Valcour_Vanessa_Zegnaj_kochanku_RPP102.pdf
(
950 KB
)
Pobierz
Kobieta z ambicjami
Vanessa Valcour
ŻEGNAJ,
KOCHANKU
Przełożył Andrzej Walczak
Tytuł oryginału Play It by Heart
ŻEGNAJ, KOCHANKU
- Kto to jest Wesley ? - cicho zapytał Josh.
Taryn zmieszała się. Nie wiedziała, czy powin-
na mu wszystko powiedzieć, czy nie. Nie chciała
psuć wyjątkowej atmosfery tego wieczoru. Zda-
wała sobie jednak sprawę, że nawet najspryt-
niejsze kłamstwo zaraz wyjdzie na jaw; Josh
znał ją zbyt dobrze.
Wesley jest mężczyzną, za którego omal nie
wyszłam.
„Żegnaj, kochanku - witaj, przyjacielu?" -
zapytał ze złością.
Skinęła głową.
- Waśnie ten -potwierdziła niby od niechcenia.
-Jaki on był? Ten... Wesley... ?
Wesley Van Essen. Uchodzi za dobrą partię.
Jest bogaty, przystojny i bardzo, bardzo miły -
odpowiedziała szczerze, delektując się swobodą,
z jaką może się na ten temat wypowiadać. - Na-
sze rodziny mieszkają obok siebie, a my od dzie-
cka przyjaźnimy się ze sobą. Nasi rodzice zawsze
mieli nadzieję, że w końcu się pobierzemy.
Dlaczego tak się nie stało? - domagał się
wyjaśnień. Jego twarz nie wyrażała żadnych
uczuć.
Rozdział I
Poranek wydawał się wprost wymarzony na rozpoczęcie
wszystkiego od nowa.
Taryn Tremayne westchnęła i odgarnęła z oczu gąszcz
splątanych włosów. Widoczny przez okno skrawek nieba
był nieskazitelnie błękitny, niczym arkusz kolorowego pa-
pieru do wycinania. Jasne promienie słońca przenikały
przez szybę i rozsypywały na jej łóżku tysiące złotych płat-
ków.
Była siódma trzydzieści. Wyłączyła budzik nastawiony
na ósmą. Jej uczucia oscylowały pomiędzy niepokojem
a oczekiwaniem. Pełna niepewności wstała, by zacząć no-
wy dzień.
Boso szła do kuchenki, zamierzając przygotować sobie
kawę. Promienie słońca docierały tutaj przez małe okienko
w suficie i muskały listki doniczkowych kwiatów. Hodo-
wanie roślin w mieszkaniu stało się ostatnio jedną z jej ulu-
bionych czynności. Taryn wyczuwała łączącą ją z nimi ta-
jemną więź. Czuła, że rozwija się z nimi. Z przyjemnością
spojrzała na długi rząd mosiężnych doniczek i rosnące
w nich dzwoneczki i gwiazdę betlejemską oraz na upięte
nad zlewem pnącza powojnika. Na lodówce stało czworo-
kątne pudełko z drzewa sekwoi, w którym urządziła mały
zielnik.
Z filiżanką kawy w ręku chodziła po swoim poddaszu.
Faktycznie było to jedno pomieszczenie, które jednak wiel-
kością mogło dorównać magazynowi dużego sklepu. Część
służąca jej za mieszkanie oddzielona była bawełnianymi
haitańskimi kotarami, zawieszonymi na szynach pod sufi-
tem. Można je było przesuwać w różnych kierunkach, bły-
skawicznie zmieniając rozkład pomieszczenia.
Miała zamiar urządzić je samodzielnie. Powinno być
utrzymane w beżowobiałej tonacji, tu i ówdzie podkreślo-
nej tylko czerwienią i błękitem. „To kolory wolności"-po-
myślała. Mimo zgromadzonego już podstawowego wypo-
sażenia poddasze nadal wydawało się opuszczone, ale na to
nie było rady - będzie tak, dopóki nie znajdzie stałego za-
trudnienia. I tak większość pieniędzy, jakie w depozycie
zostawiła jej babcia, wydała już na kupno tego mieszkania.
To, co zostało, nie wystarczy jej na długo. Będzie musiała
ograniczyć wydatki. Dyplomy z Bennington i Julliard da-
wały jej podstawy do ubiegania się o posadę nauczycielki
muzyki. Pieniądze zarabiane w ten sposób będą musiały
starczyć jej do czasu, gdy zawodowo zajmie się pisaniem
tekstów piosenek.
Wizja uczenia rozpuszczonych nastolatków nie wydawa-
ła jej się szczególnie zachęcająca, liczyło się jednak każde
źródło dochodów. Nie miała wielu potrzeb, a ponieważ
mieszkanie należało do niej, nie musiała troszczyć się o o-
płatę czynszu, mimo to z czegoś przecież musiała żyć; trze-
ba było płacić za prąd i telefon - a w Nowym Jorku opłaty
te były naprawdę wysokie. Gdyby tylko (czy nie byłoby to
zbyt piękne?) udało jej się sprzedać jedną ze swych piose-
nek! Wtedy i tylko wtedy będzie mogła uznać, te odniosła
sukces w wymarzonej dziedzinie. Jednak do tego czasu
trzeba będzie zadowolić się posadą nauczycielki.
Usiadła na eleganckiej kanapie i zapatrzyła się przed sie-
bie. Przez sięgające od podłogi do sufitu okna obserwowała
wierzchołki okolicznych budynków. Ta część Nowego Jor-
ku, Soho, bardzo jej odpowiadała. Tu wielkomiejskie życie
miało prawdziwy smak. Gdy w Greenwich Village stało się
zbyt tłoczno, gdy opanowali ją ludzie ogarnięci robieniem
pieniędzy, artyści i rzemieślnicy stworzyli sobie nową przy-
stań w okolicy South Houston Street. W ślad za nimi prze-
niosły się butiki, restauracje i nocne kluby, tworząc w no-
wym miejscu specyficzną, jedyną w swoim rodzaju dzielnicę.
Wypiwszy kawę, podeszła do miniaturowego białego
fortepianu - wspaniałego podarku, jaki otrzymała od roz-
rzutnego ojca. Spojrzała na rezultaty wczorajszej wieczor-
nej pracy - na piosenkę zatytułowaną „Żegnaj kochanku -
witaj przyjacielu". Napisała ją po rozmowie międzymiasto-
wej ze swym byłym narzeczonym, Wesleyem Van Essenem.
Twórczy wysiłek pomógł jej uporać się z poczuciem winy.
Przymknęła oczy i delikatnie przebiegła palcami po klawi-
szach.
- Wesley - szepnęła.
Pasemka jasnych włosów... bladoniebieskie oczy... mi-
ły uśmiech... Potrafiła go sobie wyobrazić, poczuć się tak,
jakby spał teraz koło niej.
Mówiono o nich, że są „świetnie dobraną" parą. Od dzie-
ciństwa byli przyjaciółmi, wspólnie dorastali, razem żeglo-
wali na jachcie. Później wspólnie chodzili na zabawy do
klubu. Wszyscy im zazdrościli. W końcu zaręczyli się. Nie
umiała powiedzieć, w jakim stopniu ich uczucie było auten-
tyczne, a w jakim po prostu ulegli presji rodziców. Ukoń-
czyli szkoły - ona Bennington, on Princeton po czym pub-
licznie ogłosili swe zaręczyny.
Gdy tylko wszyscy oswoili się z tą wiadomością, Wesley
zaczął nalegać, by zostali kochankami. Taryn uznała, że
w jego propozycji nie ma nic niewłaściwego. Ufała mu i jak
dotąd nie miała powodu, by wątpić w jego miłość. Był dla
niej zawsze delikatny i czuły, i chociaż ich spotkania nie
przypominały fajerwerków opisywanych w romansach, to
jednak... satysfakcjonowały ją.
Plik z chomika:
Agadoo86
Inne pliki z tego folderu:
Wood_Tonya_ W_strone_domu_RPP062.pdf
(480 KB)
McReynolds_Glenna_Skarb_RPP146.pdf
(632 KB)
Mittermeyer_Helen_Maska_Blekitne _oczy_Tybetu_RPP056.pdf
(512 KB)
Morgan_Diana_Blondynki_wola_dzentelmenow_RPP068.pdf
(717 KB)
Gladden_Theresa_Ksiezycowy_medalion_RPP110.pdf
(749 KB)
Inne foldery tego chomika:
Nowości
@@@Romanse@@@(1)
====Agenci SPEAR
►FILMY 3D CHOMIKUJ
● Harlequin Światowe Życie Duo
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin