Kariera Nikodema Dyzmy.txt

(589 KB) Pobierz
Tadeusz Do��ga-Mostowicz

Kariera Nikodema Dyzmy

Wst�p
O cz�owieku, kt�remu "si� uda�o" 
Nikodem Dyzma. Znamy wszyscy t� posta�. Zar�wno z uprzednich 
lektur powie�ci, jak i ze �wietnej kreacji aktorskiej Romana 
Wilhelmiego, bohatera serialu telewizyjnego Jana Rybkowskiego. 
Skoro wi�c posta� i powie�� s� tak znane, to czy jest sens jej 
wznawiania? Jest! I to z kilku powod�w. Po pierwsze wi�c, od roku 
1971, daty ostatniego wydania powie�ci, przyby�o nam ca�e 
pokolenie czytelnik�w, kt�rzy by� mo�e nie mieli jeszcze okazji 
zapozna� si� z tekstem Mostowicza. Po drugie, wielu starszych 
czytelnik�w z pewno�ci� si�gnie z satysfakcj� kolejny raz po t� 
powie�� i z przyjemno�ci� j� przeczyta. 
Jest wszak�e i inny (ju� trzeci) pow�d, dla kt�rego przedstawiamy 
Czytelnikowi Karier� Nikodema Dyzmy: Oto burzliwe dzieje. Polskie 
ostatnich lat dziesi�ciu ukaza�y nieoczekiwan� �ywotno��, a nawet 
aktualno�� tekstu sprzed lat ponad pi��dziesi�ciu... 
Ale po kolei. W sam dzie� Nowego Roku 1931 czytelnicy dziennika 
"ABC" otrzymali pierwszy odcinek powie�ci Kariera Nikodema Dyzmy. 
Powie�� drukowana by�a do numeru 132 w��cznie. Nieca�y rok p�niej 
ukaza�a si� w wydaniu ksi��kowym. Drukowi odcink�w towarzyszy�a 
atmosfera sensacji i zainteresowania. Sensacja wynika�a z faktu, 
�e kilka odcink�w zosta�o wstrzymanych przez cenzur�. 
Zainteresowanie za� spowodowane by�o pr�b� odczytania tekstu jako 
"powie�ci z kluczem", w poszczeg�lnych postaciach ksi��ki 
doszukiwano si� znanych w�wczas osobisto�ci z �ycia politycznego i 
gospodarczego Polski. Poza tym nie bardzo by�o wiadomo: czy autor 
szydzi ze wszystkich i wszystkiego? Czy traktuje swego bohatera 
serio? W dodatku Mostowicz by� przecie� ju� dobrze znany w 
warszawskim �rodowisku tw�rczym, chocia�by z powodu g�o�nej sprawy 
pobicia go kilka lat wcze�niej przez boj�wk� oficer�w pi�sudczyk�w 
w odwet za "zniewa�enie" na �amach prasy ukochanego Wodza. Wielu 
czytelnik�w widzia�o wi�c w Karierze... swoisty odwet pisarza, 
jego "literack� zemst�" na pi�sudczykach. I to dodawa�o swoistego 
"smaczku" lekturze kolejnych odcink�w. Nie by�o tak�e spraw� 
przypadku, �e powie�� swoj� publikowa� Mostowicz w�a�nie na �amach 
dziennika "ABC". 
Dziennik ten ukaza� si� po raz pierwszy we wrze�niu 1926 roku (a 
wi�c, przypomnijmy, ju� po przewrocie majowym). Nazwa by�a skr�tem 
dewizy pisma: "Aktualne, Bezpartyjne, Ciekawe". W podtytule mia�o 
"ABC" sformu�owanie: "informuje wszystkich o wszystkim". 
Wsp�w�a�cicielami pisma byli Jerzy Zdziechowski, polityk 
Narodowej Demokracji i Eryk Kurnatowski, sympatyzuj�cy z kolei z 
pi�sudczykami. W miar� up�ywu lat dziennik coraz wyra�niej 
grawitowa� politycznie w kierunku endecji, a potem Obozu Wielkiej 
Polski, kierowanego przez Romana Dmowskiego. To ugrupowanie mia�o 
skupia� ca�� prawicow� opozycj� antysanacyjn�. Z biegiem lat pismo 
stawa�o si� coraz bardziej nacjonalistyczne i antysemickie. Jednak 
w czasie, gdy Mostowicz drukowa� tam swoj� powie��, te cechy 
dziennika jeszcze si� nie ujawni�y wyra�nie. Jednoznaczny by� 
natomiast antysanacyjny, antypi�sudczykowski charakter pisma. 
Dla pierwszych wi�c czytelnik�w Kariery... by�o oczywiste, �e 
powie�� ma w�a�nie charakter zdecydowanie antysanacyjny, 
antypi�sudczykowski. Sam Mostowicz bardzo zdecydowanie odcina� si� 
od pr�b ��czenia jego osoby z Narodow� Demokracj�. W czasie druku 
Kariery..., Gdy cenzura zdejmowa�a kolejny jej odcinek, pisa� 
Mostowicz w li�cie do "Wiadomo�ci Literackich": 
"Ot� o�wiadczam, �e nigdy nie tylko endekiem, lecz �adnym 
partyjnikiem partyjnym, czy partyjnikiem bezpartyjnym nie by�em, 
nie jestem i nie b�d�. (...) Czy naprawd� w Polsce nie wolno dzi� 
by� cz�owiekiem na w�asn� odpowiedzialno��, czy naprawd� nie wolno 
w�asnymi oczami patrze� na wsp�czesne �ycie i mie� o nim w�asne 
zdanie?".*1 
W tym�e li�cie do "Wiadomo�ci Literackich" wyja�nia� Mostowicz 
za�o�enia ideowe i artystyczne swej powie�ci. Wa�ne to zdania. 
Wczytajmy si� w nie uwa�nie: 
"Powie�� ta jest pr�b� literackiej syntezy psychiki powojennej 
spo�ecze�stwa polskiego (chodzi o I wojn� �wiatow� - J. R.) 
Psychik� t�, moim zdaniem, charakteryzuje przede wszystkim 
zdumiewaj�cy i niebywa�y brak kryteri�w w ocenie zagadnie�, ludzi 
i zdarze�, tak od strony etycznej, jak i gospodarczej, 
towarzyskiej, artystycznej czy ka�dej innej." 
"Zdumiewaj�cy brak kryteri�w w ocenie" - �agodne okre�lenie 
absolutnego pomieszania poj��, warto�ci i chaosu postaw moralnych. 
I dalej pisze Mostowicz: "Dla uwypuklenia groteskowo�ci tej 
dezorientacji u�y�em w powie�ci, w za�o�eniu obyczajowej, 
techniki, kt�r� z braku innego terminu nazw� technik� satyry 
podsk�rnej. Sprawia to, �e powie�� utrzymuje si� na kraw�dzi 
mi�dzy obrazem realistycznym a karykatur�".*2 
Bardzo to wa�ne sformu�owanie. Wyja�niaj� intencj� autorsk�, a 
jednocze�nie pozwalaj� lepiej i pe�niej zrozumie� sam� powie��, a 
zw�aszcza kreacj� bohatera tytu�owego. Rzadko kiedy, dodajmy, 
historyk literatury dysponuje tak wyrazist� wskaz�wk� ze strony 
samego autora. 
A mimo to ju� od pierwszego wydania powie�ci towarzyszy�y jej 
najrozmaitsze nieporozumienia i polemiki. Nie by�o to zreszt� 
spraw� przypadku. Powie�� bowiem zawiera�a wyj�tkowy wprost 
�adunek drapie�nej ironii, satyry i prze�miewczego pamfletu. 
"Technika satyry podsk�rnej", owo balansowanie na kraw�dzi 
realizmu i karykatury, pozwala�y pierwszym krytykom (i nie tylko 
im zreszt�) na swoiste "wpisywanie" w powie�� ich w�asnych �ycze� 
i wyobra�e�. Proponowali krytycy pewne modyfikacje, kt�re ich 
zdaniem przyczyni�yby si� do pe�niejszej recepcji powie�ci. 
Historyka literatury zdumiewa� musi, jak cz�sto krytycy przedi 
powojenni podstawiali swoj� w�asn� wizj� �wiata pod powie�� 
Mostowicza. Ale i to, dodajmy, by�o i jest wyrazem zwyci�stwa 
pisarza, dowodem �ywotno�ci jego koncepcji i jego bohatera. 
Oto kilka tylko przyk�ad�w, jak�e przecie� charakterystycznych. 
Znany pisarz i krytyk, Adam Grzyma�a - Siedlecki, pisa� w swojej 
recenzji z pierwszego wydania Kariery...: Kariera Nikodema Dyzmy 
wyrwa�a dzisiejszej (tj. Z r. 1932 - J. R.) Rzeczywisto�ci jedn� z 
kapitalnych jej tajemnic, kt�ra by�aby burleskowym paradoksem, 
gdyby �ycie co chwila nie potwierdza�o jej autentyczno�ci. Dyzma z 
bezrobotnego ex-urz�dnika pocztowego dochodzi do najwy�szych 
stanowisk nie tylko mimo swego jaskrawego chamstwa, ale w�a�nie - 
i tu ca�y �wietny dowcip pomys�u - ale w�a�nie dlatego (podkr. J. 
R.) �e jest kwintesencj� chama. To jaskrawe, ale niech�e kto 
powie, �e niezgodne z obserwacj� (...) Mutatis mutandis jest ten 
utw�r jakby polskim Rewizorem."*3 I tu w�a�nie proponuje Grzyma�a 
swoj� wersj� Kariery...: "A o krok tu tylko by� autor od 
puszczenia tej wody na sw�j m�yn: Zgraja rekin�w orientuje si� 
doskonale w Dyzmie, zdaje sobie spraw�, �e jest ignorantem - i 
dlatego w�a�nie (podkr. Autora) dopomaga mu do kariery. Wymarzony 
typ do obrabiania interes�w, z kt�rych p�yn� im nowe miliony".*4 
Zauwa�my, jak stara si� Grzyma�a os�abi� spo�eczno - polityczny 
sens powie�ci Mostowicza: to nie gromada durni�w u steru, lecz 
grupa cwaniak�w, korzystaj�cych z nadarzaj�cej si� okazji. 
Oskar�enie wi�c zmienia si�: nie chodzi o niekompetencj�, o brak 
wyobra�ni, o brak poczucia odpowiedzialno�ci u ludzi ze �wiecznika 
spo�ecznego (jak tego chce Mostowicz), ale jedynie o chciwo�� i 
pazerno��. 
Inaczej podszed� do sprawy Stanis�aw Piasecki, najpierw redaktor 
"ABC", a potem tygodnika "Prosto z Mostu": Mostowiczowski Dyzma ma 
(...) Wszelkie dane, aby sta� si� tym, jako potoczne poj�cie typu, 
czym sta� si� ongi� - w innym oczywi�cie znaczeniu Podfilipski 
Weyssenhoffa.*5 
W cytacie mowa jest o g�o�nej swego czasu powie�ci "�ywot i my�li 
Zygmunta Podfilipskiego" Weyssenhoffa, w kt�rej autor dokona� 
swoistej kompromitacji przedstawiciela wy�szych sfer, 
"intelektualisty" i cz�owieka honoru, ukazuj�c go w gruncie rzeczy 
jako durnia i aferzyst�. 
Ale w zdaniu Piaseckiego wa�ne jest co innego: Dyzma jako poj�cie 
"typu". Zapami�tajmy sobie to stwierdzenie! 
Kim bowiem jest w�a�ciwie Dyzma? Pami�tajmy, �e Kariera... jest 
powie�ci� obiegu popularnego. Jeden z teoretyk�w literatury tego 
obiegu, Marco Angenot, okre�la jako istotn� r�nic� mi�dzy 
obiegiem wysokim a popularnym fakt, �e w obiegu popularnym bohater 
zawsze przynosi w �wiat, w kt�rym si� zjawia, swoje w�asne 
warto�ci. Bohater za� obiegu wysokiego sam warto�ci poszukuje. 
Postawmy wi�c pytanie za Angenotem: jakie warto�ci przynosi w 
�wiat polityk�w i hochsztapler�w Nikodem Dyzma? Odpowied� jest 
wyj�tkowo prosta: �adnych! I na tym w�a�nie polega wyj�tkowo�� tej 
powie�ci, a tak�e postaci bohatera. Na tym polega paszkwilowy, 
pamfletowy charakter Kariery... Bo oto co si� dzieje: w �wiat bez 
�adnych warto�ci wchodzi bohater tak�e warto�ci nie wnosz�cy i 
dlatego staje si� bohaterem tego �wiata. A w�a�ciwie jeszcze 
inaczej. W �wiecie bez warto�ci ukaza� si� cz�owiek, kt�rego 
kreuje si� jako nosiciela warto�ci w tym w�a�nie �wiecie 
najwa�niejszej, a brakuj�cej: si�y, poczucia w�asnej mocy! Uznany 
za nosiciela Si�y, mo�e Dyzma robi� sw� b�yskawiczn� karier�. 
Ale gdyby naprawd� ow� si�� posiada�, gdyby naprawd� by� 
cz�owiekiem mocnym, powie�� straci�aby sw�j paszkwilowy, 
groteskowy charakter. By� mo�e straci�aby tak�e ow� atrakcyjno�� 
dla czytelnik�w prze�omu lat 80-tych i 90-tych! 
Prawda, krytycy przedwojenni podkre�lali, �e Mostowicz nie 
wyposa�y� swych bohater�w (��cznie z Dyzm�) w �ycie wewn�trzne (bo 
przecie� naiwna pisanina Niny jest tak�e tylko sposobem pokazania 
jej wewn�trznej pustki). Ale pisarz �wiadomie zrezygnowa� z 
wyposa�ania swych bohater�w w prze�ycia i doznania psychiczne i 
intelektualne. Jego za�o�eniem bowiem by�o stwierdzenie, �e takich 
prze�y� nie ma, �e istnieje pustka psychiczna, �e ci ludzie u 
w�adzy to po prostu marionetki, ku...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin