PRZEDSTAWIENIE WIELKANOCNE.doc

(92 KB) Pobierz
PRZEDSTAWIENIE WIELKANOCNE 2006

PRZEDSTAWIENIE WIELKANOCNE  2006 

            „A oni wierzyć w to nie chcieli”. 

Na scenie trwa zamieszanie, wszyscy przygotowują się do próby przedstawienie. Wśród publiczności siedzi reżyser. Osoby na scenie ustawiają się, do przodu wychodzi narrator przedstawienia, na krzesełku siedzi Piłat, po scenie idzie Jezus. Wszyscy są bez strojów. 

Narrator: Był zwyczajny przedświąteczny dzień. Ulicami miasta wolno szedł pobity,

poraniony Człowiek. Powolutku stawiał każdy krok. Przygarbiony dźwigał ciężki krzyż. Kim On jest? -pytali ludzie.

Z widowni wychodzi reżyser.

Reżyser: Co to ma być?! Co wy sobie wyobrażacie?! To ma być przedstawienie?! Cały ten scenariusz do niczego się nie nadaje. (rzuca scenariusz na ziemię) To działo się prawie 2000 lat temu! Kogo to może dzisiaj interesować? Żeby ludzie tutaj przyszli potrzeba czegoś na czasie Kto dziś interesuje się jakimś Jezusem? (uchylają się drzwi i wchodzi dziewczynka)

Dziewczynka: Przepraszam, szukam Pana Jezusa… podobno za kilka dni ma umrzeć, a przed tym będzie dłuuuugo szedł z krzyżem. Myślałam, że może już przyszedł. Nie wie pan?

Reż.: (jest zdumiony, ale i rozbawiony) Dziecko, Jezus umarł bardzo dawno. Jego tutaj nie ma… On odszedł.

Dziew.: Jak to?

Reż.: To był człowiek, którego już nie ma. I tyle!

Dziew.: (ze łzami w oczach) Kłamiesz! To nieprawda, nieprawda… (wybiega ze sceny)

Reż.: (do siebie) śmieszne dziecko… Na czym to ja skończyłem?

Zasuwa się kurtyna. Zza niej wychodzi zapłakana Dziewczynka i siada na scenie.

Dziew.: (mówi przez łzy) To nie może być prawda. Jezus tu jest… blisko. Przecież prawie widziałam jak przechodził, a wtedy wszystko się zmieniało! (uspokaja się) Muszę Go szybko znaleźć i wszystko Mu opowiedzieć!

      A oni wierzyć w to nie chcieli…   

STACJA PIERWSZA

Jezus przyjmuje niesprawiedliwy wyrok. 

KOMENTARZ:

Jezus bez słowa przyjmuje na siebie niesprawiedliwy wyrok. Chce poświęcić się dla ludzi, dla ich zbawienia. Nas tez spotykają sytuacje na które nie chcemy się zgadzać, nie są po nasze myśli, nie akceptujemy ich, krzywdzą nas, poniżają...... ale doświadczamy ich. Czy umiemy tak jak Jezus przyjąć nie sprawiedliwy wyrok? 

SCENA:

     ZUZIA, FRANEK, MAMA

F: hej młoda, odejdź od kompa, teraz moja kolej, spadaj!!!!!!

Z: proszę Cię, uczę się, jutro mam sprawdzian i jestem na necie, nie chce teraz go zamykać.

F: spadaj, ja musze pogadać z kumplem na gadu-gadu i przyjdzie jeszcze Jaco i zagramy. Idź już!!!!!!

Z: proszę Cię...

F: nie mamy o czym gadać (odpycha ja od komputera)

Z: zawołam mamę

F: wołaj, no lec po nią, co tu jeszcze robisz, i tak nic nie wskórasz

Z: ale proszę

F: spadaj!    

Z: mamo, mamo...

M: o co wam znowu chodzi? O co się kłócicie? Nie ma spokoju w tym domu

Z: mam.....

F: (do mamusi) ja mam jutro kolokwium z łaciny i musze się nauczyć. Chciałem skorzystać z      kompa bo mam tam potrzebne do tego dokumenty, a ona mi przeszkadza, nie chce mnie tu dopuścić, znów jakieś babskie ploty, a ja mam na prawdę cos ważnego. Mamusiu przecież sama to rozumiesz. Ona zawsze się wpycha i przeszkadza.

Z: mam.....

M: no wiesz, jak możesz tak postępować, nie wiesz ze Franek ma jutro ważny sprawdzian, może miałabyś trochę wyrozumiałości i miłości do brata!!! Tak się nie da żyć. Ile razy mam powtarzać, i czemu ja musze wiecznie was rozdzielać. Proszę teraz, Franek siadaj do nauki, a Ty Zuzanno do roboty, umyjesz naczynia po kolacji i wyprowadzisz psa. A Ty synku

(z miłością) ucz się spokojnie. 

STACJA DRUGA

Jezus bierze krzyż na ramiona 

KOMENTARZ:

Życie przynosi różne zdarzenia, radosne i smutne. Przynosi dobre rzeczy i krzyże. Radosne chwile, myślimy, że się nam należą, a  krzyże i cierpienia, myślimy, nie mogą nas spotkać, bo dlaczego nas, dlaczego nam musi się to przytrafiać. Panie Boże, dlaczego ja… a może przyjąłbyś swój krzyż i swoje cierpienie… 

SCENA:

Krzysiek, Karolina, Asia,

(dom, dzieci się bawią -  chłopiec mama jest zajęta swoimi obowiązkami) 

Karolina: Ładnie uczesałam twoją lalkę..., hej Asia!

Asia: Ładnie, prześlicznie.

Krzysiek: Mamo, o której wróci tata?

Mama: Za niedługo wróci z kopalni.

Asia: Tatuś musi  mi pomóc odrobić zadanie domowe...

Karolina: Mnie tata najpierw pomoże...

Krzysiek: Mamo, jak myślisz, tata pogra jeszcze ze mną  w piłkę...

Mama: Spokojnie, spokój!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Myślę, że tata znajdzie dla nas wszystkich czas, ale pamiętajmy, że tatuś jest zmęczony po ciężkiej pracy.

(dzwoni telefon, dzieci wracają do swych zajęć)

Mama: Halo. Co się stało?....... Ja... Jaki wypadek....w kopalni. Boże...Mój mąż(płacze i   odkłada słuchawkę).

Karolina: Mamo kto dzwonił?

Mama: Nikt, nikt dzieci.

Asia: Czy chodzi o tatusia?

Mama:(wzdycha)Dzieci, tatuś miał wypadek na kopalni. Teraz jest w niebie wraz z babcią i  dziadkiem, będzie nam trudniej, ale jeśli będziemy się trzymać razem, to jakoś sobie  poradzimy. (wybucha płaczem)   

Krzysiek: To tatuś nie wróci do domu?(dzieci tulą się do mamy).  
 

STACA  TRZECIA

Pierwszy upadek 

KOMENTARZ:

W wirze życia zapominam o sobie, biegnę aby zdobywać, mieć, posiadać.. liczą się dla mnie rzeczy materialne. Ale czy warto? Gdzie mam oparcie? Gdzie jest cel, do którego dążę. A gdy będę załamany, kto ma pomoże? Kogo, czy co znajdę? 
 
 

SCENA:

      ZIOM, SYNEK

(normalny chłopak, podchodzi do niego ziom) 

ZIOM: Cóżeś taki spięty, my friend. Yo, Yo.......( witają się po ziomalsku).

SYNEK: Cześć, jutro jest ważny sprawdzian z Polskiego, a ja nic nie umiem, ziom.

ZIOM: Że jak? Przejmujesz się lichą stary, ja mam tu coś(wyciąga woreczek, małe     zawiniątko) co ci pomoże wkuwać, rumianeczek pierwsza klasa, wsypujesz do   szklaneczki, wrząteczek i puf masz piąteczkę. Czaisz bazę?

SYNEK: Nie... To niezdrowe. Nie wezmę tego. To mi nie pomoże.

ZIOM: Czekaj, czekaj...odbieram złe fale. Toma znam cię od berbecia, od przedszkola.     Mówię ci nic nie poczujesz, a informacje same ci wskoczą do głowy.

SYNEK: Ale to nielegalne.

ZIOM: Masz, nic nie płacisz, przyjacielska posługa.

SYNEK: Ale, ale...

ZIOM: Żadne ale, bo ci tak zostanie. Trzymaj i idź, a nie zabłądzisz.

SYNEK: Mmmmmm(waha się),dobra spoko, dzięki. Cześć!!!!!

ZIOM: Nie ma za co. Nara, ziom. 

STACJA CZWARTA

Jezus spotyka Matkę 

KOMENTARZ:

Ileż to razy na naszej drodze spotkałem jak Jezus  Matkę swą, a  w przeciwieństwie odrzuciłem jej dłoń? Ileż to razy nią wzgardziłem? Ileż razy nie zwracałem uwagi na jej ból z mego zachowania? Czy współczesny człowiek, tego upragnionego XXI wieku jest zdolny do odbioru miłości macierzyńskiej? Czy jest zdolny dostrzec to bogactwo niezgłębione, kryjące się w niezwykłym połączeniu matki i syna, matki i córki? Nie można zaprzepaścić i odrzucić tego daru, daru Bożego, który spływa na fali ogromnej łaski. Bywa że w beznadziejnych chwilach, kiedy wszyscy oddalają się od nas, kiedy nie widzimy światła, ona pozostaje sama, na pustyni serca twego jak oaza – kwitnące źródło życia...dające nadzieję... 

SCENKA:

      MATKA, LEKARZ, SIOSTRA

(OIOM, łóżko z chorym, dwie pielęgniarki, lekarz) 

MATKA: Przepraszam, chciałabym do syna, on miał wypadek, powiedzieli mi że tu jest, czy  mogłabym się z nim zobaczyć. Proszę!

LEKARZ: A nazwisko?

MATKA: Ziębowiecki Stasio

LEKARZ: tak jest tutaj, ale niestety nie mogę pani wpuścić, jest po operacji, miał wiele obrażeń, jego stan jest stabilny.

MATKA: Ale czy mogłabym go zobaczyć, proszę? To mój syn, moje dziecko. Ma pan dzieci? Proszę mnie zrozumieć!

LEKARZ: Nie mogę Pani wpuścić. Nie mogę. Też mam dzieci i wiem co Pani czuje. Bądźmy dobrej myśli.

MATKA: Nic Pan nie rozumie? Czy Pan nie rozumie? Proszę mnie wpuści. Niech mnie Pan wpuści!!

LEKARZ: Siostro, siostro, gdzie jest jakiś Stasio? Zatrzymać ją, tu nie wolno wchodzić! Nam miłość Boską niech ją ktoś zatrzyma.

MATKA: Synku, Stasiu, Stasieńku! (przyklęka, łapie go za rękę, on leży nieprzytomny) Nie bój się mama jest przy Tobie, jestem tu przy Tobie. (pielęgniarki wyprowadzają matkę)

MATKA: Jestem przy Tobie… bądź silny.. nie zostawiaj mnie samej.. nie zostawiaj… 
 

STACJA PIĄTA

Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi 

KOMENTARZ:

Kim powinien być Cyrenejczyk po 2 tysiącach lat? Czy nadal trzeba go zmuszać do pomocy? Czy nadal nie umie odrzucić od siebie wizji człowieka zlanego potem i krwią? Czemu nie może poświęcić się i zbrudzić ubrania, po to by pomóc? Przecież to tak mało, tak niewiele z siebie dajemy, a jednak paradoksalnie ogrom. Wystarczy chcieć i przemóc w sobie barierę zewnętrzną, by dostrzec prawdziwe oblicze – duszę, to co stanowi istotę naszego człowieczeństwa. Trzeba przebić się przez to fałszywe zaciemnienie, przez ten mur, od którego chcemy uciec. Przecież wystarczy tylko dotknąć tej barykady, by runęła i otworzyła nieskończony ogród – prawdy naszego jestestwa. Nie czekaj, aż cię upomną by pomóc, sam tego pragnij i tak żyj...dla innych...

 

SCENA:

      NIEWIDOMY, BABCIA, WNUCZEK

(niewidomy chce przejść przez ulice, gwar ulicy, biała laska) 

BABCIA: jak było dzisiaj w szkole? Jakie oceny, pewnie szóstki, taki zdolny jesteś mój       wnusiu!

WNUCZEK: Och babciu, dziś nie dostałem żadnych ocen, ale pół serduszka za aktywność,       wiedziałem kto napisał  Pana Tadeusza.

BABCIA: Bardzo ładnie, kochany jesteś! Widziałeś! To dobrze, że Ci opowiedziałam o Panu       Tadeuszu i Adamie Mickiewiczu.

WNUCZEK: A co mi dziś opowiesz babciu?

BABACIA: Coś Ci opowiem, ale najpierw zjemy obiad. A o której przyjdą po Ciebie         rodzice?

WNUCZEK: O 7 a pokażesz mi zdjęcia dziadka jak był mały.

BABACIA: Oczywiście, że Ci pokażę kochanie. O popacz, ten pan nie może przejść przez      ulicę, pomóż mu.

WNUCZEK: Oj babciu, nie chcę. Koledzy będą się ze mnie śmiać.

BABCIA: Ależ nie będą się śmiać, nawet tak nie myśl, pomóc drugiemu nie jest śmieszna,     trzeba pomagać innym. I nie wahaj się, gdy ktoś potrzebuje pomocy.

WNUCZEK: A może ktoś inny mu pomoże.

BABCIA: Bardzo Cię proszę. A chcesz dziś wieczorem posłuchać jakiejś historii?

WNUCZEK: No dooooooooooooobrze!  

(wychodzi na drogę, przeprowadza niewidomego)

WNUCZEK: Pomogę panu.

NIEWIDOMY: Dziękuję ci , dziecko . Stałem  chwilę i nie wiedziałem jak przejść. Bóg ci         zapłać ! 

STACJA SZÓSTA

Weronika ociera twarz Jezusa 

KOMENTARZ:

Weronika wyszła z tłumu i na oczach ludzi otarła twarz skazańca. Nie bała się, chciała Jezusowi chociaż w ten sposób pomoc. Bezinteresowna i czysta miłość......

jest cierpliwa, łaskawa, nie zazdrości, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieje, nie ustaje. 
 
 
 
 
 

SCENA:

      ŻONA, MĄŻ

(na scenie stół, krzesła, zona krzątająca się po kuchni cos sprząta. Wchodzi mąż trzaskając drzwiami)

ŻONA: Witaj kochanie! Zjesz dzisiaj cały obiad, czy tylko drugie danie?

MĄŻ: Nie jestem głodny.

ŻONA: Opowiesz mi jak było dzisiaj w pracy?

MĄŻ: Nie mam ochoty. Przynieś mi gazetę

ŻONA: (z przejęciem) a może zrobić Ci kawy?

MĄŻ: Nie, nic nie chce. Daj mi spokój! Nie denerwuj mnie, a i przynieś mi te piwa z   lodówki bo zaraz przyjdą do mnie koledzy z pracy. Jakieś ciasto upiekłaś, nie?

ŻONA: nie, nie upiekłam.

MĄŻ: Dlaczego???

ŻONA: Nie mogłam, musiałam dłużej zostać w pracy. Nic nie mówiłeś, ze przyjdą goście.

MĄŻ: Na Ciebie to w ogóle nie można liczyć. 

STACJA SIÓDMA

Drugi upadek 

KOMENTARZ:

Nakrzyczałem na sąsiada, osądziłem ludzi, nie miałem zamiaru wysłuchać bliskiej mi osoby, uderzyłem psa. Wszystko mnie denerwuje i wszyscy mają do mnie pretensje! Świat się na mnie uwziął! Dajcie mi spokój! Muszę się jakoś ratować… na pewno coś znajdę…. 

SCENA:

      SYNEK, ZIOM 

SYNEK: Maro, Maro!!! Yo ziom!!!!!!!!!!

ZIOM: O co chodzi koleś?

SYNEK: Masz jeszcze trochę tego rumianeczku, bo mi bardzo smakuje i teraz mam same piątki!

Ziom: No widzisz, dobra rada: mądry kumpel ci pomoże, nie ważne jak, ale pomoże.

Synek: No, masz?

Ziom: Ale...to kosztuje. Nic nie ma za darmo.

Synek: Wtedy mi dałeś za darmo, Maro kolego, proszę!!

Ziom: No, ale jak, tak z powietrza? ...

Synek: Ja nic nie mam, żadnej sałaty.

Ziom: A ta Twoja kurtka ładna, mareczka porządna...Kurteczka za 100g towaru.

Synek: (waha się, jest zdezorientowany) Dobra.

Ziom: Umowa stoi, piąteczka.

Synek: Dzięki, dziękiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii...................

Ziom:(patrzy się na swój towar...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin