Smith_Lisa_Jane_-_PamiÄ™tniki_wampirĂłw_05_-_Powrót_o_ Zmierzchu.pdf

(259 KB) Pobierz
Smith_Lisa_Jane_-_PamiÄŽtniki_wampirów_05_-_Powrót_o_ Zmierzchu
SMITH LISA JANE
Powrót o zmierzchu
Pamiętniki wampirów tom 5
119725574.002.png
Prolog
Stefano.
Elena była sfrustrowana. Nie potrafiła pomyśleć jego imienia, by
zabrzmiało tak, jak chciała.
Stefano – powtórzył raz jeszcze. Czy możesz wypowiedzieć moje
imię, najukochańsza?
Elena przyjrzała mu się z namysłem. Złamał jej serce swoją urodą,
rzymskimi rysami i ciemnymi włosami opadającymi niesfornie na czoło.
Chciała ująć w słowa uczucia, jakimi darzyła Stefano, ale zaćmiony umysł nie
pozwalał. O tak wiele spraw pragnęła go zapytać... i tyle mu powiedzieć. Ale nie
mogła znaleźć właściwych słów. Nawet nie mogła mu przesłać myśli. Stefano
odbierał tylko chaotyczne, pojedyncze obrazy.
Ale przecież to był dopiero siódmy dzień jej nowego życia.
Stefano opowiedział Elenie, że kiedy po raz pierwszy się obudziła po tym,
gdy umarła jako wampirzyca, potrafiła chodzić, mówić i robić wiele rzeczy,
których teraz nie pamiętała. Nie wiedział, dlaczego tak było – nie słyszał nigdy
o nikim, poza wampirami, kto wróciłby po śmierci. Elena była wampirzycą, gdy
umierała, ale z pewnością nie teraz.
Stefano powiedział jej też, że bardzo szybko się uczyła. Przesyłała mu
telepatycznie nowe obrazy, nowe słowa. Chociaż łatwiej było się z nią
porozumieć, raz trudniej, był pewien, że któregoś dnia Elena znów będzie sobą i
zacznie zachowywać się jak młoda dziewczyna, którą jest. Nie będzie już
osiemnastolatką z umysłem dziecka. Duchy najwidoczniej chciały, żeby
dorastała jeszcze raz, poznając świat oczami dziecka.
Elena uważała, że nie było to miłe ze strony duchów. A jeśli Stefano w
tym czasie znajdzie sobie inną dziewczynę? Obawiała się tego.
To dlatego pewnej nocy, gdy Stefano się obudził, Eleny nie było w łóżku.
Znalazł ją w łazience, nachyloną nad gazetą. Z wielkim przejęciem wpatrywała
się w tekst, próbując zrozumieć coś ze znaków na papierze, o których wiedziała,
119725574.003.png
że są literami, które układają się w wyrazy, które kiedyś znała. Papier był
wilgotny od jej łez. Nie potrafiła przeczytać żadnego słowa.
Nie płacz, kochana. Nauczysz się znowu czytać. Po co ten pośpiech?
Powiedział to, zanim zobaczył, że połamała ołówek, zaciskając na nim dłoń
zbyt mocno, i podarte papierowe serwetki. Próbowała przerysować litery i
słowa. Może gdyby umiała pisać jak inni ludzie, Stefano przestałby sypiać w
fotelu. Wiedziałby, że Elena jest dorosła, i kładłby się spać u jej boku.
Patrzyła, jak oczy Stefano napełniają się łzami. On jednak uważał, że
mężczyźnie nie wolno płakać, więc obrócił się do niej plecami, by nie widziała
jego łez.
A potem wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka.
Eleno, powiedz mi, co mam zrobić. Zrobię to, nawet jeśli wydaje
się niemożliwe. Przysięgam. Tylko mi powiedz.
Wszystkie słowa, które chciała powiedzieć, tkwiły w jej głowie
zaklinowane. Zaczęła płakać. Stefano bardzo delikatnie otarł jej łzy, jakby
obawiał się, że może jej zrobić krzywdę.
Wtedy Elena uniosła twarz, zamknęła oczy i ułożyła usta do pocałunku. Ale...
Masz umysł dziecka – powiedział Stefano łamiącym się głosem. Nie
mogę tego zrobić.
Dawniej porozumiewali się za pomocą znaków, które Elena
pamiętała. Uderzyła palcami w szyję: raz, dwa, trzy razy. To znaczyło, że
czuła się źle. To znaczyło, że chce... Stefano jęknął.
Nie mogę...
Znów uderzyła trzy razy.
Nie jesteś jeszcze sobą...
Jeszcze trzy razy...
Kochanie, posłuchaj...
Kolejne trzy uderzenia. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Gdyby
mogła mówić, powiedziała by: „Proszę, zaufaj mi choć trochę – nie jestem
dzieckiem. Proszę, posłuchaj tego, czego nie mogę ci powiedzieć”.
Cierpisz. Bardzo cierpisz szepnął czule Stefano. Gdybym... tylko
119725574.004.png
trochę...
I nagle pewnym ruchem uniósł jej głowę i obrócił pod takim kątem, jak
trzeba, a potem Elena poczuła ukąszenie, które bardziej niż cokolwiek innego
przekonało ją, że żyje i że nie jest już duchem.
Przekonało ją też, że Stefano kocha ją i nikogo innego, i że w końcu może
się z nim porozumieć. Powiedziała, co czuje za pomocą okrzyków. Stefano
słuchał oniemiały.
Elena uznała, że tak jest sprawiedliwie. Potem już zawsze spał obok niej, a
ona zawsze była szczęśliwa.
119725574.005.png
ROZDZIAÞ 1
Damon Salvatore właściwie wisiał w powietrzu, lekko tylko
przytrzymywał się gałęzi...Kto zna nazwy drzew? Kogo obchodzi, co to za
drzewo? Było wystarczająco wysokie, żeby zaglądać z niego do sypialni
Caroline Forbes na piętrze, a o szeroki pień mógł oprzeć plecy. Ułożył się
wygodnie, z rękami założonymi za głowę. Jak polujący kot czuwał z
przymkniętymi oczami. Czekał na magiczną godzinę czwartą czterdzieści
cztery, tuż przed świtem, kiedy Caroline odda się swojemu rytuałowi. Widział to
już dwa razy i był podekscytowany.
Nagle ukąsił go komar.
To absurdalne, komary nie kąsają wampirów ich krew nie jest tak pożywna jak
ludzka. Ale to, co poczuł na karku, z pewnością przypominało ukąszenie
komara. Rozejrzał się, ale niczego nie zobaczył. Igły sosny. Nic latającego.
Żadnego owada przycupniętego na gałęzi. W porządku zatem. To musiała być
igła. Tak czy owak, ukłucie bolało coraz bardziej. Pszczoła samobójca? Damon
ostrożnie dotknął dłonią karku. Nie wyczuł żądła. Tylko mały pęcherzyk, który
coraz bardziej bolał.
Przestał zwracać uwagę na ból, bo w sypialni Caroline coś się działo. Nie
był pewien co, ale poczuł nagły przypływ mory wokół śpiącej dziewczyny, jakby
buczenie kabli wysokiego napięcia. Kilka dni temu właśnie to odczucie przypro
wadziło go pod jej okno. Nie potrafił jednak ustalić jego źródła. O czwartej
czterdzieści zadzwonił budzik. Caroline obudziła się, chwyciła zegar i rzuciła w
kąt pokoju. Masz dziewczyno szczęście, pomyślał Damon z pewną przekorą.
Gdybym był zwykłym włamywaczem, a nie wampirem, nastawałbym na twoją
cnotę zakładając, że jeszcze jej nie straciłaś: Ale ja odpuściłem sobie dybanie
na dziewice . Pięćset lat temu.
Na ułamek sekundy uśmiechnął się, a potem jego czarne oczy znów stały
się zimne jak lód. Spojrzał w otwarte okno.
119725574.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin