Maria Jasnorzewska-PawlikowskaRobota anioła stróża Gonił cię mój anioł stróż po świecie, o mój Drogi,biegł wciąż za tobą przez lasy, przez łany,potrącał cię ku mnie, zapędzał cię do mnie,ciągnął za obie ręce, spychał z prostej drogi -o miłości coś szeptał, bredził nieprzytomnie,pachniał jak wytężone białe nikotiany...Siedzący noc całą przy tobie na warciekrzyczał głosem jak trąby złote i waltornie,to znów o łaskę twoją modlił się pokornie,- zbawienie własne diabłom rzucał na pożarcie! - Wreszcie ciebie ślepego, ciebie niechętnegozawiódł przemocą do mego pokoju,gdzie siedziałam płacząca, Pan Bóg wie dlaczego,jak to się zdarza czasami. - Wpuścił cię naprzód, sam został za drzwiami,zatańczył w tryumfie jakiś taniec boski - potem twarz zakrył szatą srebrnobiałą,zamyślił się pełen troski - - - i jęknął z przerażenie nad tym, co się stało. - - -
saturn3231