Rys historyczny powstania kryminalistyki
Przełom XIX i XX był okresem wielu przemian gospodarczych i społecznych. Powstanie ówczesnych ośrodków przemysłowych oraz rozwój wielkich miast spowodowało na niespotykaną, do tamtych lat skalę, olbrzymią falę migracji ludności ze wsi do miast. Ludzie poszukiwali nowych szans na lepsze, wygodniejsze życie. Przyjeżdżali do miast i podejmowali pracę w przemyśle. Powstawanie nowoczesnego społeczeństwa w wielu krajach europejskich miało także negatywne konsekwencje. Należała do nich narastająca anonimowość życia ludzi i ich alienacja społeczna. Zjawiska te przyczyniły się do niespotykanego w tamtych czasach wzrostu przestępczości i katastrofalnego obniżenia poziomu bezpieczeństwa. Ponadto okresowe załamywania się nowego systemu generowało powstanie kryzysów gospodarczych, powodujących bezrobocie i wzrost liczby ludzi bezdomnych.
Narastały napięcia psychiczne ludzi, stresy, frustracja i poczucie zagubienia w nowym, nieznanym im świecie.
Ówczesne formacje utrzymania bezpieczeństwa i porządku społecznego wielu państw, szczególnie w zachodniej Europie, wobec ciągłego wzrostu przestępczości stawały się bezradne. Istotnym powodem takiego stanu były także liczne przejawy humanizacji życia w tym okresie, jak wprowadzenie w wielu państwach znaczących zmian kodyfikacji prawnych. Wyeliminowały one między innymi tortury w procesie karnym i wprowadziły szeroką skalę ochrony praw jednostki. Zubożenie policji o takie środki, w znacznym stopniu wpływające na uzyskiwanie znaczących wyników w prowadzonych postępowaniach, stworzyły pilną konieczność znalezienia nowych środków zwalczania przestępczości, a w szczególności środków, które byłyby pomocne do wykrywania sprawców przestępstw oraz udowadnianie im winy.
Przestępstwem wówczas jak pisze E. Locard było czynienie tego, czego zabraniało prawo, mające na celu utrzymywanie porządku społecznego i spokoju publicznego, albo też nie czynienie tego, co ono nakazuje. Zatem być przestępcą, znaczyło nie być posłusznym prawu.
Z pomocą aparatowi ścigania przyszła, równie szybko rozwijająca się wówczas nauka, technika i rozwój wiedzy, stosującej wyspecjalizowane metody poznania.
W ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku, kiedy upowszechniono wyniki prac trzech ludzi:
- Alfonsa Bertollona, twórcę antropometrii kryminalnej i innych technik identyfikacyjnych,
- Frances Galton, twórcę systemu identyfikacji daktyloskopijnej autora książki „Finger Prints” (1892)
- Hansa Grossa, austriackiego sędziego śledczego, autora książki uznawanej za podstawowe dzieło z zakresu kryminalistyki „Podręcznik sędziego śledczego jako system kryminalistyki” (1893), uważanego za ojca kryminalistyki,
zaczęto mówić o powstaniu nauki nazwanej kryminalistyką. Skorzystała ona głównie z dorobku naukowego medycyny sądowej, nauk przyrodniczych i chemii. Nie bez znaczenia okazał się także dorobek kilku dziedzin technicznych, w tym produkcji broni palnej i przemysłu włókienniczego. To właśnie te nauki dostarczyły nowoczesnej metodyki wykrywania przestępstw oraz badania i naukowego wykorzystywania dowodów rzeczowych. Dostarczyły one ponadto niezawodnych metod identyfikacji człowieka, nowoczesnej klasyfikacji i rejestracji daktyloskopijnej, metod badania miejsca zdarzenia i efektywnej pracy z dowodem rzeczowym.
Zastosowanie powyższych metod sprawiło, że tym razem przestępcy poczuli się bezradni, gdyż dzięki metodyce kryminalistycznej zaczęto wykrywać sprawców przestępstw dotychczas uznawanych za bezkarnych. Wyposażenie policji w te specjalne środki pracy śledczej w znaczącym stopniu zahamowały wzrost przestępczości, a wykorzystywanie dowodów rzeczowych spełniło znaczącą rolę w procesach dowodowych i często przyczyniało się do udowodnienia sprawcy winy.
Historia życia kilku z prekursorów kryminalistyki
Reguły i miary, według których historia wybiera swoich pionierów i bohaterów, należą do jej wielkich tajemnic. Kiedy w 1879 wybrała Alfonsa Bertillona, aby zapoczątkował nową erę kryminalistyki, posłużyła się chwytem więcej niż dziwnym. Alfons Bertillon był tak skryty i nieudolny w nawiązywaniu wszelkich kontaktów, że sprawiał wrażenie wręcz odpychające. Jego skrytość szła w parze z nieufnością, sarkazmem, wybuchami wściekłości, nużącą pedanterią oraz brakiem wszelkich odczuć estetycznych. Wyłącznie dzięki stosunkom ojca Adolfa Bertillona, poważnego lekarza, statystykai wiceprzewodniczącego paryskiego Towarzystwa Antropologicznego znalazł się jako pomocnicza siła biurowa w prefekturze policji. Do jego obowiązków należało uzupełnianie kartoteki kryminalnej o dane personalne, zanotowane przez funkcjonariuszy policji w czasie aresztowań kryminalistów i prowadzonego śledztwa.
Zaledwie cztery miesiące później okazało się, że historia uczyniła dobrze przemyślany wybór, kierując Bertillona do paryskiej prefektury. Zdecydowało o tym, jak się okazało jego dzieciństwo, kiedy przyglądał się jak, jego ojciec i dziadek mierzyli niezliczone ilości czaszek ludzkich wszystkich ras – by dociec czy istnieje związek pomiędzy kształtem głowy a duchowym rozwojem człowieka. Często także obijało mu się o uszy nazwisko belgijskiego astronoma i statystyka Queteleta, który próbował ująć statystycznie przestępczość i miedzy innymi obliczyć procent kryminalistów w ludzkiej społeczności.
Quetelet pragnął również dowieść, że fizyczny rozwój człowieka podlega ścisłym prawom. Ponadto twierdził, że nie ma na świecie dwóch ludzi, u których wymiary wszystkich kończyn byłyby tożsame, że szansa znalezienia dwóch ludzi dokładnie tego samego wzrostu ma się jak 1:4. Stąd też wspomnienie pomiarów dokonywanych przez ojca oraz innych antropologów nie opuściło Bertillona już nigdy.
Kiedy latem 1879 roku wypełniał w ciągu dnia ok. 4 tysięcy kart przestępców, nanosząc jak twierdził bezsensowne dane, mało przydatne do ich identyfikacji, wpadł na pomysł dokonywania pomiarów więźniów przyprowadzanych do rejestracji. Zezwolono mu na to, w ramach eksperymentu. Bertillon z gniewną zawziętością w ciągu kilku tygodni dokonał pomiarów większej liczby aresztantów. Mierzył ich wzrost, długość i obwód głowy, długość ramion, palców i nóg. Przekonał się przy tym, że u różnych ludzi mogą być identyczne pojedyncze wymiary, nigdy jednak cztery czy pięć wymiarów. Wskazywał, że wymiary kości dorosłego człowieka w ciągu całego życia pozostają takie same. Owładnęła go „potęga idei”. Nagle uwierzył, że odnalazł sens swojego życia i wreszcie będzie mógł udowodnić, że nie jest przypadkiem beznadziejnym i czarną owcą w rodzinie. Sporządził stosowny raport do przełożonego, w którym opisał swoją nowatorska metodę rozpoznawania przestępców. Próbował w nim ponadto dowieść, że jeśli wykonać 11 pomiarów i zanotować to w jego karcie rejestracyjnej, to według rachunku prawdopodobieństwa szansa znalezienia innego kryminalisty o tych samych wymiarach równałaby się 1: 4 191 304. Jeśli zrobić 14 pomiarów, stosunek ten spadnie do 1:286 435 456. Co więcej Bertillon opracował system by karty z pomiarami więźniów rejestrować w sposób umożliwiający szybkie ich porównywanie. Jednak to nie przekonało jego przełożonego, mało otrzymał nawet ostrzeżenie, aby nie zajmował się rzeczami, które wykraczają poza krąg jego podstawowych obowiązków.
Musiał niestety poczekać z wdrożeniem swoich pomysłów do czasu zmiany na stanowisku prefekta paryskiej policji. Gdy ta nastąpiła, dostał upragnioną szansę wypróbowania swojej teorii.
Bertillon pracował w pewnym rodzaju niemym, zawziętym opętaniu. Mierzył, kontrolował, notował. Nie dowierzał nawet swoim pomocnikom by pozwolić im wypełnić karty rejestracyjne. Do 15 lutego 1883 roku kartoteka liczyła 1800 kart, ale nie przyprowadzono dotąd nikogo, kogo Bertllon już raz wymierzył i mógł rozpoznać na podstawie swoich kart. Na 9 dni przed zakończeniem trzymiesięcznego terminu próby, 20 lutego 1883 roku, gdy skończył pomiary więźnia o nazwisku Dupont, miał wrażenie, że ma przed sobą znajomą twarz. Po dokładnym sprawdzeniu wszystkich wymiarów okazało się, że należały one również do więźnia ale o nazwisku Martin, aresztowanego za kradzież pustych butelek. Teoria Bertillona sprawdziła się. System identyfikacji zaczął działać, jak się okazało także wobec kilku przypadków niezidentyfikowanych zwłok. Nieprzychylność wielu ustąpiła z wolna miejsca niechętnemu uznaniu.
W ciągu 1884 roku Bertillon zidentyfikował trzystu uprzednio karanych, którym udało się wyślizgnąć z sieci starych metod identyfikacyjnych. System został nazwany antropometrią a niedługo po tym paryscy dziennikarze ukuli słówko „bertillonage”, które funkcjonuje do dziś (można sprawdzić w Internecie). Także „bertillonage” zapanował na kilka lat w wielu krajach Europy i obu Ameryk, póki Anglik Francis Galton nie opublikował swojej pracy na temat daktyloskopii. To ona rozdzieliła tych dwóch wielce zasłużonych dla kryminalistyki ludzi i odebrała prymat dumnych z Bertillona Francuzom. Od tego czasu daktyloskopia stanowi niezmiennie główny oręż walki z przestępczością, a stworzony przez nią niezawodny system identyfikacji ludzi stał się dominującym i wszedł na stałe do praktyki śledczej na całym świecie.
Jednak za nim do tego doszło inny brytyjski urzędnik William J. Herschel już w 1877 roku sygnalizował swojemu przełożonemu, naczelnemu inspektorowi więzień w Bengalu, w Indiach propozycję wprowadzenia identyfikacji więźniów na podstawie odcisków dwóch palców wskazującego i środkowego z prawej dłoni. Propozycję swoją opierał na własnych doświadczeniach, jakie przeprowadził prze ostatnie 20 lat. Twierdził, że wykonał tysiące kart odcisków palców i potrafi na ich podstawie identyfikować ludzi. Często obserwował u chińskich kupców przybywających do Bengalu jak pieczętowali zawarte umowy odciskiem poczernionych kciuków. Sam metodę tą zaczął stosować przy wydawaniu należności pieniężnych hinduskim emerytowanym żołnierzom. Przed jej zastosowaniem nagminnie zdarzały się przypadki wyłudzania przez nich podwójnych poborów, natomiast po jej wprowadzeniu problem zniknął.
Herschel uświadomił sobie, że odciski palców jednego człowieka nie są nigdy identyczne z odciskami drugiego, że linie papilarne na czubkach palców przebiegają u każdego w sposób odmienny. Ponadto korzystając ze swojego notesu „Znaki ręki” miał możliwość okresowego sprawdzenia, jak zachowują się linie papilarne wielu osobników na przestrzeni 10, 15, a nawet 19 lat. Ze zdumieniem stwierdził, że ciągle pozostają takie same. Umocniło go to w przekonaniu, że linie papilarne na opuszkach palców nie zmieniają się.
Choćby człowiek się zestarzał, choćby na skutek choroby i wieku jego twarz i postać ulegały zmianie, rysunek linii pozostawał ten sam. Pozostawał osobisty, niezmienny znak, po którym można było poznać człowieka nawet po śmierci, choćby nie pozostało zeń nic prócz kawałka skóry na palcach ręki. Czyżby natura rzeczywiście nigdy nie powtarzała swojego dzieła i chciała naznaczyć każdego człowieka tak, by nie można go było zamienić.
Kolejny szef pionierów kryminalistyki okazał się niedowiarkiem i chociaż w sposób życzliwy, nie mniej jednak stanowczy uznał propozycję Herschela za wytwór gorączkowej fantazji. Odpowiedź taka pogrążyła autora w depresji, która sparaliżowała go na kilka lat.
W tym samym czasie, kiedy Herschel próbował przekonać swojego przełożonego do swoich racji, pewien szkocki lekarz, doktor Henry Faulds, pracował w szpitalu w Tokio. Faulds był człowiekiem o zupełnie innym sposobie bycia niż Herschel – kłótliwy, mądry i pełen fantazji, ale zarazem drażliwy, choleryczny, egocentryczny i uparty.
Nigdy nie zetknął się z Herschelem, nigdy nie słyszał o jego eksperymentach w Indiach. Kiedy jednak w 1880 roku skierował do brytyjskiego czasopisma „Nature” w Londynie list, znajdował się w nim opis kilku znalezionych w Japonii prehistorycznych skorup glinianych z odciskami palców i kilka uwag dotyczących studiów autora nad ich istotą, głównie stwierdzenie, że rysunek linii skóry palców nie ulega zmianie przez cale życie, może zatem lepiej aniżeli fotografia identyfikacji. W latach 1879-1880 zebrał Faulds liczne odciski palców i zaczął studiować np. odmienność linii papilarnych pomiędzy narodami. Potem studiował zagadnienie dziedziczenia linii papilarnych.
. W końcu czysty przypadek naprowadził go na ślad, którego nie przestał już tropić. Policja japońska zwróciła się do niego o zbadanie śladu linii papilarnych, który ujawniono na murze w sąsiedztwie Fauldsa w związku z dokonaną kradzieżą. Gdy porównał on ślad zabezpieczony na murze ze śladami podbranymi od podejrzanego okazało się, że zestawione ze soba ślady nie odpowiadają sobie. Faulds przekazał informację policji, że zatrzymano niewinną osobą. Rzeczywiście w parę dni po tym ujęto prawdziwego włamywacza. Pobrane od niego ślady tym razem odpowiadały temu zabezpieczonemu na murze.
Kolejny przypadek, kiedy poproszono Fauldsa o pomoc dotyczył też sprawy kradzieży. Sprawca ty razem pozostawił na miejscu ślad całej dłoni. Gdy Faulds zaczął porównywać ten ślad ze swoją kolekcja śladów porównawczych okazało się, że pochodzi on od jednego ze służących. Ten poproszony o wyjaśnienia, przyznał się do kradzieży.
Teraz nie ulegało już wątpliwości, że Faulds odkrył metodę dowodzenia winy – metodę, która musi zrewolucjonizować prace policji na całym świecie. W istocie odkrył możliwości, których Herschel sobie nie uświadamiał.
Gdy Herschel przeczytał artykuł w „Nature” natychmiast próbował dochodzić swoich praw do tej metody. Nie mógł pogodzić się z myślą, że ktoś, kto zaledwie rok zajmował się śladami linii papilarnych wynalazł to, co jemu zajęło lat blisko 20.
Kłótliwy Faulds nie chciał oddać prawa pierwszeństwa własnych pomysłów komuś innemu, jednak dowiedział się, że w Scotland Yardzie, uważają go za oszusta.
W między czasie F. Galton odwiedził w Paryżu Bertillona i poznał jego system, jednak coś nie dawało mu spokoju i kazało poszukiwać innych rozwiązać. Postanowił więc nawiązać kontakt z Herschelem. Ten udostępnił natychmiast Galtonowi wszystkie swoje materiały oraz podczas spotkania zademonstrował mu sposób daktyloskopowania osób.
Galton po zapoznaniu się z dokumentacją Herschela zrozumiał, że ma w ręku coś o wiele bardziej ważkiego niż bertillonage. Zapewne system Bertillona oznaczał postęp, jednak metoda oparta o dokumentowanie śladów linii papilarnych dawała możliwości o wiele większego postępu.
Przeto podczas pamiętnego wykładu Galtona 25 maja 1888 roku na temat systemu Bertillona wspomniał, że oprócz tego systemu istnieje jeszcze inna metoda identyfikacji – odciski palców - którą dotychczas widocznie zlekceważono.
Galton zaraz po wykładzie zabrał się do roboty. Po trzech latach posiadał zbiór odcisków większy, niż kiedykolwiek miał Herschel. Jednak nigdy się nie zdarzyło, aby odciski 10 palców jakiegoś człowieka zgadzały się z odciskami innego. Następnie rozpoczął prace nad usystematyzowaniem tej wiedzy i stworzeniem systemu, który mógłby konkurować z systemem Bertillona. W końcu wydawało się Galtonowi, że odkrył 60 rożnych wzorów podstawowych, potem uzyskał pewność, że istnieją tylko cztery grupy zasadnicze, z których dadzą się wyprowadzić wszystkie inne wzory.
W roku 1891 Galton wysłał sprawozdanie ze swoich prac nad systemem identyfikacji ludzi opartym o odbitki linii papilarnych do czasopisma „Nature”, w którym wspomniał jak bardzo jest zobowiązany Herschelowi. Następnie w 1892 roku ukończył książkę i w tymże roku ukazała się pod tytułem „Fingerprints”. Było rzecza nieuniknioną, że książce tej przypadła decydująca rola na arenie naszej historii.
Śledcze badanie miejsca zdarzenia
Współczesna kryminalistyka jest dyscypliną kompleksową. W dalszym ciągu korzysta z osiągnięć i metod innych dyscyplin naukowych, stosując je wprost, bądź adaptując do swoich potrzeb, albo na ich podstawie wypracowuje metody własne. Nie zmienił się także do dziś zasadniczy cel kryminalistyki, jakim jest:
opracowywanie skutecznych metod wykrywania przestępstw i ich sprawców oraz metod gromadzenia przeciwko nim dowodów winy na potrzeby organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Działalność ta polega m.in. na identyfikacji sprawcy przestępstwa z podejrzanym na podstawie śladów, jakie pozostawił on po sobie lub jakie wyniósł na sobie z miejsca zdarzenia. Praktyka pracy śledczej wskazuje, że tam, gdzie dokonano przestępstwa, istnieją zawsze poza ofiarą przestępstwa i przestępcą liczni „niemi świadkowie” – ślady, wszelkie przedmioty - dowody rzeczowe pozostające w jakimś związku z czynem, sprawcą czynu lub jego ofiarą lub spowodowane czynem przestępnym zmiany w świecie zewnętrznym . Mogą one, przy odpowiedniej wiedzy i uwadze prowadzącego śledztwo, wnieść dużą jasność w najbardziej pogmatwaną sprawę Stąd metodyka postępowania i sposób działania na miejscu zdarzenia przedstawicieli organów ścigania oraz czynności podjęte wobec podejrzanego w celu pozyskania takich śladów należy do jednych z najbardziej istotnych czynności procesowych. Nazywa się je odpowiednio oględzinami miejsca, rzeczy lub osoby (art. 207 i 208 kpk oraz sposób ich dokumentowania art. 143,147,148,150 kpk) czyli „zbadaniem w określonym celu”.
Najbardziej złożoną formą oględzin są oględziny miejsca - to czynność, która polega na bezpośrednim poznaniu zmysłowym wycinka przestrzeni lub pomieszczenia.
Poznanie zmysłowe to przede wszystkim poznanie wzrokowe, jednak przy oględzinach miejsca mogą być wykorzystane także i inne zmysły ludzkie (dotyk, powonienie, słuch).
Oględziny miejsca dokonywane są w pierwszej fazie postępowania przygotowawczego – często jeszcze na etapie czynności sprawdzających lub też po wszczęciu postępowania przygotowawczego. W tym okresie organ procesowy posiada zwykle bardzo ograniczoną wiedzę o przestępstwie i podstawowym celem jego działań jest uzyskanie jak największej ilości informacji o istocie zdarzenia oraz zabezpieczenie rzeczowych źródeł dowodowych dla potrzeb postępowania. Jest to czynność wymagająca, poza niezbędnymi dużymi kwalifikacjami, wyjątkowej dokładności i sumienności. Należy zaznaczyć, że nie ma tu z reguły możliwości powtórzenia bądź uzupełnienia wykonanych czynności. Wszystko pominięte w oględzinach i nie zauważone przepada i zniekształca odtwarzany obraz zaistniałego zdarzenia. Bardzo ważnym parametrem jest również czas, jaki upłynął od popełnienia przestępstwa. Najcenniejsze są pierwsze godziny poszukiwań, i w tej dziedzinie im bardziej czas upływa , tym bardziej niknie „prawda”.
Wszelkie działania śledcze mogą być prowadzone na wielu płaszczyznach i w wielu miejscach, w tym oględziny jako jedna z czynności wykonywanych przez organa ścigania w ramach badania miejsca zdarzenia.
Badanie miejsca zdarzenia jest to zespół wzajemnie powiązanych działań o charakterze procesowym i pozaprocesowym prowadzonych przez organa ścigania w celu wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności zaistniałego zdarzenia, ustalenia jego charakteru, wskazania ewentualnych sprawców oraz zebranie materiału dowodowego w oparciu o ustalenia poczynione na miejscu jego ujawnienia.
W ramach badania miejsca zdarzenia mogą być realizowane równocześnie działania:
1) procesowe – przyjęcie ustnego zawiadomienia o przestępstwie, przesłuchanie świadków, poszkodowanych, oględziny miejsca, osoby lub rzeczy, przeprowadzenie eksperymentów procesowych itp.,
2) operacyjne – wywiad, zasadzki, organizacja poufnych źródeł informacji itp.,
3) i inne - działania blokujące, zaporowe, pościg, użycie psów tropiących, penetracja terenu, zabezpieczenie miejsca itp.
Oględziny jako składowa badania miejsca zdarzenia to czynność procesowa, w trakcie której organ prowadzący je po szczegółowym zapoznaniu się z ich przedmiotem (miejsce, osoba, rzecz lub zwłoki) podejmuje działania polegające na ujawnianiu, zabezpieczaniu i wstępnym zbadaniu szeroko rozumianych śladów kryminalistycznych, w celu wyjaśnienia charakteru i okoliczności zaistniałego zdarzenia oraz ustalenia jego sprawcy (art. 297 kpk).
Cele oględzin m.in. przyjęto określać mianem „siedmiu złotych pytań”:
1) co się zdarzyło?
2) gdzie?
3) kiedy?
4) w jaki sposób?
5) za pomocą czego?
6) dlaczego?
7) kto dokonał przestępstwa?
Skorzystanie ze wszystkich możliwości dowodowych, jakie daje technika kryminalistyczna, wymaga znacznego zasobu wiedzy specjalistycznej, którą dysponuje specjalista (art.205 kpk) jako pomocnik procesowy, do którego zadań należy wykonanie czynności technicznych, polegających na:
1) utrwaleniu wyglądu przedmiotu oględzin (miejsca, osoby, rzeczy lub zwłok),
2) poszukiwaniu, ujawnieniu i zabezpieczeniu technicznym i formalnym znajdujących się na przedmiocie oględzin śladów kryminalistycznych.
ślady w rozumieniu kryminalistyki są to :
wszelkie dające się ustalić w określonym wycinku rzeczywistości następstwa tych zmian, których zespół albo tworzy jakieś zdarzenie (np. włamanie, zabójstwo, wypadek), albo jest z tym zdarzeniem ściśle powiązany (np. ślady ucieczki, ślady ukrycia łupu itp).
Tadeusz Hanausek
Ślady kryminalistyczne posiadają dwie następujące cechy:
1) są one następstwami określonych zachowań, faktów i zjawisk, a więc wykazują z tymi zachowaniami, faktami czy zjawiskami powiązanie przyczynowo-skutkowe,
2) mają charakter materialny są możliwe do wykrycia i zbadania.
...
asiab.90