Janko z Czarnkowa Kroniki.doc

(653 KB) Pobierz
4 O śmierci Kazimierza, króla polskiego

4 O śmierci Kazimierza, króla polskiego. Roku Pańskiego 1370,  dnia ósmego miesiąca września, który był dniem Narodzenia Najświętszej Panny Maryi, gdy tak często wzmiankowany najjaśniejszy król Kazimierz bawił na dworze Przedbórz, przezeń na nowo razem z miastem założonym, a przepięknie i zbytkownie urządzonym, chciał, jak to było w jego zwyczaju, iść na łowy jelenia. Gdy już wóz jego królewski był przygotowany i król chciał wsiadać do niego, niektórzy z wiernych radzili mu, aby w ten dzień jechania na łowy zaniechał. Zgadzając się na to król zamierzał już był pozostać, atoli któryś niecnota podszepnął mu parę słów o jakiejś -jak podobniej do prawdy sądzą - zabawie, wskutek czego król, nie zważając na rozsądną rade, wsiadł na wóz i pośpieszył do lasu na łowy. Tam, nazajutrz, goniąc jelenia, gdy się koń pod nim przewrócił, spadł z niego i otrzymał niemałą ranę w lewą goleń. Z tego uderzenia niebawem wywiązała się gorączka, która jednakże w krótkim czasie go opuściła. Ponieważ jednak wbrew zakazom swoich lekarzy, przez nieumiarkowanie i łakomstwo nie chciał powstrzymać się od różnych pokarmów, zwłaszcza surowych owoców, orzechów laskowych i innych, przede wszystkim zaś od łaźni, która mu była przez mistrza Henryka z Kolonii, lekarza jego nadwornego, męża wielkiej sumienności, w mieście Sandomierzu zakazana, więc tego samego dnia, kiedy wyszedł z łaźni, zapadł, jak to rzeczony mistrz Henryk przepowiedział, na ciężką gorączkę. Trawiony nią ruszył rankiem do Krakowa, i uszedłszy jedną milę od Sandomierza, napił się dużo zimnej wody, po czym jeszcze się więcej rozpalił, mordowany żarem wewnętrznym. W takim stanie przywieziono go do pewnej posiadłości pana Grota rycerza, kasztelana lubelskiego22, który króla pana razem z całym jego dworem do siebie zaprosił. Tutaj król spoczywał, tak silną gorączką dnia tego trawiony, że tak lekarz jak i wszyscy dworzanie o życiu jego zupełnie zwątpili. Na drugi dzień, gdy za staraniem lekarza gorączka żar swój złagodziła, wierni dworzanie, serdecznie współczując jego niemocy, do wozu sposobem koni się wprzągłszy i piechotą wóz ciągnąc, ostrożnie przewieźli króla do klasztoru koprzywnickiego braci Cystersów. W tym klasztorze przez całe osiem dni leżąc wypoczywał. Tutaj też ślubował Bogu i św. Zygmuntowi, że chce podźwi-

22Grot z Chrobrzan h. Rawa, kasztelan lubelski (1363-1374).


gnąc z ruin świątynię płocką, w której ze czcią przechowywały się relikwie Zygmunta króla i męczennika i wikariuszom kwartę, mianowicie każdemu pół grosza dziennie na wieczne czasy, ku czci Wszechmocnego i Najświętszej Panny Maryi i św. Zygmunta króla, przeznaczyć. Potem, gdym się zbliżył do niego i gdy rano mnie i innym obecnym o ślubie oznajmił, zaraz poczuł się cokolwiek wolniejszy od gorączki i polecił mi, abym posłał do miasta Płocka dla obejrzenia zwalisk świątyni i doniesienia mu o liczbie wikariuszy, co niezwłocznie, jak było rozkazane, wypełniłem, spiesznie wysyłając w tej sprawie szlachetnego męża Jana ze Skrzynna, kapelana dworu królewskiego. Następnie, gdy króla przewieziono do dworu, zwanego Osiek i pewien lekarz jego, mistrz Mateusz, wbrew zakazowi i woli mistrza Henryka i nas wszystkich, pozwolił mu napić się miodu, od tego znowu zapadł on na większą gorączkę. Potem jednak, gdy przybył do Nowego Miasta, tam we dworze swoim, prze-pysznie zbudowanym, wziął od lekarzy na przeczyszczenie i siły znakomicie odzyskał, tak iż bez pomocy siadł na wóz i stanął w Opatowcu. Tam zabawiwszy sporo dni, bardzo dobrze się poprawił. Ale za namową wspomnianego wyżej lekarza, mistrza Mateusza, pojechał dalej do Krakowa. W drodze już pierwszej nocy porwała go, jak się zdaje wskutek ruchu, gorączka, jak i przedtem nie jedna lecz potrójna, gdyż przebywał codzienną, trzydniową i czwartaczkę, które zdawały się być dosyć lekkimi, lecz gdy wszystkie się zeszły jednego dnia, męczyły go srodze. Odtąd też dzień w dzień, aż do samego przybycia do Krakowa, cierpienia jego się nie umniejszały, lecz dręczyły go, coraz się powiększając. W przedostatni dzień miesiąca października przywieziono go na zamek krakowski, gdzie też pierwszego dnia listopada kazał pytać przeze mnie lekarzy, stojących przed jego łożem, czy już jest w Krakowie. Gdy ich zapytałem: „czy król pan jest w Krakowie?", wyżej wspomniany mistrz Mateusz rzekł: „czy on majaczy, czy dostał pomieszania zmysłów, że się pyta, czy król jest w Krakowie?" Na to mu odrzekłem: „wie on dobrze, że jest w...23 ordynując lekkie lekarstwa, których będąc w drodze mieć nie mogliście. Teraz jednak zdaje mu się, że żadnych starań do tego nie przykładacie". Na to mistrz Mateusz, jakby piorunem rażony, po-

23W tym miejscu jest przerwa w tekście kroniki.


wiedział, że będzie ze swoimi kolegami dokładał naj usilniej szych starań, o ile będzie umiał. Wkrótce potem król przeze mnie kazał się ich zapytać, czy spostrzegają w nim jakiekolwiek oznaki śmierci, (żądając) aby mu to ze względu na Boga wyjawili, by mógł rozporządzić co do zbawienia swej duszy i co do domu. Oni zaś, obyczajem lekarzy, wróżyli mu i przepowiadali długie życie. Król wszakże, wątpiąc w odzyskanie zdrowia, trzeciego dnia tegoż miesiąca, rano o wschodzie słońca, napisał testament, w którym tak kościołom, jak ubogim i sługom swoim wielką ilość dóbr i dziedzictwa zapisał. Niektórym z nich, mianowicie braciom Zbigniewowi, Przedborowi i Pa-koszowi, zwanym Zbigniewcami, zapisał miasto Włodzisław z przyległościami. Naturalnym synom swoim zapisał: Niemierzy - Bogucice, Kutów, Pierzchnicę, Drugnię i inne wsie, Paszkowi - Słodzień, Niekłań, Mieczdę24, Janowi - zamek Międzygórze i wójtostwo w Zawichoście, Sobotę, oraz wiele innych. Jaśkowi Żerawskiemu Podgaje, i wielu innym dużo (majętności) legował, co następnie było w części przez Ludwika, króla węgierskiego i polskiego25, i rodzicielkę jego królową Elżbietę26, siostrę rodzoną króla Kazimierza, unieważnione27. Synowi ukochanej swej nieboszczki córki Elżbiety, żony Bogusława, księcia szczecińskiego i pana Kaszubów, wnukowi swemu, imieniem Kazimierz28, zapisał księstwa dobrzyńskie, kujawskie, sieradzkie i łęczyckie, z zamkami kruszwickim, bydgoskim, Wielatowem, Wałczem. Krzyż złoty, bardzo wielkiej ceny, wartości przeszło dziesięciu tysięcy florenów, zapisał katedrze krakowskiej, ramię św. Kośmy we wspaniałym pozłacanym cyborium - katedrze poznańskiej, monstrancję z relikwiami i biblię ozdobną - katedrze

24 Można też czytać: „Paszkowi (zwanemu) Złodziej - Niekłań, Mieczdę".

25 Ludwik Wielki (w Polsce zwany Węgierskim), syn Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny, król Węgier od roku 1342, a od 1370 także następca Kazimierza Wielkiego na tronie polskim, zmarł 10/11 wrzes'nia 1382.

26Elżbieta, córka Władysława Łokietka, od 1320 r. żona króla węgierskiego Karola Roberta, zmarła 29 grudnia 1380. 27 Tłumaczenie moje (M.D.K.).

28Kazimierz (Kazko) ks. słupski, (+2 stycznia 1377), syn ks. Bogusława V i Elżbiety, córki Kazimierza Wielkiego. Król Kazimierz, na krótko przed śmiercią adoptował Kazka, a w testamencie poczynił na jego rzecz szerokie nadania, chcąc zapewnić Kazkowi następstwo tronu polskiego po Ludwiku Węgierskim. O jego dalszych losach opowiada niniejsza Kronika.


gnieźnieńskiej. Dwom córkom swoim29 przeznaczył wszystkie ozdoby łoża, kotary i okrycia z cienkiego płótna, purpurą, perłami cennymi i drogimi kamieniami suto sadzone, oraz czary z czystego złota wyrobione, wartości wielu tysięcy grzywien srebra, tudzież połowę wszystkich naczyń srebrnych i klejnotów różnego rodzaju, drugą zaś połowę żonie swojej Elżbiecie, córce Henryka, księcia głogowskiego30. Rozporządziwszy tedy przyzwoicie i prawnie tak tym, jak i wszystkim innym, w następny wtorek, który był piątym dniem miesiąca listopada, rano o wschodzie słońca, w obecności wielu osób ze szlachty i duchowieństwa, odszedł szczęśliwie do Chrystusa. Był natenczas obecny Władysław, książę opolski, zrodzony z córki siostry rzeczonego króla31, wysłany przez wspomnianego króla węgierskiego dla wyrażenia współczucia w królewskiej chorobie.

Po odprawieniu uroczystych po zejściu króla egzekwii, był on w następny czwartek, tj. siódmego dnia wspomnianego miesiąca, z prawej strony chóru katedry krakowskiej, przez wiernych (sług) swoich pochowany, w obecności Jarosława32, arcybiskupa świętego gnieźnieńskiego kościoła, oraz biskupów Floriana krakowskiego33 i Piotra lubuskiego34. Jaki był jęk, jaki płacz, jakie głośne narzekania panów i szlachty, prałatów, kanoników, mężów kościelnych i ludu podczas złożenia zwłok jego, tego język ludzki nie łatwo wypowiedzieć zdoła.

29 Chodzi o Annę i Jadwigę, córki króla z małżeństwa z Jadwigą żagańską.

30 Jadwiga, córka ks. żagańskiego i głogowskiego Henryka V Żelaznego (t 1369), czwarta i ostatnia żona Kazimierza Wielkiego. Ponieważ żyła jeszcze Adelajda heska, druga żona Kazimierza, a papież nie zgodził się na unieważnienie małżeństwa, Jadwiga nie była w oczach prawa legalną małżonką, a dzieci jej i króla Kazimierza były tym samym nieprawego pochodzenia. Po s'mierci Kazimierza Wielkiego Jadwiga poślubiła księcia legnickiego Ruperta. Zmarła 27 marca 1390.

31 Władysław Opolczyk, syn ks. opolskiego Bolka II, ks. opolski od 1356, blisko związany z Ludwikiem Węgierskim, palatyn węgierski (1367-1372), namiestnik na Rusi (1372-1378), po śmierci Kazka słupskiego otrzymał ziemię dobrzyńską, w późniejszych latach przeciwnik Władysława Jagiełły, w latach dziewięćdziesiątych oddał Zakonowi w zastaw ziemię dobrzyńską, zmarł 18 lub 8 maja 1401 r.

32 Jarosław Bogoria ze Skotnik h. Bogoria, archidiakon krakowski (l 326-1342), kanclerz kujawski (1331-1337), abp gnieźnieński (1342-1374), zmarł 17 września 1376. Zob. też rozdz. 30.

33 Florian z Mokrska h. Jelita, bp krakowski (1367-1380).

34 Piotr z Opola, bp lubuski (1366-1375). Na jego dworze przebywał Jan z Czarnkowa gdy musiał opuscić Polskę.

 

 

5 O przybyciu króla węgierskiego Ludwika do Krakowa i o
jego przyjęciu. Roku, miesiąca i dnia rzeczonego35, gdy wspomniany król Ludwik węgierski przybywał do Krakowa, naprzód zabiegli mu drogę w Sączu i dalej panowie i starszyzna Królestwa Polskiego i ze czcią go spotkawszy, do Krakowa odprowadzili. Gdy tam wjeżdżał, wyszli mu na spotkanie za miasto do góry Lasoty mie-szczanie krakowscy z purpurowymi chorągwiami, oraz zarządzili, aby cała społeczność rajców niosła chorągiew, na której był wyobrażony herb miasta i klucze, i każdy cech rzemieślniczy, w oddzielnym gronie postępując, niósł swoją chorągiew, ozdobioną stosownymi godłami i kluczami, i aby wszystko to złożyli do rąk króla, i tym sposobem z wielką czcią, poprzedzeni przez procesje duchowień-
stwa, odprowadzili go aż do większego kościoła zamkowego,

6 Dlaczego nie żaden z książąt polskich, lecz Ludwik, król
węgierski, był powołany na króla. Za czasów Karola36, ojca wspomnianego króla Ludwika, najjaśniejszy król polski Kazimierz, pragnąc Królestwo swoje Polskie - za przodków jego, mianowicie po wygnaniu ojca, króla Władysława, przez Krzyżaków z domu niemieckiego, margrabiów brandenburskich i innych książąt sąsiednich
zajęte - do całości przywrócić, oraz aby to pewniej i prędzej, bez ostatecznego wyczerpania swego ludu i bez strat, do pożądanego końca doprowadzić, zamyślił prosić o pomoc wspomnianego Karola, który siostrę jego miał za żonę. Gdy to uczynił, prosząc Karola przeuroczyste poselstwo o zbrojnych ludzi, rzeczony król, z pochodzenia
Francuz, człowiek bardzo mądry, synowiec Roberta, króla Sycylii, pierwej nim obiecał dać mu pomoc orężną, rozważył, jakich by się mógł stąd spodziewać zysków lub korzyści. Król Kazimierz, zwiedziony radą swoich, jak mniemał, wiernych doradców, oświadczył Karolowi, królowi węgierskiemu, że w razie gdyby nie miał syna -

35 Ludwik przybył do Krakowa 7 listopada 1370.

36 Karol I Robert, król Węgier (1308-1342), wywodził się z domu królów Fran-
cji z linii książąt Andegawenii (Anjou), którzy panowali w Królestwie Sycylii, a po
utracie wyspy w 1282 w Królestwie Neapolu. Jego ojcem był Karol Martel, a wujem
Robert Dobry - brat Martela, król Neapolu (+ 1343). W roku 1320 Karol pojął za
żonę córkę Władysława Łokietka, siostrę Kazimierza Wielkiego, Elżbietę (nazywa-
w Kronice Jana z Czarnkowa „starszą królową").

 


a miał już dwie córki z małżonki swej Litwinki37 - chciałby przeznaczyć swoje Królestwo Polskie jego pierworodnemu synowi Ludwikowi, jako swemu najukochańszemu siostrzeńcowi. Miał bowiem wtedy wspomniany król Karol trzech synów: Ludwika, Andrzeja i Stefana i postanowił sobie w duchu, że Ludwika w Polsce, Andrzeja na Sycylii, a Stefana na Węgrzech uczyni królami. To się też prawie spełniło, chociaż następstwa nie były dobre. Ożenił bowiem syna swego Andrzeja z Joanną38, córką Roberta, króla Sycylii, która była z nim w trzecim stopniu pokrewieństwa, ta zaś potem kazała go haniebnie udusić i pozwoliła wyrzucić z okna sypialni w roku Pańskim 1345. Stefan zaś, połączywszy się małżeństwem z jedyną córką córki Ludwika, księcia bawarskiego, cesarza rzymskiego39, przeniósł się do Chrystusa i tym sposobem pozostał sam Ludwik.

Tak tedy Karol, nadzieją obiecanego zysku podniecony, najwyższym (dostojnikom) króla Kazimierza, mianowicie Zbyszkowi, pre-pozytowi krakowskiemu40 i Spytkowi, kasztelanowi krakowskiemu41, których radami rządził się król Kazimierz, natenczas jeszcze młody, czynił wielkie dary, nadawał zamki i posiadłości i corocznie pewne opłaty składał, byleby królowi Kazimierzowi doradzali, aby nie odstąpił od zaczętego dzieła, lecz syna jego Ludwika za następcę sobie w Królestwie przyjął. Aby zaś tym łatwiej mogli skłonić Kazimierza ku uczynieniu tego, Karol przyrzekł, że syn jego Ludwik wszystko, co do Królestwa Polskiego należało, a przez kogokolwiek było zabrane lub zajęte, zwłaszcza zaś Pomorze (zabrane) przez Krzyżaków, własnym staraniem i kosztem odbierze i przywróci. A zatem

37 Dzieci Kazimierza Wielkiego i Aldony-Anny to: 1) Elżbieta (t 1361), żona ks. pomorskiego Bogusława V, oraz 2) Kunegunda (+ 1357), żona Ludwika VI, ks.bawarskiego i elektora brandenburskiego.

38 Andrzej, syn Karola Roberta, zmarł 18/19 września 1345. W 1342 r. poślubił Joannę I (+ 1382), córkę Roberta Dobrego, króla Neapolu, który był wujem Karola Roberta.

39 Stefan zmarł w 1354 r. Jego żoną była Małgorzata, córka cesarza Ludwika IV bawarskiego.

40 Zbigniew ze Szczyrzyca h. Drużyna, podkanclerzy krakowski od 1315, kanclerz sieradzki od 1321, kanclerz krakowski od 1328, prepozyt krakowski od 1323, dziekan krakowski od 1351, zmarł 16 XII 1356.

41 Spycimir (Spytek) z Tarnowa h. Leliwa, kasztelan sądecki (1317-1318), wiślicki (1319-1320), wojewoda krakowski (1320-1331), kasztelan krakowski (1331-1350), zmarł w 1352 r.


król Kazimierz, dając posłuch namowom swoich doradców, jak również obietnicom wspomnianego króla i swej siostry, owego Ludwika wybrał sobie na następcę i dziedzicem ustanowił. Właściwa umowa, przysięgą i pismami potwierdzona, zawierała, między innymi, trzy następujące warunki: po pierwsze, przyrzekł król Ludwik wszystkie granice Królestwa Polskiego (opatrzyć), w szczególności zaś zobowiązał się sam, swoimi ludźmi, własnym kosztem i staraniem odzyskać Pomorze; dalej, jeśli wspomniany król Polski Kazimierz zejdzie bez męskiego potomstwa, a Ludwik, król węgierski, po nim na Królestwie nastąpi, nie wynosić na urząd starościński żadnego cudzoziemca, lecz jedynie któregoś z Polaków; nareszcie, żadnych nowych opłat czyli podatków nie nakładać, prawa zaś, przywileje i swobody ziemianom nienaruszenie zachować, oraz wszystko, co było niesprawiedliwie zabrane tak mężom kościelnym jak świeckim, zwrócić, bez najmniejszego sprzeciwiania się. Ze swej strony, panowie i szlachta całego Królestwa Polskiego, jemu i synom jego jedy-

nie, gdyby ich miał, przyrzekli (wierność), jeśli i o ile będzie dotrzymane to, co im ten pan obiecał.

7 O tym, co się działo przed koronacją króla węgierskiego. Gdy tedy szlachetny król Ludwik węgierski zamieszkał na zamku krakowskim, na drugi dzień po jego przybyciu do Krakowa czcigodny mąż Janusz zwany Suchywilk, dziekan i kanclerz krakowski42, prawny wykonawca sporządzonego przez szczęśliwej pamięci króla Kazimierza testamentu, przedstawił nowemu królowi wszystkie przywileje nadań, uczynione przez rzeczonego Kazimierza, króla polskiego, w jego ostatniej woli, a z polecenia księcia pana Władysława opolskiego do przyjazdu króla węgierskiego zatrzymane, pytając go, czy maje stosownie do postanowienia jego wuja43 rozdać. Król miłościwie odpowiedział, że należy je porozdawać i polecił wypełnić wszystko, co było przez króla Kazimierza przekazane i rozporzą-dzone. Wkrótce jednakże, gdy mu niektórzy zawistni zdradliwie zaczęli odradzać, polecił odnieść owe przywileje do arcybiskupa gnie-

42Janusz Suchywilk h. Grzymała, doktor dekretów, prepozyt gnieźnieński (od kanclerz krakowski (1357-1373), dziekan krakowski (od 1357), abp gnienieński (1374-1382), zmarł 5 kwietnia 1382.

43 Kazimierz Wielki był wujem Ludwika Węgierskiego.


źnieńskiego i Floriana, biskupa krakowskiego, oraz do szlachty, z której wielu było obecnych i oddać do ich woli i rozporządzenia. Kiedyśmy wskutek tego do nich z przywilejami tymi przybyli, oni wszystkie potwierdzili i rozdać kazali, wyjąwszy przywileje dla najjaśniejszego Kazimierza44, wnuka zmarłego króla Kazimierza, na księstwo sieradzkie, na zamki i ziemie łęczycką i dobrzyńską, Kruszwice, Bydgoszcz, Wielatów i Wałcz, jak również dla naturalnych synów śp. króla, Niemierzy i Jana, na pewne nadane im i wyznaczone zamki i wsie, które to przywileje kazano przedstawić do głębszego rozważenia. Następnie zaś, zgromadziwszy się w domu pana Jarosława, arcybiskupa gnieźnieńskiego, chcąc zniweczyć nadania, wspomnianym synom nieprawego łoża uczynione, polecili komornikom Mszczujowi sandomierskiemu i Janowi krakowskiemu przeciąć przywileje. Jakoż zostały przecięte i tak są obecnie zachowane. Nazajutrz rano, gdy arcybiskup i biskupi oraz szlachta przedniej szego dostojeństwa byli razem zebrani, król Ludwik, z namowy niektórych cudzemu szczęściu zazdroszczących, posłał do zgromadzonych Władysława, księcia opolskiego, z zapytaniem, czy mógł zmarły król, nie pytając krewnych, jakiekolwiek ziemie, zamki, wsie oraz inne rzeczy na przypadek swej śmierci legować, i żądał zarazem, aby mu powiedziano, jak jest podług prawa. Chociaż na to arcybiskup i biskupi żadnej odpowiedzi nie dali, a pomiędzy resztą zebranych wszczął się z tego powodu spór, bo jedni utrzymywali - i słusznie -że testament zatwierdza się przez samą śmierć testatora i że ostatnia wola z obowiązku musi być wykonana, jednakże inni, ostrożniejsi, chcąc pozbyć się odpowiedzialności, twierdzili, że rzecz tę powinni sędziowie podług prawa roztrzygnąć. Zatem Pełka Zambr, sędzia sandomierski i Wilczek z Naborowa, podsędek krakowski, więcej przez wzgląd na relatora niż na przepisy prawa polskiego, orzekli, że nikt nie może na przypadek swej śmierci kosztem swoich krewnych czegokolwiek legować. Chociaż król wyśmiał to orzeczenie, gdy o nim z relacji wspomnianego księcia usłyszał, jednakże potwierdził i posłał tegoż księcia do arcybiskupa i szlachty, prosząc, aby mu przedłożyli je na piśmie, potwierdzonym pieczęciami arcybiskupa i biskupa, oraz szlachty tam obecnej. Posłyszawszy to, arcybiskup i inna

44 Kazimierz, ks. słupski, zob. przypis 28.

szlachta, niejako strapieni, zaczęli sprawę na nowo roztrząsać i wreszcie doszli do wniosku, iż to orzeczenie powinno wyjść na niekorzyść Kazimierza, księcia szczecińskiego, oświadczyli więc, że uczynili je tylko co do ziemian, nie zaś co do książąt, gdyż prawa książęce w tym wypadku są im zupełnie nieznane. Tym sposobem w jednej i tej samej sprawie znaleźli się sami z sobą, niestety, w sprzeczności, bo z początku orzekli, że wszystkie nadania przez króla uczynione są ważne, zaś na drugi dzień, jak wspomniano, powiedzieli, chcąc się (nowemu panu) przypodobać, że nie mają one żadnego znaczenia. Nie zważając jednak na takie orzeczenie, wszystkie nadania - oprócz uczynionych na korzyść naturalnych synów - zostały utrzymane, zaś księciu Kazimierzowi zostały odebrane ziemie sieradzka i łęczycka, natomiast księstwo dobrzyńskie, tudzież miasta i zamki Bydgoszcz, Wielatów i Wałcz zostały mu przez króla węgierskiego we władanie oddane. I to była pierwsza zmiana za nowego panowania szlachetnego króla Ludwika, którą uczynił, jak sprawiedliwie sądzą, niechętnie. Albowiem niektórzy magnaci i niby pierwsi w radzie zmarłego króla, wielce sprzyjający stronnictwu węgierskiemu, sądzili, że książę Kazimierz, z ziem sieradzkiej, łęczyckiej i dobrzyńskiej i z zamków wyżej wymienionych, przy pomocy szwagra swego, Karola, cesarza rzymskiego45, i ojca swego Bogusława, księcia szczecińskiego, może przyjść do rządów Królestwa Polskiego, jako dziedzic i prawny następca dziada swojego, niegdyś króla polskiego Kazimierza. W obawie więc tego, przekonywali króla Ludwika, że w żaden sposób nie może być cierpiany ten książę w ziemiach sieradzkiej i łęczyckiej, przy których zmarły król Kazimierz, przysposabiając go na syna, obiecał go utrzymać i dać nawet więcej. Za namową tedy owych doradców, król zamiast księstw sieradzkiego i łęczyckiego, które zatrzymał sobie, ofiarował mu księstwo gniewkowskie. Lecz książę Kazimierz, idąc za radą swego otoczenia, przyjęcia tego księstwa odmówił. A to z dwóch przyczyn: najpierw dlatego, że zmarły król pan obiecał zachować go przy tamtych ziemiach, jak powiedziano wyżej, i dodać jeszcze więcej; po wtóre, że księstwo gniewkowskie miało żyjącego jeszcze, przyrodzonego swego pana, mianowicie księ-

45 Karol IV Luksemburski, syn Jana Luksemburskiego, król Czech (od 1346), cesarz (od 1355), zmarł 29 listopada 1378. Zob. też rozdz. 42.


cia Władysława Białego46, syna Kazimierza, któremu, aczkolwiek był mnichem zakonu św. Benedykta, król Kazimierz, świętej pamięci, nie chciał dziedzictwa odbierać. Ostatecznie jednak, gdy król Ludwik miał się na króla polskiego koronować, chciał on, aby wspomniany Kazimierz młodszy zadowolił się księstwami dobrzyńskim, bydgoskim, Wielatowem i Wałczem, obiecując za to czymś innym go opatrzyć. Kazimierz, widząc że inaczej uczynić nie może, zgodził się, i podczas koronacji króla pana przyjął księstwo dobrzyńskie ze wspomnianymi zamkami jako lenno od króla pana i od Korony Królestwa Polskiego.

8 O zdradliwym wydaniu zamku Santoka. Gdy wieść o śmierci błogosławionego króla Kazimierza do państw sąsiednich doszła, pewien rycerz Hasso de Huchtenhayn, syn Hassona de Wedel, starosta czyli wójt47 Ottona, margrabiego brandenburskiego48, syna Ludwika, niegdyś cesarza rzymskiego, natychmiast, skoro się tylko o śmierci króla dowiedział, przekupił pieniędzmi i obietnicami niejakich trzech Sasów w zamku santockim, aby go z ich pomocą opanować. Sasi widząc, że załoga zamkowa odczuwa już pewien niedostatek żywności i że nie jest zbyt liczna, by mogła się oprzeć nieprzyjacielowi, jak też, że przełożony zamku, Sędziwój z Wir, kasztelan bniński49, jest nieobecny, postarali się zawiadomić o tym przez jednego spośród siebie wspomnianego rycerza. Hasso z niewielką liczbą ludzi bez zwłoki zamek obiegł. Załoga jego, szczególnie pewien młodzieniec Sędziwój ze Ślesina, opierali się jak mogli, wyjąwszy tamtych trzech, którzy widocznie nie chcieli zadawać sobie żadnej pracy przy obronie. I aczkolwiek pan Przecław z Gołuchowa50, woje-

46 Władysław Biały, syn ks. inowrocławskiego i gniewkowskiego Kazimierza III, książę gniewkowski do 1363, w 1366 wstąpił do klasztoru cystersów w Citeaux, a następnie przeniósł się do klasztoru benedyktynów w Dijon (1376-1370). O jego działalności na terenie Polski w 1. 1373-1375 obszernie opowiada niniejsza kronika. Po roku 1377 został opatem klasztoru w Pannonhalma na Węgrzech (1377-1379), potem znowu w Dijon (ok. 1381). Zwolniony ze ślubów zakonnych przez antypapieża Klemensa VII w 1382, zmarł l marca 1388. Zob. też rozdział 22.

47 „capitaneus seu advocatus".

48 Zob. przypis nr 174.

49 Sędziwój z Wir h. Pałuki, kasztelan bniński (1370-1379).

50 Przecław z Gułtów (w całej Kronice pisany z Gołuchowa) h. Grzymała, kasztelan poznański (1348-1359), starosta kaliski (1347-1351), starosta kościański

woda kaliski, natenczas starosta wielkopolski, obwołał wyprawęna obronę rzeczonego zamku i cała ziemia wielkopolska jużwystąpiła, jednakże skutkiem powolnego działania zamek, nim przybyła od-

siecz, został Hassonowi wydany. Miał zaś wspomniany starosta wielkopolski listy owego Hassona i pewnej szlachty z Marchii Brandenburskiej, ów zaś Hasso miał odwrotne listy starosty i szlachty polskiej, którymi było na pewien czas ustanowione zawieszenie broni, zgwałcone tym sposobem przez Hassona. Strofowali też Polacy Sasów za to zgwałcenie pokoju, lecz Sasi wyśmiewając się z nich zabrali zamek.

9 O stracie zamku włodzimierskiego na Rusi. Tegoż samego czasu Kiejstut, książę litewski na Trokach, najpotężniejszy pogromca chrześcijan, brat rodzony wielkiego księcia litewskiego Olgierda, gdy się dowiedział, że Kazimierz król Polski umarł, razem z Lubartem, księciem łuckim, obiegł zamek włodzimierski, który król Kazimierz, pozostawiwszy stary zamek drewniany w poprzednim stanie, na innej górze zamkowej, gdzie był założony z cegły kościół katedralny na cześć Najświętszej Panny, na dwa lata niespełna przed swoim zgonem zaczął wznosić z bardzo mocnego muru, lecz zaskoczony śmiercią, pozostawił niewykończonym. Był jednak ten zamek na tyle już obwarowany, że mieszkańcy jego mogli się dobrze przeciwko napadającym wrogom bronić. Atoli gdy książę Aleksander, syn Michała czyli Koriata, a synowiec Olgierda i wspomnianych książąt litewskich, który trzymał z nadania króla Kazimierza zamek i ziemię włodzimierską, bawił natenczas w Krakowie, niejaki Pietrasz Turski łęczycanin, przełożony zamku, powodowany strachem, choć nie doznał żadnej porażki, ani nie był przyciśnięty jakimkolwiek niedostatkiem, ów zamek włodzimierski wspomnianym książętom haniebnie oddał. Książęta zaś litewscy, zadowalając się sta-rym zamkiem, chociaż drewnianym, zamek murowany, nowo wzniesiony, skopawszy mury, zrównali z ziemią, kamienia na kamieniu nie pozostawiając. Przy budowie tego zamku trzystu ludzi codziennie i wiele sprzężajów wołów i koni dla zwożenia wapna, kamieni,

(1359), wojewoda kaliski (1360-1379), starosta generalny Wielkopolski (1369-1371), zmarł ok. 1378.


cegły i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin