Kawały.doc

(73 KB) Pobierz

 

W zimowy wieczór gajowy złapał w lesie złodzieja, który kradł ścięte drzewo.

- Co, kradniemy drzewo?

- Panie gajowy, ja tylko zbieram paszę dla królików!

- Chcesz mi wmówić draniu, że króliki jedzą drewno?

- Jeśli nie będą chciały jeść, to napalę nim w piecu...

 

----------------------------------------------------

 

Idzie facet samochodem, włącza radio i słyszy:

- "Uwaga! Proszę Państwa przerywamy audycję, aby podać ważny komunikat! W

okolicach Warszawy wylądował statek spoza naszej planety, po pozostawieniu

przybyszów odleciał. W razie napotkania UFO-nauty prosimy o zachowanie

spokoju! Z obcymi można się porozumieć po polsku, tylko trzeba wolno mówić.

Podajemy przybliżony opis przybyszów: mali, zieleni, łapy do samej ziemi."

Po pewnym czasie facetowi zachciało się siusiu (w okolicach Piaseczna),

więc zatrzymał się przy lasku. Włazi w krzaki i zdębiał - widzi coś - małe,

zielone, łapy do samej ziemi. Wolno mówi:

- Jestem kierowcą i jadę do Warszawy.

Słyszy:

- A ja jestem gajowy i sram!

 

---------------------------------------

 

 

:(

 

Jeśli widzisz Chucka Norrisa, on ciebie też widzi. Jeśli nie widzisz

Chucka Norrisa, możesz być kilka sekund od śmierci.

 

-----------------------------------------------

 

 


Dwoch ZOMO'wców leje w lesie, nagle jeden mówi:
- Ej stary, co Ty tak bezszelestnie lejesz ?
- Bo leję po spodniach.
- A nie szkoda Ci spodni ?
- Nie, bo leję po Twoich.


-----------------------------------------

 


Pijany facet załatwia się na moście.
Podchodzi do niego policjant i zwraca mu uwagę.
- Panie, a tutaj można tak lać?
- A lej pan!

 

--------------------------------

 

 

Wpada policjant do cukierni i mówi:

- Poproszę tort!

- Pokroić na sześć kawałków, czy na dwanaście?

- Na, sześć, bo dwunastu nie dam rady...

 

--------------------------------

 

 

Sędzia do oskarżonego:

- Dlaczego zabrał pan cudzy samochód?

- Stał obok cmentarza i myślałem, że jego właściciel nie żyje

             

 

------------------------------------------

 

 

Bóg mówi do Adama:

- Adam daj żebro!

- Nie dam!

- No Adam daaaj!!!

- Nie dam!

- No proszę Adam daj!!

- Nie dam, mam jakieś złe przeczucie.

 

 

--------------------------------------

 

 

 

Noc. Mąż śpi z żona w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup łup łup w drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.

"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał", myśli przewraca się z powrotem.

Słychać głośniejsze łup łup łup.

- Idź otwórz, zobacz kto to, - mówi żona.

No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progi stoi facet, od którego jedzie alkoholem:

- Dobry wieszor, - bełkocze. - Szy mochby pan mnie popchnąć?

- Nie, spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka,- warczy maź i zatrzaskuje drzwi. Wraca do żony i mówi co zaszło.

- No co ty, jak mogłeś? - mówi żona. - A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?

- Ale kochanie, on był pijany!

- Nieważne, potrzebuje pomocy.

No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dol.

Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, węec woła:

- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?

Z ciemności dochodzi glos:

- Taaaa...

Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:

- Gdzie pan jest?

- W ogrodzie, na huśtawce...

 

-------------------------------------------------------

 

W barze:

Klient zamawia "Manhattan". Barman podaje drinka, ale w kieliszku pływają jakieś zielone farfocle - pietruszka czy inny szczypiorek.

- A to co?! - Klient na to.

A barman:

- Aaa... To? ...Central Park!

 

 

---------------------------------------------

 

 

Do baru wchodzi facet i siada na stołku. Barman patrzy na niego i pyta:

- Co będzie?

- Poproszę siedem kieliszków whisky, podwójnej.

Barman podaje mu trunki i patrzy, a facet wychyla jeden kieliszek, drugi, trzeci... wszystkie znikają równie szybko, jak się pojawiły. Barman gapi się niedowierzająco i pyta go, dlaczego tak szybko wypił wódkę.

- Też byś wypił tak szybko, gdybyś miał to, co ja.

- A co masz, stary?

- Jednego dolara.

 

----------------------------------------

 

Pewnego dnia wrócił późno w nocy do domu bardzo zalany gość. Zjadł czerstwy jak diabli tort stojący na stole i położył się do łóżka. Rano szarpie go za rękę trzyletni synek:

– Tato, tato! Nie widziałeś gdzieś mojego bębenka?!

 

 

-----------------------------------------------

 

 

 

Kolejka w aptece.

Pierwszy klient podchodzi do okienka, daje receptę, aptekarz mówi mu:

- 320 złotych proszę.

Drugi podchodzi, daje receptę, aptekarz mówi mu:

- 340 złotych.

Trzeci podchodzi, aptekarz mówi mu:

- 390 złotych.

Czwarty facet w kolejce się lekko poddenerwował i mówi:

- Panie mgr, wszyscy idziemy od tego samego lekarza, wszyscy mamy taki sam lek na recepcie, dlaczego jedni płacą mniej, a inni więcej? Mgr odpowiada:

- No wie pan, mamy taki kod z lekarzem, taką umowę....

Facet się zdenerwował i mówi:

- Panie, niech pan nam powie co to za lek, dlaczego ma inną cenę? Na recepcie było napisane : CC NWCMJDMCC CC. Klienci zaczęli nerwowo naciskać na aptekarza, bardzo chcieli żeby im przeczytał co to znaczy, co to za lekarstwo... W końcu aptekarz pod wpływem nacisku zaczął czytać z rumieńcami na twarzy:

- Cześć Czesiek, Nie Wiem Co Mu Jest, Daj Mu Co Chcesz, Cześć Czesiek.

 

 

------------------------------------------------

 

 

Przychodzi małe dziecko do apteki i się pyta:

- Czy to pani sprzedaje tran??!

- Tak, to ja.

- Ty ŚWINIO!!!!

 

---------------------------------------------

 

 

Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:

- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?

- A co cię boli chłopcze?

- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.

 

 

---------------------------------------------

 

 

Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:
- Baco, co robicie?
- A nic takiego, piore tylko kota.
- Kota? Przecież kota się nie pierze.
Na to Baca:
- A co wy tam turysto wicie, kota się pierze.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie pierze?!
A Baca na to:
- Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco.

 

------------------------------------------

 

 

 

Przychodzi turysta do bacy na Polanie Chochołowskiej:

- Baco, macie tu wrzątek?

- Jest, ino zimny.

 

-------------------------------

Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję. Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy:

- Łonanizuj się pan!

Osłupiały kierowca posłusznie, acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tą samą komendę:

- Łonanizuj się pan!

Cóż... wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę:

- Łonanizuj się pan!

Gdy skończył, baca znów to samo:

- Łonanizuj się pan!

Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie:

- Łonanizuj się pan!

- Łonanizuj się pan!

- Łonanizuj się pan!

I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już na prawdę rady spokojnym głosem rzekł do stojącej obok gaździny:

- Siadaj Maryna, pan cię do Zakopanego zawiezie!

 

 

----------------------------------------

 

 

Przychodzi turysta do bacy i pyta:

- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?

- Mom.

- Za ile?

- Dwiście.

- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!

- Panocku ale tu jest piknie.

- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.

- Tu nimo żadnych dzieci.

Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy:

- Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!

- Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci!

 

 

----------------------------------------------

 

 

 

Baca słyszy krzyki z podwórka:
- Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee!
Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy:
- O kur..! Gdzie moje drewno?!

------------------------

Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.

- Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?

- Ano tak - zgadza się góral.

- I od tego ciosu gazetą poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?

- Skoro tak doktor powiedział...

- W takim razie co było w gazecie?

- Nie wiem, nie czytałem.

 

----------------------------------------------

Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali i pasącego barany. Turysta nie miał zegarka podchodzi więc do bacy i pyta:

- Baco, a nie wiecie aby która jest godzina ?

Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana.

- A ósma dwadzieścia.

Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł był sobie że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział tak zrobił. Wracając znowu podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu.

- Baco a powiedzcie ino, która teraz jest godzina?

Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który pasł się przed nim i mówi: - A czwarta dziesięć.

Tego już było za wiele.

- Baco a jak wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina?

- Jo nie w jajach cytom ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła!

 

------------------------------------------

 

Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków. Przechodzi turystai pyta:

- Baco! Co tam strugacie?

- Ano, cółenko sobie strugom.

Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę. Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórów. Turysta pyta:

- Baco! Co tam strugacie?

- Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.

Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:

- Baco! Co teraz strugacie?

- Jak nic nie spiepse, to wykałacke...

 

-----------------------------------------------

 

 

 

Stanął baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.

- Co macie na swoją obronę, baco? - pyta prokurator.

Baca odpowiada:

- Czołg w stodole

--------------------------------------

W czasie rejsu blondynka próbuje nawiązać rozmowę z siedzącym obok chłopakiem:

- Przepraszam, czy pan też płynie tym statkiem?

 

---------------------------------------------------

 

 

Idą dwie blondynki przez pustynię i nagle zza hałdy lew wyskakuje. Jedna bierze piach do ręki i sru po oczach. Idą dalej. Znowu zza hałdy lew wyskoczył i ta sama piach w rękę i sru po oczach. Sytuacja powtarza się parę razy. Dochodzą blondy do wzgórza a za nim stado lwów - no może ze 300 szt. Odwraca się jedna i ucieka a druga jak wryta stoi. Ta co ucieka, wrzeszczy:

- Hela dawaj! Co z tobą?

- JA PIACHEM NIE RZUCAŁAM!!!!

 

------------------------------------------------------

 

Załamana blondynka stoi przy rozbitym aucie:

- Co ja teraz powiem mężowi?!

Przechodzący obok mężczyzna postanowił sobie zażartować:

- Niech pani dmucha w rurę to się karoseria wyprostuje.

Blondynka dmucha więc w rurę, lecz nic się nie dzieje. Po ok. godzinie przechodzi obok druga blondynka i mówi:

-Ty głupia jesteś. Zamknij drzwi!

 

----------------------------------------------

Ile blondynek potrzeba do wkręcenia żarówki?

- 5. Jedna stoi i trzyma żarówkę, a reszta kręci stołem.

 

------------------------------------------

Wania złowił złotą rybkę.
- Rybka: puść mnie spełnię twoje życzenie
- Ok
- Willę chcesz?
- Nie
- Mercedesa chcesz?
- Nie
- Medal za męstwo chcesz?
- Tak jasne.
Huknęło, jebnęło i Wania znalazł się prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy a na niego na jeżdżą 10 czołgów. Wania wkurzony przez zaciśnięte zęby:
- K...wa, pośmiertny mi dała!!!

 

--------------------------

Facet złotym mercedesem przyjeżdża na ryby. Wysiada cały w złocie z samochodu (łańcuchy, bransolety itd.), wyciąga złotą wędkę ze złotą żyłką i idzie łowić ryby. Po jakimś czasie łapie co? .....oczywiście złotą rybkę. Popatrzył na nią, obejrzał w koło z pogardą i już ma wyrzucić z powrotem do wody, a rybka na to:
- Hej rybaku! A trzy życzenia?
- Eeeeeh, no dobra. Co chcesz?

-------------------------------------------------

Aleksander Kwaśniewski złowił złotą rybkę.
- Wypuść mnie, dobry człowieku-prosi złota rybka, a spełnię jedno Twoje życzenie.
Kwaśniewski myśli, myśli i prosi:
- Spraw, żebym nie miał nic wspólnego z Ałganowem.
- Nie ma sprawy-mówi rybka.
Pstryk! I Kulczyk znikł

--------------------------------------------

Zajączek i niedźwiedź jechali pociągiem na komisje wojskowa. Zajączek wypadł z pociągu i wybił sobie wszystkie zęby. Pobiegł jednak na skróty i dotarł na miejsce szybciej niż miś. Kiedy mis wchodził do budynku, zając już wychodził z komisji.
- No i co?- spytał miś.
- F pofrzątku!- odpowiedział zając. - Sfolniony. Bfrak ufzębienia!
Mis pomyślał chwile, odszedł na bok, wziął kamień i też wybił sobie zęby. Wychodzącego z komisji misia, oczekiwał już zając.
- No i cfo? - pyta zając.
- F pofrządku! - odpowiada miś - Sfolniony! Plafkoftopie!

---------------------------------------------------

Siedzi zajączek i cos pisze. Podchodzi wilk:
- Zajączku, co piszesz?
- Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami!
- Ja ci zaraz!
I za zającem w krzaki. Zakotłowało się i wychodzi potargany wilk.
Za nim niedźwiedź:
- Trzeba się było zapytać, kto jest promotorem!

----------------------------------------

Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy wilki, jeże itp. Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi: "Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!" I mach! rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały Zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie: "Nie to nie. Nie otwieram dzisiaj sklepu!"

--------------------------------------

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin