Harce_wydanie z 1912 roku.rtf

(483 KB) Pobierz
PRZEDMOWA

HARCE

 

PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA

Myśl wydania książki niniejszej powziął dr Piasecki w roku 1910. Do opracowania jej skłonił Mieczysława Schreibera, jako łączącego w sobie kwalifikacje pedagoga i znawcy służby wywiadowczej wojennej. Zarząd Główny TNSW1, od początku wielką sympatią otaczający dzielny środek wychowawczy, jaki zyskaliśmy w harcach, zgodził się, bez czekania, na przyjęcie dziełka w poczet swych wydawnictw, rezygnując z zysku, aby umożliwić młodzieży nabywanie książki po cenie przystępnej. Gdy rękopis gotów był do druku na wiosnę 1911, ukazała się książka p. A. Małkowskiego pt. „Scouting”. Sądziliśmy wówczas, że nie należy w młodziutki, acz z żywiołową siłą rozwijający się ruch wprowadzać konkurencji dwu podręczników i rzecz odroczyliśmy na rok. Rok ten przyniósł sporo doświadczeń i spostrzeżeń, na swojskiej już czynionych glebie. Rękopis zatem pierwotny trzeba było z gruntu przerobić i uzupełnić. Praca ta przypadła w udziale dr. Piaseckiemu, któremu z chętną pomocą pospieszyła Komisja Wychowania Fizycznego TNSW, a ponadto pp. prof. Błażek i Bykowski, dyr. Czołowski, prof. Hahn, radca Kubala, A. Małkowski, radca Miziewicz, prof. Romer i M. Zaruski. Za cenne rady i wskazówki lub nawet nakładem dużej pracy dostarczane przykłady i opisy wszystkim tym łaskawym współpracownikom naszym składamy na tym miejscu serdeczne dzięki. Tylko ich światła pomoc umożliwiła nam zbliżenie się do celu, jakiśmy sobie postawili: spolszczenia dzieła Baden-Powella w całym tego słowa znaczeniu.

Pomysły szlachetnego i rozumnego generała angielskiego mają w sobie tyle pierwiastków wszechludzkich, że na ogół nadają się dla każdego narodu. Co więcej, u nas bodaj łatwiej nawiązać bardzo wiele szczegółów do rodzimej tradycji niż u wielu innych narodów. Należało jednak spolszczyć nazwy, oprzeć się na swojskich przykładach dziejowych i współczesnych, wskazać rodzime ideały, nieraz dość wybitnie różne od brytyjskich. Trudno bowiem sobie wyobrazić widok przykrzejszy niż zrzeszenie patriotycznej młodzieży, skażone anglomanią przez niepotrzebne używanie obcych wyrazów i stosowanie się przeważnie do wzorów obcych. O ile udało nam się uniknąć tego błędu w dziedzinie przykładów, niech łaskawy czytelnik osądzi. Dodać jednak wypada słów parę w sprawie nazw.

Słownictwo harcowe poddaliśmy wyczerpującym rozprawom w Komisji Wychowania Fizycznego TNSW i wprowadziliśmy tylko nazwy przez tę komisję jednomyślnie przyjęte. Przy doborze nazw nie mieliśmy już zupełnie wolnej ręki, gdyż starannie unikaliśmy wprowadzenia zamętu przez zbyt wielkie odstępstwa od utartych w polskim harcerstwie wyrazów. Harcerz, harcmistrz, harce, harcerstwo, harcować – to wszystko (z wyjątkiem drugiego, według licznych analogii nowo utworzonego wyrazu) słowa nie tylko staropolskie, ale już i w obecnym ruchu harcowym naszej młodzieży utarte jako synonimy, zrozumiałe powszechnie i popularne. Sprawia to nie tylko wielka podatność tematu harc, który z łatwością dał wszystkie potrzebne odpowiedniki, lecz i treść jego, w szerszym znaczeniu oznaczająca zabawę rycerską. Oddaje zatem ten wyraz znacznie lepiej całość pojęcia, stworzonego przez Baden-Powella, wraz z jej najpiękniejszą stroną – prawem rycerskim, aniżeli sama nazwa oryginalna. Scout oznacza bowiem żołnierza-zwiadowcę, a tym samym obejmuje tylko drobną część programu ćwiczeń harcowych, ważną niewątpliwie, zajmującą i kształcącą, lecz niegodną tego, by ją przez tę nazwę na czele innych postawić. „Skautem” dobrym mógł być i Zagłoba, harcerzem tylko Skrzetuski, Wołodyjowski i im podobni. Postać zewnętrzną nadano dziełku niniejszemu z umysłu skromną, aby umożliwić młodzieży nabywanie go po cenie przystępnej. Najwięcej rycin zaczerpnęliśmy z naszego pierwowzoru angielskiego. Reszty dostarczyły podręczniki J. Baczyńskiego, E. Romera i in.

                                                                                                                                             Autorzy

 

Lwów, w czerwcu 1912.

PRZEDMOWA DO TRZECIEGO WYDANIA

Wydanie drugie musiało, wobec warunków wojennych, opuścić prasę w postaci prawie niezmienionej. Nie mogło to oczywiście wpłynąć na ułatwienie przygotowań do niniejszego wydania, należało bowiem uwzględnić w nim doświadczenia zebrane w ciągu dłuższego, sześcioletniego okresu pracy i literaturę harcerską, rozrosłą do rozmiarów nieprzewidywanych.

Drugim momentem, zmieniającym do gruntu wymagania, jakie dziś czytelnik stawia tego rodzaju podręcznikowi, było rozszerzenie jawnego ruchu harcerskiego na wszystkie ziemie Rzeczypospolitej, dokonane w czasie wojny światowej i z górą sześciokrotny wzrost naszej rzeszy harcerskiej.

Radosna chwila odzyskania zjednoczenia i niepodległości naszej Ojczyzny każe też niejedno zmienić w sposobie przemawiania do młodych czytelników. Pisaliśmy śmiało i otwarcie już w roku 1912. Najlepszym tego dowodem wyrok sądu pruskiego w Poznaniu, który uznał książkę naszą za podburzającą do powstania i oddzielenia ziem polskich od Rzeszy Niemieckiej. Nie pod tym też względem były potrzebne zmiany. Należało tylko ująć bardziej konkretnie ideał miłości Ojczyzny, wówczas nieco oderwany. Dziś harcerz nie ma odczuwać tylko, co dla Polski czynić należy. Rzeczpospolita i jej władze dają mu polecenia, których ma słuchać i w tym świecić przykładem innym.

Największą jednak trudność sprawiał wobec niezupełnie jeszcze dokonanego zjednoczenia dawnych zaborów fakt istnienia aż czterech odrębnych związków harcerskich* z przepisami, zasadami organizacji itp. w znacznej części odrębnymi. Stanąć na stanowisku „dzielnicowym” i uwzględnić to tylko, co obowiązuje w jednym ze związków, wydało się niegodnym wielkiej chwili dziejowej i tradycji tej książki. Uwzględnienie wszystkich drobiazgowych różnic regulaminów dzielnicowych byłoby znów wprowadziło zamęt i powiększyło nad miarę objętość dzieła.

Na szczęście, wyjście z tego położenia znalazło się w postaci nawrotu do pierwowzoru Baden-Powella. Rozbieżność czterech związków  w różnych drobiazgach powstała stąd, że w każdym z nich na swój sposób wzięto się do „poprawiania” Baden-Powella. Dziś już cały szereg najpoważniejszych pracowników harcowych doszedł do przekonania, że większość owych „poprawek” nie ma poważnego uzasadnienia, a wiele z nich nawet psuje genialne dzieło angielskiego reformatora. Od powzięcia tego przekonania krok tylko do nadziei łatwego pogodzenia odrębności dzielnicowych przez ściślejsze nawiązanie do zasad wyłożonych w „Scouting for Boys”.

Nie wątpię ani na chwilę, że zasada ta zwycięży, gdy zbierze się pierwszy ogólnopolski sejm harcerski. Jeśli zatem o poprzednich wydaniach mówiono, że są „obszernem streszczeniem, miejscami przeróbką” dzieła Baden-Powella, obecne jest „tłumaczeniem, miejscami przeróbką”.

Przerobiono tylko te szczegóły, co do których wydawało się pewne, że przeróbka jest konieczna. W zakresie przykładów, czy to historycznych, czy podróżniczych itp. uważam za pożądane, aby je w zupełności zastąpić swojskimi. Niestety jednak pośpiech, narzucony przez okoliczności zewnętrzne (zupełne wyczerpanie 2. wydania), nie pozwolił tej zasady przeprowadzić konsekwentnie. Wymagałoby to bowiem bardzo dokładnego przejrzenia literatury ojczystej odnośnych działów i niemniej starannego doboru uzyskanego materiału, aby przykłady w miarę możności nic nie utraciły ze swej siły pouczającej ani ze swego uroku wobec wyobraźni młodocianej. Czego tu nie dokonano w tej mierze, trzeba było zostawić dalszym próbom.

Prócz dzieła Baden-Powella, wyzyskanego w tym wydaniu prawie w całości, korzystałem wiele z dzieł A. Małkowskiego („Scouting”, „Jak skauci pracują”), ks. dr. K. Lutosławskiego, A. Chętnika, z pomniejszych wydawnictw urzędowych Związków Harcerskich we Lwowie i Warszawie i wielu innych, czerpiąc z nich różne przykłady i ryciny.

Za ofiarną i bardzo wydatną pomoc w postaci użyczonych mi notatek, uwag, danych bibliograficznych itp. składam dzięki serdeczne przede wszystkim dh. A. Ciołkoszowi (Tarnów). Dziękuję też za pomoc dr. L. Bykowskiemu i dh. A. Wallekowi (Lwów), dh. J. Grodyńskiemu, prof. B. Piątkiewiczowi, dh. Z. Trylskiemu (Kraków), kom. M. Zaruskiemu (Zakopane).

                                                                                                                                     E. Piasecki

Zakopane, w grudniu 1918.

 

**********************************************************************

ROZDZIAŁ I

HARCE - Wskazówki dla harcmistrzów

Nauka harców powinna się odbywać głównie drogą gier, ćwiczeń i zawodów. Gry należy organizować tak, żeby zastęp walczył z zastępem. Każdy harcerz ma brać udział, nie zaś przypatrywać się. Jako ćwiczenie w karności, niezbędne jest także przestrzeganie prawideł. Te ostatnie zresztą każdy harcmistrz może zmieniać, o ile wymagać tego będą miejscowe warunki. Pomysły podane w książce niniejszej są tylko przykładami, na tym tle niewątpliwie rozwinie się niejedna nowa gra, ćwiczenie lub popis.

Poniżej podajemy wzór rozkładu pracy na pierwszy tydzień. Jest to znów tylko niezobowiązujący przykład.

Harcmistrz nie powinien zapominać, że chłopiec, zaciągając się w szeregi harcerzy, chce się od razu ćwiczyć w harcach, nie należy więc osłabiać jego zapału przez zbyt wiele teoretycznych wyjaśnień z początku. Dajmy mu więc przede wszystkim gry i ćwiczenia harcowe, a teorię dołączajmy potem małymi dawkami w miarę potrzeby.

 

Pierwszy wieczór (sobota) w pomieszczeniu: Przemowa do chłopców o harcach, z podaniem poglądu na całą sprawę (jak w niniejszym rozdziale), z demonstracją obrazów świetlnych itp. Odbiór ślubowań, podział na zastępy, rozdanie barw zastępowych.

Następny dzień (niedziela): Ćwiczenia praktyczne, o ile można na wolnym powietrzu, z odmianami zależnymi od pogody, miejscowości itp.

Rano: Przegląd zastępów, wniesienie i pozdrowienie sztandaru narodowego. Gry harcowe, np. „Kozak i Tatarzyn”. Ćwiczenia w pozdrawianiu, w tajnym znaku, zawołaniach zastępów, pieśniach harcowych itp. Robienie znaków harcowych na ziemi lub ścianach laską lub kredą (i zacieranie ich). Wiązanie węzłów. Sporządzanie woreczków na racje, guzików skórzanych itp., gimnastyka, musztra. Każdy harcerz mierzy swój sążeń, łokieć, krok itp. Wysłanie harcerza lub dwu dla dokonania „dobrego uczynku”. Wróciwszy, mają zdać sprawę, jak się z zadania wywiązali. Zastęp wyrusza dla poznania okolicy. Orientacja według słońca, wiatru, kompasu. Sprawozdanie ze szczegółów widzianych, wyjaśnienie punktów orientacyjnych itd. Ćwiczenie w kroku harcowym.

Po południu: Jedna z większych gier harcowych. W razie niepogody (w izbie): palcaty, dżiu-dżicu, tańce harcowe, pieśni itp.

Wieczorem: Gawędy obozowe z niniejszej książki lub z książek poleconych albo pogadanka (dyskusja), gra Kima itp. Każdy zastęp z osobna przerabia dalej ten materiał w ciągu tygodnia, o ile czasu wystarczy, żeby w następną sobotę po południu odbyć z niego popis wobec harcmistrza.

 

GAWĘDA OBOZOWA 1

Harcerze w wojnie i pokoju

W wojskach naszej Rzeczypospolitej harcerzami (lub harcownikami) zwano odważnych, zręcznych wojowników, którzy nie poprzestawali na walce w zwartym szyku bojowym, lecz wyjeżdżali w pojedynkę lub po kilku ku nieprzyjacielowi, wyzywając co dzielniejszych przeciwników do utarczki. Harcerze ci nabywali wprawy przez pilne uprawianie harców i w czasie pokoju.

Rozwój nowoczesnej sztuki wojennej sprawił, że dziś żołnierz powinien być harcerzem. Bitwy toczą się rzadko w zwartym szyku, najczęściej żołnierz walczy z dala od swych towarzyszy, zdany na własną odwagę, obrotność, samodzielność, zdolność obserwacji i znajomość terenu. Naszych rycerzy dawno już Tatarzy zmusili do walczenia w szyku rozproszonym, harcowym. Tak też każe im gromić pohańców Jan Tarnowski już w wieku XVI.

Z harcerzy składały się nasze oddziały powstańcze w r. 1863 i dlatego mimo złego uzbrojenia i małej liczby, trzymały w szachu przez półtora roku stutysięczną armię rosyjską. Harcerzami byli Burowie, których z taką trudnością pokonała potężna Anglia – harcerzami byli i mali żołnierze japońscy, których zwycięstwo w wojnie z Rosją zadziwiło świat cały.

W szerszym słowa znaczeniu, jest też harcerzem w czasie pokoju każdy obywatel, przodujący swym ziomkom wskazaniem nowych dróg, przykładem wielkiego rozumu, samodzielności i męstwa.

Takimi są wielcy podróżnicy i badacze nieznanych zakątków kuli ziemskiej: Jan de plano Carpino i Benedykt Polak, którzy w r. 1246, jako posłowie papieża Innocentego III, pierwsi, przed słynnym Marco Polo, dotarli aż do siedzib Złotej Ordy w Mongolii. Jan z Kolna, nieustraszony sternik, który w r. 1476, a więc na 16 lat przed Kolumbem, dotarł do brzegów Labradoru w Ameryce Północnej. Takim był Maurycy August Beniowski, konfederat barski. Wygnany przez Moskali zrazu do Kazania, potem na Kamczatkę, organizuje tu bunt, oswobadza się z niewoli, po czym żegluje przez Ocean Spokojny do Japonii, Formozy, Kantonu. Wróciwszy do Europy, otrzymuje od rządu francuskiego polecenie założenia osady na Madagaskarze. Gdy tam jednak nie chce być powolny zaborczym zamiarom Francuzów, pozyskuje sobie serca tubylców, tak że go (1776) ogłaszają najwyższym rządcą całego Madagaskaru, czyli Ampansakabą. W sprawach tego to państwa madagarskiego przedsiębierze jeszcze podróż do Anglii i Ameryki, a powróciwszy, pada od kuli francuskiej.

W nowszych czasach mnóstwo rodaków naszych spełnia rolę takich harcerzy ludzkości w różnych świata stronach. Strzelecki bada Alpy Australii, nadaje najwyższemu szczytowi imię, a tym samym stawia wiekuisty pomnik Kościuszce. Przyjaciel Mickiewicza, Domejko Żegota, z poety geolog, górnik i profesor, stawia fundamenty dobrobytu Rzeczypospolitej Chilijskiej. Cała plejada polskich uczonych pracuje obok Domejki w Ameryce Południowej: Jelski i Stolcman badają świat zwierzęcy, Grzybowski, Siemiradzki, Zapałowicz i Zuber wykonują w różnych częściach kontynentu badania geologiczne, Malinowski i Folkierski czynią pomiary i przez Andy najwznioślejsze koleje budują.

Jeszcze liczniejsza drużyna polskich badaczy pracuje i zdobywa laury na ziemi cierpień. Na Syberii i Dalekim Wschodzie są czynni jako geologowie, floryści, fauniści, antropologowie: Czekanowski, Czerski, Dybowski Benedykt – Wysp Komandorskich nie tylko badacz, lecz i dobroczyńca, Hryncewicz-Talko, Kozłowski, Lagowski, Piłsudski, Sieroszewski i wielu innych... Na Jawie pracuje szereg lat Raciborski, Chodko pierwszy zdobywa Ararat,  Workman wdziera się na szczyty Himalajów. W Afryce, w krainie Burów i Anglików pracuje Rehman, zarazem flory Krymu i Kaukazu badacz, w terytorium francuskim zdobywa rozgłos Rogoziński, a w Tunisie na czele kultury rolnej tej kolonii staje Jan Dybowski. Młody Czekanowski prowadzi we wnętrzu Afryki, w dziedzinie źródeł Nilu studia antropologiczne. W Islandii pracuje Komorowicz, badania bieguna południowego na nowe tory wprowadza Arctowski*.

Ci i wielu innych badaczy naszych, pracujących w różnych krajach Europy, rozsławiło szeroko imię polskie. Większy jednak, bo bezpośredni pożytek przynoszą Polsce mniej głośni mężowie, przebiegający swą ojczyznę wzdłuż i wszerz, pieszo, konno, na kole czy w łódce, dla poznania piękności kraju, jego przyrody, bogactw naturalnych, zabytków historycznych, ludu i jego obyczajów, ognisk przemysłowych.

Prawdziwym harcerzem może stać się tylko ten, kto w harcach ćwiczy się za młodu.

Piękny przykład takiego młodocianego harcerza daje Anglikom Rudyard Kipling w powieści „Kim” (z której wzięta jest doskonała „gra Kima”, podana poniżej). Z naszych pisarzy, Henryk Sienkiewicz stworzył przepiękny typ chłopca-harcerza w książce pt. „W pustyni i w puszczy”.

Bohater tej powieści, czternastoletni Staś Tarkowski, syn powstańca z r. 1863, po ojcu odziedziczył miłość Ojczyzny i nieustraszoną odwagę. Wzrastając zaś na obczyźnie (w Port Saidzie nad kanałem Sueskim), korzystał z każdej sposobności celem nabycia wszelkich zalet, potrzebnych Polakowi. Nauczył się doskonale pływać, wiosłować, jeździć konno, strzelać i tropić. Poznał dokładnie przyrodę kraju, zwyczaje i języki mieszkańców, nieobce mu były różne rzemiosła, nieobca sygnalizacja, nieobca wreszcie i ochrona zdrowia. Toteż, gdy zupełnie niespodzianie zostaje pojmany, wraz z ośmioletnią Angielką Nel w niewolę derwiszów Mahdiego, ani na chwilę nie traci animuszu. Przebywa kilka tysięcy kilometrów pustynią, potem zaś dziewiczymi ostępami afrykańskiej puszczy, pod eskortą półdzikich Beduinów znosi głód, pragnienie, niewygody, pogróżki i razy, aż udaje mu się jedna z wielu prób oswobodzenia. Fortelem zdobyta broń pozwala Stasiowi pozbyć się swych prześladowców. Potem wśród niezliczonych trudów i niebezpieczeństw prowadzi małą Nel, aż puszczane z wiatrem sygnały latawcowe dają znać o nim karawanie angielskich podróżników w chwili, gdy brak wody zagraża niechybną śmiercią młodemu bohaterowi i Nel wraz z ich czarnymi towarzyszami, których sobie Staś zjednał dobrocią i sprytem. Ocalony mały Tarkowski nie myśli o upamiętnieniu swego imienia, lecz na skale niebotycznego Kilimandżaro wykuwa napis: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Ideałem zaś jego na przyszłość pozostaje oddanie Ojczyźnie, w wojnie czy pokoju, sił i zdolności uzyskanych w tych ciężkich zapasach z ludźmi i przyrodą.

Niewielu chyba polskich chłopców będzie mogło zaznać przygód choćby w przybliżeniu podobnych do tego przykładu. Lecz i w naszej Polsce nie brak borów i puszcz pełnych zwierzyny, gór skalistych, stepów i jezior. Każdy więc młody harcerz może na przestrzeni Rzeczypospolitej do woli wyćwiczyć odwagę i wytrwałość, bystrość oka i wprawność ręki.

Toteż nasza młodzież zawsze pilnie harcowała, uprawiając w chwilach wolnych od nauki zabawy rycerskie. Obóz, bitwa, captivus, palant, palcaty – oto gry ulubione uczniów w naszych Collegia Nobilium. Wiekopomna Komisja Edukacji Narodowej (1773–1793) dodaje do tego pochody i obroty żołnierskie, a hasło rozpoczynania czy końca lekcji każe dawać odgłosem bębna. W takich szkołach wychowali się kosynierzy kościuszkowscy.

I później nie gaśnie u nas nigdy duch rycerski młodzieży. I tak, za sprawą uczniów podówczas szkoły nowogrodzkiej, Adama i Franciszka Mickiewiczów, a pod opieką prefekta szkoły ks. Rokickiego, w latach 1809–10 kwitły w owym zakątku Litwy polskie „bataliony szkolne”, przybrane w narodowe mundury, póki zwycięska utarczka dzielnych, choć małych piechurów z oddziałem załogi rosyjskiej nie spowodowała rozwiązania młodocianych zastępów.

W roku 1831, gdy słynny pułk jazdy wołyńskiej wkroczył do Międzyrzecza, uczniowie szkoły pijarskiej obskoczyli go, błagając o przyjęcie w szeregi obrońców wolności. Gdy tylko starszych przyjęto, malcy biegli jeszcze długi czas za pułkiem, inni zaś poobsiadali wozy taboru, chcąc za wszelką cenę otrzymać chrzest krwi… W podobne przykłady obfituje też rok 1848 i 1863.

Gdy ucisk wzmógł się w zaborach pruskim i rosyjskim, zmniejszył zaś w austriackim, tylko Małopolska mogła nadal pielęgnować te piękne tradycje. Początek dał niezapomniany przyjaciel młodzieży, Henryk Jordan, tworząc w swym słynnym parku na Błoniach „pułk krakowskich dzieci”. Za tym wzorem idą liczne organizacje wojskowe młodzieży szkolnej w różnych miastach Małopolski, których ćwiczenia jednak przeważnie ograniczają się do musztry.

Dopiero rok 1908 przynosi nam z Anglii pomysł nowy, który zupełnie przekształca dotychczasowe próby na tym polu. Generał Baden-Powell* przekonał się już w czasie wojny z Burami w południowej Afryce, przy obronie oblężonego Mafekingu (1899–1900), że chłopcy w wieku szkolnym, odpowiednio wyćwiczeni, mogą bardzo wiele pomagać wojsku. Mając za mało ludzi do obrony tego miasta, Anglicy postanowili zużytkować chłopców-ochotników, odpowiednio przygotowanych do zwiadów, przesyłania wiadomości i rozkazów, wreszcie do zorganizowania poczty miejskiej, pieszo i na rowerach, nieraz wśród gradu kul nieprzyjacielskich. Wytrwałość, spryt, odwaga i poświęcenie tych nieletnich zastępów pomocniczych przyczyniły się niemało do oswobodzenia Mafekingu. W umyśle Baden-Powella zaś zapisały się niezatartymi głoskami. Nie spoczął też, aż ułożył plan zrzeszenia chłopców angielskich, które w czasie pokoju miało ich przygotować do takiej służby, jaką pełnili z tak dobrym wynikiem ich rówieśnicy w południowej Afryce. W roku 1908 Baden-Powell swą myśl wprowadził w czyn. I okazało się, że stworzył rzecz daleko większą niż dawne bataliony szkolne w różnych krajach. Młodociani harcerze jego kształcą się nie tylko na żołnierzy, lecz na dobrych obywateli. Uczą się żyć na łonie przyrody, wystarczać samym sobie, spostrzegać, wnioskować, lecz nade wszystko dobrze czynić drugim. Rozwój harcerstwa w ciągu paru lat przeszedł najśmielsze oczekiwania. Wielka Brytania liczy już około 300 000 harcerzy. Za nią poszły rychło kolonie angielskie, Stany Zjednoczone i wiele krajów europejskich. Polska nie mogła być ostatnia w tym szeregu. Wszak zasady nowej organizacji tak dobrze odpowiadają naszym najlepszym tradycjom, że można mieć złudzenie, jakoby na polskiej powstały glebie.

Już jesienią 1909 r. zjawia się artykuł p. E.S. Naganowskiego w tej sprawie. Zajęli się nią wkrótce pedagogowie, „Sokół”, towarzystwa abstynenckie i młodzież akademicka. W roku 1910 widzimy już tu i ówdzie drużyny harcowe, następny zaś rok przynosi ruch zorganizowany pod skrzydłami Sokolstwa i szerzący się żywiołowo w Małopolsce. Obecnie rzesza harcerstwa naszego liczy około 3000 głów i wzrasta ciągle, mimo że nie przyjmuje każdego chętnego, lecz wymaga zdania egzaminów, złożenia i dotrzymania ślubów.

Przeczytaj:2

W pustyni i w puszczy H. Sienkiewicza, Warszawa 1912.

Synowie puszczy W. Umińskiego, Warszawa 1912.

Kim Rudyarda Kiplinga, tamże 1912.

Księga najważniejszych odkryć geograficznych Anczyca.

Obrazki dziejowe Teresy Jadwigi (o Janie z Kolna), Warszawa.

Historia podróży i osobliwszych zdarzeń M.A. Beniowskiego, opracowanie Bukowieckiej, tamże 1909.

Książki te harcerz przeczyta z wielką korzyścią w związku z tą gawędą. Otrzyma je zaś (lub sprowadzi w przeciągu kilku dni) w każdej polskiej księgarni, pożyczy z biblioteki szkolnej lub drużynowej, z wypożyczalni lub od kolegi.

 

GAWĘDA OBOZOWA 2

Zakres wiadomości harcerza

Aby stać się harcerzem, zaciągniesz się do zastępu istniejącego w twej klasie lub szkole. Jeśli zastępu jeszcze nie ma, możesz sam go stworzyć (w porozumieniu z którymś z profesorów) przy pomocy innych 6–7 chłopców. Jeśli możliwe, powinni to być równieśnicy. Jednemu z nich potem powierzycie rozkazy nad zastępem, jako zastępowemu, on zaś mianuje przodownika. Kilka zastępów razem będzie stanowić drużynę, pod wodzą harcmistrza, zwanego drużynowym, tego wam dostarczy Naczelnictwo Harcowe miejscowego gniazda sokolego.

Wszyscy potem ślubujecie:

1. wierność Ojczyźnie,

2. pomoc bliźniemu w potrzebie i

3. posłuszeństwo prawu harcowemu.

Wyuczycie się tajnego znaku harcerza i zawołania swego zastępu.

Każdemu zastępowi nadacie nazwę jakiegoś zwierzęcia, każdy zaś harcerz ma się wyuczyć naśladowania głosu tegoż zwierzęcia, w celu porozumienia z druhami, zwłaszcza w nocy. Nie wolno używać „zawołania” cudzego zastępu. Prawo harcowe wymaga od was, abyście byli karni, uprzejmi i weseli. Praca wasza będzie polegać głównie na ćwiczeniach i grach harcowych. Gdy tym sposobem nabędziecie dość wprawy, przystąpicie do egzaminów.

Hasłem harcerza jest „Czuwaj!”, co oznacza, że harcerz ma być zawsze gotowy do służby Ojczyźnie i do pomocy bliźnim.

 

A otóż najważniejsze wiadomości harcerza:

A. Myślistwo

Tu należy w pierwszym rzędzie poznać życie zwierząt, a osiąga się to najłatwiej przez podejście zwierza w jego kryjówce i przypatrzenie się jego sposobowi życia na łonie natury. Bo każde zwierzę ma swe właściwości i przyzwyczajenia, które je od innych odróżniają. Przez poznanie  jego życia, tracimy chęć do zabijania go i raczej stajemy się przyjaciółmi tego odrębnego dla nas świata niż niszczycielami. Toteż prawdziwy harcerz nie zabije żadnego zwierzęcia, chyba że z braku pożywienia lub gdy natrafi na szkodliwego drapieżcę.

Najwyższą dlań rozkoszą będzie z natężeniem wszystkich zmysłów tropić zwierzynę i wzmacniać członki ruchem i zdrowym leśnym powietrzem. Na zmyślnym bowiem odszukiwaniu zwierza polega wyższa sztuka myśliwska. Wyćwiczony harcerz potrafi nie tylko zaobserwować i ocenić wartość poszczególnych śladów i nawet drobnych znaków, lecz czytać z nich chody zwierząt, np. czy szły swobodnie, czy też uciekały przed niebezpieczeństwem. Jako myśliwy odnajdzie nawet swe własne ślady w stepie lub zaroślach – potrafi stworzyć sobie z owoców drzew dziko rosnących, jagód, korzeni i grzybów pożywienie i poznać się na tych roślinach, które stanowią ulubiony pokarm zwierzyny (tych użyje często jako przynęty).

W okolicach zaludnionych potrafi biegły harcerz nie tylko odnaleźć ślady stóp, kopyt i kół rowerów lub wozów, ale nawet na podstawie ich oznaczyć, ile czasu minęło od chwili, kiedy tą drogą przeszły. Z małych oznak bodaj, np. z nagłego zerwania się ptaszka, można się domyślić, że w pobliżu się ktoś znajduje, choć go się nie widzi.

Przyzwyczajenie do obserwowania śladów na ziemi może dopomóc często do odnalezienia zgubionych przedmiotów i do zwrócenia ich właścicielowi. Przez znajomość uprzęży można często oswobodzić konia od niepotrzebnej męki, spowodowanej przekręceniem się rzemienia lub fałszywym założeniem uprzęży. Dokładna obserwacja ubioru ludzi i zwracanie uwagi na drobne nawet oznaki mogą harcerzowi dopomóc przekonać się o czyichś zamysłach i przeszkodzić mu w zbrodni. Często strój ludzi zwróci uwagę jego na to, że są biedni i potrzebują pomocy. Dla dzielnego harcerza powinno być wstydem, gdy idzie z innymi, pozwolić, aby oni w pobliżu czy oddali, wysoko czy nisko, dostrzegli pierwej od niego coś, co nie powinno ujść jego uwagi.

B. Życie pod gołym niebem

Wymaga się od harcerza, aby był przyzwyczajony do życia na wolnym powietrzu, dlatego musi on umieć budować szałasy i namioty, rozniecać ogień, zabijać zwierzęta, które mają mu się stać pożywieniem, gotować, wiązać belki na mosty i tratwy, odnajdywać drogę w nocy tak dobrze jak za dnia – i wiele innych rzeczy, o których dowie się z tej książki. W miastach, gdzie wszyscy śpią w gotowych i dobrze usłanych łóżkach, gdzie dostają gotowe potrawy i mieszkają w wygodnych domach, gdzie nawet dróg nie potrzeba znać, bo pierwszy lepszy stójkowy pytającemu się ją wskaże, mało ludzi uczy się tych rzeczy, a jeszcze mniej wykonuje je w praktyce. Braki w tym kierunku dają się im dopiero wtedy dotkliwie we znaki, gdy znajdą się z dala od zamieszkałych osad ludzkich. Nawet biegli sportowcy nie dadzą sobie rady, gdy przyjdzie im skorzystać ze swych sztuk i zastosować je do swych potrzeb w bezludnych okolicach.

Żaden sport nie potrafi z nas zrobić prawdziwych harcerzy, a są one nam o tyle tylko potrzebne, o ile wzmacniają nasze mięśnie, nerwy i oczy oraz pozwalają nam hartować ciało do służby harcerza.

Harcmistrz poleci każdemu chłopcu ułożyć i rozpalić ognisko po swojemu. Po nieudanych próbach wskaże im sposób właściwy (delikatne ułożenie stożka z wiórów, trzasek i patyków) i zarządzi powtórne ćwiczenie. Również nauczy harcerzy wiązania węzłów.

Patrz: Rozdział III.

C. Rycerskość

Gdy w wiekach średnich wytworzyły się u ówczesnego rycerstwa cnoty godne naśladowania, to dzisiaj, gdy o istocie rycerstwa stanowi już nie stan ani urodzenie, ale osobista zasługa człowieka, powinny te cnoty znaleźć tym szersze zastosowanie. I oto cześć stała na czele tych zalet, o które walczono i za które oddawano życie. Ani kłamstwo, ani kradzież nie splamiły tych dawnych rycerzy. Raczej życie oddać, niż dopuścić się takich występków, było ich zasadą. Zawsze gotowi oddać życie w obronie swej Ojczyzny, walecznie ścierali się z wrogiem, gdziekolwiek się okazał i z którejkolwiek strony zagrażał krajowi. I dawny rycerz, podobnie jak wasz zastępowy, miał przodownika i 4–6 harcerzy, miał swego giermka i swych paziów. I cała ta gromadka szła z sobą ręka w rękę, mając na oku czystość swej sławy i wierność dla swej Ojczyzny i Narodu. Uprzejmość, szczególniej dla kobiet i dzieci, zawsze ich zdobiła. Nie ociągali się nigdy, ilekroć słabi i bezbronni potrzebowali pomocy, i szczędzili, żyjąc sami skromnie, aby wesprzeć swych współbraci. Jeden drugiego uczył sztuk rycerskich, z których użytek składali na ołtarzu Ojczyzny. O zdrowie swe dbali, wiedząc, że tylko posiadając je, potrafią odpowiedzieć swym obowiązkom. W zasadach rycerskości, ty, młody harcerzu, pójdź za ich przykładem. Staraj się o to, abyś nie opuścił żadnego dnia, nie wyświadczywszy komuś jakiejś przysługi. Myśl o tym wstając rano i przypomnij sobie, czy spełniłeś to, kładąc się wieczór spać. Jeśli zapomniałeś o tym jednego dnia, staraj się na drugi dzień dwie przysługi twym bliźnim wyświadczyć. Pamiętaj, że ten obowiązek mieści się w twym ślubowaniu harcowym, że na pełnieniu przyjętych na się zadań polega czystość twej czci. Nie musi być wielki twój dobry uczynek. Spełnisz go już, czy to oddając kilka groszy dla biednych, czy to prowadząc zbłąkanego, kobietę lub dziecko, czy to ustępując w tramwaju lub omnibusie miejsca starszemu, czy to dając spragnionemu koniowi lub zbłąkanemu psu wody, czy wreszcie nawet usuwając z chodnika skórkę pomarańczową lub pestkę, na której może się ktoś pośliznąć. Ale co dzień musisz jakiś dobry uczynek spełnić, a liczy się on tylko wtedy, gdy zań nie przyjmujesz ani oczekujesz nagrody.

D. Ocalanie życia

Wszędzie i zawsze potrzebni są ludzie, umiejący nieść pomoc tym, którzy w swej pracy utracą zdrowie i tym, których dotknie jakaś katastrofa, czyniąc z nich ofiarę zawodu. Towarzystwa ratunkowe, służba sanitarna, wszystko to zdąża do jednego celu. Mniejsza z tym, czy wykonują swą służbę w czasie wojny, czy pokoju – zawsze są potrzebni, tak jak potrzebne jest zdrowie każdemu, kto staje do walki z trudami i niebezpieczeństwami, jakie niesie ze sobą życie. Tę sztukę powinien posiadać każdy harcerz, aby być w każdej chwili gotowym do niesienia pomocy. Z książek się tego nie nauczy, trzeba tu wprawy w pewnych chwytach i zabiegach, w których ma się ćwiczyć tak, aby same z siebie przychodziły w razie jakiejś potrzeby. I tak trzeba wiedzieć i praktykować, jak się zakrywa nos i usta mokrą chusteczką, aby nie udusić się w dymie, jak się drze prześcieradła i z nich skręca liny, po których ma się spuścić z piętra w razie pożaru – jak się wybija otwór, którędy ma się wedrzeć powietrze do kanału wypełnionego trującymi gazami – jak się nosi i cuci omdlałych, jak ratuje się tonących, dostając ich dobrym chwytem z wody i przywracając ich do życia. Do tego wszystkiego dochodzą tylko drogą ciągłego ćwiczenia. Nabycie w tym wprawy doda wam pewności siebie i będziecie potrafili działać spokojnie, rozważnie i ze skutkiem nawet wtedy, gdy wszyscy inni potracą głowy i będą raczej zwiększać, niż usuwać nieszczęście.

Harcmistrz pokaże, jak się podnosi i niesie omdlałego, jak się go wynosi z dymu i duszących gazów i jak się zatyka nos i usta mokrą chustką. Podzieli drużynę na pary, w których każdy przedstawia kolejno ratującego i dotkniętego wypadkiem, i każe im działać.

E. Wytrwałość

Do wszystkiego, o czym poprzednio mówiliśmy, konieczna jest siła, zdrowie i zręczność. Z niewielkim trudem można uzyskać te tak niezbędne warunki. Dzieje się to przez uprawianą co dzień gimnastykę i ćwiczenia sportowe, jak jazda na kole, pływanie i ćwiczenia w biegu, w chodzie, skoku itp.

Harcerz powinien, ile możności, jak najczęściej nocować w polu, a w pokoju sypiać zimą i latem przy otwartym oknie, aby się zahartować i uniewrażliwić na przeziębienie. Ci, którzy zawsze w swej sypialni mają zamknięte okna i pozapuszczane story, za pierwszym noclegiem pod gołym niebem przeziębią się i dostaną kaszlu i reumatyzmu. Twórca harcerstwa, gen. Baden-Powell, a za nim wielu harcmistrzów i harcerzy angielskich, nie tylko sypia zimą i latem przy otwartych oknach, lecz przebywając na wsi przepędza noc stale poza domem, w namiocie. Dla harcerza jest wstydem spać na miękkim posłaniu, nie będzie się on nakrywał cieplej niż to jest konieczne i raczej użyje swego płaszcza za przykrycie niż watowanej kołdry lub pierzyny. Gorące okrycie wywołuje podniecające sny, pocenie się, a tym samym skłonność do zaziębiania się i osłabienie.

Krótkie ćwiczenia szwedzkie rano i wieczór utrzymają cię przy siłach, wzmocnią twe mięśnie i wewnętrzne narządy. Gimnastyka wzmoże przepływ krwi przez wszystkie narządy, wydzielanie się szkodliwych substancji i przybytek zdrowych i świeżych. Zmywaj codziennie ciało mokrym ręcznikiem lub gąbką, jeśli możesz użyć kąpieli, a ogrzewaj się gimnastyką. Harcerz nie oddycha ustami, ale nosem, by się uchronić przed zbytnim wysychaniem błony śluzowej w ustach i co za tym idzie, przykrym pragnieniem, aby przy natężeniu nie tracić oddechu i przeszkodzić wdzieraniu się pyłu i bakterii chorobotwórczych do organizmu, które, jak w filtrze, osadzają się w nosie i dają się tym samym łatwo usunąć. Przyzwyczajenie się do oddychania nosem usunie chrapanie, łatwo mogące was zdradzić nieprzyjacielowi.

Ćwiczenia w głębokim oddychaniu wspomagają rozwój płuc i ułatwiają dostawanie się tlenu do krwi. Należy je wykonywać na wolnym powietrzu, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej przy otwartym oknie. Zawsze jednak trzeba dbać o to, aby wykonywać takie ćwiczenia w powietrzu zupełnie czystym i wolnym od kurzu. Przy oddychaniu głębokim należy wciągać powietrze nosem, nie ustami, barki zaś poddać w tył, póki klatka piersiowa nie osiągnie największego rozszerzenia. Potem, po krótkim pozostaniu w tej pozycji, należy powoli przeprowadzić wydychanie przyjętego do płuc powietrza. Ale lepiej ćwiczą się płuca przy gimnastyce naturalnej, wspinaniu się w górę i podczas biegu.

Ze względu na to, że nauka doszła do wniosku, iż alkohol nie dodaje sił, ale działa zabójczo jak trucizna, nawet dla dorosłych – harcerz nie używa nie tylko wódki, ale nawet najlżejszych gatunków piwa lub wina. To samo tyczy się palenia tytoniu. Dym osłabia wzrok, czyni nas nerwowymi, wywołuje drżenie członków i niszczy powonienie tak potrzebne harcerzowi, szczególniej w nocy. Nikt nie zaczął palić dlatego, by mu to smakowało, lecz raczej dlatego, by małpować starszych.

Harcmistrz pokaże kilka ważniejszych ćwiczeń gimnastyki szwedzkiej.

F. Miłość Ojczyzny

Jesteś członkiem narodu, który ma za sobą pełne chwały dzieje, którego panowanie sięgało w ciągu wieków od morza do morza, przed którym drżały te państwa, co go później ciemiężyły. Granice Polski przekraczały Odrę na zachodzie, Dźwinę na północy, Dniepr na wschodzie i Karpaty na południu. (Harcmistrz wskaże to na mapie). Ale wewnętrzna niezgoda, brak uległości wobec władzy i zbytnie hołdowanie własnym interesom na niekorzyść ogólnego dobra uczyniły nas niewolnikami i przyprawiły o utratę naszego państwa. Dziś naród cały patrzy na młodzież jako na tych, którzy mają przywrócić, co przodkowie nasi zatracili. Jeśli ona nie obierze sobie tego celu w życiu, zginiemy bezpowrotnie, bo wielu mamy wrogów, czyhających na naszą zagładę. Przeto staraj się przysłużyć twojej Ojczyźnie, nie obracaj całego czasu tylko dla siebie, ale obmyślaj środki, jak odbudowywać Ojczyznę i stań się sam takim obywatelem, z jakich chciałbyś, aby się składało nasze przyszłe państwo. Popieraj, ile możesz, nawet z twych oszczędności, te towarzystwa, które pracują nad utrzymaniem i podniesieniem ducha narodowego u twych współrodaków i postaw sobie hasło: „Wprzód Ojczyzna, potem ja sam”. Gdy przypatrzysz się temu, coś dotąd uczynił, zapewne wiele znajdziesz takich u siebie postępków, które raczej grzebią, niż podnoszą Ojczyznę.

Niech służba harcerza nie będzie tylko rozrywką, ale przygotowaniem do służby dla naszej Ojczyzny. Obudź w sobie ducha tych minionych pokoleń, które jeszcze nie znały spodlenia i zaprzedawania się obcym, które z dumą przyznawały się do swego narodu, które umiały w sobie cenić lud wolnych i ciężką prawicą odpierać wszystkich tych, co chcieli granice kraju uszczuplić lub zdeptać w nic poczucie wolności synów wolnej ziemi. Stań się obywatelem wolnej Rzeczypospolitej, uwolnij się od wszystkich tych wad, które niegdyś kraj twój zaprzedały w niewolę.

Drużyna harcerzy, obozując, zawiesza w środku obozu sztandar narodowy. Przy tym znaku gromadzi się co rano, pozdrawia go i nuci pieśni patriotyczne. Sztandar polski jest dwojaki: albo zawiera herb, albo, jako mniejszy proporzec, obejmuje tylko barwy narodowe. Herb polski, sięgający czasów piastowskich, przedstawia orła jednogłowego białego (srebrzystego) w złotej, królewskiej koronie z głową zwróconą ku swemu prawemu skrzydłu, w polu czerwonym. Z czasem umieszczono na piersiach inicjały królewskie lub herby. Orzeł bez korony był herbem województw poznańskiego i mazowieckiego, jako państwowy bywał jednak używany orzeł krakowski ze złotą pręgą na skrzydłach. Unia lubelska ustanowiła wspólny herb Rzeczypospolitej, mianowicie dwa Orły i dwie Pogonie litewskie połączone na krzyż na tarczy ozdobionej koroną litewską. Na środku w miejscu skrzyżowania umieszczono herb panującego króla, tło sztandaru, jako też pole tarczy było czerwone. Niekiedy na monetach wybijano pojedyncze herby Polski i Litw...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin