Kaczka - sprzątaczka Nad rzeczką, opodal krzaczka,mieszkała kaczka – sprzątaczka.Z pomocą małej zmioteczkisprzątała ciągle brzeg rzeczki.Raz, dla przykładu – proszę ja pana - wymiotła tuzin korków od szampana!Gdzieś koło środy lub piątkuzbierała puszki w ramach porządków.A w poniedziałek kupiła sznureki pakowała makulaturę.Nie ustawała w swoich staraniach,zbierając złom od dnia zarania.Zysk także czasem miała niewielki,gdy sprzedawała puste butelki.Działało jej przy tym na nerwy,że sprząta i sprząta bez przerwy:kubeczki, tacki, woreczki, plastiki,po smakowitych soczkach kartoniki,torebki, miski, kolorowe karteczki,niedojedzone kiełbaski, bułeczki.A na dokładkę – proszę ja pana -wciąż się ślizgała na skórkach po bananach.Gryzła się biedna kaczka okropnie:"A niech tych ludzi gęś kopnie!"Mimo jej ciągłych, usilnych zabiegówwciąż brudno było na rzeczki brzegu.Nie wiedziała kaczka o tem,jak sobie radzić ze śmieci kłopotem.Może z nadejściem jesienizjawią się tłumy tych, co z nosem przy ziemisprzątać będą odpadki do czarnych worów.Lecz trudno zrozumieć: dlaczego nikomunie zaświtała dotąd myśl zbożna -czy czasem inaczej nie można?Co by tu zrobić, drogie dzieciaczki, by ulżyć doli kaczki - sprzątaczki?
OdpadyPomyśl już teraz o naszej planecie,zanim się stanie jednym wielkim śmieciem.Byłby to problem nie lada - zatem już teraz pomyślmy o odpadach.Bo śmieci i odpady nie są jednakowe - są szklane, papierowe, także plastikowe.Więc posłuchaj dobrej rady i segreguj odpady.I od dzisiaj swych śmieci nie wyrzucaj jak leci!Osobno plastik,osobno szkło,osobno papier,ZAPAMIĘTAJ TO !!
Paweł i GawełPaweł i Gaweł w jednym stali domu - Paweł na górze, a Gaweł na dole;Paweł spokojny, nie śmiecił nikomu,Gaweł najdziksze wymyślał swawole.Ciągle wyrzucał bez opamiętania:gazety, puszki, butelki, ubrania,szmaty, plastiki i od chleba skórki;W podwórzu jego rosły śmieci górki.Znosił to Paweł, nareszcie nie może - schodzi do Gawła i prosi w pokorze:"Zmiłuj się Waćpan, zabierz te śmieci,wszak źle to wpływa na nasze dzieci".A na to Gaweł: "Wolnoć Bartoszu w swoim koszu!"Nic nie rzekł Paweł, nie stracił rezonu - wrócił do siebie i cisnął z balkonu,co miał pod ręką - przeróżne odpadkina ukwiecone u Gawła rabatki.Nazajutrz Gaweł, jeszcze o poranku, wychyla głowę przez okno na ganku.Patrzy zdziwiony i oczom nie wierzy,nie wie co myśleć, co czynić należy.Zerwał się raptem i pędzi na górę,z trudem skrywając całą swą furię.Szarpnął za klamkę - drzwi ustąpiły,wszedł więc do Pawła, krzycząc z całej siły:"Słuchaj sąsiedzie - to lekka przesada,że fura śmieci w mój ogródek wpada!A Paweł na to: "Wolnoć Bartoszu w swoim koszu!"Pomnijże Waćpan, coś mi pierwej bąknął, gdy cię prosiłem, byś swe śmieci sprzątnął? Z tego, coś robił, pojąłem mopanku, że nie obchodzi cię, co słychać w świecie - więc wszystko jedno, gdzie znajdą się śmiecie: Czy na podwórzu, czy przy Waści ganku! Z tej to powiastki morał w tym sposobie: Nim coś wyrzucisz - podrap się po głowie !
Ile głosów w lesie – Wiera Bodalska
Gdy się wsłuchasz w leśną ciszę,
Tysiąc głosów możesz słyszeć:
śpiewa wilga, komar bzyka,
świerszczykowa gra muzyka,
strumień nuci swą piosenkę,
złota pszczoła leci z brzękiem,
szumią drzewa, dzięcioł stuka,
kukułeczka w gąszczu kuka.
Bąk kosmaty huczy basem,
mała żabka skrzeknie czasem,
stuk! - O ziemię szyszka stuknie,
trzaśnie głucho gałąź sucha.
Tysiąc głosów w lesie słyszy,
kto uważnie umie słuchać.
Chora rzeka – Joanna Papuzińska
Śniła się kotkowi rzeka,
wielka rzeka, pełna mleka…
Tutaj płynie biała rzeka.
Ale to jest chora rzeka.
Jak tu pusto!
Drzewo uschło…
Cicho tak –
ani ptak,
ani ważka, ani komar. ani bąk,
ani gad, ani płaz, ani ślimak,
ani żadna wodna roślina,
ani leszcz, ani płoć, ani pstrąg,
nikt już nie żyje tutaj,
bo rzeka jest zatruta.
Sterczy napis: „Zakaz kąpieli”.
Mętny opar nad wodą się bieli.
Chora rzeka nie narzeka,
tylko czeka, czeka, czeka…
Mali strażnicy przyrody – autor nieznany
Dziś ekologia modne słowo,Przyrodę wszyscy chcemy mieć zdrową.Jej strażnikami się ogłaszamy,od dziś przyrodzie my pomagamy!Gdy ktoś bezmyślnie papierek rzuci,Musisz takiemu uwagę zwrócić.Nie można przecież bezkarnie śmiecić,To wiedzą nawet przedszkolne dzieci.Nie wolno łamać gałęzi drzew, Bo piękny płynie z nich ptasi śpiew.A kiedy bocian wróci z podróżyGniazdo niech znajdzie, na nie zasłużył.Pozwól dżdżownicy do ziemi wrócić,Po co jej dzieci mają się smucić.Niech barwny motyl siada na kwiatach,Żyje tak krótko, niech wolny lata.A zimą nakarm głodne ptaki,Sikorki, wróble, wrony, szpaki.Powieś na drzewie karmnik mały,będą ci wiosną za to śpiewały.Choć ekolodzy jeszcze z nas maliUczyć będziemy tego wandali.Matka natura nam wynagrodzi, Jeśli z przyroda będziemy w zgodzie.
Na leśnej polanie – autor nieznanyW naszym lesie na polaniewielkie dzisiaj zamieszanie. Był tu chyba wróg przyrodyI narobił wiele szkodyKrzaczek płaczeptak nie śpiewapołamane młode drzewa.Siatki, puszki i papieryI butelki leżą czteryKażdy starszak koszyk niesie,zaraz będzie czysto w lesie!.Tak bym chciała żyć na świecie.w którym, śmieci nie znajdziecieKosze służą na odpadkipamiętajcie o tym dziatki.
Toyalidka