Wywiad ze Slashem Gitara i Bas 1994.rtf

(22 KB) Pobierz

Zawsze lubiłem tych, którzy potrafili wydobyć z gitary dobre brzmienie. Gdy po raz pierwszy zacząłem grać, nawet bez zastanawiania się nad tym starałem się takie brzmienie osiągnąć. Próbowałem efektów specjalnych - Echoplex. Boss Pedalboard - ale jakoś nigdy nie umiałem sobie z nimi poradzić. Zrzucałem to dziadostwo ze sceny, bo dużo się po niej poruszałem. W pewnym momencie przestałem nawet używać pedału wah-wah, bo było wiele zawracania głowy z bieganiem do niego podczas utworu. A nie cierpię jak mi coś przeszkadza. Strasznie długo zajęło mi przyzwyczajenie się do aparatury bezprzewodowej. Wypróbowaliśmy co najmniej 100 typów sprzętu firmy Nady, nim taki, który nie zniekształca mojego brzmienia.

A oto łatwy sposób na sprawdzenie czy umiesz zdefiniować muzyka.

Grałem piosenkę solo na nowym albumie Alice Cooper. Używam Gibsona Melody Maker z dwoma humbuckerami - nie jest to dźwięk typowy dla Les Paula, ale solówka - gdy jej słucham - brzmi tak jak powinna. Na wideo nagrał Alice tę piosenkę z Joe Satrianim. To mnie naprawdę wkurzyło. Bardzo kocham Alice, więc nie chcę, by to wyglądało, że jestem na niego wściekły, ale złości mnie, że ktoś może pomyśleć, iż to Satriani gra moją solówkę. A później pod koniec piosenki, wsadzili jakiegoś faceta - może to nawet Satriani - grającego refren utworu. Słyszałem to dzisiaj w MTV: to mój dźwięk, ale jakiś dziwny, a potem nagle wchodzi ta druga gitara. Mam nadzieję, że nikt nie pomyśli, że to ja - dlatego to wyjaśniam.

 

Pierwsza Gitara

Moją pierwszą gitarą była hiszpańska akustyczna jednostrunówka, która leżała w domu. Nauczyłem się na niej grać piosenkę UFO: Smoke On The Water. Moja babcia była naprawdę wspaniała: kupiła mi Explorera, a ja zupełnie zwariowałem. Niestety było to badziewie. Potem dostałem Les Paula Memphis. Pewnego dnia skończyło się na tym, że wyrzuciłem tą gitarę, bo w czasie próby nie mogłem jej dostroić.

Byłem pracoholikiem, grałem po dwanaście godzin dziennie. Dobrze mi szło, bo byłem naiwny. Inni gitarzyści nie onieśmielali mnie. Nie chciałem osiągnąć czegoś konkretnego – po prostu uczyłem się. Niektórzy mówią sobie: zajmie mi to 10 lat zanim dojdę do celu – i to ich zniechęca. A moje myśli idą jednym torem, więc gdy zacząłem grać, to nic innego właściwie nie robiłem. Gitara zastąpiła mi szkołę.

Mój pierwszy naprawdę dobry instrument to był B.C.Rich Mockingbird – chciałbym go teraz mieć, grałem na nim w różnych zespołach. Zniszczyłem go w jeden z moich złych dni. Później dostałem ręcznie zrobionego Gibsona Les Paul '59. Był stworzony przez człowieka, który konstruuje niesamowite gitary, o wiele lepsze niż firmy produkujące je teraz – nie mam nic przeciwko Gibsonowi oczywiście. To wtedy stałem się fanem Gibsona, Gibsona i Marshalla. Na tym Les Paulu grałem aż do obecnego albumu.

 

 

Lekcje

Nie podpatrywałem wielu gitarzystów. Ale gdy słuchałem ich, zrozumiałem jak się to robi. Eddie Van Halen jako jedyny mógł mnie czegoś nauczyć, ale nigdy nie starałem się go naśladować, bo zawsze uważałem że to nie jest mój styl.

Moim pierwszym nauczycielem był Robert Wollan – wspaniały facet, któremu zawdzięczam że zacząłem grać. tak jak wszyscy nauczyciele muzyki powinni to robić - wskazał mi właściwy kierunek. Robert próbował nauczyć mnie teorii. Przyswoiłem sobie kilka skal, ale gdy zacząłem myśleć poważnie o gitarze prowadzącej, dałem sobie spokój. Wyciskał ostatnie soki z gitary - nadal jest jednym z najbardziej niesamowitych gitarzystów jakich kiedykolwiek spotkałem. Miał świetną grupę z którą grał kawałki Cream i Led Zeppelin. Byłem wkurzony bo zadawał mi w tym czasie jakieś prymitywne kawałki.

W końcu zacząłem uczyć się sam. Pracowałem na pełnym etacie, by mieć pieniądze na swoje hobby, a po nocach siedziałem ucząc się i ćwicząc. Wtedy bardzo lubiłem Jeffa Becka. Pamiętam jak jak uczyłem się Cause W've Ended At Lovers, nutka po nutce. Potem był Aerosmith, Ted Nugent, Cheap Trick i Led Zeppelin.

 

 

Zaprzedałem duszę gitarze. Jeśli teraz przestał bym grać, nie było by dla mnie przyszłości.

 

Wydobywanie Dźwięku

To moja najsłabsza strona. Grając riff w Locomotive muszę być naprawdę uważny. Jeśli nie skoncentruję się na prawej ręce, mogę się pomylić: dlatego też zawsze trzymałem mały palec tuż pod przetwornikiem przy mostku. Czasami naprawdę ostro walę w swoją gitarę.

Kiedyś zrywałem często struny podczas koncertów, ale teraz dzieje się to rzadko. Jeśli na scenie pęknie mi struna, pieprzy mi całą sprawę, bo jest to za zwyczaj struna E lub H. Muszę wziąć wtedy drugą gitarę.

Czasem gram palcami jak Mark Knopfler - szczególnie gdy gram Bluesa lub solówki. Podczas koncertu używam tylko kciuka i palca wskazującego.

 

Gitary i studio

Mam około100 gitar i naprawdę mam fioła na ich punkcie. To na nie wydaję pieniądze. Staram się nie wydawać za dużo na kobiety. Dobrego sprzętu nie biorę za sobą w trasę, bo za bardzo się niszczy. Zdarzyło mi się kiedyś, że musiałem wziąć w trasę gitarę, którą używałem do Appetite, ponieważ była jedyną jaką posiadałem. Teraz już prawie nic z niej nie zostało... To była Repro '59, ręcznie robiona z żółtymi płomieniami i przetwornikami Allico II. 

Przed nagraniem pierwszej płyty wypróbowałem chyba 10 gitar zanim znalazłem tę, która mi odpowiadała. Był to idiotycznie drogi Les Paul. Używałem tej gitary w prawie wszystkich kawałkach Appetite i większości bardziej skomplikowanych utworów na Use Your Illusion. Na tym albumie używałem też świetnych gitar Gibsona typu V'58 i Explorer '58. Jest pewien taki nosowy dźwięk, który słyszysz w Knockin 'On Heaven's Door i Locomotive i paru innych piosenkach - zbliżony do brzmienia Michaela Schenkera, to jest właśnie brzmienie modelu V, a nie pedału wah. Było też kilka innych gitar, do których ludzie słuchający mnie nie są przyzwyczajeni: użyłem Music Man, taka jak ma Keith Richards. Slide w utworze Bad Obsession garm na gitarze Travis Bean. Gdy po raz pierwszy zainteresowałem się slide, poszedłem na show Joe Perry Project: grał na gitarze Travis Bean i brzmiało to zabójczo. Więc gdy zobaczyłem anons czegoś takiego w gazecie, kupiłem. W Use Your Illusion grałem chyba na 20 różnych gitarach: Strat, Dobro, 6-strunowym basie, banjo i na kilku akustycznych.

 

 

Podczas nagrywania płyty The Spaghetti Incident? w Since I Con't Have You grałem na gitarze Gilby Tele. W innych utworach było to albo Melody Maker albo Les Paul. Właśnie przejrzałem sobie listę gitar, które posiadam: jest ich 81. Czasem długo się zastanawiam, na której zagrać, innym razem łapię tą, która jest właśnie pod ręką. Na każdej próbuje uzyskać porządane brzmienie. Chętnie gram na czerwonym Melody Makerze i 63 i białym 65. Najchętniej na Les Paulu Z podwójnymi przetwornikami. Jest to Les Paul Standard Reissue z 84 albo 85 roku. To gitara do której jestem bardzo przywiązany. trochę się zestarzała i wygląda jakby miała 25 lat.

 

 

 

Dźwięk, dzięki któremu jestem rozpoznawany to mój Les Paul i Marshall half-stack.

 

Les Paul Slash

W pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł wyprodukowania modelu Les Paul Slash. http://www.freeads.ie/Upload/GenericAd/1783/Guitars%2027-04-04-006.JPEG .

 

 

Dałem im moją najlepszą gitarę, którą używam do koncertów na żywo: trzymali ja sześć miesięcy, badając ciężar, próbując wszystko dobrze dopasować. Niech Bóg błogosławi ludzi, którzy nad tym pracowali, bo są naprawdę świetni, ale przysłali mi cztery instrumenty i żaden z nich nie brzmiał nawet w przybliżeniu tak jak powinien. Jestem trochę wściekły na Gibsona, bo przez te sześć lat obcowania z nimi, dostałem tylko trzy gitary, których mogę używać na żywo. A wydałem setki tysięcy dolarów na stare Gibsony.

Po prostu z tych nowych modeli nie da się wydobyć brzmienia które mi odpowiada.

 

Nagrywanie "Use Your Illusion"

Podstawową ścieżkę dźwiękową nagrywałem z zespołem, używając słuchawek: wszyscy wyliśmy w jednym pomieszczeniu. Głównym celem było nagranie basu i perkusji. Chciałem w ten sposób nagrać moje gitarowe partie, a nie mogłem. Musze być we własnym studio z - dala od innych - kontrolując wszystko. Nikomu nie pozwalam tam wchodzić. W Shotgun Blues Axl i kilkoro przyjaciół wpadło wtedy gdy nagrywałem, więc za pierwszym razem nagrałem solówkę, bo chciałem się po prostu popisać przed nimi. Za zwyczaj nie ma jednak nikogo w studio, oprócz Mike'a Clinka (producent) i Jima Mitchella, naszego inżyniera. To jest to. Naprawdę lubię wtedy grać.

Ponieważ było tyle materiału do opracowania, zastanawiałem się nad jednym i drugim sposobem. Skończyło się jednak na tym, że każdą piosenkę opracowywałem od początku do końca osobno. Jeśli utwór miał cztery różne części, po prostu nad nim pracowałem. W przeciwnym razie rytmika każdej piosenki brzmiała by jednakowo. Każdą piosenkę trzeba traktować jako całość.

 

Ustawienie sprzętu w studiu

Gdy grałem partie gitarowe, stawałem przed głównymi monitorami razem z Mike'em i inżynierem. A potem grałem na całą parę tak głośno, jak to tylko było możliwe.

Problemem, z którym walczę już od jakiegoś czasu jest przesterowanie. W normalnych warunkach idzie się do studia i staje przed własnym Marshallem. Gdy ma się słuchawki na uszach, czasami nawet nie słyszy się ścieżki dźwiękowej - nie mam pojęcia jak inni ludzie sobie z tym radzą. W każdym razie moi technicy wpadli na pewien pomysł: posadzili mnie w pokoju mikserskim, dźwięk całości utworu szedł przez monitory, a dźwięk mojej gitary dodatkowo ze wzmacniacza combo MESA/BOOGIE (Mark III). Monitor nastawiony był tak głośno, że chociaż Boogie było tuż naprzeciwko mnie, wciąż słyszałem grający zespół. W ten sposób otrzymałem bardzo głośny podsłuch i duży przester dźwięku gitary.

Gitara Dobro w You Ain't The First jest w standardowym stroju. Zastosowałem tu coś co podsłuchałem u Keitha Richards'a w Bad Obsession. Zdejmujesz dolną strunę E i w ten sposób masz gitarę tylko pięcio strunową. W ten sposób gram na żywo, w stroju open G (GDGD, od niskich do wysokich). To jedyny strój jaki zastosowałem grając techniką slide.

W Breakdown sześcio strunowe banjo, nastrojone tak jak gitara, na którym grałem przy pomocy kostki. Nie mam pojęcia o prawdziwym banjo.

 

Gitary Akustyczne

Mam kilka modeli Guilda - jedną fajną dwunastostrunową i kilka wielkich Dreadnoughts. Używałem również Gibsona J-100. Gitara również zastosowana w Use Your Illusion I to jeden z moich lepszych nabytków - drogi ale piękny. naprawdę jestem usatysfakcjonowany gdy solówka ma w sobie trochę uczucia. Zagrałem to dość szybko. Prawdę powiedziawszy, prawdę powiedziawszy nie spędziłem zbyt dużo czasu nad żadnym utworem z tego albumu. Zawsze była tylko jedna lub dwie próby. Jeśli z intonacją było naprawdę źle. Clink mówił mi o tym a ja jeszcze raz do tego wracałem i poprawiałem. Ale nigdy nie siedzieliśmy nad jedną piosenką. Oczywiście jeśli, jeśli utwór był naprawdę długi, to i dwóch dni trzeba było, by całe to dziadostwo grało. Chciałem jednak, żeby wyszła z tego muzyka Rock and Rollowa - a tej dzisiaj nie słyszy się często.

 

Wzmacniacze

Jeśli chodzi o brzmienie to wiele nauczyłem się nagrywając płytę Appetite For Destruction. Moje gitary i wzmacniacze brzmiały świetnie na żywo, ale nie były wystarczająco dobre w studiu. Miałem jakieś używane Marshalle z Bóg wie jakimi głośnikami, ale potrzebowałem naprawdę dobrej głowy. SIR (wypożyczalnia sprzętu studyjnego) przysłała mi setkę pieprzonych Marshalli, a ja nie mogłem znaleźć odpowiedniego. Chciano mnie nawet namówić na jeden z tych wzmacniaczy Soldano. Wreszcie SIR przywiozło Marshalla, który był niesamowity - nagrałem na nim całą płytę. Próbowałem go nawet ukraść: Po nagraniach powiedziałem do jednego z naszych kierowców: Słuchaj, jeśli chodzi o SIR, to zgubiliśmy ten wzmacniacz lub skradziono nam go. Gdy jednak wróciłem na próbę zauważyłem że już go zabrali.

Gdy nagrywaliśmy Use Your Illusion sytuacja była dokładnie taka sama (chodziłem do przeróżnych wypożyczalni, starając się znaleźć odpowiedni wzmacniacz. W końcu przyjechali ludzie z SIR i przywieźli świetnie brzmiącego Marshalla. Tym razem po prostu go kupiliśmy. Tak więc mam tylko jeden studyjny wzmacniacz i to wszystko.

Przy grze na żywo korzystam ze wzmacniaczy Jubilee Anniversaty. Brzmią doskonale, ale firma Marshall już ich nie produkuje. W czasie wypadku, który zdarzył się w St. Louis, wszystkie kolumny zostały doszczętnie zniszczone. Na szczęście w magazynie mieliśmy jeszcze jeden oryginalny zestaw Jubilee, więc z paniką w oczach wyciągaliśmy go. Na scenie mam zawsze cztery zestawy, ale korzystam tylko z dwóch, jednej głowy używam do grania z przesterem a drugiej dla czystego dźwięku.

W czasie koncertu. Adam (Day, technik Slasha do spraw gitary) zmienia je dla mnie. W czasie prób przez jakiś czas robię footswitching, a potem kontynuuje to Adam. Jest to naprawdę trudne, ponieważ nie lubię stać przed wzmacniaczami. Lubię natomiast słyszeć cały zespół: nie znoszę słuchać samej gitary.

 

Kostki i Struny

Na gitarze akustycznej i elektrycznej gram tymi samymi kostkami. W tej sprawie jestem naprawdę prostolinijny. Używam najtwardszych kostek jakie tylko mogę znaleźć. Nie wierzę w dostosowanie kostek do gitary, choć na pewno byłoby to warte zachodu, szczególnie przy grze na gitarze akustycznej - cienka kostka jest łatwiejsza w użyciu. Moje są fioletowe marki Tortex i naprawdę twarde. Muszę pracować ciężej żeby osiągać rzeczy bardziej subtelne. Czasami kiedy nachodzi mnie ochota zagrać coś naprawdę łagodnego, muszę zwracać uwagę na nacisk jaki kładę na struny, aby otrzymać właściwy dźwięk: jeśli natomiast miał bym miękką kostkę mógłbym po prostu grać, nie zwracając uwagi na to. Nie mam jednak czasu ani ochoty by to zmieniać. To samo dotyczy strun - jestem wierny firmie Ernie Ball - 010 i już.

 

 

Jeśli chodzi o sprzęt, którego używam, nie wydziwiam i nie lubię zmian.

 

Mostek Tremolo

Gdy podczas koncertu zmieniam Gibsona Les Paula na B.C Richa, słychać wyraźnie zmianę brzmienia. Gitara B.C Rich ma mostek tremolo. Uwielbiam jej wygląd - przypomina mi niesamowicie brzmiącą gitarę, którą miałem dawno temu. Gitara, na której gram teraz też brzmi świetnie, ale ponieważ ma tremolo nie ma tej wytrzymałości co Les Paul. Używałem jej tylko do niektórych utworów. Gdy ja kupiłem, grałem z mostkiem Kahlera, ale dźwięk był do niczego. Tak więc zrezygnowałem z Kahlera i założyłem Floyd Rose'a, co bardzo mi pomogło. Uwielbiam korzystać z ramienia wibratora dla tworzenia tekstury i wibracji - czegoś co mogę też zagrać palcami. Nie robię żadnych fajerwerków - a w każdym razie nie za dużo - nie gram też tych różnych flażoletów itp.

 

Wah - Wah

Moje wah są robione na zamówienie. W prawdzie maja ceny za którymi nie przepadam, ale mają całkowicie oryginalny dźwięk. Używałem jednego z nich w utworze Civil War (Use Your Illusion II). Nie brzmi on jak Crybaby (firmy Dunlop), ani jak żaden pieprzony metalowy tinsel-town wah z lat 90-tych. Jest naprawdę surowy. Na scenie mam takie cztery, Ja skłaniam się bardziej ku Crybaby: tego właśnie używałem w pierwszym albumie. Nawet w ostatnim albumie skorzystałem z Crybabe w kilku piosenkach.

Mam również Talk Box. Dla solówek gitarowych korzystam z małego bajeru Boss EQ dla wzmocnienia sygnału.

 

Brzmienie Guns N`Roses

Nie poprawiamy swoich kawałków. Jeśli jest to utwór Izzy`ego, ja mogę odrobinę zmienić riff i coś dodać, Ale on gra swój kawałek tak, jak on go napisał - bardzo luźno, podobnie do Rolling Stones. Ja tworzę riffy o wiele bardziej skomplikowane - taki właśnie jest mój styl. Świadomie nie opracowywujemy swoich kawałków, chociaż Glem Tipton i K.K.Downing z Judas Priest prawdopodobnie to robią. Większość kawałków harmonicznych na płycie to moja robota. Staram się je potem naśladować grając na żywo, robiąc dziwne rzeczy palcami.

Nigdy nie osiągłem tego, co można nazwać prawdziwą harmonią: zazwyczaj nakładam na siebie te same dźwięki w różnych oktawach. W utworach Knockin' On Heaven's Door i Live And Let Die grają tylko dwie gitary - ta sama melodia na wysokich i niskich tonach.

Na naszym nowym albumie Matt Sorum, nowy perkusista świetnie współpracuje z basem Duffa. Dlatego zresztą go wybraliśmy. Zupełnie inaczej funkcjonuje AC/DC, gdzie gitary grają razem, a bas bas utrzymuje się na jednym poziomie przez całą piosenkę. Izzy gra zupełnie prosto: ja i Duff gramy te wszystkie zawiłe kawałki, niemalże tworzymy jedność. Duff bierze na siebie wszystkie riffy, które razem gramy i gra je z perkusją. Wszystko musi być zsynchronizowane. Tak więc jeśli Duff gra z kimś, kto nie bardzo orientuje się co się dzieje, natychmiast to zauważa.

Duffowi, Mattowi i mi najbardziej zależy na harmonii. To Izzy ma bardziej luźny rytmiczny styl.

 

 

Nie uważam, że wszystko musi być wypolerowane, zapięte na ostatni guzik. Tylko niektóre utwory są "Wypolerowane". Nie jest to niczyja wina; tak po prostu gramy - za to w innych utworach brzmienie jest bardziej szorstkie i luźne

 

Tajemnica Dobrej Gry Solo

Improwizując solówkę automatycznie poddajesz się pewnym wzorcom. Use Your Illusion to pierwszy przypadek, gdy odstąpiłem od tej zasady.

Najważniejsze, żeby mieć w głowie ułożone to, co chcesz zagrać i w ułamku sekundy umieć przekazać to palcom. Zamiast grać schematami, po prostu miej gotową melodię, którą chcesz grać. Potrzebujesz dużo doświadczenia, żeby wiedzieć jaki jest układ tego na gitarze. Ja wciąż się tego uczę: jest to coś na co niewielu muzyków z mojego pokolenia w ogóle zwraca uwagę.

Na koncertach nie próbuję odtwarzać już zagranych solówek. W przypadku niektórych piosenek jest to wykluczone, ponieważ nie mam pojęcia, jak je grałem wcześniej. Zdarza się to tylko wtedy, gdy melodia tak się do mnie przyczepi, że słyszę ją w czasie grania.

W domu nie ćwiczę. Nie cierpię grać w domu. Robię to tylko po to by komponować utwory. Uwielbiam grać naprawdę głośno i nie lubię gdy słuchają tego moi sąsiedzi. Jeśli w w ogóle to włączam stereo i przygrywam mu na gitarze. Zawsze mam gitarę pod ręką, ale jest niewielka szansa zobaczyć mnie grającego ot tak sobie. Ćwiczę albo na próbach - pisząc i grając strasznie głośno, albo w studiu.

Zawsze wszystko pamiętam. Jeśli wymyślę nowy riff, np. w garderobie przed koncertem, nie potrzebuję magnetofonu, pozostaje mi on w pamięci. A jeśli już coś nagrywam, jeśli już coś nagrywam to sprzęt musi być naprawdę mały, nie lubię dużych magnetofonów i słuchawek.

Zawsze żyje z dnia na dzień: nie należę do tych którzy wytyczają sobie jakieś cele. Główna rzecz to być ciągle w trasie. To naprawdę całe moje życie. Jestem szczęśliwy że ciągle gram. Tyle razy mogliśmy zrobić klapę, biorąc pod uwagę ekstremalne warunki, w których żyjemy. Po tym co przeszliśmy, po tych wszystkich zmianach, stresach, narkotykach - udało nam się zyskać pewność, że bez względu na to co się stanie, naprawdę rozumiemy naszą muzykę, że nie jesteśmy jakimś pieprzonym, podrzędnym zespołem grającym pop.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin