Szklarski Alfred - 2[1]. Tomek na Czarnym Lądzie.pdf
(
1415 KB
)
Pobierz
6980761 UNPDF
SZKLARSKI ALFRED
Tomek na Czarnym L
ą
dzie
Data wydania:1987
Londyn, dnia 20 czerwca 1903 roku.
Droga Sally!
Wczoraj przyjechał do Londynu mój kochany Ojciec! Wiesz ju
Ŝ
zapewne, co to oznacza.
Wyruszamy na now
ą
wypraw
ę
łowieck
ą
, tym razem do Kenii i Ugandy w Afryce. B
ę
dziemy
chwytali: goryle, hipopotamy, nosoro
Ŝ
ce, słonie, lwy i
Ŝ
yrafy! Czy mo
Ŝ
esz to sobie
wyobrazi
ć
?! Po usłyszeniu tej wiadomo
ś
ci nie spałem niemal cał
ą
noc, my
ś
lałem ju
Ŝ
o
niezwykłych przygodach, jakie mog
ą
si
ę
nam przydarzy
ć
na Czarnym L
ą
dzie.
Jutro wyje
Ŝ
d
Ŝ
amy do Hamburga. Ojciec spotka si
ę
tam z panem Hagenbeckiem trudni
ą
cym
si
ę
sprzeda
Ŝą
dzikich zwierz
ą
t do cyrków i ogrodów zoologicznych. Ojciec z panem Smug
ą
,
tym sławnym podró
Ŝ
nikiem i łowc
ą
zwierz
ą
t, którego poznała
ś
podczas naszego pobytu w
Australii, pracowali do tej pory w przedsi
ę
biorstwie pana Hagenbecka. Ale obecn
ą
wypraw
ę
organizujemy całkowicie na własn
ą
r
ę
k
ę
. Stało si
ę
to mo
Ŝ
liwe dzi
ę
ki spieni
ęŜ
eniu bryły złota
ofiarowanej mi w Australii przez pana O’Donella, gdy dopomogłem jemu i jego synowi w
uwolnieniu si
ę
z r
ą
k rozbójników.
Udajemy si
ę
wi
ę
c do Afryki. Oprócz ojca i pana Smugi jedzie z nami równie
Ŝ
bosman
Nowicki. Oczywi
ś
cie zabieram mego wiernego Dinga. Zmienił si
ę
bardzo od czasu, kiedy
ofiarowała
ś
mi go na pami
ą
tk
ę
. Z młodego, rozkosznego psiaka przeistoczył si
ę
w dzielnego
Przyjaciela. Oddali
ś
my go w Anglii do specjalnej szkoły, gdzie przyucza si
ę
psy do polowania
na grubego zwierza. Byłaby
ś
z niego dumna tak jak ja, gdyby
ś
mogła go teraz zobaczy
ć
. W tej
chwili le
Ŝ
y przy moim biurku i przekrzywiwszy głow
ę
, spogl
ą
da na mnie, jakby wiedział, do
kogo pisz
ę
.
My
ś
lałem,
Ŝ
e przed wyruszeniem na now
ą
wypraw
ę
uda mi si
ę
razem z ojcem odwiedzi
ć
wujostwa Karskich w Warszawie. T
ę
skno mi troch
ę
za nimi, bo przecie
Ŝ
sp
ę
dziłem u nich tyle
lat po
ś
mierci Matki. Nie jest to jednak mo
Ŝ
liwe, dopóki Rosjanie okupuj
ą
Warszaw
ę
. Na
pewno zaraz by aresztowali Tatusia, który za spiskowanie przeciwko carowi musiał ucieka
ć
za granic
ę
.
Dzi
ę
kuj
ę
Ci, kochana Sally, za miłe listy. Kiedy je czytam, zawsze mi si
ę
przypomina, jak to
dzi
ę
ki Dingowi znalazłem Ci
ę
wtedy zagubion
ą
w buszu w pobli
Ŝ
u Waszej farmy. Widzisz,
Ŝ
e
ch
ę
tnie dotrzymuj
ę
obietnicy i cz
ę
sto pisz
ę
w swoim oraz Dinga imieniu. Mam nadziej
ę
,
Ŝ
e
naprawd
ę
przyjedziesz z wizyt
ą
do Anglii, jak zapewniaj
ą
Twoi Rodzice. Poznałem Twego
Stryja, u którego masz zamieszka
ć
po przybyciu do Londynu. Mówił mi,
Ŝ
e spodziewa si
ę
Ciebie za kilka miesi
ę
cy. On równie
Ŝ
, chocia
Ŝ
nie jest ju
Ŝ
tak młody, kocha podró
Ŝ
e i
przygody.
Teraz oczekuj moich listów z Afryki. Postaram si
ę
przesła
ć
Ci kilka ciekawych fotografii.
Pozdrawiam Ci
ę
serdecznie, moja Droga Przyjaciółko, a Dingo li
Ŝ
e ró
Ŝ
owym j
ę
zorem Twój
mały nosek.
Tomasz Wilmowski
P. S. Dingo naprawd
ę
polizał Twoj
ą
fotografi
ę
. Kupiłem doskonały nó
Ŝ
my
ś
liwski.
Tomek
NIEZWYKŁE SAFARI
Tomek poruszył si
ę
niespokojnie na w
ą
skiej koi. Otworzył oczy i natychmiast rozejrzał si
ę
po kabinie. Promienie wschodz
ą
cego sło
ń
ca o
ś
wietlały j
ą
przez okr
ą
gły iluminator. Zrazu
chłopiec nie mógł poj
ąć
, dlaczego zbudził si
ę
nieoczekiwanie o tak wczesnej porze. Zacz
ą
ł
wi
ę
c czujnie nasłuchiwa
ć
; po krótkiej chwili nie miał w
ą
tpliwo
ś
ci — jego sen przerwało
nagłe znieruchomienie statku.
Zgrzyt ła
ń
cuchów opuszczanych kotwic oznaczał,
Ŝ
e przybyli ju
Ŝ
do Mombasy w Afryce
Równikowej.
Tomek zerwał si
ę
z koi. Szybko narzucił na siebie ubranie, po czym wybiegł na pokład.
Marynarze zakotwiczali statek w malowniczej zatoce. Bł
ę
kitno-zielone morze otaczał
półkolem l
ą
d porosły wspaniał
ą
, tropikaln
ą
ro
ś
linno
ś
ci
ą
. Z dala mo
Ŝ
na było rozró
Ŝ
ni
ć
strzeliste palmy kokosowe z pióropuszami koron obok starych, zadziwiaj
ą
cych ogromem
baobabów, rozło
Ŝ
yste drzewa mangowe, szerokolistne migdałowce i smukłe papajowce.
W
ś
ród drzew bieliły si
ę
mury domów, a na wzgórzu w
ś
rodku miasta sterczały rumowiska
dawnej budowli obronnej.
Białawe rafy koralowe, ci
ą
gn
ą
ce si
ę
wzdłu
Ŝ
pokrytego bujn
ą
zieleni
ą
wybrze
Ŝ
a, dodawały
Mombasie niezapomnianego uroku.
W zatoce stało kilkadziesi
ą
t statków ze zwini
ę
tymi
Ŝ
aglami. Wi
ę
kszo
ść
z nich miała
nieskazitelny kształt starych arabskich
Ŝ
aglowców. Gdy si
ę
na nie spogl
ą
dało, wydawa
ć
si
ę
mogło,
Ŝ
e tutaj czas nie post
ę
puje naprzód. Od wieków niezmiennie północno-wschodni
monsun, wiej
ą
cy od wybrze
Ŝ
y Azji, przywiewał podobne stateczki do Mombasy, natomiast
wiatr południowo-zachodni umo
Ŝ
liwiał im powrót do portów macierzystych
1
[
1
Monsun (z arab.
mausim
— pora roku) — wywoływany sezonowymi zmianami ci
ś
nienia atmosferycznego nad kontynentem i oceanem wiatr, który w ciepłej
porze wieje znad morza w stron
ę
l
ą
du, a w porze chłodnej odwrotnie. Wraz ze zmian
ą
kierunku wiatru nast
ę
puje nagła zmiana pogody.
Monsunowi l
ą
dowemu (zimowemu) towarzyszy przewa
Ŝ
nie pogoda sucha, a morskiemu (letniemu) deszczowa. Monsuny wyst
ę
puj
ą
w
południowej i południowo-wschodniej Azji. Zalicza si
ę
do nich tak
Ŝ
e podobne wiatry wschodniej Afryki Równikowej, południowej Australii
oraz słabsze, mniej regularne wiatry południowego wybrze
Ŝ
a Alaski, północnej Kanady, północno-wschodniej Europy i północnej Syberii.
].
Jak dawniej, tak i teraz z kuchni okr
ę
towych mieszcz
ą
cych si
ę
pod płóciennymi dachami
unosił si
ę
zapach korzeni, którymi Arabowie zwykli przyprawia
ć
po
Ŝ
ywienie.
Tomek rozgl
ą
dał si
ę
z zainteresowaniem. Przecie
Ŝ
port Mombasa miał bardzo ciekaw
ą
,
cho
ć
nie zawsze chlubn
ą
przeszło
ść
. Od paru wieków stanowił niejako bram
ę
dla całej Afryki
Wschodniej. Podczas dawnego najazdu Portugalczycy spalili miasto, lecz dzi
ę
ki w
ę
złowemu
poło
Ŝ
eniu na szlaku komunikacji morskiej, szybko d
ź
wign
ę
ło si
ę
z popiołów. Przez długie
lata Mombasa była jednym z głównych o
ś
rodków handlu niewolnikami. Dziesi
ą
tki tysi
ę
cy
afryka
ń
skich Murzynów wywieziono st
ą
d na dalekie kontynenty.
Tomek rozmy
ś
lał o tym i nie mógł po prostu poj
ąć
, i
Ŝ
w tak uroczym zak
ą
tku popłyn
ę
ło
tyle krwawych łez nieszcz
ę
snych bra
ń
ców.
— A to dopiero z ciebie ranny ptaszek! — odezwał si
ę
Wilmowski, podchodz
ą
c do syna ze
Smug
ą
i bosmanem Nowickim.
— Zbudziłem si
ę
, gdy maszyny ucichły na statku — odparł chłopiec. — Podziwiam
pi
ę
kny krajobraz i stoj
ą
ce w porcie malownicze stare
Ŝ
aglowce. Zastanawiam si
ę
, czy nie
słu
Ŝ
yły do wywo
Ŝ
enia st
ą
d niewolników.
— Jestem tego niemal pewny — wtr
ą
cił bosman Nowicki i zaraz dodał ciszej: —
Słyszałem, brachu,
Ŝ
e w Mombasie podobno jeszcze teraz handluje si
ę
lud
ź
mi. Je
Ŝ
eli masz
wielk
ą
ochot
ę
, to za sztuk
ę
perkalu mo
Ŝ
esz kupi
ć
tutaj Murzyna lub Murzynk
ę
.
— Czy to naprawd
ę
mo
Ŝ
liwe, tatusiu? — zapytał Tomek, gdy
Ŝ
niezbyt dowierzał słowom
Ŝ
artobliwego bosmana.
— W roku tysi
ą
c osiemset czterdziestym pi
ą
tym Anglicy wymogli na miejscowym
sułtanie podpisanie porozumienia zakazuj
ą
cego wywo
Ŝ
enia niewolników z Afryki
Wschodniej. Łatwiej jednak było spowodowa
ć
zawarcie umowy, ni
Ŝ
dopilnowa
ć
zaprzestania
handlu przynosz
ą
cego du
Ŝ
y dochód Arabom oraz niektórym kacykom murzy
ń
skim. Nic wi
ę
c
dziwnego,
Ŝ
e i dzisiaj jeszcze handluje si
ę
w tym kraju niewolnikami — odpowiedział
Wilmowski.
Tomek nie prosił o dalsze wyja
ś
nienia, gdy
Ŝ
uwag
ę
jego pochłon
ę
ła du
Ŝ
a motorówka, w
której przybyli na statek angielscy urz
ę
dnicy portowi. Dzi
ę
ki rekomendacjom Hagenbecka,
dobrze znanego władzom angielskim, Wilmowski szybko załatwił wszelkie formalno
ś
ci celne
i łowcy wkrótce mogli zej
ść
na wybrze
Ŝ
e.
W porcie panował nadzwyczaj o
Ŝ
ywiony ruch. Murzyni oraz Arabowie rozładowywali i
załadowywali statki, w zakamarkach pokładów bawiły si
ę
gromady brudnych, półnagich
dzieci. Murzy
ń
scy rybacy wynosili z łodzi kosze pełne wielkich, kolorowych krabów,
poruszaj
ą
cych niezgrabnie długimi ko
ń
czynami.
Dalsze obserwacje Tomka i jego towarzyszy przerwał wysoki, chudy m
ęŜ
czyzna, który
wła
ś
nie do nich podszedł.
— Czy mam przyjemno
ść
powita
ć
panów Wilmowskiego i Smug
ę
? — zapytał, uchylaj
ą
c
białego korkowego hełmu.
Plik z chomika:
kubolina12310
Inne pliki z tego folderu:
13 - Zamach na Milusia.pdf
(41453 KB)
09 - Woje Mirmila cz.3.pdf
(37075 KB)
08 - Woje Mirmila cz.2.pdf
(35768 KB)
07 - Woje Mirmila cz.1.pdf
(35529 KB)
11 - Wielki Turniej.pdf
(32920 KB)
Inne foldery tego chomika:
Regał 001
Regał 002
Regał 003
Regał 004
Regał 005
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin