MAREK TULLIUSZ CYCERON.doc

(1357 KB) Pobierz
MAREK TULLIUSZ CYCERON

MAREK TULLIUSZ CYCERON

 

MOWY

 

MOWA W SPRAWIE NACZELNEGO

DOWÓDZTWA GNEJUSZA

POMPEJUSZA

SŁOWO WSTĘPNE

Mowa w sprawie naczelnego dowództwa Gnejusza Pompejusza była pierwszą

w pełni polityczną mową Cycerona. Wygłosił ją w r. 66, popierając wniosek

Gajusza

Maniliusza, który radził powierzyć Pompejuszowi naczelne dowództwo w wojnie

z królem Pontu, Mitrydatesem (stąd jej drugi tytuł: De lege Manilia — O wniosku

Maniliuszowym).

Historycznym podłożem tego wystąpienia Cycerona była długotrwała wojna

prowadzona przez Rzym z królem Pontu Mitrydatesem VI Eupatorem (wstąpił na

tron ok. r. 115). Był to władca odznaczający się nieprzeciętnymi zdolnościami

i energią, głęboko przejęty kulturą grecką, otoczony greckimi ministrami i

ofice-

rami. Niezwykle ambitny, nie chciał uznać przewagi Rzymu, do którego żywił

nieomal taką nienawiść jak ongiś Hannibal. Wojna z Mitrydatesem trwała z prze-

rwami blisko 25 lat (tzw. pierwsza wojna w latach 88—84, druga: od 83 do 81,

trzecia:

od 74 do 64).

W 92 r. Mitrydates wygnał królów Kapadocji i Bitynii i zajął ich ziemie. Za

wygnańcami ujęli się Rzymianie, wysyłając w 88 r. przeciw Mitrydatesowi kon-

sula Manliusza Akwiliusza i namiestnika prowincji Azji, Kwintusa Oppiusza. Król

nie tylko odniósł nad nimi zwycięstwo, ale wdarł się do rzymskiej prowincji

Azji,

urządził rzeź przebywających tam obywateli rzymskich i wprowadził wojska do

Grecji, by wywołać powstanie przeciw Rzymowi. Niebezpieczeństwo to zażegnał

Sulla, który pokonał wojska Mitrydatesa pod Cheroneją i Orchomenos, po czym

zmusił króla do zawarcia pokoju na warunkach przedwojennego status quo.

Dowództwo w drugiej wojnie z Mitrydatesem objął pozostawiony przez Sullę

w Azji Lucjusz Licyniusz Murena, którego działania nie doprowadziły jednak do

ostatecznego rozstrzygnięcia.

Powodem trzeciej wojny stała się zaborczość Rzymu. W 75 r. Rzymianie,

opierając się na testamencie króla Bitynii Nikomedesa III Filopatora, wcielili

są-

siadującą z Pontem Bitynię do prowincji Azji. W odpowiedzi Mitrydates obsadził

Bitynię i pobił w 73 r. konsula Marka Aureliusza Kottę, ale już w następnym roku

uległ Lucjuszowi Licyniuszowi Lukullusowi w bitwie pod Cyzykiem; do tej klę-

ski dołączyły się następne: pod Kabirą (r. 72), pod Tygranocertą, gdzie Mitryda-

tesa wspomagał jego zięć Tygranes, król Armenii (r. 69), i pod Artaksatą. Dalsze

plany zwycięskiego wodza zostały pokrzyżowane na skutek machinacji bankierów

rzymskich, bogatych ekwitów, którzy widzieli w Lukullusie opiekuna wyzyski-

wanych mieszkańców prowincji, oraz na skutek buntu wojska, które Lukullus

musiał odprowadzić na leże zimowe do Mezopotamii. Energiczny wódz i dobry

znawca Azji został odwołany. Jego następca, Maniusz Acyliusz Glabrion, prowa-

dził działania wojenne tak niedołężnie, że Mitrydates zaczął odzyskiwać siły po

klę-

skach zadanych mu przez Lukullusa. Wojna zanosiła się na długo.

W tej sytuacji trybun ludowy Gajusz Maniliusz postawił w 66 r. na zgroma-

dzeniu ludowym wniosek, by dowództwo naczelne, odebrane Lukullusowi

i Glabrionowi, powierzyć Pompejuszowi. Oznaczało to jednocześnie oddanie

w jego ręce pełnej kontroli nad polityką i interesami rzymskimi na Wschodzie.

Gnejusz Pompejusz Wielki był wtedy u szczytu sławy, otoczony blaskiem zwy-

cięstw nad Sertoriuszem, Spartakiem i piratami. Cyceron widział w nim męża

zaufania stronnictwa ludowego i podporę rzeczypospolitej. Opowiadając się za

wnioskiem Maniliusza liczył na poparcie wszechwładnego już wtedy wodza

w swych przyszłych staraniach o konsulat. Pomimo oporów ze strony kół senac-

kich, zaniepokojonych wzrostem potęgi Pompejusza, wniosek przeszedł znaczną

większością głosów.

Pompejusz nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Chętnie przyjął obowią-

zek prowadzenia wojny — zadanie miał ułatwione dzięki zwycięstwom Lukullusa

— i nie tylko utrwalił zdobycze swego poprzednika, ale zapędził Mitrydatesa do

ostatnich jego twierdz; w jednej z nich, w Pantikapeum, król padł z ręki swego

niewolnika w 63 r. Pompejusz odwdzięczył się też Cyceronowi, który m.in. dzię-

ki jego poparciu otrzymał w tym samym roku konsulat.

Zachowana mowa Cycerona odznacza się piękną formą i wzorową dyspozy-

cją; wyraźnie wyodrębniają się w niej klasyczne części: wstęp, opowiadanie, do-

wodzenie, zbijanie i zakończenie. W stylu zbliża się — pomimo treści politycznej

— do rodzaju mów pochwalnych. Przeświadczenie to mieli już starożytni. Retor

Fronton z II w. n.e. powiada: „Co do mnie, oczywiście odnoszę wrażenie, że na

zgromadzeniu ludowym nikt nigdy ani w języku łacińskim, ani w greckim nie

spotkał się z wymowniejszymi pochwałami niż te, jakimi mówca obsypuje Pom-

pejusza w tej mowie. Toteż zdaje mi się, że zawdzięcza on swój przydomek Wielki

nie tyle własnym cnotom, co pochwałom Cycerona".

Danuta Turkowska

C

hoć widok waszego tłumnego zgromadzenia, Kwiryci, wydawał mi

się zawsze nade wszystko miły, a miejsce to do wystąpień najoka-

zalsze i dla mówcy najbardziej zaszczytne, od tego dostępu do chwa-

ły, który zwłaszcza dla ludzi najlepszych stał zawsze otworem, dotychczas

trzymałem się z dala — nie żeby chęci mi brakło, lecz na skutek zasad ży-

ciowych, jakie w mojej młodości przyjąłem. Do tej pory bowiem nie śmia-

łem wstąpić na to dostojne miejsce w przekonaniu, że należy tu przynosić

jedynie dojrzałe i starannie opracowane płody swego talentu, i sądziłem, że

cały mój czas powinienem poświęcić zawikłanym sprawom przyjaciół. Tak

więc i na tym miejscu nie zabrakło nigdy ludzi broniących waszych spraw

i mój sumienny a bezinteresowny wysiłek włożony w obronę ludzi prywat-

nych przyniósł przy waszym poparciu wspaniałe owoce. Kiedy bowiem

wszystkie centurie na skutek przesunięcia zgromadzeń wyborczych1 trzy-

krotnie ogłosiły mnie pretorem, z łatwością pojąłem, Kwiryci, co o mnie

sądzicie i co innym w stosunku do mnie zalecacie. Jeśli więc jest we mnie

tyle powagi, ileście jej wymagali powierzając mi urzędy, i tyle zdolności do

publicznych wystąpień, ile człowiekowi z otwartą głową mogła dać niemal

codzienna praktyka sądowa i zaprawa w mówieniu — to na pewno, mając

tę odrobinę powagi, użyję jej wobec ludzi, którzy mi ją przyznali. I jeśli

potrafię coś uzyskać moją wymową, wykażę się głównie przed tymi, którzy

uznali, że i za to należy mi się nagroda. Przede wszystkim jednak słuszny

powód do radości widzę w tym, że przemawiając z tak niezwykłego dla mnie

miejsca mam do czynienia ze sprawą, w której słów nikomu zabraknąć nie

może. Mam bowiem mówić o wyjątkowych osobistych zaletach Gnejusza

Pompejusza, a mowę na ten temat trudniej skończyć niż rozpocząć. Dlate-

go starać się muszę nie tyle o słów obfitość, co o miarę w mówieniu.

Aby więc mowę moją rozpocząć od tego, z czego wywodzi się ta cała

sprawa: Oto waszym podatnikom i sprzymierzeńcom wypowiadają ciężką

l Wyboru pretora dokonywały zgromadzenia zwane comitia centuriata, na których

gło-

sowanie odbywało się według centurii (klas majątkowych). Imiona wybranych

kandydatów,

ogłaszano w kolejności dyktowanej liczbą uzyskanych głosów. Cyceron znalazł się

na pierw-

szym miejscu, skoro na zgromadzeniu, przerywanym prawdopodobnie na skutek

zamieszek,

za każdym razem go wywoływano.

i niebezpieczną wojnę dwaj przemożni królowie, Mitrydates i Tygranes. Obaj

— jeden jeszcze nie pokonany, drugi zaczepiony — sądzą, że nadarzyła się

im sposobność do zajęcia Azji. Co dzień przychodzą listy do rycerzy rzym-

skich, ludzi cieszących się najlepszą sławą. W grę wchodzą tu wielkie sumy

łożone przez nich na ściąganie waszych należności. Ze względu na bliską

zażyłość, jaka łączy mnie z tym stanem, powierzyli mi sprawę rzeczypospo-

litej i bezpieczeństwo własnych majątków. W Bitynii, która teraz jest waszą

prowincją, spalono wiele wsi; w ręku wrogów znalazło się całe królestwo

Ariobarzanesa 2 graniczące z waszym obszarem podatkowym; Lucjusz Lu-

kullus po dokonaniu wielkich czynów wycofuje się z tej wojny 3, a następca

jego 4 nie jest dostatecznie przygotowany do kierowania wojną tak poważ-

ną. Jednego tylko naczelnego wodza domagają się i pragną wszyscy sprzy-

mierzeńcy i obywatele i jego jednego, nikogo więcej, nie obawiają się wro-

gowie. Widzicie, jak sprawa wygląda. Rozważcie teraz, co macie czynić. Wy-

daje mi się, że najpierw należy powiedzieć coś o rodzaju tej wojny, potem

o jej wielkości, wreszcie o wyborze naczelnego wodza. Wojna jest tego

rodzaju, że powinna was jak najbardziej zachęcić i zapalić do dalszej walki.

Chodzi w niej o chwałę narodu rzymskiego, która od przodków wam

przekazana, o ile we wszystkich dziedzinach jest znaczna, o tyle w sztuce

wojennej największa; chodzi o bezpieczeństwo sprzymierzeńców i przyja-

ciół, o które przodkowie wasi toczyli wielkie i ciężkie boje; chodzi o naj-

pewniejsze dochody narodu rzymskiego i największe, z których utratą

zabraknie wam świetności w czasach pokoju i środków na czas wojny; chodzi

o majątki wielu obywateli, o które musicie się zatroszczyć tak ze względu

na nich samych, jak i z uwagi na dobro rzeczypospolitej.

A że zawsze byliście bardziej od innych ludów żądni chwały i chciwi

sławy, zmyć musicie tę plamę wyniesioną z pierwszej wojny z Mitrydate-

sem, która się wżarła i na dobre przylgnęła do imienia ludu rzymskiego. Oto

ten, który w całej Azji, w tylu krajach, jednego dnia, przez jednego posłań-

ca i jednym pismem zarządził wymordowanie i usunięcie wszystkich oby-

wateli rzymskich, nie tylko nie poniósł dotychczas zasłużonej kary za swoją

zbrodnię, ale już dwadzieścia trzy lata od tamtej pory panuje i to tak panu-

je, że zamiast się ukrywać w mrocznych zakamarkach Pontu i Kapadocji chce

się wynurzyć z ojczystego królestwa i działać na waszych terenach podat-

kowych, to jest na oczach całej Azji. Dotychczas bowiem nasi wodzowie tak

2 Kapadocja.

3 Lukullus sprawował dowództwo w latach 73—67. Kiedy po długoletnich, chociaż

zwycięskich walkach wojsko rzymskie zaczęło ulegać rozprzężeniu i dało się

zaskoczyć

Mitrydatesowi pod Zelą, Lukullus został odwołany z dowództwa.

4 Maniusz Glabrion.

z tym królem walczyli, że odnosili nad nim triumfy, lecz nie odnosili

zwycięstw. Triumfowało nad Mitrydatesem dwóch bardzo dzielnych mężów

i doskonałych wodzów — Lucjusz Sulla i Lucjusz Murena 5 — lecz triumf

to był taki, że tamten mimo wygnania i klęski pozostał przy władzy. Wo-

dzom tym trzeba jednak udzielić pochwały za ich czyny i wybaczyć, że

sprawy nie doprowadzili do końca. Sullę bowiem z pola walki odwołały do

Italii sprawy państwowe 6, Murenę zaś — Sulla.

Mitrydates natomiast poświęcił cały następny okres nie na zapomnienie

dawnej wojny, lecz na przygotowanie nowej. Zbudował i wyposażył wielką

flotę i zgromadził olbrzymie wojsko złożone ze wszystkich możliwych

ludów. Pod pozorem, że rozpoczyna wojnę z Bosforyjczykami7, wyprawił

do wodzów w Hiszpanii, którzy w tym czasie byli z nami w wojnie8, posłów

i listy, aby w dwóch całkowicie różnych i jak najbardziej od siebie odda-

lonych miejscach podwójne siły nieprzyjaciół według jednego planu prowa-

dziły działania na morzu i na lądzie i abyście wy, rozdarci utarczką na dwa

fronty, musieli walczyć o swoje panowanie. Jednakże znacznie większe

i groźniejsze niebezpieczeństwo ze strony Sertoriusza i Hiszpanii uchylone

zostało dzięki boskiej mądrości i szczególnemu męstwu Gnejusza Pompe-

jusza 9. Na drugim froncie znakomity mąż Lucjusz Lukullus tak poprowa-

dził wojnę, że wielkie i wspaniałe czyny, jakich dokonał na początku, wypada

chyba przypisać nie jego szczęściu, lecz męstwu, te ostatnie zaś niedawne

wypadki uznać trzeba nie za błąd, ale za przypadek. Lecz o Lukullusie

powiem na innym miejscu i tak powiem, obywatele, że mowa moja ani mu

prawdziwej chwały nie odbierze, ani fałszywej nie doda. Jeśli chodzi

o autorytet i sławę waszego panowania — bo stąd wzięła początek moja mowa

— zastanówcie się, jakie powinniście powziąć plany.

5 Lucjusz Sulla, przedstawiciel znanego rodu Korneliuszów, zabłysnął talentem

woj-

skowym w wojnie z Jugurtą, przyczynił się do odparcia najazdu Cymbrów i Teutonów

i do zwycięskiego zakończenia wojny ze sprzymierzeńcami; w 88 r. został

konsulem,

po czym otrzymał w zarząd prowincję Azji, a zarazem naczelne dowództwo w wojnie

z Mitrydatesem. W trzy lata później zawarł pokój na warunkach dogodnych dla

wroga

i pośpiesznie wrócił do Italii na rozprawę z partią popularów, którym przewodził

od-

wołany z wygnania Mariusz. Dowództwo wojsk rzymskich na Wschodzie objął Lucjusz

Murena, który w 83 r. wkroczył do Kapadocji i poniósł klęskę nad rzeką Halys;

wy-

słany przez Sullę na teren walki Aulus Gabiniusz doprowadził do zawieszenia

działań

wojennych.

6 Zamach stanu dokonany przez stronnictwo popularów pod wodzą Mariusza i Cynny.

7 Tj. mieszkańcami miast greckich nad Bosforem Kimeryjskim (dzisiejszy Kercz).

8 Tj. zwolenników Sertoriusza, który po upadku Mariusza opanował Hiszpanię i

toczył

zwycięskie walki z Rzymem.

9 Pompejusz sprawował dowództwo w wojnie hiszpańskiej od 76 r.; zażarty opór

ser-

torianów załamał się dopiero po śmierci ich wodza, który zginął z ręki mordercy

w 72 r.

Przodkowie nasi staczali wojny o drobne krzywdy wyrządzone kupcom

i przedsiębiorcom okrętowym. Jakżeż, na bogów, macie zachować się teraz,

skoro na jedno polecenie i w jednym czasie wymordowano tyle tysięcy

obywateli rzymskich? Za jedno zuchwalsze odezwanie się do posłów przod-

kowie nasi postanowili zrównać z ziemią Korynt10, chlubę całej Grecji, wy

zaś ścierpicie bezkarność tego króla, który uwięził, poddał chłoście i najwy-

myślniejszym męczarniom, a w końcu zamordował posła rzymskiego, męża,

co sprawował urząd konsula? 11 Oni nie mogli znieść ograniczenia wolności

obywateli rzymskich, a wy lekko przyjmujecie to, że im życie wydarto? Oni

szukali zemsty za słowa, jakimi naruszono nietykalność poselską, a wy pu-

ścicie płazem śmierć posła, którego poddano wszelkiego rodzaju męczarniom?

Dla nich chlubą było przekazanie wam państwa opromienionego sławą; uwa-

żajcie, by wam to z kolei hańby nie przyniosło, że otrzymanego dziedzic-

twa nie umieliście zachować i ustrzec. Jakże to? Jak powinniście to przyjąć,

że byt sprzymierzeńców narażony jest na groźną i niebezpieczną próbę?

Wygnany został ze swego państwa król Ariobarzanes, sprzymierzeniec

narodu rzymskiego i jego przyjaciel. Całej Azji zagraża dwóch królów, którzy

z największą wrogością odnoszą się nie tylko do was, ale i do waszych

sprzymierzeńców i przyjaciół. Wszystkie zaś państwa, cała Azja i cała Grecja,

zmuszone są ze względu na ogrom niebezpieczeństwa oczekiwać od was

pomocy. Nie odważają się żądać od was określonego wodza ani nie sądzą,

by mogli to uczynić bez największego dla siebie niebezpieczeństwa, skoro

wysłaliście już innego. Widzą i czują to samo, co i wy, że jeden jest czło-

wiek posiadający wszystkie najwyższe zalety i że jest on blisko, przez co brak

ten odczuwają jeszcze bardziej dotkliwie. Wiedzą, że samo jego pojawienie

się i imię, chociaż przybył objąć dowództwo w wojnie morskiej, odparło

i powstrzymało napór wrogów. Nie mogąc otwarcie, w milczeniu proszą was,

abyście ich na równi ze sprzymierzeńcami z innych prowincji uznali za

godnych opieki człowieka tej miary; tym bardziej, że na ogół wysyłamy do

prowincji i obdarzamy władzą ludzi tego pokroju, że chociaż bronią przed

wrogiem, ich przybycie do miast sprzymierzeńców niewiele się różni od

nieprzyjacielskiego najazdu. Pompejusz zaś, jak dawniej słyszeli, a teraz

widzą, odznacza się tak wielkim umiarkowaniem, taką łagodnością i szlachet-

nością, że najszczęśliwsi zdają się ci, u których najdłużej przebywa.

Jeśli zatem przodkowie nasi, sami nie doznawszy żadnej krzywdy, pro-

wadzili w obronie sprzymierzeńców wojny z Antiochem, z Filipem, z Eto-

10 Uchwałą senatu z 146 r.; bezpośrednio przyczyną tej decyzji była zniewaga,

jakiej

doznali posłowie rzymscy ze strony Związku Achajskiego.

11 Był nim Manliusz Akwiliusz wydany w ręce Mitrydatesa przez mieszkańców Mi-

tyleny.

lami i Punijczykami12 — o ileż bardziej wam, wyzwanym bezprawiem,

wypada bronić bezpieczeństwa sprzymierzeńców, a zarazem autorytetu

waszego panowania, zwłaszcza że chodzi o główne źródło waszych docho-

dów. Dochody z pozostałych prowincji, Kwiryci, są bowiem takie, że z tru-

dem mogą nam wystarczyć na utrzymanie samych prowincji, Azja zaś jest

tak zasobna i urodzajna, że znacznie przewyższa wszystkie kraje żyznością

gleby, różnorodnością pastwisk i obfitością wywożonych towarów. Jeśli

zatem chcecie, Kwiryci, zachować zyski w czasie wojny i autorytet podczas

pokoju, powinniście chronić tę prowincję nie tylko przed klęską, lecz na-

wet przed obawą klęski. Na ogół bowiem szkodę ponosi się wtedy, gdy

przychodzi klęska; lecz jeśli chodzi o podatki, klęskę sprowadza nie tylko

nadejście nieszczęścia, lecz także sama obawa. Bo kiedy wojska wrogów są

w pobliżu, choćby nawet nie było najazdu, ludzie zarzucają hodowlę bydła,

zaniechają uprawy roli, ustaje żegluga handlowa; w tych warunkach nie

można zachować dochodów ani z portu, ani z dziesięcin, ani z pastwisk.

Dlatego to częstokroć traci się całoroczne plony na skutek jednej pogłoski

o niebezpieczeństwie i jednej paniki wojennej. Jakże wreszcie, zdaniem

waszym, czują się płatnicy naszych podatków albo ich dzierżawcy i pobor-

cy, kiedy w pobliżu stoi dwóch królów z olbrzymim wojskiem, kiedy je-

den wypad konnicy może w mgnieniu oka zniweczyć całoroczny dochód,

kiedy publikanie sądzą, że licznej rzeszy ich podwładnych rozesłanej na

górskie łąki, na pola, do portów i strażnic celnych zagraża poważne niebez-

pieczeństwo? Czyż myślicie, że będziecie mogli z tego wszystkiego korzy-

stać, jeśli ludziom, którzy są wam użyteczni, nie zapewnicie ochrony nie

tylko, jak powiedziałem, przed klęską, lecz nawet przed jej groźbą?

Nie wolno wam też lekceważyć tego, co poruszyłem na końcu, omawia-

jąc charakter tej wojny: że dotyczy ona majątków wielu obywateli rzym-

skich, z którymi, Kwiryci, jako ludzie rozsądni, musicie poważnie się liczyć.

Przecież z prowincją tą związali swe plany i pieniądze publikanie, ludzie

poważani i znamienici, i ich korzyści, i majątki powinny być przedmiotem

waszej troski; jeśli bowiem podatki uważaliśmy zawsze za nerwy państwa,

to stan, który je zbiera, słusznie nazwiemy podstawą wszystkich pozosta-

łych. Dalej, ludzie z innych warstw, zapobiegliwi i przedsiębiorczy, o któ-

12 Wojnę z królem Macedonii Filipem (200—196) wywołały jego zamachy na sprzymie-

rzone z Rzymem Egipt, Pergamon, Rodos i Ateny; podobnie przyczyną wojny z

Antiochem

syryjskim były jego zakusy wobec miast greckich w Azji Mniejszej. Sprzymierzeni

z An-

tiochem Etolowie próbowali wkroczyć do Sparty i na Eubeę. Początek drugiej wojny

punickiej (218—202) dało zdobycie przez Hannibala sprzymierzonego z Rzymem

Saguntu

w Hiszpanii; za pretekst do zburzenia Kartaginy posłużyła Rzymianom jej rzekoma

agresja

wobec Numidii.

rych powinniście myśleć pod ich nieobecność, bądź sami prowadzą interesy

w Azji, bądź też w prowincji tej ulokowali wielkie sumy pieniężne. Otóż

poczucie ludzkości nakazuje wam zapobiec klęsce wielu obywateli, mądrość

zaś pozwala dostrzec, że klęska taka nie może być oderwana od losu rze-

czypospolitej. Po pierwsze bowiem trudno liczyć na to, że podatki może-

my później odzyskać przez zwycięstwo, gdyż ani obecni dzierżawcy na

skutek klęski nie będą w stanie ich pobrać, ani inni przejęci obawą — nie

zechcą. A dalej, nauczeni klęską, musimy zachować w pamięci to przynaj-

mniej, o czym pouczyła nas ta sama Azja i tenże Mitrydates na początku

wojny azjatyckiej. Kiedy bowiem ogromna liczba obywateli utraciła w Azji

wielkie majątki, w Rzymie, jak wiemy, wobec przeszkód w wypłatach

upadł kredyt. Bo też w obrębie jednego państwa nie może wielu ludzi

utracić dobytku i majątku nie pociągając za sobą innych w tę samą klęskę.

Od tego niebezpieczeństwa ustrzeżcie rzeczpospolitą i dajcie mi wiarę

w tym, co sami widzicie: tutejszy kredyt i tutejsze transakcje pieniężne

prowadzone w Rzymie na forum wiążą się ścisłą zależnością z owymi

sumami ulokowanymi w Azji. Jeśli tam nastąpi katastrofa, muszą upaść

i nasze interesy zachwiane tym samym wstrząsem. Pomyślcie zatem, czy

nie należy bez zwłoki i z całym zapałem przystąpić do wojny, w której

macie bronić sławy swego imienia, bezpieczeństwa sprzymierzeńców,

największych dochodów państwowych i mienia niezliczonych obywateli,

nieodłącznego od interesu rzeczpospolitej.

Mówiłem o charakterze tej wojny, z kolei parę słów o jej wielkości. Otóż

można powiedzieć, że jest ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin