Dlaczego warto kochać - Jose Descalzo.txt

(369 KB) Pobierz
Jose Luis Martin Descalzo
Dlaczego warto kocha�?
przek�ad Anna Sieprawska
eSPe - Krak�w 2004

Mojej Siostrze Angelines,
bez kt�rej mi�o�ci i pomocy
ksi��ka ta nigdy nie zosta�aby napisana.

Spis tre�ci
Wst�p
1 Cud ka�dej �rody
2 Nikt nie jest samotn� wysp�
3 Filary �wiata
4 Anna Magdalena
5 Zielone przestrzenie 
6 Lornetka Jana XXIII
7 Czynne wsp�czucie
8 Wierzy� z pasj�
9 Topielec na pla�y
10 Wyk�ad na temat ma��e�stwa
11 Czas inkwizytor�w
12 Szcz�liwi ksi�a
13 �ywcem do nieba
14 Anio� z autobusu
15 �miech �azarza 
16 Zapiski na temat przyja�ni
17 Zapiski na temat wolno�ci
18 Okowy strachu
19 Cie� Bucefa�a
20 Trzech kamieniarzy
21 Bomba w kolebce pokoju
22 Jak �wie�o po�lubiona panna m�oda
23 Kolor kome�ki
24 Zmienianie �wiata
25 Baga�owy
26 Dziecko, kt�rym byli�my
27 P�yn�� pod pr�d
28 Przeciwko rezygnacji
29 Z�owieszczy prorocy
30 Kamie� filozoficzny
31 Skarpetki
32 Inne loterie
33 Teoria dzwoneczka
34 Sen Bartha
35 Piosenka mi�osna dla Canela
36 Choroba ojca 
37 Widzie� g��biej
 38 "Zabij� si� albo p�jd� do klasztoru"
39 Nienawi�� do samego siebie
40 Zamkni�te drzwi 
41 Po egzaminach
42 Nie wierzcie doros�ym
43 �wi�ty Nierozwa�ny
44 M�ode listki
45 Rozdawanie rado�ci
46 Przeznaczenie i odwaga
47 Niewidzialni
48 Kocham ci� takim, jakim jeste� 
49 S.O.S. - chaos?
50 Wielka cisza
51 Ocali� ogie�
52 U�miech zza muru
53 Pani Bovary (albo "kiedy marzenia zast�puj� rzeczywisto��")
54 Sonata Kreutzerowska (albo kiedy cia�o jest wrogiem mi�o�ci)
55 �yciodajne dusze
56 "Wstyd" bycia chrze�cijaninem
57 Krzyk
58 Matka Ko�ci� 
59 �wi�te klasy �rednie
60 Cud pustych r�k
61 K�cik w niebie 
62 Kochany aparat 
63 M�ka wsp�czesnego cz�owieka
64 Historia najg��bszej mi�o�ci
65 List do Pana Boga





Wst�p
Dlaczego warto kocha�?

Kiedy cztery lata temu wda�em si� w przygod� pisania "dlaczego warto...", 
nie zdawa�em sobie sprawy z tego, co b�dzie ona dla mnie oznacza�. To 
zdumiewaj�ce: kt�rego� dnia wypuszczasz piskl� spod skrzyd�a i nagle 
okazuje si�, �e ono samo wije ju� gniazdo w tysi�cach serc. A pierwszym, 
kt�rego ogarnia zdumienie, jest sam autor. Bo to, co na pocz�tku mia�o by� 
tylko zwyczajn� seri� przypadkowych, lu�no ze sob� powi�zanych artyku��w, 
zacz�o si� dla mnie stawa� wewn�trznym autoportretem, a dla wielu - 
towarzyszem drogi �ycia. I w�a�nie odkrycie tych, kt�rzy z upodobaniem szli 
wraz ze mn�, kaza�o mi zebra� owe pierwsze impresje w ksi��k� Dlaczego 
warto mie� nadziej�?, kt�ra zosta�a przyj�ta przez Czytelnik�w tak 
niezwykle �yczliwie, �e nie tylko wyczerpane zosta�y kolejne wydania, ale 
ja sam zasypany zosta�em dowodami ich sympatii.
Sympatia ta spowodowa�a, �e zdecydowa�em si� na kontynuacj�. I tak powsta�a 
ksi��ka ,"Dlaczego warto by� optymist� ?",
kt�rej przyj�cie i nak�ady mia�y takie samo tajemnicze szcz�cie, co jej 
poprzedniczka.
Po wydaniu drugiego tomu przyrzek�em sobie, �e na tym zako�czy si� ta 
seria. Ale nalegania wydawc�w spowodowa�y, i� przejrza�em opublikowane tomy 
i odkry�em w nich wiele luk: tematy, kt�rych nawet nie musn��em, argumenty, 
kt�rych nie przytoczy�em, przede wszystkim za� brakowa�o wielu podstawowych 
poj��. Bo koniec ko�c�w nadziej� mo�emy mie� tylko w�wczas, gdy wcze�niej 
do�wiadczymy mi�o�ci. A rado�� jest tylko tej mi�o�ci ostatecznym owocem. 
Tak wi�c, aby w�r�d tych - cho� na poz�r nieuporz�dkowanych i przypadkowych 
- powod�w, "dla kt�rych warto", znalaz�y si� prawdziwe klucze mojej wizji 
�wiata, powinienem by� doda� te podstawowe poj�cia, kt�re nadaj� prawdziwy 
sens poprzednim dw�m ksi��kom. Zdecydowa�em si� to zrobi� w tym oto 
zeszycie zatytu�owanym ,"Dlaczego warto kocha�?"
Czytelnik poprzednich tom�w zwr�ci zapewne uwag� na dwie nowo�ci: podczas 
gdy poprzednie tomy stanowi�y zbi�r artyku��w, kt�re wcze�niej ukaza�y si� 
w "ABC", wiele artyku��w sk�adaj�cych si� na t� publikacj� zosta�o w 
ca�o�ci przeredagowanych lub wr�cz napisanych specjalnie na t� okazj�, a 
wi�c wcze�niej nie by�y nigdzie publikowane.
Druga innowacja jest bardziej wyra�na - w trzecim tomie du�o �atwiej 
zauwa�y� religijny charakter wi�kszo�ci moich komentarzy, z prostego 
powodu: dwa pierwsze zeszyty pomy�lane by�y bezpo�rednio jako artyku�y do 
gazety, dlatego, chocia� religijne spojrzenie obecne by�o zawsze w ka�dym z 
nich, wola�em ujmowa� poszczeg�lne zagadnienia raczej w zwyczajny, ludzki 
spos�b, tak, aby dotrze� do ka�dego czytelnika. Bo przecie� nie wszyscy, 
kt�rzy si�gaj� po gazet�, s� chrze�cijanami.
Tym razem natomiast, poniewa� pisa�em ju� z my�l� o ksi��ce, poczu�em si� 
swobodniej i pozwoli�em mojemu sercu otwarcie m�wi� to, co naprawd� czuje. 
Skoro jestem chrze�cijaninem, to jak�e moje argumenty maj� nie by� 
chrze�cija�skie? Je�li ostateczna przyczyna mojej mi�o�ci, nadziei i 
rado�ci tkwi w Bogu, to czy mia�bym prawo - nawet nie tyle ukrywa� ten 
fakt, czego, jak s�dz�, nigdy nie zrobi�em - ale cho�by pozostawi� go w 
cieniu, na drugim planie?
Chc� przez to powiedzie�, �e w tym tomie przekazuj� to, co ostatecznie 
stanowi klucz mojego �ycia. Na przestrzeni lat marzy�em o wielu rzeczach. 
Teraz wiem, �e zachowam �ycie wy��cznie dzi�ki mi�o�ci; �e naprawd� �ywe 
pozostan� tylko te fragmenty duszy, kt�re zaanga�uj� w mi�o�� i pomoc 
bli�niemu. Ale zanim to odkry�em zmitr�y�em ponad pi��dziesi�t lat! Przez 
d�ugi czas by�em przekonany, �e moim "owocem" b�d� napisane przeze mnie 
liczne ksi��ki, otrzymane nagrody. Teraz wiem, �e licz� si� jedynie te 
wersy, kt�re komu� w czym� pomog�y, nauczy�y, jak by� szcz�liwym, jak 
rozumie� �wiat i m�nie stawi� �yciu czo�a. Po drugim kr��eniu w k�ko 
zrozumia�em w ko�cu to, co wiedzia�em ju� wtedy, gdy ledwo umia�em chodzi�.
Pozw�lcie mi o tym opowiedzie�: cofaj�c si� we wspomnieniach i szukaj�c 
najdawniejszych wydarze� w moim �yciu, widz� siebie, dwu- mo�e trzylatka, 
jak biegn� d�ugim, jasnym korytarzem mojego rodzinnego domu. Widz� jak 
biegn�c ci�gn� za sob� pled, o kt�ry si� potykam i na kt�ry co rusz si� 
przewracam. "Kocyk, mama, kocyk" - m�wi�em podobno. Rzecz w tym, �e moja 
matka by�a chora, a ja, jako dziecko, my�la�em, �e wszystkie choroby leczy 
si� ciep�o okrywaj�c chorego. Tak wi�c nie umiej�c jeszcze dobrze chodzi�, 
ci�gn��em ten do niczego nie przydatny koc i by� mo�e przeczuwa�em, �e 
pomoc �wiadczona bli�niemu ma warto�� nie tyle ze wzgl�du na skuteczno��, 
ile ze wzgl�du na serce, jakie si� w ni� wk�ada.
Pi��dziesi�t lat p�niej zadaj� sobie pytanie, czy aby ca�ym naszym 
zadaniem, jako ludzi, nie jest w istocie okrywanie si� nawzajem przed 
niepogod�. Dlatego to dziecko, kt�rym jestem i by�em, napisa�o ,"Dlaczego 
warto..." Je�li ta ksi��ka ogrzeje czyje� serce, b�d� szcz�liwy. Bo 
w�wczas b�d� wiedzia�, dlaczego warto �y�.





1. Cud ka�dej �rody

Pewnego popo�udnia jedn� z ma�ych bohaterek powie�ci Gerarda Bessiere, 
Gabriel�, zapyta� jej przyjaciel Jacinto:
- Co robi�a� dzisiaj w szkole?
- Cud - odpowiedzia�a dziewczynka.
- Cud? Jak to?
- Na religii.
- A co to by� za cud?
- Nasza pani od religii jest bardzo chora. Nic nie mo�e sama zrobi�, mo�e 
tylko m�wi� i �mia� si�.
- No i co?
- Nasza pani opowiada�a nam o cudach, jakie robi� Jezus. A wtedy my�my 
powiedzieli, �e to nieprawda, bo nie ma �adnych cud�w. Bo jakby by�y, to by 
pani� uzdrowi�.
- A co ona na to?
- A ona powiedzia�a: Ale� tak, B�g robi dla mnie cuda. No wi�c zapytali�my, 
jakie.
-No i...?
- No i ona powiedzia�a: To wy jeste�cie moim cudem. Zapytali�my, dlaczego? 
A ona powiedzia�a: Dlatego, �e w ka�d� �rod� zabieracie mnie na spacer i 
pchacie m�j w�zek. No wi�c rozumiesz, w ka�d� �rod� po po�udniu robimy cud. 
Pani powiedzia�a nam jeszcze, �e na �wiecie by�oby wi�cej cud�w, gdyby 
ludziom chcia�o si� je robi�.
- A ty lubisz robi� cuda?
- Lubi�, i chcia�abym robi� mn�stwo cud�w. Najpierw takich malutkich, a 
potem, jak b�d� doros�a, b�d� robi� wielkie cuda.
- W ka�d� �rod�?
- Chcia�abym robi� je codziennie, przez ca�e �ycie.
- Nie s�dzisz, �e �ycie te� jest cudem?
- Nie - powiedzia�a Gabriela. - �ycie jest po to, �eby robi� cuda.
 Gabriela ma racj�, �ycie jest po to, �eby robi� cuda, w �rody,
w czwartki, w pi�tek i �wi�tek... �ycie nie jest po to, �eby si��� i 
czeka�, a� B�g sprawi niezwyk�e cuda, nie jest po to, �eby tylko ufa�, �e 
On rozwi��e wszystkie nasze problemy, ale po to, �eby sprawi� ten male�ki 
cud, jakim nas ju� obdarzy�, cud mi�o�ci i pomagania sobie nawzajem. Czy 
przywr�cenie wzroku niewidomemu b�dzie bardziej cudowne ni� przywr�cenie 
rado�ci cz�owiekowi zgorzknia�emu? Czy rozmno�enie chleba jest wi�kszym 
cudem ni� sprawiedliwe jego podzielenie? Czy przemienienie wody w wino jest 
bardziej zdumiewaj�ce ni� przemienienie egoizmu w bratersk� solidarno��? 
Gdyby ludzie przeznaczali na czynienie ma�ych cud�w po�ow� tego czasu, 
kt�ry po�wi�caj� na marzenia o cudach niezwyk�ych i spektakularnych, �wiat 
miewa�by si� z pewno�ci� znacznie lepiej.
Cud mi�o�ci dost�pny jest dla ka�dego, mog� go dokona� mali i duzi, biedni 
i bogaci, zdrowi i chorzy. Zwr��cie uwag�, �e cz�owiekowi wszystko mo�na 
odebra�, ale nie mo�na pozbawi� go jednego: jego zdolno�ci do mi�o�ci. 
Cz�owiek mo�e ulec wypadkowi i ju� nigdy nie m�c stan�� na w�asnych nogach. 
Ale nie ma takiego wypadku, kt�ry przeszkodzi�by nam kocha�. Chory 
zachowuje pe�n� zdolno�� do mi�o�ci, kocha� mo�e paralityk, konaj�cy, 
skazany na �mier�. Zdolno�� do kochania jest zdolno�ci� nieroz��cznie 
przynale�n� do ludzkiej duszy, czym�, co zawsze przetrwa i co zachowa nawet 
najbiedniejszy z ludzi.
Tylko w piekle nie b�dzie mo�na kocha�. Poniewa� piek�o polega dok�adnie na 
tym, �e nie mo�na kocha�, �e nie mo�na si� niczym podzieli�, �e nie mo�na 
przysi��� si� do nikogo, �eby powiedzie� mu "Odwagi!".
Ale dop�ki �yjemy, nie ma takiego �a�cucha, kt�ry by sp�ta� nasze serce, 
oczywi�cie z wyj�tkiem �a�cucha w�asnego egoizmu, kt�ry jest jakby 
przedsma...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin