00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:09:Teren pod szpitalem "Królestwo"|to dawne mokradła. 00:00:13:Były tu stawy,|przy których bielono płótno. 00:00:16:Ludzie moczyli wielkie płachty|tkanin w płytkiej wodzie... 00:00:20:i rozkładali do bielenia. 00:00:23:Woda parujšca z płócien|zasnuwała całš okolicę mgłš. 00:00:28:Póniej zbudowano tu|szpital państwowy. 00:00:31:Bielarzy zastšpili lekarze|i naukowcy. Najlepsze mózgi... 00:00:36:w kraju i najdoskonalsza|technologia. 00:00:41:Dla ukoronowania dzieła|nazwali szpital "Królestwem". 00:00:45:Mieli zgłębiać tajniki życia... 00:00:47:a przesšdy nie powinny już nigdy|zachwiać bastionów nauki. 00:00:55:Być może pycha ich|była zbyt wielka... 00:00:58:i nazbyt odżegnywali się|od spraw duchowych... 00:01:01:gdyż z czasem chłód i wilgoć|zaczęły powracać. 00:01:08:Drobne oznaki zmęczenia|z wolna objawiały się... 00:01:11:w tym doć solidnym|i nowoczesnym budynku. 00:01:16:Nikt z żywych jeszcze nie wie... 00:01:18:ale brama królestwa|na powrót się otwiera. 00:01:27:KRÓLESTWO Il 00:02:23:CZĘĆ ÓSMA|PANDEMONIUM 00:02:39:Dziękuję, Szwecjo. 00:02:49:Pan jest Stig G. Helmer? 00:02:53:Proszę tu pokwitować. 00:02:56:Moje volvo... 00:02:58:Od razu mam lepszy humor. 00:03:01:Ile to będzie kosztowało? 00:03:04:Zostawimy to do decyzji sšdu. 00:03:07:Skoro potwierdził pan,|że nazywa się Stig G. Helmer... 00:03:11:i przyjšł pan pozew,|powiem tylko... 00:03:14:że termin pierwszej rozprawy|wyznaczony jest za 14 dni. 00:03:54:To chyba nie jest dobry pomysł. 00:04:02:Tu jeste. 00:04:05:Wiesz, co? 00:04:06:Mam dla ciebie niespodziankę. 00:04:09:- Ładnie wyglšdasz, Rigmor.|- Zamknij oczy. 00:04:15:Rak Bondo wyglšda fatalnie. 00:04:18:Musimy jak najszybciej dokonać|transplantacji szpiku. 00:04:21:Radykalna terapia|to jedyny sposób. 00:04:25:Dokładnie to powiedział mi|wczoraj mój terapeuta. 00:04:28:Mogę mieć szczęcie, i rozstanę|się z praktykš lekarskš... 00:04:32:i z kierowniczš funkcjš. 00:04:37:Możesz już otworzyć oczy. 00:04:57:Więcej, więcej, więcej! 00:05:09:Ogłaszam was mężem i żonš. 00:05:34:Ten też już całkiem rozbity. 00:05:41:Jeste ranna? 00:05:50:Skoro to były wędrowne ptaki,|to rzeczywicie jest ich dużo. 00:05:57:Tyle dzisiaj skonfiskowano|pacjentom. 00:06:03:Chce pan dyrektor spojrzeć? 00:06:07:Niezbyt ładnie to wyglšda. 00:06:09:Możemy pomówić z pacjentkš,|która stosowała okłady? 00:06:14:Sšdzę, że zechce oczycić|sumienie. 00:06:17:Powinnimy zrobić co innego. 00:06:19:Rozmowa z pacjentkš mogłaby|być interesujšca. Jestem za. 00:06:25:- Dzień dobry, panie dyrektorze.|- Chcę widzieć ministra zdrowia. 00:06:30:Goć to czasem najlepszy lek. 00:06:37:Kiepsko z nim. Lubimy się|chwalić naszymi operacjami... 00:06:43:ale to opieka pooperacyjna|jest alfš i omegš. 00:06:47:Musimy twardo trzymać się zasad. 00:06:50:Żadnych wizyt.|Bez względu na rangę gocia. 00:06:53:Z drogi, Moesgaard, bo cię|zdzielę! Otworzę te drzwi! 00:06:57:- Nie może pan!|- Dlaczego? 00:07:00:- Ponieważ...|- Ponieważ został wypisany. 00:07:05:Minister rzeczywicie został|wypisany. 00:07:08:Wypisany? Przecież podobno|z nim kiepsko. 00:07:12:Ma duże poczucie obowišzku. 00:07:14:Powinnimy się cieszyć,|że chce pracować w parlamencie. 00:07:18:- W parlamencie?!|- To jest urok neurochirurgii. 00:07:21:Jednego dnia leży człowiek|jak kłoda, a następnego chodzi. 00:07:26:Tak bywa tylko w czasach|szkolnych. 00:07:29:Oszczęd mi tych opowieci|o życiu szkolnym. 00:07:32:Oby tylko nie palnšł tam czego|głupiego o tamtym wieczorze. 00:07:40:- Czyżbym go słyszał?|- Wszyscy słyszymy. 00:07:43:Wielcy ludzie często|pozostawiajš po sobie echo. 00:07:46:Zrobił takie wrażenie|na naszych pacjentach... 00:07:50:że naladujš teraz jego głos|i sposób bycia. 00:07:53:Po co? 00:07:54:To przekleństwo tego szpitala.|Zobowišzanie wobec kraju. 00:07:59:Niższe klasy nie odróżniajš|swojej osobowoci od cudzej. 00:08:04:To nędzne robaczki.|Mogę się wydać starowiecki... 00:08:09:ale ja tak to widzę. 00:08:28:Mamo, chodże! 00:08:35:To tylko wiatr. 00:08:40:Słyszałe to? 00:08:42:Zabrzmiało jak skowyt. 00:08:45:Jak głos rannego zwierzęcia,|nie uważasz? 00:08:50:Kto po prostu otworzył drzwi,|a potem je zamknšł. 00:08:54:Ty i logika, to jak ty|i piewnik z piosnkami ludowymi. 00:08:57:Uczysz się nie wiadomo, po co. 00:08:59:Co tu jest zupełnie nie tak. 00:09:03:Dlaczego zwierzę tak cierpi? 00:09:07:Chod, Bulder. 00:09:09:Tu się robi za bardzo jak w zoo. 00:09:19:Czego ode mnie chcesz?|Nie mam czasu na głupoty. 00:09:23:Ja niczego nie chcę. 00:09:25:To Braciszek. 00:09:28:Pomylałem, że może... 00:09:31:ty jeste właciwš osobš,|żeby przekonać mamę. 00:09:35:Bardzo chciałbym umrzeć... 00:09:37:ale mama nie chce mi pomóc. 00:09:44:Jeli ten odmieniec|chce zdechnšć... 00:09:47:powinna mu pomóc tak szybko|jak to możliwe. 00:09:50:Jeli będziemy otaczać opiekš|tak zdeformowane osobniki... 00:09:54:cały wiat zejdzie na psy. 00:09:57:To jest... 00:09:58:cholernie... deprymujšce. 00:10:02:Jeste chory. 00:10:04:On jest chory. 00:10:07:Ty też, bo nie widzisz, że słabe|jednostki trzeba eliminować. 00:10:11:Ty jeste słaby! 00:10:12:Gdyby miał, choć częć tej siły,|jakš ma Braciszek... 00:10:16:sprawiłby, że wszystko|wokół ciebie by ożyło. 00:10:19:Doć tego chrzanienia. 00:10:22:Jeli chce umrzeć, niech umiera. 00:10:28:Braciszku, ty nie możesz umrzeć. 00:10:32:Słyszysz? Chcę, żeby żył. 00:10:45:Strasznie dzisiaj drepczš. 00:10:49:A kiedy tak drepczš|w tę i z powrotem... 00:10:55:będzie im się wydawało,|że daleko zaszli. 00:11:00:Sš zapracowani jak mrówki. 00:11:03:Sš jak mrówki,|kiedy nie powinni być. 00:11:07:Kto wsadził kij w mrowisko... 00:11:11:żeby zobaczyć,|jak biegajš w kółko. 00:11:36:Ten lek przestali badać|w 1994 roku. 00:11:38:Nie leczy "łokcia tenisisty". 00:11:41:Łokcia tenisisty? 00:11:44:Przecież ja mam epicondilitis|lateralis humeri sinistri. 00:11:48:No włanie. "Łokieć tenisisty". 00:11:52:Mówili, że to niebezpieczne. 00:11:55:Tak, na korcie. 00:12:03:Puć mnie! 00:12:05:Jasne. Jak powiesz, dlaczego|złapano mnie znów w archiwum... 00:12:09:z duńskim idiotš! 00:12:28:Dobrze, że się zakolegowalicie. 00:12:31:Przy okazji... 00:12:33:Przez tydzień będę robił rundkę|po starych budynkach. 00:12:37:Chcesz na ten czas|pożyczyć mój samochód? 00:12:41:Wiem, że o gustach się|nie dyskutuje... 00:12:44:ale gdy chodzi o komfort jazdy,|audi nie ma sobie równych. 00:12:51:Mój wybór jest natury|estetycznej. 00:12:54:Brzydka czy piękna mierć? 00:12:57:Helmer i Camilla mnie dobijajš.|Pozostaje wybrać, kto pierwszy. 00:13:01:Daj spokój, mam własne problemy. 00:13:03:Każ Camilli skończyć z seksem,|i ucz się do egzaminu. 00:13:07:Nie czujesz mojej sytuacji. 00:13:09:- Nie znasz motta Moesgaardów.|- Jakiego? 00:13:12:- Wyzwanie to wyzwanie.|- Bardzo głębokie. 00:13:16:1600 stron dziennie|to nie wyzwanie? 00:13:19:Skšdże. Musi być z tego|jakie honorowe wyjcie. 00:13:27:DNA! 00:13:31:Nasze dziedzictwo i nasz dar|od przeszłych pokoleń. 00:13:37:Dziękuję... 00:13:40:za dar bycia prawdziwym Bondo. 00:13:43:Dziękuję za radoć,|która mnie teraz wypełnia... 00:13:47:gdy marzę o duchu... 00:13:50:który jest znakiem firmowym|mojej rodziny. 00:13:55:Ciało... 00:13:58:może nas zdradzić. 00:14:01:Ale nigdy... 00:14:04:intelekt! 00:14:07:Przez jaki czas nie będziecie|mieli ze mnš zajęć... 00:14:12:gdyż wyruszam na manewry... 00:14:15:zwišzane z transplantacjš|szpiku. 00:14:19:Mam nadzieję, że się spotkamy... 00:14:21:kiedy wynurzę się|po drugiej stronie. 00:14:32:Jest dobrze. 00:14:34:Czujesz to? 00:14:37:Wspaniale. 00:14:49:Jestem kurczakiem? 00:14:52:Jestem kurczakiem. 00:14:56:Prawdziwym kurczakiem. 00:14:59:Jestem kurczakiem. Kim jeste? 00:15:05:Jestem kurczakiem. Kim jeste? 00:15:08:Nie powtarzaj po mnie.|Masz odpowiedzieć na pytanie. 00:15:14:- Jakie było pytanie?|- Jestem kurczakiem, do cholery! 00:15:19:- To było pytanie?|- Mam doć. Doć, do cholery! 00:15:23:Poproszę, by cała grupa była|wstrętna dla Einara, 00:15:27:dopóki nie zdecyduje się|współpracować. 00:15:30:Mšdra decyzja. 00:15:42:Kiedy dostanę swój rodowy|prezencik? 00:15:47:Dopiero, co dostała wtorkowy|prezencik. 00:15:51:Nie chcemy cię zepsuć. 00:15:53:Oszczędzaj swojego mężusia. 00:15:56:Zobacz, jaki jestem wspaniały. 00:15:59:Jak ja wietnie pracuję. 00:16:02:Rozwinšłe się. 00:16:04:Gdyby słowo "duński" brzmiało|lepiej, opisałabym nim ciebie. 00:16:14:Jak leci, Bondo? 00:16:17:Dziękuję, wietnie. 00:16:20:Jestem przygotowany|na transplantację. 00:16:24:Mamy problem. Nie możemy|znaleć dawcy. Dotšd nie mamy. 00:16:29:Zwykle szukamy zgodnoci|wród krewnych... 00:16:32:ale podobno ich nie masz. 00:16:35:Przykra sprawa. 00:16:37:Szeptano, że mam przyrodniego|brata. 00:16:40:Ojciec był bardzo żywotnym|mężczyznš. 00:16:43:Wielkiego ducha, jak mówiš. 00:16:46:Przyrodni brat. Nadałby się. 00:16:48:Jeli istnieje, na pewno jest|prawdziwym Bondo. 00:16:52:Bracia przesyłajš pozdrowienia. 00:16:54:Nawet Helmer zaangażował się|w prace loży z nowš pasjš. 00:16:59:Mam tylko jedno,|jedyne życzenie. 00:17:03:Zostać kaczorem. 00:17:06:Tylko kaczorem i niczym innym|jak tylko kaczorem. 00:17:19:Drodzy bracia... i kaczorze. 00:17:23:Nivensen uważa, że tak trzyma|w garci dyrektora szpitala... 00:17:27:iż możemy podjšć nawet|drastycznš działalnoć... 00:17:31:bez obawy o jego interwencję. 00:17:34:Żeby zapewnić sobie,|choćby powierzchownš... 00:17:38:wiedzę na temat tego, co mamy|zwalczać, czyli okultyzmu... 00:17:42:zaprosiłem do nas paniš Drusse. 00:17:46:Obiecała jutro wieczorem|urzšdzić nam seans... 00:17:50:i opowiedzieć o alternatywnych|metodach leczenia. ...
miotlatychy