Zakonczeniem.jest.śmierć.pdf

(1108 KB) Pobierz
Agatha Christie
Agatha Christie
Zakończeniem jest
śmierć
Death Comes as the End
Tłumaczyła Dominika Chylińska
wydanie oryginalne: 1944
wydanie polskie: 2001
12
Profesor S.R.K. Glanville
Drogi Stefanie
To Ty podsunąłeś mi pomysł umieszczenia akcji powieści
kryminalnej w starożytnym Egipcie i gdyby nie Twoja aktywna
pomoc i zachęta, książka ta nigdy — by nie powstała.
Chcę tu powiedzieć, jak bardzo podobała mi się literatura,
którą mi pożyczyłeś, i podziękować Ci za cierpliwość, z jaką
odpowiadałeś na wszystkie moje pytania, oraz za czas i fatygę. Wiesz
już, jak wielką przyjemność sprawiło mi pisanie tej książki.
Twoja oddana i wdzięczna przyjaciółka
Od Autorki
Akcja tej książki rozgrywa się na zachodnim brzegu Nilu w
Tebach w Egipcie około roku 2000 p.n.e. Zarówno miejsce, jak i czas
akcji są przypadkowe. Każde inne miejsce w każdym innym czasie
byłoby równie dobre, tak się jednak złożyło, że inspiracją do
stworzenia bohaterów i intrygi stały się dwa czy trzy egipskie listy z
czasów XI Dynastii, odnalezione około 20 lat temu w skalnym
grobowcu naprzeciw Luksoru przez wyprawę do Egiptu z
Metropolitan Museum z Nowego Jorku i przetłumaczone przez
profesora Battiscombe Gunna dla muzealnego biuletynu.
Czytelnika zainteresować może uwaga, że dziedziczenie służby
ka — powszechna praktyka w starożytnej cywilizacji egipskiej —
opierało się na podobnej zasadzie jak średniowieczne dziedziczenie
fundacji kościelnej. Własność zapisywana była kapłanowi ka, w
zamian za co obowiązany był on do zajmowania się grobowcem
testatora i ofiarowywania darów za spokój duszy zmarłego z okazji
różnych świąt.
Określenia „brat” i „siostra” w tekstach egipskich zazwyczaj
oznaczały „ukochany” lub „ukochana” i często używane były
wymiennie z „mąż” i „żona”. Tak też są zastosowane w tej książce.
Rolniczy kalendarz w starożytnym Egipcie, składający się z
trzech pór roku liczących po cztery trzydziestodniowe miesiące i
dodatkowo pięć przestępnych dni na końcu roku, był powszechnie
stosowany. Rok rozpoczynał się, jak przypuszczamy, z chwilą
napłynięcia do Egiptu fali powodziowej Nilu w trzecim tygodniu
lipca, jednakże brak roku przestępnego spowodował jego opóźnienie
na przestrzeni wieków, tak że za czasów naszej opowieści
kalendarzowy Nowy Rok przypadał około sześciu miesięcy wcześniej
niż początek roku rolniczego, tzn. w styczniu zamiast w lipcu. Aby
oszczędzić czytelnikowi ciągłego przeliczania, daty użyte tutaj jako
tytuły rozdziałów pochodzą z kalendarza rolniczego owych czasów,
tzn. wylew — koniec lipca do końca listopada, zima — koniec
listopada do końca marca i lato — koniec marca do końca lipca.
Rozdział pierwszy
Drugi miesiąc wylewu — dzień dwudziesty
Renisenb stała patrząc na Nil.
Z oddali słyszała podniesione głosy braci, Jahmosego i Sobka,
dyskutujących o tym, czy tamy potrzebują wzmocnienia czy nie.
Sobek miał głos wysoki, a swoich poglądów dowodził z pewnością
siebie. Głos Jahmosego był niski i mrukliwy, wyrażał wątpliwość i
niepokój. Jahmose zawsze o wszystko się niepokoił. Był najstarszym
synem i podczas pobytu ojca w północnych posiadłościach
zarządzanie majątkiem spoczywało w jego rękach. Jahmose — mocno
zbudowany, powolny i ostrożny — miał skłonność do wyszukiwania
trudności tam, gdzie ich nie było. Brakowało mu pewności siebie i
wesołości Sobka.
Od wczesnego dzieciństwa Renisenb pamiętała swych braci
sprzeczających się właśnie w taki sposób. Teraz nagle dało jej to
poczucie bezpieczeństwa... Była znowu w domu. Tak, wróciła do
domu...
Jednakże, gdy spojrzała raz jeszcze na jasną, błyszczącą w
słońcu rzekę, bunt i ból odezwały się ponownie. Khay, jej młody mąż,
nie żył... Khay, z roześmianą twarzą i mocnymi ramionami. Khay był
z Ozyrysem w Królestwie Zmarłych a ona, jego gorąco kochana żona,
została sama. Spędzili razem osiem lat — przyszła do niego jako
dziecko zaledwie — a teraz powróciła jako wdowa, z dzieckiem
Khaya, Teti, do domu ojca. Nagle poczuła się, jakby nigdy go nie
opuszczała. To było miłe uczucie. Zapomni o tych ośmiu latach — tak
pełnych bezmyślnego szczęścia, tak rozdartych i zniszczonych stratą i
bólem.
Tak, zapomnieć, wyrzucić z pamięci. Stać się raz jeszcze
Renisenb, córką Imhotepa, kapłana ka, bezmyślną, nieczułą
dziewczyną. Miłość męża i brata była okrutna i zwodnicza przez
swoją słodycz. Pamiętała mocne brązowe ramiona, roześmiane usta —
teraz Khay był zmumifikowany, owinięty w bandaże, chroniony przez
amulety w podróży poprzez zaświaty. Nie ma już na tym świecie
Khay żeglującego Nilem i łowiącego ryby, śmiejącego się do słońca,
podczas gdy ona wyciągnięta w łodzi z małą Teti na kolanach śmieje
się do niego...
„Nie będę o tym myśleć — postanowiła Renisenb. — To
skończone! Jestem tutaj, w domu. Wszystko jest tak, jak było. Ja także
będę taka jak dawniej. Będzie tak jak kiedyś. Teti już zapomniała.
Śmieje się i bawi z innymi dziećmi”.
Renisenb odwróciła się nagle i ruszyła w stronę domu mijając po
drodze kilka objuczonych osłów prowadzonych ku brzegowi rzeki.
Minęła składy zboża i szopy i przez bramę weszła na dziedziniec.
Było to bardzo przyjemne miejsce, ze sztucznym jeziorem otoczonym
kwitnącymi oleandrami, jaśminami i ocienionym sykomorami. Teti
bawiła się tam teraz z innymi dziećmi, słychać było ich przenikliwe i
czyste głosy. Dzieci wbiegały i wybiegały z małego pawilonu
stojącego z jednej strony jeziora. Renisenb zauważyła, że Teti ciągnie
za sobą drewnianego lwa, którego paszcza otwierała się i zamykała za
pociągnięciem sznurka. Renisenb również, jako dziecko, kochała tę
zabawkę. Pomyślała znowu z wdzięcznością: „Wróciłam do domu...”
Nic się tu nie zmieniło, wszystko było jak dawniej. Tu życie
płynęło bezpiecznie, stabilnie, niezmiennie.
Wprawdzie Teti była teraz dzieckiem, a ona jedną z wielu matek
w tym domu, ale istota rzeczy pozostała nie zmieniona.
Piłka, którą bawiło się jedno z dzieci, potoczyła się do jej stóp,
więc podniosła ją i odrzuciła ze śmiechem. Renisenb weszła na ganek
z kolorowymi kolumnami, minęła dużą główną komnatę z barwnym
fryzem przedstawiającym kwiaty lotosu i maki, i skierowała się w
głąb domu, do pomieszczeń dla kobiet.
Uszu jej dobiegły podniesione głosy, więc zatrzymała się
znowu, rozkoszując się starymi, znajomymi dźwiękami. Satipy i Kait
kłócą się jak zwykle! Dobrze pamiętała głos Satipy, wysoki, władczy i
szydzący! Satipy była żoną jej brata, Jahmosego, wysoką, energiczną,
hałaśliwą kobietą, przystojną w pewien ciężki, dominujący sposób.
Wiecznie stanowiła prawa, tyranizowała służbę, znajdowała winę we
wszystkim i siłą osobowości i obelg sprawiała, że wykonywano
rzeczy niemożliwe. Każdy bał się jej języka i spieszył spełniać
rozkazy. Sam Jahmose miał najwięcej podziwu dla swojej rezolutnej,
silnej żony, chociaż pozwalał, aby i jego terroryzowała w sposób,
który często złościł Renisenb.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin