Opoka w Kraju, nr 49 (70).pdf

(399 KB) Pobierz
37
ISSN 1
OPOKA
505-0890
W KRAJU 49(70)
Kórnik maj 2004
Wydawnictwo seryjne, ukazujące się w nieregularnych odstępach czasu
pod redakcją Macieja Giertycha
Adres: ul. Parkowa 19/8, 62-035 Kórnik.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Numer specjalny
Wybory do Parlamentu Europejskiego
Nie oddawać pola
Zacząć muszę od apelu, by w wyborach tych uczestniczyć. Należę do kręgu
krytyków Unii Europejskiej, do tych, którzy apelowali by w referendum odrzucić
pomysł wejścia Polski do tej organizacji, do tych, którzy są przekonani, że Polska na
członkostwie straci materialnie, ale przede wszystkim duchowo, do tych, którzy będą
pracować nad tym, by naszą obecność w tej organizacji jak najszybciej zakończyć. Nie
oznacza to jednak, że należy oddawać sprawy związane z naszą obecnością w Unii w
ręce jej entuzjastów.
W kręgach przeciwników Unii Europejskiej pojawił się pomysł bojkotu
wyborów do Parlamentu Europejskiego. Niechęć do tej organizacji nie dziwi. Ale
dziwi naiwność w przekonaniu, że bojkot ma jakąś wartość dla Polski. Przecież ktoś
będzie kandydować i ktoś będzie głosować. Żadna frekwencja nie jest wymagana.
Polski elektorat kogoś do Parlamentu Europejskiego wyśle i ci parlamentarzyści będą
tam reprezentować Polskę. Co to będzie za reprezentacja? Jakie oblicze będzie miała?
Jak będzie Polska wyglądała w oczach parlamentarzystów innych krajów, gdy w
naszej delegacji znajdą się tylko euroentuzjaści? W tej chwili delegacje prawie
wszystkich krajów członkowskich posiadają posłów krytycznych wobec Unii
Europejskiej. Czy w polskiej delegacji ma takowych zabraknąć? A ilu ich będzie,
jeżeli pomysł bojkotu wyborów upowszechni się wśród elektoratu przeciwnego
polskiemu uczestnictwu w Unii Europejskiej? Bojkot wyborów to oddawanie pola
naszym przeciwnikom.
Przy okazji drobna uwaga etyczna. Jakoś tak się składa, że proponujący bojkot
reprezentują ugrupowania, które nie mają żadnej szansy na wejście do Parlamentu
Europejskiego. Czyżby ten proponowany bojkot był tylko wyrazem ich frustracji?
Niech każdy zwolennik bojkotu sam w swoim sumieniu odpowie sobie na pytanie, czy
właśnie ta okoliczność nie leży u podstaw jego decyzji.
1
Należy więc nie tylko kandydować do Parlamentu Europejskiego i innych
struktur unijnych, ale i uczestniczyć w wyborach, aby trafili tam kandydaci jak
najlepsi.
W tej chwili Komisarzem z ramienia Polski jest Danuta Hübner, kandydatka
lewicy, najgorsza z możliwych, była członkini PZPR, odpowiedzialna za tak nieudolne
negocjacje Polski z Unią, bardziej troskliwa o interesy Unii niż Polski. Kto ją tam
wybrał? Ani Sejm ani Senat nie miały okazji nad jej kandydaturą głosować.
Głosowanie odbyło się tylko na posiedzeniu Komisji Europejskiej polskiego Sejmu.
Jej kandydatura przeszła niewielką liczbą głosów przy wstrzymaniu się Platformy
Obywatelskiej i kilku nieobecnych. Nieobecni nie mają racji.
Podobnie będzie z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jak tam trafią
przedstawiciele Polski, których będziemy się wstydzić, to będzie wina nie tylko tych.
którzy co źle głosowali, ale i tych co nie głosowali, a w szczególności tych, którzy
nawoływali do bojkotu tych wyborów.
Zaborców też nie chcieliśmy, ale ich parlamentów nie bojkotowaliśmy, wręcz
przeciwnie, wysyłaliśmy tam najwybitniejszych naszych polityków. W Dumie był
Dmowski, w Reichstagu Korfanty, w Parlamencie Austro-Węgierskim Witos.
Wspominam najbardziej znanych. Ci politycy, wraz z około setką innych, nie tylko
godnie walczyli o polskie sprawy na terenie tych parlamentów, ale jako członkowie
tajnej Ligi Narodowej mieli wspólnie uzgodniony program, program wszechpolski,
jednolity dla wszystkich trzech zaborów i dla wszystkich warstw społecznych,
program, który doprowadził do odbudowania państwa polskiego.
Tak rozumiem misję polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. Dobrze by
było aby w interesie Polski parlament ten okazał się być terenem współpracy
wszystkich polskich posłów tam wysłanych. To zależy od tego, kogo tam wyślemy.
Co tam będziemy robić?
Jakie pole do działania w Parlamencie Europejskim będą mieli polscy posłowie,
przeciwnicy polskiej obecności w Unii? Nie będzie łatwo. Parlament ten ma dobrze
socjotechnicznie wypracowaną metodę wchłaniania nowych posłów w określony tryb
pracy mało wydajnej. Z jednej strony poseł dostaje ogromny prestiż i doskonałe
warunki do pracy w sensie organizacyjnym (biura, sprzęt, asystenci, tłumacze,
obsługa), a z drugiej przydział do jakiejś wąskiej dziedziny z ogromem spraw
szczegółowych. Zanim się zorientuje, jak działać by mieć wpływ na cokolwiek, staje
się małym kółkiem w wielkiej maszynie napędzanej ukrytym, ale bardzo
konsekwentnym programem z repertuaru poprawności politycznej, globalistycznej i
ideologicznej. Bardzo niewielu wie, że taki program istnieje i o co w nim tak
naprawdę chodzi. Trzeba będzie ogromnego hartu ducha i świadomości własnych
celów, by nie dać się zmanipulować. Poseł zajęty roztrząsaniem zasadności takiej czy
innej sprawy szczegółowej, na którą w jakiejś niewielkiej mierze ma wpływ, ma
równocześnie automatycznie przyjmować pewne zasady ogólne nie podlegające
dyskusji. Kwestionowanie tych zasad to będzie sprawa najtrudniejsza, ale i zarazem
najważniejsza. Mam nadzieję, że polscy posłowie potrafią dostrzec funkcjonowanie
tych obcych nam zasad i stawić im opór.
O jakie zasady tu chodzi? Oto kilka przykładów najbardziej widocznych. O
wszystkim decyduje wola większości, czyli nie ma czegoś takiego jak prawo
2
naturalne, nie mówiąc już o prawie Bożym. Celem jest zadowolenie człowieka, jego
szczęście i dobro doczesne. Jednak interes jednostki musi być podporządkowany
interesowi społeczeństwa jako całości. Interes narodów musi być podporządkowany
zbiorowemu interesowi społeczności międzynarodowej. Zasada pomocniczości
obowiązuje w relacjach między Unią a regionami, ale nie między Unią a państwami.
Wszelkie odniesienia wyznaniowe, czy do zbawienia duszy, są niedopuszczalne jako
wyraz braku tolerancji wobec inaczej myślących. Obowiązuje tolerancja wobec
wszelkich zachowań i poglądów z wyjątkiem krytycznych wobec tych zasad.
Funkcjonowanie tych i wielu innych zasad nie będzie naruszone głosowaniami nad
taką czy inną poprawką w dokumencie w danej chwili omawianym. Poseł ma się
oswoić, że takie zasady obowiązują i wybić sobie z głowy, że mógłby je zmienić.
Niestety, wielu ulega presji tej machiny i traci tożsamość, z którą przyszedł do
Parlamentu.
Mam nadzieję, że z Polakami tak łatwo im nie pójdzie. Nasza historia uzbroiła
nas do walki z narzucanymi nam racjami. Sądzę, że Unię czeka duża niespodzianka.
Jak się przekonają, że naszej krnąbrnej mentalności nie zmienią, to sami będą radzi, że
się z Unii wyniesiemy. Głęboko wierzę, że prędzej czy później to nastąpi. Jak będzie
wola narodu by się wycofać, jak władzę w Polsce przejmą siły pragnące suwerenności
narodu, to znajdzie się sposób by tego dokonać.
Konstytucja
Jednym z pierwszych tematów ważnych z jakim się zetkniemy to sprawa
unijnej konstytucji. My oczywiście jej nie chcemy, niezależnie o tego jakie będą w
niej zapisy. Sam pomysł unijnej konstytucji nam nie odpowiada. Nas obowiązuje
konstytucja naszego kraju, a nie wymyślona w instancjach międzynarodowych. To nie
Parlament Europejski decyduje o poszczególnych zapisach proponowanej konstytucji.
Nie tam odbywa się ich ustalanie, ale w Radzie Ministrów i Komisji Europejskiej. To
też jedna z tych zasad różniących obyczaje w krajach europejskich i w Unii. Z reguły
uprawnienia odbierane parlamentom krajowym nie trafiają do Parlamentu
Europejskiego, ale do Komisji Europejskiej. Ale Parlament będzie nad konstytucją
głosował. Po pierwsze może samo głosowanie opóźniać. Po drugie może domagać się
referendów w krajach członkowskich i uznać odrzucenie w choćby jednym kraju za
ostateczne odrzucenie konstytucji dla całej Unii, a więc nie godzić się na głosowanie
w Parlamencie nad dokumentem już odrzuconym.
Jak znam życie instytucji międzynarodowych, podejrzewam jednak, że gdy
konstytucję odrzuci jakiś mały kraj to się ją jednak przyjmie, a ten kraj będzie się
zmuszać by ponownie nad nią głosował, aż do skutku. Nie będzie to takie łatwe jeżeli
odrzuci ją duży kraj, np. Wielka Brytania, a nawet Polski nie będzie tak łatwo
zmuszać. W każdym razie będzie temat do dyskusji i na to będzie można mieć jakiś
wpływ, pod warunkiem, że będzie w Parlamencie wystarczająco duża grupa
przeciwników konstytucji. W tej chwili jest ich trochę mało, ale wybory z 13 czerwca
mogą tę sytuację zmienić.
Federalizm i regiony
Unia zmierza ku strukturze federalnej, takiej jak w RFN czy w Stanach
Zjednoczonych. Ma więc być rząd federalny (Komisja Europejska) i regiony
3
zajmujące się sprawami lokalnymi. Czyli rządy i parlamenty państw narodowych mają
stopniowo ulec marginalizacji. Planowany jest Prezydent Unii, jego minister spraw
zagranicznych, wojsko unijne, wspólna waluta, a ostatnio nawet przebąkuje się o
dodatkowych podatkach na wspólne potrzeby Unii.
W USA i RFN czynnikiem łączącym jest wspólny język, który każdy obywatel
musi znać, by móc funkcjonować. W Europie języków jest wiele i metoda tygla jest
nie do zastosowania. Już w tej chwili w Parlamencie Europejskim wszystko jest
tłumaczone na bieżąco na 20 języków, ale w praktyce funkcjonują dwa języki,
angielski i francuski, a i ten drugi ma trudności, by utrzymać swój równorzędny status.
Powoli zdominuje język angielski, a wszystkie pozostałe będą jedynie stanowiły
lokalny koloryt, jak dzisiaj walijski w Wielkiej Brytanii, kataloński w Hiszpanii czy
serbołużycki w Niemczech. Wątpię, by dumne narody Europy kiedykolwiek się na to
zgodziły, szczególnie Niemcy, którzy mają swoje plany.
W tej chwili jedna z grup politycznych w Parlamencie Europejskim łączy Partie
Zielonych i Związek Ludów Europy. Do tego Związku należą 23 „nacje” takie jak
Korsykanie, Bretończycy, Baskowie, Szkoci ... i Ślązacy. W czasie posiedzenia
Parlamentu Europejskiego w dniu 5 maja demonstracyjnie rozwinęli swoje sztandary.
Była też rozprowadzana mapa Europy z podziałem na te nacje. Na niej Śląsk to nie
tylko Górny i Dolny, ale i Częstochowskie, Ziemia Lubuska i Zaolzie. Są też
wyróżnione Fryzja, Alzacja i Lotaryngia. Pokrojone są wszystkie kraje z wyjątkiem
Niemiec, do których dołączono Austrię, większą część Szwajcarii, Luksemburg,
Lichtenstein i włoski Tyrol. Nie ulega wątpliwości, że za całym pomysłem stoją
Niemcy, ich pieniądze i ich racje polityczne. Z mapy tej widać, że największa jest
nacja niemiecka, ulokowana w samym środku zjednoczonej Europy, a wokół są małe
”narodki”.
Równocześnie krążyła broszurka Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika.
Jest tam nieco inna mapa, z tym samym ekstremalnie rozumianym Śląskiem, ale i z
wyróżnionym innym kolorem obszarem Pomorza Gdańskiego i Środkowego
oznaczonym jako ”Cashoubs” oraz wyróżnionym kolorem niemieckim okręgiem
Kalinigradzkim z podpisem ”Prussia”. Niemiecka inspiracja jest tu oczywista.
Jak wielokrotnie przypominałem, już w 1914 roku kanclerz Bethmann-Hollweg
planował zjednoczyć całą Europę pod panowaniem Niemiec, tak jak Bismarck
zjednoczył w 1871 Niemcy pod panowaniem Prus. Te plany nie uległy przedawnieniu.
W projekcje jest Republika Federalna Europy pod niemieckim zarządem. Trzeba te
sprawy stale przypominać Europejczykom, a o wiele chętniej tego słuchają niż
naszych ubolewań nad zbyt małymi dopłatami do rolnictwa czy nicejskim podziale
głosów. Myślę, że Polska, najbardziej wyczulona na aspiracje niemieckie, pierwsza
zauważy każdą dążność supremacyjną Niemiec i jej parlamentarzyści będą w tej
sprawie uświadamiać innych.
Partie ponad-narodowe, międzynarodówki
W Parlamencie Europejskim praca odbywa się za pośrednictwem grup
politycznych, czyli partii ponad-narodowych. Chodzi o oswajanie parlamentarzystów z
myśleniem partyjnym, w odróżnieniu od narodowego. To grupy polityczne mają
sekretariaty i aparat do przygotowywania zaleceń jak głosować, wyznaczają mówców
do różnych tematów, dysponują środkami na ekspertyzy itd. A tak się akurat składa, że
4
w grupach najsilniejszych, chadeckiej, socjalistycznej, jak i Zielonych dominującą rolę
odgrywają Niemcy. Od niedawna pojawił się pomysł finansowania z Unii
Europejskich partii ponad-narodowych, czyli międzynarodówek. Trzeba koniecznie
zwalczać tą tendencję i powrócić do myślenia kategoriami narodowymi. Nie tylko
trzeba będzie się regularnie konsultować w gronie narodowym (polscy posłowi
wszystkich opcji politycznych), ale i dążyć do oficjalnego ukształtowania się grup
narodowych jako oficjalnych organizacji wewnątrz parlamentarnych.
Ideologia
Sądzę, że najszybciej i najwyraźniej polska obecność w Parlamencie
Europejskim da się odczuć w tematach ideologicznych. Oczywiście walka o zapis o
korzeniach chrześcijańskich w planowanej konstytucji ma tylko charakter pozorny. Po
pierwsze w ogóle konstytucji europejskiej nie chcemy, pod drugie co najwyżej pojawi
się zapis w jednym szeregu z korzeniami judaistycznymi, islamskimi i laickimi, a po
trzecie, nie chodzi o zapis, ale o faktyczne funkcjonowanie etyki katolickiej w życiu
zbiorowym Europy. Tymczasem co chwila pojawiają się takie tematy jak aborcja,
eutanazja, ”małżeństwa” homoseksualne, badania nad komórkami macierzystymi
pochodzącymi z zabijanych ludzkich embrionów itd. Za każdym razem sprawy
oddawane są pod osąd większości (głosowania), i prawie zawsze obrońcy etyki
katolickiej przegrywają. Miejmy nadzieję, że to się zmieni - to zależy od tego kogo
wyślą do Parlamentu Europejskiego europejscy wyborcy, w tym Polacy. Zanim jednak
to się zmieni, Parlament Europejski usłyszy twardy głos polskich posłów, głos który
będzie słyszalny na całą Europę i to, mam nadzieję, będzie najbardziej wymierny
pożytek z polskiej obecności w tym parlamencie. Ojciec Święty Jan Paweł II
wielokrotnie wyrażał nadzieję, że Europa powróci do swoich chrześcijańskich korzeni
i liczy na Polskę, że w tym dziele odegra liczącą się rolę.
Od Piotra jak i od wszystkich Apostołów Chrystus żądał, aby byli jego
świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii i aż po krańce ziemi (Dz 1,8),
Czyż przeto nawiązując do tych Chrystusowych słów nie wolno nam wnosić zarazem,
że Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego
Świadectwa? Że właśnie stąd - z Warszawy, a także z Gniezna, z Jasnej Góry, z
Krakowa, z całego tego historycznego szlaku, który tyle razy nawiedzałem w swoim
życiu i który w tych dniach znowu będę miał szczęście nawiedzić, że właśnie stąd, ze
szczególną pokorą, ale i ze szczególnym przekonaniem trzeba głosić Chrystusa? Że
właśnie tu, na tej ziemi, na tym szlaku, trzeba stanąć, aby odczytać świadectwo Jego
Krzyża i Jego Zmartwychwstania? Ale, Umiłowani Rodacy, jeśli przyjąć to wszystko,
co w tej chwili ośmieliłem się wypowiedzieć - jakże ogromne z tego rodzą się zadania i
zobowiązania! Czy do nich naprawdę dorastamy? Jan Paweł II, Plac Zwycięstwa,
Warszawa, 2.VI.1979.
Pożytki
Skoro dotarłem już do potencjalnych pożytków z polskiej obecności w
Parlamencie Europejskim, to pozwolę sobie wymienić jeszcze kilka innych.
Niewątpliwie najważniejszym będzie obrona chrześcijańskiej tożsamości Europy, o
czym wyżej, ale to nie wszystko. Ta obrona będzie też obroną tożsamości Polski,
5
116941366.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin