Kopia Dzikość serca, szaleństwo umysłu .rtf

(14 KB) Pobierz

Dzikość serca, szaleństwo umysłu  / 13 luty 2008

Wiesław Baryła

zdjecie

 

Zakochiwanie się jest naszą potrzebą, taką jak głód, pragnienie lub seks. Nie można być stale zakochanym. Tak jak nie można stale jeść, pić i uprawiać seksu. Są jednak ludzie, których mózgi nie mają zdolności do zakochania.

 

Zakochanym powinno się zabronić siadania za kierownicą i obsługiwania urządzeń mechanicznych. Bo omnis amans amens – każdy zakochany jest szaleńcem. Z literatury i filmów wiadomo, że zakochani bohaterowie romansów tracą rozsądek, czasem popadają w szaleństwo. Nie tylko oni. Również zwykli ludzie ugodzeni strzałą Kupidyna zdradzają objawy niezrównoważenia psychicznego.

 

Trubadurzy i Hollywood

 

Według niektórych uczonych zakochanie jest wytworem kultury i dowodem jej oddziaływania. Gorącym zwolennikiem takiego poglądu był nieżyjący już szwajcarski filozof, jeden z duchowych ojców Unii Europejskej, Denis de Rougemont – autor dzieła „Miłość a świat kultury zachodniej”. Zajadle bronił tego stanowiska jungista Robert Jonhson. Ich zdaniem miłość romantyczna została wymyślona przez dwunastowiecznych trubadurów, a dwudziestowieczne Hollywood i media wykreowały modę na romantyczne, szalone zakochiwanie się. Na fali tej mody wyrósł potężny przemysł zaspokajający nowo wykreowaną potrzebę. Zakochani ludzie obdarowują się prezentami, wydają krocie na „romantyczne” kolacje, kupują „romantyczną” bieliznę, urządzają mieszkanie w „romantycznym” stylu i chłoną „romantyczne” historie serwowane im przez media. Ale ludzie popadali w szaleństwo zakochania na długo przed tym, zanim świat ujrzał „Dzikość serca” Davida Lyncha, a nawet nim usłyszał o miłości Tristana i Izoldy. Pierwsze opisy zakochiwania się znaleźć można w poezji sumeryjskiej sprzed czterech tysięcy lat. W 40 pieśniach sławiących Inanę – boginię księżyca i płodności, oraz Dumuzi – boga pól i plonów, opisane zostały romantyczne uniesienia młodych kochanków.

 

Wszędzie, nawet w najbardziej odległym i egzotycznym zakątku świata, ludzie się zakochują. W jednym z badań antropolodzy przyjrzeli się aż 166 odrębnym kulturowo społecznościom. I tylko w 19 z nich nie wykryli miłości romantycznej, ale wynikało to po prostu z niewielkiej ilości danych. Z romantyczną miłością były i są związane legendy, pieśni, mity i obrzędy magiczne. Na przykład w dawnej Polsce wierzono, że dodanie lubczyku do pokarmu wybranej osoby wzbudzi w niej płomienne uczucia. W imię miłości popełniano zabójstwa i samobójstwa. Niemal każdy był, jest lub będzie zakochany.

 

Obsesje zakochanych

 

Najbardziej charakterystyczną cechą miłosnego zauroczenia jest obsesyjne myślenie o osobie ukochanej. Zakochani wręcz nie potrafią skupić się na czymkolwiek innym. Praca, szkoła i pozostali ludzie przestają się dla nich liczyć. Tracą znaczenie inne, ze wszech miar atrakcyjne osoby. Miał rację Geoffrey Chaucer, czternastowieczny angielski poeta, pisząc, że miłość jest ślepa. Ona faktycznie nie pozwala dostrzec wad u ukochanej osoby. Miał rację Bernard Shaw, gdy stwierdził, że miłość polega na przecenianiu różnicy między jedną kobietą a innymi. Zakochani idealizują bowiem swoich partnerów w stopniu niewyobrażalnym dla kogoś, kto stoi z boku. Idealizują również samo uczucie i oczekują, że stan zakochania będzie trwał wiecznie. A prawda jest taka, że po roku niewiele z niego zostanie. Inną cechą zakochanych jest ich niestabilność emocjonalna. Są radośni, gdy mają u boku ukochaną osobę albo czekają na spotkanie z nią. Wpadają w głęboki smutek albo we wściekłość, gdy coś przeszkadza w upragnionym kontakcie, na przykład w telefonie wyładowała się bateria.

Jedynym celem życia zakochanych jest spotkać się ze sobą i być razem jak najdłużej. Zapewne każda zakochana osoba chętnie przystałaby na propozycję Hefajstosa przedstawioną w „Uczcie” Platona: „Prawda, że chcecie tak się złączyć w jedno, możliwie najściślej, żebyście się ani w dzień, ani w nocy nie rozłączali? Jeżeli tego chcecie, ja was spoję i zlutuję w jedno, tak że dwojgiem będąc, jedną się staniecie istotą. I aż do skonu razem będziecie żyli, niby jeden człowiek, a potem, po wspólnej śmierci, będziecie w Hadesie nie dwojgiem istot, lecz znowu jednym cieniem” (tłum. Władysław Witwicki).

 

Chorzy z miłości

 

W 2000 roku nagrodę IgNobla w dziedzinie chemii otrzymała Donatella Marazziti. Wraz ze swoimi współpracownikami analizowała, w jaki sposób mózg gospodaruje neuroprzekaźnikiem o nazwie serotonina. Neuroprzekaźniki są złożonymi substancjami, za pomocą których komórki nerwowe wzajemnie na siebie wpływają. Serotonina ma działanie hamujące – uwolniona przez jeden neuron hamuje aktywność innego. Jest ważna dla tych mechanizmów mózgowych, które regulują między innymi poziom pobudzenia emocjonalnego, nastrój i sen. Marazziti porównywała aktywność serotoniny w mózgach 60 osób, które podzieliła na trzy grupy. Do pierwszej należały osoby cierpiące na nerwicę natręctw, do drugiej bardzo zakochane, a grupa trzecia była grupą kontrolną. Na podstawie analiz poziomu serotoniny w płytkach krwi obwodowej badacze wyciągnęli dwa wnioski. Pierwszy był dość optymistyczny: nie sposób za pomocą tego typu analiz jednoznacznie stwierdzić, czy ktoś jest zakochany, czy też nie. Drugi wniosek był nieco pesymistyczny: grupa kontrolna różniła się wyraźnie od pozostałych. A to z kolei oznaczało, że osoby zakochane i te z nerwicą natręctw nie różniły się od siebie. Całkiem możliwe, że zakochani nie są zupełnie normalni w sensie tradycyjnej normy zdrowia psychicznego – powiedziała w jednym z wywiadów Marazziti.

 

Nie tylko emocje

 

Czy zakochanie jest chorobą? Oczywiście, że nie. Czym w takim razie jest? Większość z nas odpowiedziałaby, że to rodzaj emocji. Podobnie myślała doktor Helen Fisher, antropolog z Rutgers University, zanim rozpoczęła – między innymi we współpracy z psychologiem Arthurem Aronem – badania nad mózgowymi mechanizmami pożądania, zakochania i przywiązania. Jej zdaniem w toku ewolucji, w odpowiedzi na niezwykle złożony problem poczęcia i wychowania potomków, wykształciły się w mózgach ssaków co najmniej trzy zupełnie niezależne systemy emocjonalno-motywacyjne. Pierwszy z nich odpowiada za to, że seks sprawia nam przyjemność. Przyjemność z seksu odczuwamy dzięki mózgowym receptorom wrażliwym na testosteron. Z poziomem testosteronu sprzężony jest poziom dopaminy, która aktywuje mózgowy układ nagrody. Drugi system dba o to, by łatwo nam było dobierać się w pary i by nasze związki były w miarę trwałe i przyjemne. Działanie tego systemu objawia się stanem zakochania. Fisher uważa, że ten stan utrzymywany jest poprzez podwyższony poziom dopaminy i noradrenaliny oraz obniżony poziom seretoniny w mózgu. Podwyższony poziom dopaminy w synapsach mózgowego systemu nagrody wywołuje wzmożenie uwagi, przypływ energii i euforię, a podwyższony poziom noradrenaliny powoduje pobudzenie, tj. przyspieszone bicie serca, przemianę glikogenu w glukozę, napięcie mięśni i poszerzenie źrenic. Ostatni z wymienionych przez Fisher systemów dba o to, byśmy czerpali przyjemność z pozostawania w długotrwałych związkach, takich na całe życie. Produktem działania tego sytemu jest miłość przyjacielska, a podsycają ją dwa hormony: oksytocyna i wazopresyna.

Po kilkunastu latach badań Fisher już nie myśli o zakochaniu jako o zwykłej emocji. Według niej zakochanie jest ludzką potrzebą, taką jak głód, pragnienie, instynkt macierzyński lub seks. Tak więc osoba zakochana nie jest chora. Wręcz przeciwnie, zdolność popadania w stan zakochania to oznaka zdrowia psychicznego, bo wiąże się z realizacją podstawowej potrzeby każdego człowieka.

 

Romantyczne białko

 

Nie można być stale zakochanym. Tak jak nie można stale pić, jeść czy uprawiać seksu. Z każdą czynnością ukształtowaną przez ewolucję wiążą się korzyści i straty. Matka natura zaprojektowała przerwanie czynności, kiedy straty zaczynają przewyższać korzyści. W stan zakochania popadamy czasem, i to zupełnie niezależnie od żądzy i miłości przyjacielskiej. Jak pisze Fisher, niekiedy wszystkie trzy mózgowe mechanizmy miłości pracują na rzecz relacji z jedną i tą samą osobą, przy czym kolejność ich działania nie musi prowadzić od żądzy do kumplowania się. Czasami jednak dotyczą one trzech zupełnie różnych osób. Fisher nie odkryła bowiem w mózgach ani kobiet, ani mężczyzn żadnego ośrodka stałości i wierności.

Z najnowszych badań naukowców z uniwersytetu w Pawii wynika, że zakochanie przemija po mniej więcej roku. Enzo Emanuele i jego współpracownicy doszli do takiego wniosku na podstawie analizy krwi osób zakochanych i poziomu cząsteczek znajdującego się w niej psychoaktywnego białka zwanego czynnikiem wzrostu nerwu (NGF – Nerve Growth Factor). Niezależnie od wieku osoby tuż po zakochaniu się wzrasta u niej poziom NGF, a po około roku spada do poziomu sprzed zakochania. Wysoki poziom NGF odpowiada między innymi za pocenie się dłoni i palpitacje serca. Badacze ustalili, że w pierwszych tygodniach zakochania poziom NGF ściśle wiąże się z głębokością tego stanu – im ktoś jest bardziej owładnięty myślami o ukochanej osobie, tym wyższy jest poziom NGF w jego krwi.

 

Wnioski włoskich naukowców w pełni zgadzają się z ustaleniami tradycyjnych badań nad miłością, na przykład prowadzonych przez Bogdana Wojciszke. Zgodnie z nimi zakochanie w jednej osobie trwa krótko i niemal bezpowrotnie przemija. Według Roya Baumeistera jest jednak sposób na chwilowe przynajmniej zasmakowanie romantycznych uniesień w długotrwałym związku. Wystarczy dać się poznać partnerowi z tej pozytywnej strony, z której nas jeszcze nie zna (np. wykazać się liberalnymi lub konserwatywnymi postawami – dobór wedle własnego sumienia i upodobań partnera). Albo zmienić się na lepsze, a następnie ujawnić to drugiej połowie.

 

Przyjemność nie dla wszystkich

 

Czy prawdziwie i silnie kocha się raz w życiu, czy też można zakochiwać się wiele razy? Badania nie pozwalają rozstrzygnąć tego problemu. W przypadku jednej wybranej osoby sprawa jest przesądzona: silnie zakochać się w niej można tylko raz. Popadanie w zakochanie do tego samego człowieka nie ma bowiem żadnego biologicznego sensu. Przyjemność z bycia zakochanym jest tylko marchewką, skłaniającą pary do snucia planów wspólnego życia. Co do możliwości odczuwania szalonej

 

miłości do różnych osób, zdania są podzielone. Jedni skłaniają się ku stanowisku, że w związku ze stopniowym przyzwyczajaniem się mózgu do nagród płynących z zakochania kolejne jego epizody stają się coraz słabsze. Inni zaś uważają, że po pewnym okresie odpoczynku mózg odzyskuje niemal całą swoją zdolność do czynienia miłości romantycznej przyjemną i szaloną. Jedno nie budzi wątpliwości: pierwsze zakochanie jest niepowtarzalne.

Są jednak ludzie, których mózgi nie mają zdolności wywoływania zakochania. Lucy L. Brown z Albert Einstein College of Medicine uważa, że osoby autystyczne nie popadają w zakochanie, ponieważ ich ośrodek przyjemności, związany z jądrami podstawy mózgu, nie funkcjonuje prawidłowo. Z kolei Helen Fisher wręcz alarmuje, że leki antydepresyjne typu prozac, znane również jako selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny, prowadząc do wzrostu poziomu serotoniny, zaburzają funkcjonowanie wszystkich trzech modułów miłości, wręcz uniemożliwiają zakochanie się. Leki antydepresyjne czasami ratują życie, czasami czynią je znośnym, ale często sprawiają, że w życiu tym nie ma miejsca dla drugiej połowy.

 

Jonathan Haidt, psycholog ewolucyjny z University of Virginia, radzi swoim studentom zainteresowanym fenomenem zakochania, by jeśli są zakochani, czytali to, co o miłości piszą poeci. Jeśli nie są zakochani, lepiej, żeby zobaczyli, co o miłości piszą psychologowie. A jeśli właśnie ktoś odrzucił ich miłość, pozostają im wypowiedzi filozofów (filozofowie nienawidzą miłości romantycznej, nie mogą się bowiem pogodzić z jej irracjonalnym charakterem). Kto i w jakim stanie ducha mógłby czytać to, co o miłości piszą chemicy i neuronaukowcy? Może rodzice nieszczęśliwie zakochanych dzieci, którzy w imię rodzicielskiej troski chcą „wyleczyć” swoją pociechę z zakochania. Podobno niektórzy amerykańscy psychiatrzy przepisują nieszczęśliwie zakochanym neuroleptyki. Strach pomyśleć, co będzie, gdy odkryte zostaną leki bardziej subtelnie gaszące romantyczne uniesienia.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin