DAVID BERKOWITZ.txt

(17 KB) Pobierz
DAVID BERKOWITZ - SYN SAMA
 
David Berkowitz 
23-letni ch�opak bez to�samo�ci i znajomych. Wierzy�, �e to demon, "Sam Carr" kaza� mu zabija�. W swej wyobra�ni by� synem Sama. S�ug� szatana.

David Berkowitz urodzi� si� 1 czerwca 1953 roku i od razu zosta� oddany przez matk� do adopcji. 20-letnia Betty Broder - bo tak si� ona nazywa�a - postanowi�a odda� syna, za namow� �onatego kochanka Josepha Kleinmana, kt�ry by� ojcem Davida. Sama tak�e pozostawa�a w zwi�zku ma��e�skim z Tonym Falco, z kt�rym mia�a ju� c�reczk� Roslyn.

Davida adoptowa�o �redniozamo�ne, �ydowskie ma��e�stwo - Pearl i Nathan Berkowitz. Ci, nie maj�cy swoich dzieci ludzie dali przybranemu synowi szcz�liwe i spokojne dzieci�stwo. Ca�y czas obdarowywali go prezentami, jednocze�nie nie sk�pi�c mi�o�ci i uwagi. W trakcie trwania tej sielanki, nic nie zapowiada�o, �e z grzecznego i mi�ego ch�opca - jak m�wili o nim s�siedzi - wyro�nie sadysta.. Syn Sama.

Gdy David mia� 14 lat jego szcz�liwy �wiat znikn��. Sta�o si� to za spraw� �mierci jego przybranej matki - Pearl zmar�a na raka piersi. David by� za�amany. Po tym wydarzeniu jego wiara w Boga zosta�a powa�nie zachwiana. Ch�opak my�la�, �e to wydarzenie to pocz�tek czyjego� planu. Planu, kt�rego celem jest jego zniszczenie. Przypuszczenia swoje potwierdzi�, gdy jeszcze tego samego roku jego przybrany ojciec - Nathan - o�eni� si� powt�rnie. Jego "nowa" mama nie spodoba�a mu si�. Jednak d�ugo nie musia� jej znosi�, poniewa� "nowo�e�cy" wyprowadzili si� na Floryd�, zostawiaj�c Davida samemu sobie. On, nie wiedz�c, co ze sob� pocz�� zaci�gn�� si� do armii, gdzie utrzyma� si� trzy lata. Wr�ci� w 1974 roku i postanowi� odszuka� swoich biologicznych rodzic�w. W jakim� urz�dzie dowiedzia� si�, �e jego matka mia�a na nazwisko Falco. Tym tropem do niej doszed�. Mieszka�a razem z jego 37-letni� siostr� Roslyn. David bardzo szybko nawi�za� z nimi emocjonaln� wi� i przeprowadzi� si� do nich. Jednak nie zosta� d�ugo. Ju� w styczniu 1976 roku ulotni� si�. Matka i siostra martwi�y si� nie tylko jego znikni�ciem, ale r�wnie� stanem zdrowia, poniewa� - jak powiedzia�a Roslyn - brat narzeka� wcze�niej na cz�ste b�le g�owy i omdlenia. On natomiast, w lutym wynaj�� pok�j w domu pa�stwa Cassara w New Rochelle w Nowym Yorku. Jednak ju� dwa miesi�ce p�niej wyprowadzi� si�. Tak po prostu, nie zabieraj�c nawet p�rocznej kaucji za wynajem.

Od czasu �mierci przybranej matki, David trzykrotnie zaatakowa� kogo� no�em (ofiary prze�y�y) i zosta� zara�ony chorob� weneryczn� przez prostytutk�, z kt�r� odby� tylko jeden stosunek. Najgorsze mia�o jednak dopiero nast�pi�.

W kwietniu 1976 roku David przeprowadzi� si� na Pine Street w dzielnicy Yonkers. Wtedy zacz�y si� z nim dzia� r�ne dziwne rzeczy. W szczekaniu psa s�ysza� g�osy demon�w, kt�re kaza�y mu polowa� na krew m�odych dziewczyn. W�a�cicielem psa by� Sam Carr, kt�ry w mniemaniu Davida by� demonem, najokrutniejszym z demon�w. Dlatego w�a�nie David zacz�� siebie nazywa� Synem Sama.

 
Christine Freund 
Nowy York. 29 stycznia 1977 roku oko�o p�nocy, kapitan Joe Borelli wraca� do domu ze s�u�by, gdy odebra� wiadomo�� o tajemniczym postrzeleniu dziewczyny w Queens. W tej dzielnicy do�� cz�sto dochodzi�o do strzelaniny, jednak nigdy w tej cz�ci, w kt�rej znaleziono konaj�c� 26-letni� Christine Freund. Na miejscu Borelli dowiedzia� si�, �e Christine i jej przyjaciel, 30-letni John Daniel wyszli z baru i wsiedli do swojego samochodu, gdy nagle okno samochodu przebi�y pociski. John wyszed� z tego ca�o, jednak dziewczyna zosta�a trafiona w g�ow� i zmar�a w drodze do szpitala. Policjanci, b�d�cy na miejscu zbrodni, wykonuj�c rutynowe czynno�ci znale�li wa�ny dow�d w tej sprawie. By� to du�y o�owiany pocisk, le��cy w �rodku samochodu - pod przedni� szyb�. Pocisk pochodzi� z broni du�ego kalibru - 0,44 cala.

Poniewa� ju� wcze�niej policja w Nowym Yorku odnotowa�a jeden przypadek postrzelenia z broni tego samego kalibru, Joe Borelli postanowi� podda� testom balistycznym oba pociski w celu znalezienia podobie�stw. To by� strza� w dziesi�tk�. Okaza�o si� bowiem, �e oba pochodzi�y z rzadkiego kalibru broni. Ekspert od balistyki twierdzi� tak�e, �e maj� do czynienia z wariatem. Nie mia� na to dowod�w, ale tak mu si� wydawa�o. Rzadki kaliber broni u�yty dwa razy w r�nych miejscach. Bro� ta by�a produkowana dla pilot�w i tylko oni mieli do niej dost�p. Sprawc� w obu przypadkach by� prawdopodobnie ten sam m�czyzna.

Nied�ugo po zab�jstwie Christin, Borelli odebra� telefon, w kt�rym m�ski g�os z silnym latynoskim akcentem, powiedzia� mu, aby nie odk�ada� s�uchawki. Twierdzi�, �e nie jest wariatem, ale jego �ona jest medium. Kobieta, kt�r� Borelli s�ysza� w tle, m�wi�a po hiszpa�sku a jej m�� t�umaczy� jej s�owa. Powiedzia�a ona, �e nied�ugo zostanie pope�nione morderstwo. B�dzie to na jakiej� dziwnej ulicy, ale nie ulicy. W parku, ale nie dok�adnie. Ofiarami b�d� dziewczyna i ch�opak w czerwono-czarnym samochodzie. Borelli zapisa� wszystkie informacje, jednak nie potraktowa� tego powa�nie.

Nied�ugo po tym wydarzeniu, 8 marca 1977 roku policja otrzyma�a wiadomo�� o kolejnym morderstwie. Ofiar� by�a Virginia Voskerichian. Jej cia�o znaleziono na chodniku w pobli�u miejsca gdzie wcze�niej zostali postrzeleni Christine i John. Przyczyn� jej �mierci by� postrza� w g�ow� z broni kaliber 44. Dziewczyna wraca�a do domu, gdy nagle zwolni�a kroku, aby przepu�ci� id�cego tym samym chodnikiem m�czyzn�. M�czyzna wycelowa� w jej g�ow� bro�. Ona jednak w ostatniej chwili zas�oni�a si� ksi��kami i pocisk utkn�� w podstawie czaszki. Po por�wnaniach balistycznych policja stwierdzi�a, �e w obu przypadkach maj� do czynienia z tym samym cz�owiekiem.

Prasa zacz�a domaga� si� od policji konkretnych informacji na temat tego, co si� dzieje w Nowym Yorku. Chcieli si� dowiedzie�, czy policja wie, kto jest tym brutalnym morderc� i czy ma chocia� jakie� tropy. Borelli zgodzi� si� przekaza� prasie og�lny opis mordercy - bia�y m�czyzna, 180 cm wzrostu, ciemne w�osy, wiek 25-35 lat. Morderc� m�g� by� wi�c prawie ka�dy. Zaraz po ukazaniu si� w prasie tego opisu, na posterunku rozdzwoni�y si� telefony. Policja, nie maj�c �adnych konkretnych dowod�w, musia�a sprawdzi� setki telefonicznych doniesie� o domniemanych mordercach i ka�da musia�a by� zweryfikowana. Zdarza�y si� te� takie telefony, gdzie g�os w s�uchawce m�wi� - "To ja je morduj�. Nigdy mnie nie z�apiecie". Dosz�o nawet do tego, �e kto� pu�ci� pog�osk� na temat tego, �e morderca jest impotentem. Wtedy te�, rozdzwoni�y si� telefony od kobiet. Zg�asza�y one swoich m��w b�d� ch�opak�w, kt�rzy byli impotentami. Aby zaspokoi� g��d informacji, szef policji zamie�ci� w prasie niedok�adny portret pami�ciowy i psychologiczny. To jednak mog�o spowodowa� wi�cej fa�szywych informacji.

Portret charakterologiczny wskazywa�, �e morderca jest cz�owiekiem wykorzystuj�cym innych ludzi, aby zaspokoi� swoje potrzeby. Jest psychopat� bez sumienia i ludzkich uczu� wobec innych. Pragnie natychmiastowej satysfakcji, nie potrafi czeka� i chce wszystko dosta� od razu. �yje dniem dzisiejszym. To, co robi, musi by� natychmiast skomentowane i opisane w prasie. Dba, �eby morderstwa by�y dramatyczne i efektowne. Cieszy go reakcja policji i medi�w. W pracy natomiast, ma do czynienia z przedmiotami a nie z lud�mi.

 
Valentina Suriani
Aleksander Esau 
16 kwietnia 1977 roku dosz�o do kolejnego morderstwa. Tym razem ofiarami byli 18-letnia Valentina Suriani i 20-letni Aleksander Esau. Oboje siedzieli w swoim... czerwono-czarnym samochodzie na obrze�ach Bronxu, gdy przez szyb� samochodu przebi�y si� kule. Dwie z nich trafi�y w g�ow� dziewczyny zabijaj�c j� na miejscu, a nast�pne dwie - w g�rn� cz�� g�owy ch�opaka. Zmar� po dw�ch godzinach. Jeden z pierwszych policjant�w, kt�rzy przybyli na miejsce zbrodni, znalaz� na kolanach jednej z ofiar kopert� zaadresowan� do kapitana Joe Borellego. Adresat listu, gdy przyjecha� na miejsce zbrodni dozna� szoku. Zobaczy� czerwono-czarny samoch�d a w nim dwie ofiary. Wszystko, nawet miejsce zbrodni - wysadzana drzewami alejka w parku - pasowa�o do tego, co powiedzia�a kobieta-medium.



Najbardziej jednak, zaciekawi� Borellego list. Zaczyna� si� on od s��w:

"Bardzo dotkn�y mnie opinie, �e nienawidz� kobiet. Tak nie jest, ale jestem potworem. Synem Sama."

Na li�cie znaleziono wiele odcisk�w palc�w, poniewa� zanim dotar� on do Borellego, mia�o go w r�kach kilku policjant�w. Jednak, kiedy wyeliminowano wszystkich, zosta�o kilka s�abych odcisk�w, kt�re nie nale�a�y do �adnego z policjant�w - nie wiadomo, do kogo nale�a�y. Najbardziej prawdopodobne by�o, �e nale�� do mordercy. Z odcisk�w tych, specjalistom uda�o si� skonstruowa� odcisk d�oni i by� to na razie jedyny - nie licz�c pocisku - konkretny dow�d s�dowy. Policjanci z�apali jeszcze jeden punkt zaczepienia na li�cie - pr�bk� pisma. By�o to, co prawda pismo komiksowe - specyficzne, drukowane litery - jednak wg specjalist�w morderca specjalnie pisa� w inny spos�b. Zrobi� te� b��d w s�owie "kobiety". Zamiast "women", napisa� "wemon". Jednak wszyscy s�dzili, �e to tak�e by�o zamierzone, aby zmyli� policj� i skierowa� �ledztwo na inne tory.

W li�cie opisa� tak�e swoje satanistyczne �ycie:

"(...) Kiedy tata Sam upija si�, staje si� niezno�ny. Bije swoj� rodzin�. Czasem zwi�zuje mnie i zostawia na ty�ach domu. Czasem zamyka mnie w gara�u. Ojciec Sam lubi pi� krew. Nakazuje mi: "Id� i zabijaj". Na ty�ach naszego domu spoczywaj� niekt�rzy. G��wnie m�odzi, zgwa�ceni, zar�ni�ci. Ich krew ju� nie p�ynie. Zosta�y ko�ci. Ojciec Sam czasem zamyka mnie na strychu. Wygl�dam wtedy przez okno i patrz� na �wiat. Czuj� si� jak odmieniec. Nadaj� na innych falach ni� inni. �eby mnie powstrzyma�, musicie mnie zabi�. Uwa�ajcie policjanci! Zastrzelcie mnie pierwsi, albo ja si� za was zabior�. Tata Sam jest ju� stary. Musi pi� du�o krwi, �eby pozosta� m�odym. Mia� zbyt du�o atak�w serca. (...) Jestem Belzebubem. Jestem t�u�ciutkim Behemotkiem. Uwielbiam polowa�. Chodzi� po ulic...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin