Rodziewiczówna Maria - Florian.txt

(307 KB) Pobierz
Maria Rodziewicz�wna
Florian





atlantis - RUBICON

Opole 1991





producent wersji brajlowskiej

Altix Sp. z o.o.

ul. Surowieckiego 12A

tel/fax 644-93-77

Warszawa 1997.

tw�rca wersji dyskietkowej

0 0 72 224 0 114
Beata Witkowska


Rozdzia� I

0 1 72 0 3 108 1 24 1 32 1


0 1 72 0 3 108 1 24 1 32 1
- A to by�o tak. Ze czterysta lat temu jecha�a t�dy kr�lowa Bona. Babsko w�oskie chciwe i chy�
tre wymani�o od m�a ca�y ten kraj - i jecha�a z pocztem i zgraj� dworzan ziemi� dzier�awi�, zasta�
wia� i sprzedawa�. Kto dukaty mia�, albo drogie kamienie, lecia� jak pszczo�y na syt� i na ka�dym po�
pasie powstawali dziedzice, arendatory, ciwuny, gubernatory, a sepet W�oszki p�cznia�. Ot� si� zda�
rzy�o, �e gdy do H�uszy dotar�a, ju� wracaj�c ku Koronie, most si� pod karoc� zawali� i kr�lowa Bona 
w bagnie ugrz�z�a. Kr�lowa i sepety, kt�re zaraz za karoc� podskarbi wi�z�. Zrobi� si� s�dny dzie�. 
Rzucili si� dworzanie i ci, co jeszcze nic nie dostali, i cho� si� dw�ch utopi�o, reszta kr�low� na l�d 
wynios�a, a franciszkanie dali jej pierwsze poratowanie i go�cin�. Wskutek tego przeby�a w H�uszy 
trzy dni - na d�ugie wieki w historii tego kraju pami�tne. Czyni�a s�dy - wyroki i nagrody. Wi�c po 
pierwsze wystawiono na rynku szubienic� i powieszono ciwuna i tylu ch�op�w, ilu da�o si� z�apa� - za 
niezreperowanie mostu; po drugie gubernatorem zamianowano dworzanina Rupejk�, burmistrzem Sie�
lu�yckiego, a Wereszy�skiemu, kt�ry si�acz i olbrzym by� i ca�� karoc� z bagna wyd�wign��, i kr�low� 
nad g�ow� nios�c na brzeg wysadzi�, dano w wiekuisty zastaw Murasznik i Czarne Jezioro.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Franciszkanom op�aci�a si� te� kr�lewska go�cina. Otrzymali wiekuiste prawo po�owu ryb w je�
ziorze i pi��dziesi�t w��k lasu z obowi�zkiem utrzymywania w ca�o�ci owego niefortunnego mostu.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
I wtedy to ufundowa�a kr�lowa Bona wielki dzwon do franciszka�skiego ko�cio�a, kt�ry 
otrzyma� na chrzcie w kr�lewskiej ludwisarni imi� Florian, jako �e wypadek i cudowne uratowanie 
sta�o si� dnia czwartego maja w �wi�to Floriana M�czennika. Dopiero w trzy lata potem dzwon tu 
zjecha� i zawis� w nowo zmurowanej dzwonnicy - ot, tej w�a�nie, w kt�rej ty teraz sznury ci�gasz.

0 1 72 0 3 1
Tak prawi� pan Micha� Horehlad do Florka Skowro�skiego, syna organisty przy ko�ciele po�
franciszka�skim w miasteczku Wielka H�usza, na dalekich kresach dawnej Rzeczypospolitej.

0 1 72 0 3 1
Florek s�ucha�, miarowo ci�gn�c sznur sygnaturki na Anio� Pa�ski i gapi�c si� na go��bie zalud�
niaj�ce dzwonnic�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
W�r�d ich skrzyde� b�yska� czasem, barw� zielonoz�ot� wielki dzwon, s�awa miasteczka, �w his�
toryczny Florian.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
G�os zabiera� rzadko, w dorocznych �wi�tach i wielkich wypadkach. Zwykle duma� niemy i po�
t�ny, i przez �uki otwarte widny by� daleko w�r�d p�askiego piaszczysto-wodnego krajobrazu okoli�
cy, kt�rej str�owa� od czterystu lat.

Dzwonnica mie�ci�a si� w murze wysokim, kt�ry otacza� ko�ci�, klasztor, cmentarz i s�awne 
ogrody i sady franciszka�skie, ci�gn�ce si� od rynku a� do jeziora, nad kt�rym szeroko rozsiad�o si� 
szare, brudne, senne miasteczko. Popod murem wi�a si� ulica niebrukowana od piaszczystego go�ci�
ca, przez rynek i miasteczko do owego mostu nad przep�ywaj�c� przez jezioro rzek�. Most wysoki, 
w�ski, bez por�czy ur�ga� wszelkim przepisom in�ynierii i sta� tylko dlatego, �e nie m�g� si� zdecy�
dowa�, w kt�r� stron� mia� run��.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Ciekawa historia? Co? - spyta� pan Micha� Florka, ogl�daj�c si� po ogr�dku przed furt� do 
dawnego klasztoru.

0 1 72 0 3 1
- Ja j� znam i jeszcze wi�cej! - odpar� Florek urywaj�c dzwonienie na: "A S�owo Cia�em si� sta�
�o". Mnie opowiada� stary pan z Murasznika, jakem tam raki nosi�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- I jeszcze wi�cej! - powt�rzy� u�miechaj�c si�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Co wi�cej? - zagadn�� pan Micha�. - Stary ��e, bo stary. Co �ga�?

0 1 72 0 3 1
- Ot, o sepecie! Wydobyli podskarbiego bryk� i zabrak�o jednego sepetu. Kr�lowa obieca�a 
grafski tytu� temu, co odnajdzie, bo by� pe�en dukat�w, a potem dali �ozy tym wszystkim, co szukali 
i nurkowali, i nic nie pomog�o. A m�wi�, �e by� taki, co grafem by� nie chcia�, �ozy odle�a�, a dukaty 
schowa�.

0 1 72 0 3 1
- Rozumnie zrobi�! - mrukn�� pan Micha� i doda�: - A gdzie ksi�dz?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Tato go powi�z� do chorego za rzek�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- To i majowego nabo�e�stwa nie b�dzie.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Sp�ni si�, ale b�dzie.

0 1 72 0 3 1
Florek zaczepi� sznur o ko�ek i wyszed� zamykaj�c drzwi dzwonnicy.

0 1 72 0 3 1
- Rozpytam �ydk�w o wojn� i wst�pi�, bo mam do proboszcza interes.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Ju� odchodzi� - i w bramie jeszcze rzuci�:

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Tw�j tato si� upiera i dereszki mi sprzeda� nie chce, a s�ysza�em, �e lada dzie� konie do wojs�
ka bra� b�d�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- To po co pan kupuje, kiedy mog� wzi��.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Ryzykuj�!

0 1 72 0 3 1
- Tato te� ryzykuje - odpar� Florek nikn�c w drzwiach zabudowa� klasztornych.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Pan Micha� wgramoli� si� na ka�amaszk�, kt�r� sam powozi�, i ruszy� na rynek.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
By� to wielki piaszczysty plac z kwadratem drewnianych kramnic po�rodku i z wielk� zielon� 
cerkwi� u przeciwleg�ej do ko�cio�a strony. Reszt� bok�w zdobi�y �ydowskie domy i karczmy z za�
jazdami. Powietrze pomimo pi�knego majowego popo�udnia przesycone by�o woni� dziegciu, konopi, 
ryby i rogo�y - towar�w, kt�rymi handlowano; rynek jak zwykle w powszedni dzie� by� pusty i tylko 
kilka k�z spacerowa�o, badaj�c warto�� spo�ywcz� �mieci pozosta�ych z ostatniego targu.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Pan Micha� zatrzyma� sw� dereszowat� klacz przed najokazalszym domem, ustrojonym w szyld 
sklepu kolonialnego, i wszed� do �rodka.

0 1 72 0 3 1
Kilku �yd�w rozprawia�o gwa�townie przez lad� sklepow� z gospodarzem, kt�ry g�aska� d�ug� 
szpakowat� brod� i z zadowoleniem si� u�miecha�. Na dzwonek u drzwi gwar usta�, niespokojne spoj�
rzenia obj�y wchodz�cego, gospodarz do�� lekko g�ow� skin��.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Dobry wiecz�r, panie Abram. Co s�ycha� w gazetach? Bior� Germa�ce w sk�r�? - zagadn�� 
pan Micha�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Ojoj! Bior�. Wczoraj uradniki (uradnik - po ros. podoficer policji) tu zbili na rynku!

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Sk�d�e? Je�c�w p�dzili?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Ni! Tabor jecha�. Kolonisty z Polski. Precz ich goni�, na Sybir. Mo�na tanio konie i wozy ku�
pi�, bo ustaj�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- S�usznie! Szpiegi, szelmy!

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- A jakie zuchwa�e! Jeden to w g�os gada�, �e Kajzer i na Sybir po nich przyjdzie.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- A policja co na to?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Policja nie rozumie ich mowy. �ydki s�yszeli.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Trzeba by�o prystawowi (prystaw - po ros. naczelnik policji niewielkiej jednostki administra�
cyjnej) powt�rzy�.

0 1 72 0 3 1
- Nu, a jak on przyjdzie?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Co za on?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Nu, ten Kajzer!

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Tu do H�uszy? Zwariowali�cie!

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Dlaczego ja mam by� zwariowany, dlaczego nie gubernator! Ta jeden �ydek s�ysza�, �e maj� 
mied� z gorzelni zabiera� i wywozi�, i dzwony te�. Po co to?

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Et, brednie! Gdzie wojna, gdzie my!

0 1 72 0 3 1
- Nie daj Bo�e, �eby brednia by�a!

0 1 72 0 3 1
Pana Micha�a oblecia� niepok�j. Wierzy� niezachwianie w �yd�w.

0 1 72 0 3 1
- To wy si� ich spodziewacie? - szepn��.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Och, niech ich nasze wrogi si� spodziewaj�. My zal�kane. Oni straszne grabie�niki.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Tu pan Micha� ujrza� przez okno ksi�dza na wozie organisty i wyszed� pr�dko.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
- Proboszczu, poczekajcie - j�� wo�a� biegn�c za fur�. Ksi�dz - stary, od pi�tnastu lat osiad�y 
w H�uszy - obejrza� si�, g�ow� skin�� i r�k� mu da� znak, �eby do plebanii szed�, bo si� spieszy.

0 1 72 0 3 1
Jako� gdy pan Micha� znowu pod ko�ci� zjecha�, dzwoniono na majowe nabo�e�stwo i ksi�dz 
w kapie z zakrystii wychodzi�.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Pobo�nych by�o niewiele, ale z ch�ru rozleg� si� �piew loreta�skiej litanii - na dwa g�osy kobie�
ce, tak czysty, silny i zgodny, �e dziw by�o, sk�d takie cudo istnia�o w dzikim poleskim miasteczku.

0 1 72 0 3 1
Pan Micha� jako odwieczny tubylec wcale si� nie dziwi�. Wiedzia�, �e panna Bronis�awa Were�
szy�ska sko�czy�a konserwatorium w Warszawie, �e mog�aby �piewa� na scenie, ale wedle woli dzia�
da, pana Melchiora, siedzi w Muraszniku i uczy �piewa� ch�opskie dzieci, a jako wielka demokratka 
przyja�ni si� nawet ze Skowro�skimi i �piewa co niedziela na ch�rze z pi�kn� �usi� organi�ciank�, 
kt�rym z tej racji wyros�y rogi, �e si� maj� za obywatelstwo - �yki, d�abidudy!

0 1 72 0 3 1
Pan Micha� nienawidzi� Wereszy�skich, nienawidzi� ich s�siad�w Sko�ub�w, nienawidzi� w og�
le s�siad�w, kt�rzy nie byli tak jak on groszorobem, koniarzem, jarmarkowiczem, plotkarzem i na p� 
�ydowskim geszefciarzem. Ale pomimo swej poziomej natury nie m�g� si� powstrzyma�, by na Bron�
k� Wereszy�sk� nie popatrze� i przywita� j� uni�enie, gdy po sko�czeniu nabo�e�stwa zesz�a z ch�ru.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
By�a bo pi�kna, �e oczy rwa�a, pi�kna wzrostem, lini� m�odego cia�a, pi�kna z�ot� glori� w�o�
s�w nad g�ow� kszta�tn� i hardo osadzon�, pi�kna oczami prawie czarnymi, tak by�y fio�kowe, i bla�
dym koralem warg troch� dumnych w wyrazie, i z�otaw� barw� zdrowia na �ci�g�ych licach.

0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1
Nik�a przy niej urodziwa �usia Skowro�ska; cho� nie by�o m�odego cz�owieka w miasteczku 
i okolicy, kt�ry by si� nie podkochiwa� w pi�knej organi�ciance.

0 1 72 0 3 1
Odk�oni�a si� lekko Bronka Wereszy�ska panu Micha�owi i sz�a z nim przez ko�ci� do zakrystii, 
gdzie ksi�dz kap� zdejmowa� i zaprosi� ich oboje za sob�.

0 1 72 0 3 1
S...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin