miekkie policzki.txt

(5 KB) Pobierz
Nie spuszcza�am z niego wzroku. Zbli�y� twarz do mojej. J�zykiem przejecha� po rz�sach. Ociemnia�am...

rys. Monika Zdaniewicz
Czytaj wi�cej

    * Tr�jk�t r�wnoboczny �
    * Pani Krytyk �
    * Odcisk na duszy �

(...)
Znali�my si� z widzenia. Mijali�my na imprezach. Raz, gdzie�, grali�my w kalambury. Kiedy�, gdzie� po�ycza�am od niego pieni�dze na taks�wk�. Zaprasza�am na kaw�. Tacy znajomi bez przesz�o�ci. Jak dalecy powinowaci. Bez rozm�w, �art�w, bez spor�w, ciekawo�ci. Znali�my o sobie plotki, anegdoty, w kom�rkach mieli�my wypisane swoje numery.

Milczenie stawa�o si� coraz ci�sze. Zaraz b�dzie obra�liwe pomy�la�am sobie. M. patrzy� na kasy. Otwart� d�oni� otar� oczy.
Odwr�ci� si� do mnie.
- Co czytasz?
- Analizy bliskowschodnie. � powiedzia�am na odwal si�. Potem zrobi�o mi si� wstyd. Wygl�da� na smutnego.
Zacz�am co� mu t�umaczy�. Polityka zawsze by�a moj� mocn� stron�. M�wi�am wi�c du�o i coraz szybciej. Jakbym nie rozmawia�a od tygodni. Bo nie rozmawia�am od tygodni.
- Ciekawe � powiedzia� wolno M, grzebi�c plastikow� �y�eczk� w rozlanej kropli kawy. R�k� podpar� brod�. "Pr�nia ci��y" pomy�la�am niesprawiedliwie.
- Zawsze tu czytasz? � zjecha� wzrokiem z moich ust, poprzez podbr�dek a� dotar� do dekoltu. Zastyg�am, boj�c si� g��biej odetchn��. Nie chcia�am celowa� w niego sutkami.
- Czasami... jak nie mog� spa� w domu.
- Tak. S�ysza�em. Spojrza� mi wreszcie w oczy.
- Masz g�sia sk�rk�. Nie za d�ugo tu siedzisz?
- Nie masz za ci�kiej torby? Przeprowadzasz si�? � sta�am si� zaczepna.
�a�owa�am, �e nie mog� zagapi� si� na rozporek. Ordynarnie. Z g�ow� spuszczon� nisko. M�czy�ni powinni mie� prze�roczyste wstawki. W my�lach za��da�am r�wnouprawnienia.
Wr�ci� wzrokiem do moich oczy. U�miechn�� si� nagle szczerze.
- Zgarn�li mnie z pracy.
- Nie mog� bez Ciebie sp�dzi� wieczoru. My�l� o Tobie... To mi�e...
- Tak.
Siwia�y mu skronie. Gapi�am si� na nie. "Wi�c jeste�my ju� w tym wieku?".
- Mam ochot� si� napi�. Jedziesz?
Zaskoczy� mnie.
- Co b�dziesz tu robi� sama?
Mia�am ochot� po�o�y� r�k� na jego d�oni.

W taks�wce by�o ciasno. Cienki materia� jego garnituru parzy�a mi sk�r�. Odwr�ci� si�. Nachyli� si� lekko.
- �adnie pachniesz.
Ciep�o oddechu porusza�o moje w�osy. Praw� r�k� po�o�y� na oparciu. Czu�am rami� opieraj�ce si� o m�j kark. Na granicy sk�ry krew pulsowa�a mocniej. Widzia�am jego profil. Zasch�o mi nagle w gardle.
Mieszkanie by�o prawie puste. W�a�ciciel w T-shircie z twarz� Che nalewa� alkohol. Spojrza� na nas nieprzytomny. Macha� r�kami nad g�ow�. To przywitanie. Wielka tajlandzka szafa rze�biona w s�onie sta�a na tle betonowej �ciany. Opar�am si� o ni� plecami. Poczu�am ch��d. Przeszed� mnie dreszcz. Czu�am si� jak Marsjanin podczas wyprawy badawczej na Ziemi�.

Potem M. przyni�s� mi whisky. Patrzy� na mnie. Kiwa�am g�ow� w rytm muzyki. Wyj�� kostk� lodu. Obliza�. Potem przesun�� j� po mojej sk�rze. Po szyi, dekolcie, ramionach. Krople wody sp�ywa�y w d�. Nasze tymczasowe braterstwo stawa�o si� coraz bardziej kazirodcze.
Wyszli�my na balkon. Przed nami rozpo�ciera�a si� czarna panorama Pragi. �wieci�y jak rogi o�wietlone wie�e ko�cio��w.

Opieraj�c si� o barierk� palili�my, pili�my. Stali�my blisko. Twarz owia� mi lekki wiatr. Nagle poczu�am si� lekko. Zm�czenie odesz�o. Krew zacz�a szybciej kr��y�. Patrzy�am mu w oczy. Rozchyla�am wargi. Robi�am si� coraz �adniejsza. Dowcipniejsza. Uszczypliwa. Zaczepna. Po��dana.

W pokoju dziewczyny ta�czy�y boso. Kr�ci�y biodrami. Ich piersi ko�ysa�y si� w rytm muzyki pod lekkimi bluzkami. Opalone ramiona podnosi�y si� i opada�y. W�osy sta�y si� wilgotne od potu. Ich m�czy�ni udawali mieszka�c�w ameryka�skich gett. "Yo ziomalu" wyci�gali r�ce pokazuj�c dwa palce. Z kuchni dolatywa� zapach trawy.

- Zrobi� dla Ciebie wszystko tylko nie zmuszaj mnie do ta�ca � nachyli� si� blisko - Wszystko.
Delikatnie odsun�� mi w�osy z czo�a.
- Jestem Twoim niewolnikiem.
- B�d� musia�a Ci� utrzymywa�.
Otworzy� j�zykiem moje wargi. Straci�am oddech. Oczy mi zap�on�y. Po�ar. Zamkn�am powieki.
- Je�li si� nie odsuniesz posun� Ci� przy barierce.
- Jedziemy.

Nie pami�tam jak znale�li�my si� w taks�wce. Ca�owa� mnie. K�tem oka widzia�am przesuwaj�ce si� domy. Jego palce zatacza�y kr�gi na moich sutkach. Twardnia�y pod dotykiem. By�y jak jarz�binowe jagody. Takie jesieniami le�� na chodnikach przed moim domem. Pomara�czowo � czerwone, o napi�tej sk�rce. Rozgniatane butami wydaj� ciche pla�ni�cia. Stercza�y pod bluzk� wypr�one. Podniesiony ponad piersi stanik ciasno opina� p�uca.

Jego j�zyk r�s� w moich ustach. Wype�nia� ca�� przestrze�. Oddycha�am nosem, �wiszcz�c. Palce w moich w�osach trzyma�y mnie na uwi�zi. Nagle uda zacz�y pulsowa� krwi�. Jakby w kroczu znajdowa�o si� moje t�tni�ce serce. Z�arta ��dza pompa ss�co-t�ocz�ca. R�k� szuka�am rozporka. Cz�onek by� twardy. Czu�am go przez materia�.
Niezr�cznie rozpi�am suwak... Wsun�am r�k�. Mi�kka bawe�na slipek by�a ciep�a i wilgotna. Pachnia� mieszanin� potu, moczu i spermy.

Na klatce schodowej szli�my obok siebie w milczeniu. Trzymaj�c si� za r�ce. Otwiera� drzwi nachylaj�c si� nisko nad zamkiem. Ba�am si�, �e kl�knie.

Zdj�am bluzk�. M. wyci�gn�� r�ce. Mia� zamglone oczy. Nie spuszcza�am z niego wzroku. Zbli�y� twarz do mojej. J�zykiem przejecha� po rz�sach. Ociemnia�am. Bielizn� rzuci� na pod�og�. Majtki i stanik le�a�y jak kr�gi wok� moich st�p. Jakbym by�a �rodkiem tarczy strzeleckiej. Za strza� w dziesi�tk� Nagroda Prezesa.

Sta�am naga. Jeszcze przed dotkni�ciem czu�am ciep�o jego cia�a. By� jak toster. Czarne w�osy na piersiach podnosi�y si� ku mostkowi. Jak irokez na g�owach wystylizowanych punk�w. Si�gn�am r�ka za slipy. Po�ladki te� mia� ow�osione.
Minotaur. Pokryje mnie byk.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin