Jan Nowak Jeziorański – krystaliczny bohater narodowy - ks. Dariusz Oko.doc

(44 KB) Pobierz
32

32. niedziela zwykła (Święto Niepodległości)

ks. dr Dariusz Oko, 11.11.2007

Jan Nowak Jeziorański – krystaliczny bohater narodowy

To wielkie święto narodowe może być teraz zamącone przez świadomość, ile to ludzi, zarówno w państwie, jak i Kościele polskim, nie stoi na wysokości zadania. Także ludzie piastujący szczególnie wysokie, odpowiedzialne stanowiska. Wiemy, ilu z nich właśnie to stanowisko traktuje jako okazję do służenia tylko sobie samemu, a nie społeczeństwu – nawet poprzez nadużycia i przestępstwa. To może rodzić zniechęcenie, zwątpienie w sens patriotyzmu, uczciwości, wiary, w sens służenia człowiekowi, narodowi, Kościołowi. Jednak trzeba rozumieć mechanizmy tego zła, tej ciemności, bo przecież nawet bez wielkich badań socjologicznych, z antropologii, z refleksji nad człowiekiem wiadomo, iż człowiek niegodny, nieuczciwy, bez sumienia, niezależnie, jakiej funkcji by nie miał, źle się zachowa, nadużyje swojej pozycji. Człowiek nieuczciwy wykorzysta każdą okazję, aby dokonać nadużycia – im większa będzie to okazja, tym większe będzie też nadużycie. To wiadomo, to pewne z góry, to nastąpi jak „Amen” w pacierzu. A władza jest szczególną okazją do nadużyć, bo od człowieka władzy szczególnie wiele zależy i szczególnie trudno jest go kontrolować. Dlatego im większą władzę, im wyższe stanowisko będzie miał człowiek niegodny, tym większych nadużyć i przestępstw dokona. My teraz musimy się uczyć budowania państwa, szacunku dla prawa. Musimy się uczyć, jak kontrolować ludzi sprawujących władzę, jak wybierać jednostki rzeczywiście godne, odpowiedzialne. Trzeba ich również napominać, przypominać, że chociaż oczywiście tylko drobna część afer, nadużyć ujrzy światło dzienne i zostanie ukarana, to przecież każde nadużycie, każde przestępstwo zostanie ujawnione najpóźniej na Sądzie Ostatecznym. A z tej perspektywy doprawdy żadne zło się nie opłaca, żadna kradzież. Z tej perspektywy każde zło, które popełniamy, jest wielką krzywdą i stratą wyrządzoną sobie samemu przede wszystkim.

Trzeba też zachować właściwe proporcje. W każdym człowieku, w każdym społeczeństwie jest ciemność i światło. Trzeba wiedzieć, gdzie jest ciemność, trzeba ją znać, rozumieć jej mechanizmy – żeby się przed nią bronić. Trzeba wiedzieć, gdzie jest bagno, dokąd sięga – żeby się nie utopić. Ale nie warto bagnem zbyt wiele się zajmować – w bagnie nie da się żyć, nie da się pływać. Trzeba szukać czystej, źródlanej wody – w niej jest życie. Podobnie trzeba znać mechanizmy działania ludzi nikczemnych; trzeba wiedzieć, którzy to są. Ale jeszcze bardziej trzeba się wpatrywać w światło, w ludzi, którzy są świetlanymi przykładami, aby od nich się uczyć, nimi się cieszyć i inspirować.

Tutaj takim najwspanialszym przykładem jest oczywiście Ojciec Święty Jan Paweł II. Wzór także miłości ojczyzny, służby ojczyźnie. On żył wspaniale, Jego życie przyniosło cudowne owoce, bo był człowiekiem prawym i szlachetnym. To on szczególnie potwierdza, że warto być uczciwym i wiernym – niezależnie, jak wiele by to miało kosztować. Potwierdzają też inni, szczególnie najwięksi bohaterowie walki o Polskę. Warto przypomnieć dziś świetlaną postać Jana Nowaka Jeziorańskiego, który umarł dwa miesiące przed śmiercią papieża. Szczególnie warto przypomnieć jego postać, gdyż o tym wielkim człowieku niewiele się mówi w środkach masowego przekazu. 

Jan Nowak Jeziorański należał na pewno do wąskiego grona kilku osób, kilku Polaków, którzy dla naszej ojczyzny w XX wieku uczynili najwięcej. Zaczął jako młody człowiek. Chociaż miał wybitnie humanistyczne uzdolnienia i matematyka szła mu niełatwo, wybrał studia ekonomiczne, bo uważał, że Polska wtedy najbardziej potrzebowała pracy u podstaw, rozwoju gospodarki. Walczył w Armii Krajowej, pięciokrotnie odbył poprzez okupowaną Europę arcyniebezpieczną kurierską drogę na trasie Warszawa–Londyn. Walczył w powstaniu warszawskim, kierował powstańczym radiem Błyskawica. Przez prawie ćwierć wieku był kierownikiem Radia Wolna Europa. Uczynił z tej stacji najważniejszą stację języka polskiego. Mówiono, że największy wpływ na dzieje Polski miały wtedy komunistyczna partia, Kościół katolicki i Radio Wolna Europa. To była szczególnie jego zasługa. To, co uczynił dla Polski na tym stanowisku trudno przecenić. Na przykład to on przyczynił się w 1956 roku do ostudzenia nastrojów społecznych tak, aby nie wybuchło kolejne krwawe i beznadziejne powstanie, to on nie dopuścił do zniszczenia przez komunistów otoczenia Jasnej Góry.

Gdy był na emeryturze, razem z żoną napisał autobiografię „Kurier z Warszawy”. Ta praca została uznana za najlepszą książkę opisującą walkę największej armii podziemnej okupowanej Europy – Armii Krajowej. W ramach życia na emeryturze przez siedem lat był prezesem kongresu Polonii amerykańskiej. Wywierał wtedy olbrzymi wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych wobec Polski i Europy Wschodniej. Prezydenci Stanów Zjednoczonych uważali go za najwyższy autorytet w tych sprawach. Mówi się, że to głównie jemu Polska zawdzięcza tak szybkie przyjęcie do NATO. Kiedy w Stanach podjęto ten temat, większość senatorów była przeciwna. Było bardzo mocne weto Francji. To właśnie przemyślana akcja Jana Nowaka, systematyczny, zorganizowany nacisk na kongresmanów i senatorów doprowadził do pozytywnego głosowania. Kiedy dokonywało się ono w Senacie Stanów Zjednoczonych 30 kwietnia 1998 roku, był przy tym i mówił, że przeżywa najwspanialszy dzień swojego życia. Ten człowiek, który tak dobrze wiedział, czym jest okupacja, czym jest zniewolenie ojczyzny – cieszył się tak bardzo, że otwierają się przed nią nowe, o tyle lepsze perspektywy. Do wielkich sukcesów jego życia należało też szczęśliwe małżeństwo z Jadwigą z Wolskich „Gretą” – łączniczką Armii Krajowej, krakowianką, którą poślubił w ostatnich dniach powstania warszawskiego, licząc się z bliską śmiercią. Do końca życia byli sobie absolutnie oddani i wierni, stanowili rzeczywiście jedno ciało i jednego ducha. 

Jest to więc człowiek, który odniósł olbrzymi sukces, sukces na arenie politycznej, międzynarodowej, sukces dla siebie i dla innych. Był człowiekiem szczęśliwym. Ale to nie przyszło znikąd, nie spadło z nieba. Jemu tak wiele w życiu się udało, bo był człowiekiem wspaniałego ducha, miał wspaniały kręgosłup moralny – właśnie – był człowiekiem krystalicznie uczciwym, prawym, szlachetnym. Człowiekiem, który dla swojej idei, dla Polski, był gotów poświęcić wszystko. To był człowiek z wielką pasją, jego pasją była Polska. Mówiono o nim, że żyje jak zakonnik dla swojej ojczyzny. Rzeczywiście – on żył dla Polski jak mnich żyje dla Boga, w niezwykłej autodyscyplinie. Od dziecka dewizą jego życia było zdanie „Najlepiej służysz sobie, służąc innym”. W młodości jego ulubioną książką była „Trylogia”. Właściwie całe swoje życie, także swoją pracę, traktował jak walkę na froncie, walkę o Polskę. A na wojnie żołnierz się nie oszczędza, w walce idzie o śmierć i o życie, albo-albo, trzeba więc dać z siebie wszystko. On też do końca to dawał z siebie. Do późnej starości, do ostatnich miesięcy swego życia pracował –umarł w wieku 91 lat. Wstawał najpóźniej przed szóstą rano, żeby więcej uczynić, więcej napisać dla Polski, odbyć więcej rozmów, bardzie wpłynąć na jej los. 

Obok tej siły moralnej źródłem jego sukcesu była głęboka religijność, głęboka wiara, której specjalnie nie manifestował, ale która była ukrytym źródłem jego energii i wytrwałości. Dzięki wierze istniał, lekarze bowiem doradzali jego matce, kiedy nosiła go pod sercem, żeby przerwała tę ciążę, bo podobno zagrażała jej zdrowiu. Matka – przede wszystkim z powodów religijnych – jednak go urodziła. Wiedział więc, że niejako od początku swoje istnienie zawdzięcza także wierze – wierze matki. Otrzymał też solidne religijne wychowanie, także patriotyczne, chociaż dzieciństwo nie było łatwe. W wieku czterech lat stracił ojca – z tego powodu rodzina żyła w biedzie. Jednak pomocą zawsze była mu wiara. Miał szczególne nabożeństwo do zakonnika, kapucyna, który towarzyszył na szafot jego kuzynowi, straconemu na stokach Cytadeli Warszawskiej za przywództwo w powstaniu styczniowym. 

Wiara szczególnie była dla niego ostoją w najtrudniejszym czasie, kiedy komuniści polscy dopuścili się szczególnej podłości, oskarżając go o kolaborację z Niemcami. Mówił, że to zabolało go najbardziej w życiu. Jego – człowieka, który wszystko gotów był oddać, poświęcić Polsce – oskarżać o zdradę. Mówił, że właśnie wtedy najbardziej wiara i żona pozwalały mu wytrwać i nie wiadomo, czy by sobie bez nich poradził. Pomagali mu też przyjaciele, ludzie, którzy go bardzo cenili – także Ojciec Święty. A sam Jan Nowak mówił o Janie Pawle II, że to największy człowiek, jakiego wydała polska ziemia. Przyjaźń gigantów.  

Właśnie o źródle jego sukcesu: moralności i wierze zapomina się. Podziwiano jego gotowe dzieło, nie chciano zaglądnąć do warsztatu, do duszy człowieka, w którym wszystko się decyduje i wszystko zaczyna – całe dobro i zło. A o tym trzeba wiedzieć. To właśnie ludzie, którzy kroczą drogą życia, drogą światła, drogą wiary, mają sukces zapewniony – najpóźniej po śmierci, a niejednokrotnie i przed nią. To wiara i moralność była także źródłem jego szczęścia rodzinnego, małżeńskiego, bo on był wierny żonie, podobnie jak Polsce. Powodzenie małżeństwa nie jest możliwe bez trwałego fundamentu prawego charakteru, bez fundamentu wiary, rozumności, moralności.

Właśnie takie kryształowe osoby, jak Jan Paweł II, jak Jan Nowak Jeziorański najbardziej umacniają nas w przekonaniu, że warto być uczciwym niezależnie od tego, jak byłoby to trudne, jak wielu ludzi w naszym otoczeniu byłoby nieuczciwymi. Wiara i uczciwość wygrają na pewno. Najpóźniej na Sądzie Ostatecznym. A nieraz już tutaj, na ziemi. Naprawdę warto, to ma sens. Ma sens.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin