Wilkinę papierową wypatrzyłam w internecie na forum z rękodziełem. Spróbowałam sama, a potem namówiłam czytelników Wstępu Wolnego, żeby popletli ze mną. Na czym to polega?Koszyk powstaje z rurek zwiniętej gazety, które zaplata się tak samo jak z prawdziwej wikliny. Gazetę trzeba pociąć w pasy (najlepiej Wyborczą albo Rzepę, dobry miękki papier) o szerokości ok. 7-10 cm. Potem zaczynając od rogu zwijać, a na koniec ostatni kawałeczek posmarować cudownie prostym kleiwem - mąka z wodą, żeby rurka się nie rozwinęła.Na wyplecenie małego koszyczka trzeba minimum 30 rurek, czas wyplatania tej ilości 60 minut. Najlepsze rurki mają średnicę ok. 5 mm. Tak! To jest pożliwe! Na poczatku rurki są grube, źle skręcone, ale po jakimś czasie ręce same pracują i można już nawet wyłączyć myślenie i kręcić, kręcić. Wyplatanie koszyka jest naprawdę proste, trzeba tylko zrobić dwa pierwsze. I od razu je schować głęboko, nie patrzeć, nie załamywać rąk, że takie krzywe. Potem zrobić trzeci koszyk i pojawią się wspaniałe postępy! Wiem co mówię! Mam też patent jak pomalować koszyk z wikliny papierowej. Trzeba rozrobić bejcę (torebeczka w sklepie chemicznym kosztuje 2 zł), najlepiej ciemny kolor, żeby zakrył tekst gazety. Malujemy pędzlem. Palce też się pomalują, ubierz rękawice. Jak już wszystko wyschnie można pomalować lakierem. Ja wzięłam zwykły do malowania parkietu. Uwaga! Strasznie mocno i długo trzeba wietrzyć po tym mieszkanie - weź swoje dzieło i pomaluj je na podwórku. Po wysuszeniu (na balkonie, parapecie) koszyk staje się sztywny, dyskretnie błyszczy i zupełnie znika jego papierowy charakter. Jest szlachetny i naprawdę piękny!
1
darqz