Nocne fantazje, Tajemnicza kochanka, Powiedz mi jak mnie kochasz.pdf

(656 KB) Pobierz
untitled
Nocne fantazje
Vicki Lewis Thompson
Stephanie Bond
Kimberly Raye
Vicki Lewis Thompson
Tajemnicza kochanka
Rozdział pierwszy
Ciepły, ciężki deszcz lunął na pustynię. Koszul-
ka B.J. przemokła w kilka sekund, ale dziew-
czyna nie przejęła się tym zbytnio. Letni deszcz
wydawał się równie przyjemny jak udany or-
gazm. Niestety, jej koń, Hot Stuff, nie lubił
moknąć i robiła, co mogła, żeby jej nie zrzucił.
Związała nawet wodze na wypadek, gdyby mu
się jednak udało. Teraz przynajmniej nie mógł
ich nadepnąć i spowodować dalszych kłopo-
tów. Tak czy owak, powrót na ranczo nie
zapowiadał się przyjemnie.
Burza złapała ją, gdy wracała od nowej sąsiad-
ki. Sarah, rzeźbiarka, która osiem kilometrów
dalej wynajęła mały domek, poprosiła, żeby
przez tydzień jej pobytu w Nowym Jorku na
wystawie B.J. odbierała pocztę i podlewała
rośliny.
Ścisnęła konia udami, bo Hot Stuff znów
usiłował ją zrzucić. Stąd bliżej było do przytul-
nej jaskini, gdzie jako dziecko bawiła się z sios-
trą, niż do stajni. Z trudem udało jej się zmusić
konia, żeby skręcił w stronę jaskini.
Wzgórza w tej części południowej Arizony
usiane są wielkimi odłamkami granitu. Ranczo
Kamienne Bliźniaki zawdzięczało swą nazwę
dwóm wyjątkowo wielkim, okrągłym głazom.
Przez lata te dwa sterczące kamienie były powo-
dem wielu sprośnych żartów.
Jakby dla równowagi wobec tak okazałych
męskich kształtów, bliżej gór inna grupa skał
tworzyła jaskinię wielkości trzyosobowego na-
miotu. B.J. zamierzała przeczekać tam burzę,
jeśli tylko nie będzie węży. W torbie przy siodle
miała latarkę, która teraz mogła się przydać.
Hot Stuff zostanie na zewnątrz, by trochę
ochłonąć, a potem spokojnie mogą potruchtać
do domu.
Wkrótce zobaczyła jaskinię. Ulewa nie ustę-
powała. Woda spływała z kapelusza B.J. nie-
przerwanym strumieniem. Ściągnęła wodze
i przemówiła uspokajająco do konia, obserwu-
jąc koniuszki jego uszu. Jednocześnie sięgnęła
do tyłu, żeby wydobyć latarkę z ociekającej
wodą torby.
 
Zdołała chwycić latarkę, ale w tej samej
chwili wiatr dmuchnął prosto w oczy konia.
Zwierzę położyło uszy po sobie i stanęło dęba
z taką siłą, że stopy B.J. wysunęły się ze
strzemion. Jeszcze jeden skok i wylądowała
w błocie. Wygramoliła się z grząskiej kałuży,
ciągle ściskając latarkę, ale Hot Stuff popędził
w stronę rancza, nim zdążyła znów pochwycić
wodze.
B.J. jęknęła bardziej ze złości niż z obawy.
Nic nie powinno mu się stać, znał drogę do
domu, a wodze nadal były przywiązane do łęku
siodła. Dopóki nikt nie zauważy, że wrócił bez
jeźdźca, nie będzie paniki, a ją czeka tylko długi
spacer.
Na szczęście ojciec i Noah pojechali do miasta
załatwić jakieś sprawy, więc nie zauważą, że
Hot Stuff ją zrzucił. Pozostał tylko Jonas, brat
Noaha. Nie przypuszczała jednak, żeby kręcił
się w pobliżu. Nikt nie kazałby mu czyścić
uprzęży w deszczowe popołudnie, a Jonas z pe-
wnością wolał spędzać wolny czas w ramionach
jakiejś dziewczyny.
Zastanawiała się, czy nie iść do domu śladem
konia, bo i tak była już mokra i ubłocona,
gdy nagle deszcz zamienił się w grad. Odbijał
się od kapelusza, siekł po nieosłoniętych rękach.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin