Jordan Penny - Harlequin Kolekcja 77 - Gra o spadek.pdf

(797 KB) Pobierz
235860068 UNPDF
PENNY JORDAN
Gra o spadek
Tytuł oryginału: A Time to Dream
0
235860068.004.png 235860068.005.png 235860068.006.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kiedy zadzwonił telefon, Melanie stała skupiona na najwyższym
szczeblu wysokiej drabiny i z wysuniętym językiem oraz zmarszczonym
czołem usiłowała przykleić do ściany, która niestety nie była ani prosta, ani
gładka, pierwszy – czyli najważniejszy – kawałek tapety.
Ignorując uporczywy terkot, ostrożnie docisnęła przyciętą płachtę.
Hałas jednak sprawił, że jej koncentracja prysła.
Cały kłopot polegał na tym, że powoli zaczynała jej doskwierać
samotność. Nie mogła tego zrozumieć. Przecież marzyła o tym, żeby w
spokoju spędzić kilka najbliższych miesięcy – wiosnę i lato z dala od miasta,
na cichej wsi, gdzie znajdował się stary, podupadły dom, który tak
niespodziewanie odziedziczyła i który postanowiła doprowadzić do stanu
używalności.
Potrzebowała odpoczynku, aby odzyskać siły zarówno po paskudnej
długotrwałej grypie, jak i po przeżytym niedawno załamaniu psychicznym.
Jeszcze parę miesięcy temu była zakochana w Paulu. Sądziła, że z
wzajemnością. Okazało się jednak, że Paul tylko się nią zabawiał, od
początku zaś zamierzał poślubić Sarę Jeffries i połączyć firmy należące do
ich rodzin.
Oczywiście ostrzegano ją przed Paulem. Louise Jenkins, szefowa
działu reklamy w Carmichaelu, z którą Melanie się przyjaźniła, delikatnie
próbowała jej wytłumaczyć, że do miłosnych zapewnień Paula należy
podchodzić z dużą rezerwą.
Niestety, Melanie jej nie posłuchała.
1
235860068.007.png
Któregoś dnia Paul usilnie ją namawiał, by wyskoczyli razem na
weekend. Odmówiła. Potem dowiedziała się, że spędził ten weekend z Sarą.
Na szczęście najbardziej ucierpiała na tym jej duma.
Kiedy Louise zbolałym głosem poinformowała ją o mających nastąpić
lada dzień zaręczynach Paula i Sary, Melanie – robiąc dobrą minę do złej
gry – wzruszyła ramionami i oznajmiła, że jest to jej najzupełniej obojętne,
bo Paul Carmichael absolutnie nic dla niej nie znaczy.
Bardzo mądrze, pochwaliła ją Louise. Obejmując przyjaciółkę
ramieniem, stwierdziła, że Melanie ma rację. Nie ma sensu rozpaczać po
kimś takim jak Paul. Był to człowiek płytki, próżny i samolubny, i na pewno
nie będzie w stanie uszczęśliwić żadnej kobiety. Gdy tylko imperium
biznesowe Jeffriesów zostanie przyłączone do imperium Carmichaela, Sara
szybko się przekona, iż gorące uczucie Paula wypaliło się.
Melanie słuchała przyjaciółki i kiwała ze zrozumieniem głową, w głębi
duszy jednak czuła się okropnie biedna, skrzywdzona i nieszczęśliwa.
Grypa dopadła ją dopiero po przyjęciu zaręczynowym, na którym
wszyscy pracownicy firmy musieli się obowiązkowo stawić. Melanie, choć
miała wrażenie, jakby ktoś ją wypatroszył, dzielnie zajęła miejsce przy
stoliku zarezerwowanym dla personelu i ze sztucznym uśmiechem
uczestniczyła w ceremonii.
Przekonywała samą siebie, że w sumie wszystko się dobrze skończyło.
Przecież Paul nigdy nie zamierzał się z nią ożenić, po prostu nudził się, a
ona była pod ręką. Mimo to przeżyła ogromne rozczarowanie. Paul, za
którym gotowa była niegdyś skoczyć w ogień, upokorzył ją, złamał jej serce,
pokazał, jaka jest naiwna.
Wkrótce potem otrzymała zdumiewający list od nieznanej sobie
kancelarii adwokackiej. Nadawca powiadamiał Melanie, że została jedynym
2
235860068.001.png
spadkobiercą niejakiego Johna Williama Burrowsa, który zapisał jej w
testamencie cały swój majątek. Na ten majątek składały się zgromadzone na
koncie bankowym pieniądze – około pięćdziesięciu tysięcy funtów – oraz
spory, zaniedbany dom wraz z zarośniętym ogródkiem i kilkoma hektarami
ziemi, znajdujący się na obrzeżach małej wioski w hrabstwie Cheshire.
Nie powinna mieć trudności ze sprzedażą posiadłości. Tak powiedzieli
jej prawnicy, kiedy pojawiła się w ich biurze. Zalecali sprzedaż, ponieważ
pan Burrows był dziwakiem, zwłaszcza w ostatnich latach życia, i zupełnie
nie dbał o dom i ziemię.
– Nie miał żadnej rodziny? Żadnych krewnych, którym mógłby
zapisać swój majątek? – spytała Melanie, zachodząc w głowę, dlaczego
obcy człowiek wybrał akurat ją na swoją spadkobierczynię.
– Owszem, miał. Kuzyna w drugiej linii – odrzekł prawnik. – Z którym
przed laty się pokłócił i zerwał z nim kontakty.
Melanie zdziwiła się. Czy w tej sytuacji ta wiejska posiadłość nie
powinna przypaść w udziale kuzynowi? Prawnik zaczął jej cierpliwie wyjaś-
niać, że każdy ma prawo swobodnie dysponować swoim majątkiem, i
korzystając z tego prawa, pan Burrows postanowił obdarować właśnie ją,
Melanie Foden. Zresztą, ciągnął prawnik, kuzyn pana Burrowsa jest
bogatym biznesmenem odnoszącym sukcesy na polu zawodowym. Na kimś
takim marne pięćdziesiąt tysięcy funtów przypuszczalnie nie zrobiłoby
wrażenia, a zdewastowany dom stanowiłoby większy kopot, niż
przyniósłby pożytku.
Gdyby nie była tak przygnębiona, tak zniechęcona do życia, gdyby
ostre wiosenne słońce jeszcze mocniej nie uwypukliło niedostatków jej
maleńkiego mieszkanka w Manchesterze i wreszcie gdyby nie rozbudzona
ciekawość – nawet nie chodziło jej o sam dom, co o pobudki kierujące
3
235860068.002.png
Johnem Burrowsem – pewnie posłuchałaby rady prawnika i poleciła mu
zająć się sprzedażą posiadłości.
W każdym razie Louise przekonała ją, że dom na wsi to zrządzenie
opatrzności, że właśnie tego Melanie najbardziej teraz potrzebuje – paru
miesięcy spokoju na odludziu.
– Ale ja nigdy nie mieszkałam na wsi! – zaprotestowała. – Nie wiem,
jak tam jest...
Louise roześmiała się wesoło: przecież Cheshire nie leży w środku
amazońskiej dżungli!
– Jak chcesz, możemy się tam wybrać w najbliższy weekend. Ty, ja i
Simon. Rozejrzysz się, zobaczysz, jak ci się wszystko podoba.
Ponieważ Simon, mąż Louise, był wykwalifikowanym inspektorem
budowlanym i mógł ocenić stopień zniszczenia domu, Melanie z
wdzięcznością przyjęła propozycję.
I dlatego teraz stała na najwyższym stopniu drabiny. Simon z Louise
jednogłośnie bowiem doszli do wniosku, że dom jest w nie najgorszym
stanie, więc opłaca się poświęcić trochę czasu i pieniędzy na to, by go
odnowić, a dopiero potem wystawić na sprzedaż.
– Tylko broń Boże nie sprzedawaj ziemi – powiedział Simon. – Krążą
plotki, że gdzieś w tych okolicach ma przebiegać nowy odcinek autostrady.
Jeżeli to prawda, ceny gruntu gwałtownie wzrosną.
Telefon wreszcie przestał dzwonić. Melanie ostrożnie zeszła z drabiny,
by obejrzeć swoje dzieło.
Sprzedawcy w sklepie z tapetami dokładnie opisała, jak wyglądają
ściany w domu pana Burrowsa, i wyjaśniła, że szuka czegoś, co by rozjaś-
niło wnętrze. Była zachwycona, gdy podsunął jej tapetę w ciepłym
beżowym odcieniu, pokrytą delikatnymi pomarańczowymi i niebieskimi
4
235860068.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin