nie powinniśmy zapominać o Nim i Jego przykazaniach. Od Boga wyszedłem i do Boga zmierzam.
     Bóg daje nam możliwości wszechstronnego rozwoju. Czytamy w księdze Koheleta, że na rozwój wszystkich sfer w człowieku jest odpowiedni czas. Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas umierania, jest czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono. Czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich. Koh 3,1-5. Jest czas pieszczot cielesnych w małżeństwie i czas wstrzymywania się od nich w narzeczeństwie. Gdy czynimy to w nieodpowiednim czasie, wtedy grzeszymy. Ze współżycia przedślubnego cieszy się szatan, a małżeńskiego Bóg. Pieszczoty cielesne i współżycie w małżeństwie są błogosławieństwem dla mężczyzny i kobiety, a poza małżeństwem są przekleństwem. Po co ściągać przekleństwo? Przecież wystarczy poczekać na odpowiedni czas i z tego samego czynu czerpać błogosławieństwo. Mądrość życiowa mówi: „Ile grzechów w narzeczeństwie, tyle krzyży w małżeństwie”.
     Budowanie na grzechu niszczy człowieka. Gdy ktoś życie swoje buduje na grzechu, wtedy wygląda to tak, jakby dom budował na piasku, a taki dom szybko się zawali. Patrząc na rzeczywistość zauważamy coraz więcej rozwodów i nieporozumień w rodzinach. Czy nie jest to spowodowane tym, że budowali oni na „piasku” - na grzechu w narzeczeństwie? Współżycie w narzeczeństwie można porównać do próbowania surowego ciasta. A przecież kolejność czynności jest taka: najpierw ciasto trzeba upiec, a dopiero potem możemy je konsumować. Podobnie jest z miłością; najpierw trzeba ją „upiec w piecu małżeństwa”, a dopiero potem dzielić się nią i „spożywać”. Tak samo nie zrywamy z drzewa kwitnących gałązek, bo wtedy nawet w jesieni nie doczekamy się dobrych owoców. Trzeba poczekać, aż kwiaty zamienią się w owoce i owoce dojrzeją. Podobnie należy uszanować zasady miłości. W przeciwnym razie, w późniejszych latach z niemoralnego młodzieńczego życia wytwarza się lęk i niesmak.
     Dojrzałe i odpowiedzialne życie młodzieńcze może zapewnić spokój i szczęście. Nie można swojego życia przekręcać „do góry nogami”. Nigdy drzewka nie sadzimy „do góry korzonkami”, ale wszystko jest na właściwym miejscu: korzenie w ziemi, a gałązki nad ziemią. Człowiek prawidłowo myślący o swoim życiu powinien postawić je „na nogach”, a to oznacza, że potrzeba dbać o wszechstronny rozwój osoby ludzkiej. Jeżeli młodzi zbyt wcześnie rozpoczynają życie zmysłowe [seksualne], to hamują rozwój pozostałych sfer w sobie. Zostaje zahamowana sfera fizyczna, psychiczna, intelektualna, duchowa. Człowiek, który oddał się tylko zmysłom wygląda jak dziecko, myśli infantylnie, nie jest odpowiedzialny za swoje czyny, nie chce się uczyć, a także zaczyna mieć kłopoty z wiarą w Pana Boga. Dzieje się tak dlatego, bo zmysły przysłaniają wszelkie inne ludzkie wartości.
     Człowiek dobry i szlachetny jest odpowiedzialny. Nie można mówić zbyt szybko - „kocham”. Młody człowiek, który nie ma wartości i godności ludzkiej oraz jest egoistą, łatwo wypowiada to słowo. Natomiast prawdziwa miłość polega na odpowiedzialności i dostrzega się ją w czynach drugiej osoby, które nie krzywdzą i nie ranią uczuć osoby kochanej. Żeby wypowiedzieć słowo „kocham”, trzeba być dojrzałym fizycznie, psychicznie i duchowo. Trzeba być złączonym z Bogiem, bo On jest źródłem miłości. Kto nie liczy się z Bogiem, nigdy nie będzie prawdziwie kochał i takiemu człowiekowi nie możemy zaufać.
     Kłamstwem w miłości są slogany, którymi posługują się młodzi, tłumacząc w ten sposób swoje grzeszne życie w narzeczeństwie:
     - My się kochamy. - Jeżeli ktoś jest dojrzały i konkretnie nazywa swoje czyny, to nieskromności nie będzie nazywał miłością, ale powie, że jest to pożądanie, nieopanowanie i egoizm.
     - My się sobą bawimy. - Ciało człowieka, które ma wielką godność, nie jest do zabawy. Kto chce się bawić niech sobie poszuka misia oraz lalkę i idzie do piaskownicy. A jeżeli chodzi o pieszczoty i współżycie, to ta sprawa jest zbyt poważna, bo ma na celu przekazanie życia dziecku i nie można się tym bawić.
     Żeby wszystko było uczynione dojrzale i odpowiedzialnie, najpierw trzeba rozwinąć się fizycznie, psychicznie, intelektualnie i duchowo, a dopiero potem, w małżeństwie rozpocząć życie seksualne, którego celem jest zrodzenie dziecka. Rozpoczęcie współżycia przed małżeństwem w dalszej konsekwencji prowadzi do niewierności małżeńskiej i rozwodów. Jednak pocieszające jest to, że coraz więcej młodych ludzi w USA, Europie Zachodniej, a także w Polsce decyduje się na życie w czystej przyjaźni. Składają oni przyrzeczenia powstrzymywania się od współżycia seksualnego, aż do czasu zawarcia sakramentu małżeństwa.
     Droga dziewczyno! Zacznij wymagać od siebie - nie bądź naiwna! Są zasady - przestrogi dla młodych dziewczyn. A oto one:
     - Dziewczyna pijana za nic sprzedana. - Alkohol jest wrogiem człowieka, a szczególnie dziewczyn, bo dziewczyna pijana nigdy nie zadba o godność swojego ciała.
     - To, co przez chłopaka jest łatwo zdobyte, nigdy przez niego nie będzie cenione. - Jest to zasada sprawdzona i w innych dziedzinach życia. Lekkomyślnie podchodzimy do tego, co zostało nam darowane, natomiast bardzo cenimy, co po trudach i wysiłku zdobywamy. Zgadzając się na współżycie wychowujesz sobie chłopaka – egoistę. Dlatego jeśli chcesz być ceniona przez swojego chłopaka, a później męża, to bądź dla niego wymagająca i nie zgadzaj się na grzech. W przeciwnym razie po kilku latach będziesz płakać, a mąż wypomni ci, jak prowadziłaś się będąc panną.
     - Nie ubieraj się zbyt „oszczędnie”. - Ubierając się nieskromnie, wystawiasz się na pośmiewisko. Jeżeli sama się nie poszanujesz, to nikt cię nie poszanuje. Jeżeli jesteś ubrana w „mini” to odpowiedz na pytanie: Jak oni na mnie patrzą? Czy mnie podziwiają, czy raczej w myślach obnażają, gwałcą i niszczą godność kobiety?
     - Chłopak chwali się: „zaliczyłem następną”. - Czasem dziewczyny są takie naiwne, że dają się „zaliczać” bohaterowi – rozpustnikowi.

     Środki ochrony godności i wartości ludzkich dla każdego człowieka:
     - Nie oglądaj filmów pornograficznych, bo nikt nie jest ze stali i „zły” sobie poradzi, choćby przez zaśmiecenie twojej podświadomości.
     - Bądź zawsze szczery i otwarty, szczególnie do Boga, rodziców, kapłanów i ludzi dobrej woli. Otwartość i prawda o sobie - choćby nawet była gorzka - pozwoli ci zwyciężyć zło. Sam Jezus powiedział: „Prawda was wyzwoli”. Największym błędem jest nieszczerość i lękliwe ukrywanie swojego złego postępowania.
     - Nie wulgaryzuj i nie żartuj z poważnych rzeczy odnoszących się do przekazywania życia, bo jest to sprawa Boża. Bóg daje życie, a rodzice tylko je przekazują.
     - Bądź odpowiedzialny za przekazywanie życia i za swoje przyszłe dziecko. Nie czyń tak, aby za twoje grzechy nieopanowanej pożądliwości musiało cierpieć twoje dziecko, które dowie się, że było grzesznie poczęte lub, że jego rodzice byli niemoralni.
     - Małżeństwo to całkowity dar z siebie dla drugiej osoby. Jeżeli nie wytrwałeś w czystości przedmałżeńskiej, to w chwili małżeństwa jesteś częściowym darem dla swojej małżonki.
- Wartościowy, dobry chłopak na pewno nie ożeni się z dziewczyną, która chodziła co dwa miesiące z kimś innym, bywała na pijackich imprezach i nie wiadomo, co jeszcze robiła. Szlachetny chłopak wie, że czysta i dziewicza kobieta będzie dobrą i wierną żoną.
     - Pamiętaj, że za wszelkie czyny w chwili swojej śmierci zdasz sprawę przed Bogiem. Obyś nie wstydził się kiedyś swojej przeszłości.
     Patrząc od strony duchowej to współżycie przedślubne jest grzechem ciężkim. Przez grzech zły duch w sposób przebiegły zakorzenia się w życiu młodych ludzi, po to by potem rozbić sakrament małżeństwa. Obecnie jest dużo rozwodów, a podstawową ich przyczyną są grzechy współżycia przedmałżeńskiego. Wpierw bądźmy wierni Bogu, to wtedy będziemy też wierni drugiemu człowiekowi.
     W swej istocie seksualność i popęd seksualny są darem Boga. Jednak Bóg polecił byśmy nad wszystkim panowali. Wiedzmy, że tylko nieopanowana seksualność jest grzechem, dlatego panujmy nad sobą.
     Miłość to piękna sprawa. Słowo – „kocham” - to najpiękniejsze słowo, ale patrzmy, kto je wypowiada i co przez to rozumie. Miłość bezinteresowna, szlachetna, nie egoistyczna nadaje sens naszemu istnieniu. Kto bardziej otworzy się na Boga, kto bardziej panuje nad przyziemnymi skłonnościami, kto akceptuje siebie samego - ten może pokochać drugiego człowieka. Nasza miłość o tyle jest mocna, o ile zakorzeniona jest w Bogu. Tylko ten, kto umie prawdziwie kochać, może kierować się według zasady: Kochaj i czyń, co chcesz. Kto prawdziwie kocha, ten nigdy nie skrzywdzi, nie wykorzysta ani fizycznie, ani nawet uczuciowo. Kto kocha, ten nigdy nie okłamie. Kto prawdziwie kocha, ten nawet najmniejszej istocie nie uczyni żadnej krzywdy. Zakończmy modlitwą: Boże, Ty dla zdrowia duszy poleciłeś opanować ciało, pomóż nam swoją łaską, abyśmy powstrzymywali się od grzechów i odpowiedzieli w ten sposób na wymagania Twojej Miłości. Amen.



Z książki "Powróc do godnego życia".

 


Człowiek stworzony i obdarowany przez Boga ciągle dorasta do coraz większej doskonałości. Każdy etap ludzkiego życia i każde jego działanie powinno być dojrzałe oraz odpowiedzialne i ma zmierzać do dobra. Dlatego trzeba jak najszybciej zapanować nad sobą, żeby zachcianki, zmysły i różne uczucia nie były silniejsze od nas ani nie panowały nad nami.
     Etyka życia małżeńskiego zależy od etyki życia narzeczeńskiego. Jeżeli etycznie, czyli moralnie dobrze przebiegało życie w młodości i w narzeczeństwie, to mamy wielką gwarancję godnego życia w małżeństwie. Jeżeli natomiast kręgosłup moralny został złamany w młodości, to będziemy duchowymi kalekami w późniejszym życiu małżeńskim. Nie oznacza to, że wszystko jest już stracone, ale wtedy należy nad sobą szczególnie pracować i czuwać, bo jesteśmy słabsi i zranieni. Grzeszne życie narzeczeńskie często prowadzi do niewierności małżeńskich i do rozwodów. Tak po ludzku niejeden uważa, że współżycie w narzeczeństwie ma prowadzić do lepszego poznania się, ale jest to całkowicie błędne myślenie, ponieważ przedślubne współżycie seksualne zaślepia człowieka na życie duchowe i osobowe oraz uzależnia zmysłowo. To w konsekwencji prowadzi do niemożliwości poznania swoich charakterów i zdolności oraz swoich wad i problemów. Dopiero po ślubie otwierają się młodym oczy i widzą, że ich podejście do życia i ich charaktery są całkowicie sprzeczne. Dzieje się tak, bo w narzeczeństwie zrezygnowali z poznawania swojej osobowości, a zajęli się poznawaniem swojej seksualności. A przecież sfera seksualna u ludzi zdrowych fizycznie i moralnie się zgodzi. Nieopanowany seksualizm uzależnia, zaślepia i bardzo łatwo jest rządzić ludźmi, którzy są w ten sposób uzależnieni, bo oni nie mają swojego zdania. Młodzi ludzie, którzy współżyją przed ślubem, doprowadzają do tego, że nie wolność, ale potrzeba seksualna kieruje ich życiem. Mówi się, że dziewczyna przez seks poszukała sobie chłopaka i chłopak musi się żenić. Wtedy życie człowieka staje się zniewolone, bo nie ma wolności wyboru. Jest tylko uzależnienie seksualne. Po prostu niedojrzałe i nieopanowane doznanie seksualne uzależnia. Dlatego wpierw w narzeczeństwie trzeba się dobrze poznać, a dopiero w małżeństwie rozpocząć życie seksualne, którego celem jest pełne zjednoczenie w miłości małżeńskiej i poczęcie dziecka. Wszystko należy czynić we właściwym czasie, bo inaczej nasze czyny będą grzeszne. Tu można się także zapytać: czy będzie ktoś spowiadał się przy konfesjonale, w którym siedzi kleryk? - Nie! On nie może jeszcze spowiadać, bo nie ma sakramentu kapłaństwa. Podobnie chłopak i dziewczyna przed sakramentem małżeństwa są jeszcze narzeczonymi i nie mogą żyć jak małżonkowie.
     Jest jeszcze bardziej duchowy argument na błędność myślenia o współżyciu w narzeczeństwie. Człowiek wierzący robi wielki błąd, gdy przestaje ufać Bogu, a o wszystkim sam chce się przekonać. Gdy dziewczyna sama chce się przekonać o uczciwości swojego chłopaka, to wtedy na pewno zostanie oszukana. Ludzkie plany i obliczenia niszczy szatan. On zawsze człowiekowi mówi: posłuchaj siebie samego [kłamie i wzbudza w człowieku pychę]. W rzeczywistości człowiek bez Boga nie słucha siebie samego, tylko staje się łupem szatana. Zło może się zagnieździć w ludziach przez nieopanowanie życia seksualnego w narzeczeństwie, ale wtedy jeszcze nie ujawni się ludzkim oczom wielkość tego zła, po to, aby później uczynić większe spustoszenie i rozbić sakrament małżeństwa. Człowiek przez nieposłuszeństwo Bogu ściąga na siebie cierpienie. Dlatego zaufaj Bogu bardziej niż sobie i licz się z Bożymi przykazaniami. Człowiek nigdy nie może być sam, dlatego wybierz Boga i zaproś Go do swojego życia.

     Konsekwencje grzesznego narzeczeństwa:
- Ten, kto buduje życie na grzechu, odwraca się od Boga, ale ze wszystkiego trzeba będzie się kiedyś rozliczyć.
- Kto za szybko zaczyna współżycie, ten bardzo szybko kończy z miłością i rozbija szczęście małżeńskie.
- „Ile grzechów w narzeczeństwie, tyle krzyży w małżeństwie”. Życie seksualne w narzeczeństwie pozostawia głębokie rany w psychice. Rany grzechów nieczystych bardzo trudno się leczą i zrastają.
- Małżeństwo dla młodych, którzy współżyli ze sobą w narzeczeństwie, nie jest atrakcyjne. Takie małżeństwo nie ma „smaku”. Grzech rozbija wszelką radość, szczęście i miłość.
- Jakie narzeczeństwo, takie małżeństwo - jaka młodość, takie życie - jakie życie, taka wieczność.
- Współżycie w narzeczeństwie przypomina zrywanie gałązek z kwitnącej jabłoni. Gdy zerwiemy kwiaty, to owoców prawdziwej miłości nigdy się nie doczekamy.
     Narzeczeni mają nauczyć się względem siebie szacunku i troski oraz odpowiedzialności i prawdziwej wiernej miłości, która może zwyciężyć wszelkie późniejsze przeciwności życiowe. Nie jest zdolny do wielkiej miłości człowiek rozbudzony seksualnie i szukający wyłącznie egoistycznej przyjemności. Marzy o wielkiej miłości, ale jest to tylko sfera marzeń. Uzależnienie jest czymś co zniewala tak dalece, że nie ma możliwości wejścia w prawdziwie głęboki związek emocjonalny. Każde uzależnienie jest ucieczką od intymnych, głębokich, duchowych związków. Człowiek nie może być uzależniony seksualnie, ale powinien panować nad swoją seksualnością i pożądliwością.
     Rzeczywistość współżycia seksualnego zmienia swoje oblicze w małżeństwie sakramentalnym. Każde współżycie w narzeczeństwie ściągało na człowieka przekleństwo, natomiast współżycie w małżeństwie jest zadaniem i daje człowiekowi błogosławieństwo. Współżycie seksualne w małżeństwie daje współmałżonkom poczucie jedności, bezpieczeństwa i wspólnoty. Małżonkowie jako dwoje są jednym ciałem. Jest to mocna wspólnota duchowa między ludźmi, o której mówi Pismo Święte. Duża ilość małżeństw nie przeżywa takiej wspólnoty duchowej, bo grzeszyli w narzeczeństwie. Tym bardziej te małżeństwa powinny modlić się o duchową jedność. Opanowane i odpowiedzialne współżycie seksualne małżonków daje radość. Dla małżonków, którzy doświadczają tej duchowej jedności, ich współżycie seksualne staje się coraz głębszą wartością. Żona ma doświadczać tego, że mąż jest wewnętrznie wolny i potrafi zapanować nad każdą sytuacją. Prawdziwa miłość czyni człowieka wolnym.
     Małżeństwo to wielka i wspaniała sprawa, ale potrzebna jest tu odpowiedzialność i wzajemny szacunek. Wpierw trzeba poznać samego siebie, swój organizm i swój charakter. Etyka życia małżeńskiego wzywa do naturalnego planowania swojej rodziny. W życiu małżeńskim powinno być miejsce dla Boga Stwórcy. Gdy kobieta określa swój rytm płodności i małżonkowie powstrzymują się od współżycia w dniach płodnych, a w dniach niepłodnych współżyją, to Pan Bóg jest obecny w ich życiu, jest kochany i szanowany, nie jest jednak zapraszany jako Stwórca. Brak takiego zaproszenia z uzasadnionych powodów nie jest dla Boga obraźliwy. Naturalne metody planowania rodziny szanują Boży plan i ludzką płodność. Ale jest i druga sytuacja, kiedy małżonkowie mają ochotę na współżycie akurat w czasie płodnym, lecz nie chcą, aby dziecko się poczęło. Z przyjemności nie chcą zrezygnować, dlatego wolą raczej zamknąć przed Bogiem serca stosując środki antykoncepcyjne. Co mówią w ten sposób Panu Bogu? - „Podejrzewamy, że możesz przyjść i dać życie. Twoja obecność jest jednak niepożądana, dlatego dobrze zamkniemy drzwi serca”. Gdybyśmy otrzymali taką informację - zwłaszcza od kogoś bliskiego - poczulibyśmy się bardzo źle. Przecież jest to wyraźne lekceważeni...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin